Cywilizacja Świat
Wys�ano dnia 12-01-2009 o godz. 12:00:00 przez sergio 1896
Wys�ano dnia 12-01-2009 o godz. 12:00:00 przez sergio 1896
![]() | Rosjanie budują gazociąg na Saharze, Amerykanie przegrywają w Kolumbii, Chińczycy wznoszą kruche wieżowce, a panele słoneczne szkodzą ziemi. Oto najważniejsze rzeczy, które przegapiliście w 2008 roku. |
1. "Nagły przypływ" w Afganistanie już się zaczął
Prezydent elekt Barack Obama zapowiadał, że wraz ze zmniejszaniem liczby amerykańskich wojsk w Iraku radykalnie wzmocni ich obecność w Afganistanie. Miała to być strategia wzorowana na irackim "nagłym przypływie" - taktyce, dzięki której skutecznie udało się ograniczyć przemoc w Iraku. Choć sens tej decyzji z całą pewnością będzie w najbliższych miesiącach przedmiotem wielu sporów, nie zmienia to faktu, że ta strategia jest już w Afganistanie stosowana. W pierwszej połowie 2008 roku administracja Busha zwiększyła liczebność amerykańskich wojsk w tym kraju o 21 tysięcy żołnierzy (czyli o 85 procent). Dosłanie kilku tysięcy ludzi za-powiedziały nawet dość wstrzemięźliwe państwa NATO.
USA wpadły również w szał budowlany. Zamierzają wydać 100 milionów dolarów na rozbudowę bazy lotniczej w Kandaharze i 50 milionów na więzienie w bazie Bagram. A zwracając się do Kongresu o dodatkowe fundusze na wart 62 miliony dolarów magazyn amunicji w Bagramie, dowództwo armii stwierdziło, że baza ta "musi być w stanie zapewnić długotrwałą i stałą obecność sił, których liczbę będzie można szybko zwiększyć, jeżeli będzie tego wymagał rozwój sytuacji".
Oczywiście w zwalczaniu rebelii talibów chodzi o coś znacznie więcej niż o zwiększenie liczby żołnierskich butów depczących afgańską ziemię czy o nowe inwestycje. W Iraku decydujące znaczenie miało dotarcie do przywódców plemiennych i zwrócenie ich przeciwko bojownikom Al-Kaidy. Prezydent Hamid Karzai robił wszystko, co mógł, by zmusić Amerykanów do zastosowania identycznej strategii w Afganistanie. W tym celu spotkał się ze starszyzną plemienną, a nawet dotarł do przywódcy talibów, mułły Omara.
Jeśli więc Barack Obama obejmie swój urząd z zamiarem uspokojenia sytuacji w Afganistanie poprzez wysłanie tam dodatkowych wojsk i sięgnięcia po lokalnych przywódców, zapewne przekona się, że to dobry punkt wyjścia.
2. Rosja podbija Afrykę
O przygodach Chińczyków na Czarnym Lądzie napisano już mnóstwo. Tymczasem do Afryki z rozmachem wkracza Rosja, która zdobywa kontrakty na gaz i ropę, licząc na uzyskanie jeszcze większego wpływu na globalny rynek energetyczny.
We wrześniu rosyjski Gazprom dostał koncesję na wydobycie i przesył gazu w Nigerii, która ma prawdopodobnie największe na świecie zasoby tego surowca. Niezależnie od przygotowania pakietu "marchewek" obejmującego na przykład pomoc w elektryfikacji kraju Gazprom zgodził się również wyłożyć pieniądze na transsaharyjski gazociąg o długości prawie pięciu tysięcy kilometrów. Rosyjski gigant we współpracy z włoskim koncernem ENI zamierza sfinansować rurę, którą libijski gaz będzie można tłoczyć do Europy po dnie Morza Śródziemnego. Rosja już zaproponowała Libii wykupienie całości eksportu gazu oraz części eksportu ropy. Jeśli porozumienie dojdzie do skutku, wszystkie dostawy energii do UE znajdą się pod rosyjską kontrolą. Rosja podpisała też umowy w Algierii, Angoli, Egipcie i na Wybrzeżu Kości Słoniowej. Ich wartość wynosi trzy i pół miliarda dolarów, a realizacja rozpocznie się najdalej w przyszłym roku.
