Oto mamy podupadający hotel na pograniczu francusko-niemieckim, w którym z powodu braków innego noclegu zatrzymuje się angielskie małżeństwo, spędzające wakacje na kontynencie. Okazuje się jednak że przez pomyłkę portier zarezerwował też ten sam pokój innej osobie. Niemieckiemu biznesmen który odbywa ważne „konferencje”. Żona zapracowanego biznesmena postanawia zapracowanemu mężczyźnie zrobić niespodziankę urodzinową i przyjeżdża do miasteczka. Okazuje się jednak że maż nie jest tak „zapracowany”. Całego obrazu dopełnia personel hotelu – lekko szalony kierownik i wiecznie pijany portier.

Ta niewymownie lekka komedia nie wymaga od widza większego skupienia. Ja pokusiłbym się o stwierdzenie – „Dobrze że nie wymaga od widza większego skupienia, ponieważ ma za zadanie zupełnie co innego”. Ma za zadanie wzbudzić w nas śmiech. Mamy się odprężyć, chłonąć atmosferę rozluźnienia i rozrywki. Dlatego też „Łóżko pełne cudzoziemców” - mimo banalnej treści, scenariusza pomyłek i ogranych komicznych chwytów – idealnie wpasowywuje się w repertuar kieleckiego teatru. Mnie osobiście bardzo potrzebna była przerwa we wszystkich ambitnych i dość ciężkich w treści, inscenizacji jakie prezentują nasi kieleccy aktorzy. Sztuka ta moim zdaniem spełniła swoją rolę dając możliwość dobrej zabawy. Mimo niewyszukanego warsztatu kreacje wszystkich aktorów są naprawdę dobre, a postać „męża biznesmena” zagranego gościnie przez Karola Strasburgera jest naprawdę śmieszna.

Spokojnie mogę polecić tą sztukę tym z Was, którzy mają ochotę przyjemnie spędzić wieczór, dobrze się bawić i wrócić do domu w „zabawnym” humorze. Nie polecam jednak tym z Was, którzy od teatru wymagają inscenizacji na wysoce intelektualnym poziomie. Zawsze jednak powtarzam że warto się wybrać samemu i ocenić według własnych kryteriów.