Rosja pragnie także zdobyć serca i umysły Afrykanów. Państwom Czarnego Lądu umorzyła 20 miliardów dola-rów długu i ogłosiła pakiet bezzwrotnej pomocy w wysokości pół miliarda dolarów. A kilka miesięcy po tym, jak Zimbabwe otworzyło w Moskwie swoje biuro turystyczne, Rosja zapobiegła nałożeniu na ten kraj ONZ-owskich sankcji.
Nic dziwnego, że Europa się niepokoi. Jeśli Rosjanie będą kontrolować przepływ gazu ze wschodu i z południa, UE zostanie właściwie pozbawiona możliwości znalezienia alternatywnych źródeł dostaw. Nieprzypadkowo zaraz po wojnie
rosyjsko-gruzińskiej Unia zaproponowała 21 miliardów dolarów na rurociąg transsaharyjski. Niech więc się zacznie ten wielki wyścig.
3. Kolumbia zwiększa produkcję kokainy
Uprawa koki jest główną przyczyną chaosu w Kolumbii. Rebelianci mają dzięki niej pieniądze na zakup broni i mogą hamować rozwój kraju. Po prawie 10 latach okazało się, że wspierane przez USA próby ograniczenia upraw koki nie tylko okazały się chybione, ale wręcz odniosły przeciwny skutek. Plan "Kolumbia" zakładał likwidację plantacji oraz przywrócenie ładu po trwającej kilka dekad wojnie z lewicową partyzantką. Tymczasem jak wynika z ubiegłorocznego raportu amerykańskiego Biura Odpowiedzialności Rządowej (GAO), w latach 2000-2006 produkcja kokainy zwiększyła się o 15 procent. ONZ z kolei wyliczyła, że tylko w roku 2007 powierzchnia upraw koki wzrosła o 27 procent. Łagodnie mówiąc, coś tu nie gra.
Spryskiwanie pól z powietrza i ich ręczne niszczenie okazały się skuteczne na krótką metę. Wieśniacy nie zrezygnowali z interesu, bo nie mają żadnej równie lukratywnej alternatywy. Tymczasem wartość rynkowa kilo-grama kokainy wzrosła z 450 dolarów w 2007 roku do ponad dwóch tysięcy.
Na realizację planu "Kolumbia" Stany Zjednoczone wydały już sześć miliardów dolarów, mimo to Kolumbia wciąż dostarcza 90 procent światowej kokainy. Chyba najwyższy czas na refleksję.
4. Panele słoneczne szkodzą środowisku
Zastanawiasz się nad przejściem na panele słoneczne, bo są ekologiczne? To się zastanów! Do produkcji dużej części tych urządzeń używa się gazu, który przyczynia się do powstawania efektu cieplarnianego 17 tysięcy razy bardziej niż CO2. Trójfluorek azotu (NF3) jest stosowany do czyszczenia mikroukładów w produkcji całej masy wytworów nowoczesnej elektroniki: płaskoekranowych telewizorów, iPhone'ów, procesorów i cienkich jak taśma filmowa paneli słonecznych - najnowszej (i zarazem najtańszej) generacji fotowoltaików, czyli urządzeń zamieniających światło na energię elektryczną. ("Time" określił je mianem jednego z najlepszych wynalazków 2008 roku). Ponieważ z wyliczeń producentów wynikało, że do atmosfery przedostaje się zaledwie dwa procent NF3, związek ten został uznany za bardziej ekologiczną alternatywę dla innych gazów cieplarnianych i w ciągu ostatniego dziesięciolecia amerykańska Agencja Ochrony Środowiska (EPA) aktywnie zalecała jego stosowanie. Nie został także objęty protokołem z Kioto, dzięki czemu stał się atrakcyjnym substytutem w krajach, które chciały obniżyć emisję dwutlenku węgla.
Okazuje się jednak, że trójfluorek azotu wcale nie jest taki ekologiczny. Według specjalistów z Uniwersytetu Stanu Kalifornia "NF3 może mieć poważniejszy wpływ na efekt cieplarniany niż największe elektrownie węglowe". Z badań przeprowadzonych przez naukowców ze Scripps Institution of Oceanography wynika, że ilość NF3 w atmosferze czterokrotnie przekroczyła wspomniane wyliczenia producentów, a jego koncentracja wzrasta o 11 procent rocznie.
5. Chiny legną w gruzach
Futurystyczny krajobraz Szanghaju - 900 drapaczy chmur plus kilkaset w budowie - to jeden z najbardziej znanych symboli boomu w Chinach. Okazuje się, że kruchość szkieletu, na którym opiera się ten boom, przechodzi wszelkie wyobrażenia. W marcu dziennik "Shanghai Daily" doniósł, że połowa stali sprzedanej deweloperom na szanghajskiej giełdzie nie spełnia podstawowych norm. Prawie jedna czwarta badanych próbek nie wytrzymała zadanych naprężeń, co oznacza, że konstrukcje z nich wykonane będą podatne na trzęsienia ziemi i o wiele bardziej narażone na korozję. Niektóre partie materiału były pięciokrotnie lżejsze, niż zakładają chińskie normy, a to znaczy, że ważyły mniej niż żelazo, które jest głównym składnikiem stali. - Jeśli stal waży mniej niż żelazo, to znaczy, że zamiast żelaza zastosowano coś innego. Taki produkt nie ma zatem nic wspólnego ze stalą - mówi Christopher Earls, inżynier z Uniwersytetu Cornella w stanie Nowy Jork.
Po tym jak w wyniku trzęsienia ziemi w prowincji Syczuan (odczuwalnego też w Szanghaju) zawaliły się po-stawione byle jak budynki szkolne, prawdopodobieństwo, że to samo zdarzy się z drapaczami chmur, wcale nie jest takie małe.
6. Pomoc dla Gruzji idzie na luksusy
We wrześniu USA obiecały miliard dolarów na pomoc Gruzji w odbudowie zniszczeń po wojnie z Rosją. Wskutek rosyjskich bombardowań ucierpiało kilka miast, a 20 tysięcy uciekinierów z Południowej Osetii nie mogło wrócić do domów - było więc wiele szlachetnych celów wartych amerykańskiej gotówki. Tymczasem 176 milionów dolarów przeznaczono na kredyty dla biznesu, w tym 30 milionów dla dewelopera, który w Tbilisi, a więc w mieście, które nie ucierpiało w wyniku wojny, stawia pięciogwiazdkowy hotel o powierzchni 127 tysięcy metrów kwadratowych. Hyatt będzie miał 183 pokoje, restaurację, sale konferencyjne oraz spa. Amerykańska agencja rządowa, która decyduje, na co przekazać pomoc dla Gruzji, dała też 40 milionów dolarów na biurowiec w pobliżu siedziby gruzińskiego parlamentu i 10 milionów na renowację jednego z historycznych budynków, który ma zostać przekształcony w centrum konferencyjne.
Fatalnie poprowadzona przez Micheila Saakaszwilego operacja wojskowa w Południowej Osetii mogła się skończyć dla jego rodaków katastrofą. Jednak dzięki Wujowi Samowi wygląda na to, że przynajmniej deweloperzy w Tbilisi mogą spać spokojnie.
7. Amerykanie pomagają Indiom w budowie tarczy antyrakietowej
Kontrowersje wokół amerykańskiej tarczy antyrakietowej dotyczą głównie jazgotliwych protestów Rosji wobec instalacji planowanych w Europie Wschodniej. Tymczasem znacznie dalej na wschodzie być może rodzi się jeszcze większy kryzys. 27 lutego 2008 roku sekretarz stanu Robert Gates półgębkiem obwieścił w Delhi, że USA i Indie negocjują realizację projektu tarczy na indyjskiej ziemi. Rozmowy te są na wstępnym etapie, ale tak jak planowane rozmieszczenie antyrakiet w Polsce doprowadziło do wzrostu napięcia między Waszyngtonem a Moskwą, tak tarcza w Indiach może stać się zarzewiem międzymocarstwowego konfliktu. Wiele wskazu-je na to, że plany USA nasilą panujące w Pekinie obawy, że Ameryka próbuje ograniczyć chińskie wpływy w Azji. Wizyta Gatesa w Delhi była częścią jego podróży po Indiach, Indonezji i Australii - państwach, które USA mogłyby wykorzystać do skontrowania chińskich ambicji, gdyby stosunki z Pekinem uległy gwałtownemu ochłodzeniu. Niepokoi też to, że indyjska tarcza zwiększa ryzyko wywołania konfliktu między Indiami i Pakistanem.
Kto wyjdzie na tym najlepiej? Pewnie Lockheed Martin. Koncern już przystąpił do rokowań z Hindusami w sprawie sprzedania im systemu obronnego Patriot. - Na rozwój tej technologii wydaliśmy miliardy dolarów - powiedział wiceprezes firmy. - Indie nie muszą wydawać takich pieniędzy na własny system obronny, skoro możemy im pomóc.
8. Drugi Darfur?
Konflikt w Darfurze wciąż nie może zdobyć w mediach należnej mu uwagi, a już kolejny kryzys w Sudanie grozi katastrofą humanitarną. Punktem zapalnym jest Południowy Kordofan, obejmująca Góry Nubijskie prowincja utworzona w 2005 roku przy granicy z autonomicznym Sudanem Południowym. Siły rządowe, oddziały z południa i lokalni watażkowie - wszyscy się zbroją, licząc na to, że w ten sposób uda im się zwyciężyć w nadchodzących wyborach lokalnych. "Niezadowolenie zamienia się w furię i w powszechnym przekonaniu wojny w Górach Nubijskich nie da się uniknąć" - czytamy w raporcie instytutu badawczego Small Arms Survey.
Burza, która dojrzewa w Nubii, przypomina to, co się dzieje w Darfurze. Nubijczycy od dawna są marginalizowani przez zdominowany przez Arabów rząd centralny i wielu z nich chwyciło za broń w czasie wojny domowej, która przetoczyła się przez Sudan w latach 80. Gdy w 2005 roku porozumienie pokojowe zakończyło konflikt między Północą a Południem, wśród Nubijczyków zapanowało przekonanie, że południowosudańskie władze przehandlowały ich Chartumowi w zamian za koncesje na wydobycie ropy. Dziś ich cierpliwość jest na wyczerpaniu. W październiku Międzynarodowa Grupa Kryzysowa (ICG) alarmowała, że w ostatnich kilku latach w walkach o ziemie i prawo do wypasu bydła zginęło kilkuset Nubijczyków. Tak jak w Darfurze walki toczą się między nubijskimi rolnikami a arabskimi nomadami. I jedni, i drudzy chcą tego samego: dostępu do żyznych pól.
Im bliżej tegorocznych wyborów, tym częściej padają oskarżenia o czystki etniczne. Oddziały rządowe rosną w siłę tak jak zwolennicy arabskiej supremacji - podobni do dżandżawidów w Darfurze.
Podobieństwo jest złowieszcze. - Wystarczy zobaczyć, czego nie udało się zrobić w Darfurze, żeby wiedzieć, że Sudan nie poradzi sobie również z tym problemem - ostrzega Mark Schneider z ICG.
9. Pierwszy Amerykanin skazany za stosowanie tortur poza USA
departament sprawiedliwości usa może od 14 lat ścigać przebywających w kraju Amerykanów, którzy dopuścili się tortur za granicą. Sąd po raz pierwszy skorzystał z tego prawa dopiero w 2008 roku, skazując za tortury Charlesa "Chuckiego" Taylora juniora, syna byłego prezydenta Liberii. Młodszy Taylor urodził się w stanie Massachusetts i zachował swoje amerykańskie obywatelstwo po przeprowadzeniu się do Liberii, gdy jego oj-ciec został tam prezydentem. Zarzucane mu zbrodnie popełnił w latach 1999-2002 jako szef wydziału antyter-rorystycznego. Choć oficjalnie jego zadaniem była ochrona liberyjskich polityków, to w praktyce - jak twierdzą prokuratorzy - Taylor zajmował się torturowaniem przedstawicieli opozycji za pomocą żelazka, gorącego wosku, prądu elektrycznego oraz broni palnej.
Proces Taylora był pierwszym przypadkiem zastosowania prawa, które USA przyjęły w 1994 roku w ramach ratyfikacji konwencji ONZ przeciwko torturom. Obrońcy praw człowieka mają nadzieję, że nie ostatnim. Departament Sprawiedliwości może również ścigać obcokrajówców, którzy mieszkają na terenie USA i którzy dopuścili się tortur za granicą. Niektóre organizacje domagają się postawienia przed sądem przestępców z Chile, Salwadoru, Gwatemali i Haiti, którzy mieszkają teraz w USA. Eksperci twierdzą, że przed sąd mogą trafić też osoby z administracji George'a W. Busha oskarżane o stosowanie tortur.
10. Amerykanie sprzedają Chinom działa akustyczne
Po masakrze na placu Tiananmen w 1989 roku USA objęły Chiny embargiem na broń. Co więc takiego się stało, że amerykańska spółka legalnie sprzedała Państwu Środka urządzenie do brutalnego rozpędzania protestów? W kwietniu zeszłego roku dziennikarz David Hambling, który był na wystawie sprzętu pekińskiej policji, za-uważył urządzenie dźwiękowe dalekiego zasięgu (LRAD) wyprodukowane przez American Technology Corporation (ATC). LRAD emituje wiązkę fal akustycznych, której natężenie wystarczy, by spowodować utratę słuchu.
Czy to jest broń? ATC określa LRAD jako "system komunikacji", ale w listopadzie koncern chwalił się, że jest on używany do "zapobiegania incydentom terrorystycznym".
Gdy USA wprowadzały embargo, nie było jeszcze takich urządzeń. Dopiero się okaże, czy LRAD zostanie włączony do przyszłych porozumień dotyczących dostaw broni.
Prezydent elekt Barack Obama zapowiadał, że wraz ze zmniejszaniem liczby amerykańskich wojsk w Iraku radykalnie wzmocni ich obecność w Afganistanie. Miała to być strategia wzorowana na irackim "nagłym przypływie" - taktyce, dzięki której skutecznie udało się ograniczyć przemoc w Iraku. Choć sens tej decyzji z całą pewnością będzie w najbliższych miesiącach przedmiotem wielu sporów, nie zmienia to faktu, że ta strategia jest już w Afganistanie stosowana. W pierwszej połowie 2008 roku administracja Busha zwiększyła liczebność amerykańskich wojsk w tym kraju o 21 tysięcy żołnierzy (czyli o 85 procent). Dosłanie kilku tysięcy ludzi za-powiedziały nawet dość wstrzemięźliwe państwa NATO.
USA wpadły również w szał budowlany. Zamierzają wydać 100 milionów dolarów na rozbudowę bazy lotniczej w Kandaharze i 50 milionów na więzienie w bazie Bagram. A zwracając się do Kongresu o dodatkowe fundusze na wart 62 miliony dolarów magazyn amunicji w Bagramie, dowództwo armii stwierdziło, że baza ta "musi być w stanie zapewnić długotrwałą i stałą obecność sił, których liczbę będzie można szybko zwiększyć, jeżeli będzie tego wymagał rozwój sytuacji".
Oczywiście w zwalczaniu rebelii talibów chodzi o coś znacznie więcej niż o zwiększenie liczby żołnierskich butów depczących afgańską ziemię czy o nowe inwestycje. W Iraku decydujące znaczenie miało dotarcie do przywódców plemiennych i zwrócenie ich przeciwko bojownikom Al-Kaidy. Prezydent Hamid Karzai robił wszystko, co mógł, by zmusić Amerykanów do zastosowania identycznej strategii w Afganistanie. W tym celu spotkał się ze starszyzną plemienną, a nawet dotarł do przywódcy talibów, mułły Omara.
Jeśli więc Barack Obama obejmie swój urząd z zamiarem uspokojenia sytuacji w Afganistanie poprzez wysłanie tam dodatkowych wojsk i sięgnięcia po lokalnych przywódców, zapewne przekona się, że to dobry punkt wyjścia.
2. Rosja podbija Afrykę
O przygodach Chińczyków na Czarnym Lądzie napisano już mnóstwo. Tymczasem do Afryki z rozmachem wkracza Rosja, która zdobywa kontrakty na gaz i ropę, licząc na uzyskanie jeszcze większego wpływu na globalny rynek energetyczny.
We wrześniu rosyjski Gazprom dostał koncesję na wydobycie i przesył gazu w Nigerii, która ma prawdopodobnie największe na świecie zasoby tego surowca. Niezależnie od przygotowania pakietu "marchewek" obejmującego na przykład pomoc w elektryfikacji kraju Gazprom zgodził się również wyłożyć pieniądze na transsaharyjski gazociąg o długości prawie pięciu tysięcy kilometrów. Rosyjski gigant we współpracy z włoskim koncernem ENI zamierza sfinansować rurę, którą libijski gaz będzie można tłoczyć do Europy po dnie Morza Śródziemnego. Rosja już zaproponowała Libii wykupienie całości eksportu gazu oraz części eksportu ropy. Jeśli porozumienie dojdzie do skutku, wszystkie dostawy energii do UE znajdą się pod rosyjską kontrolą. Rosja podpisała też umowy w Algierii, Angoli, Egipcie i na Wybrzeżu Kości Słoniowej. Ich wartość wynosi trzy i pół miliarda dolarów, a realizacja rozpocznie się najdalej w przyszłym roku.
Rosja pragnie także zdobyć serca i umysły Afrykanów. Państwom Czarnego Lądu umorzyła 20 miliardów dola-rów długu i ogłosiła pakiet bezzwrotnej pomocy w wysokości pół miliarda dolarów. A kilka miesięcy po tym, jak Zimbabwe otworzyło w Moskwie swoje biuro turystyczne, Rosja zapobiegła nałożeniu na ten kraj ONZ-owskich sankcji.
Nic dziwnego, że Europa się niepokoi. Jeśli Rosjanie będą kontrolować przepływ gazu ze wschodu i z południa, UE zostanie właściwie pozbawiona możliwości znalezienia alternatywnych źródeł dostaw. Nieprzypadkowo zaraz po wojnie
rosyjsko-gruzińskiej Unia zaproponowała 21 miliardów dolarów na rurociąg transsaharyjski. Niech więc się zacznie ten wielki wyścig.
3. Kolumbia zwiększa produkcję kokainy
Uprawa koki jest główną przyczyną chaosu w Kolumbii. Rebelianci mają dzięki niej pieniądze na zakup broni i mogą hamować rozwój kraju. Po prawie 10 latach okazało się, że wspierane przez USA próby ograniczenia upraw koki nie tylko okazały się chybione, ale wręcz odniosły przeciwny skutek. Plan "Kolumbia" zakładał likwidację plantacji oraz przywrócenie ładu po trwającej kilka dekad wojnie z lewicową partyzantką. Tymczasem jak wynika z ubiegłorocznego raportu amerykańskiego Biura Odpowiedzialności Rządowej (GAO), w latach 2000-2006 produkcja kokainy zwiększyła się o 15 procent. ONZ z kolei wyliczyła, że tylko w roku 2007 powierzchnia upraw koki wzrosła o 27 procent. Łagodnie mówiąc, coś tu nie gra.
Spryskiwanie pól z powietrza i ich ręczne niszczenie okazały się skuteczne na krótką metę. Wieśniacy nie zrezygnowali z interesu, bo nie mają żadnej równie lukratywnej alternatywy. Tymczasem wartość rynkowa kilo-grama kokainy wzrosła z 450 dolarów w 2007 roku do ponad dwóch tysięcy.
Na realizację planu "Kolumbia" Stany Zjednoczone wydały już sześć miliardów dolarów, mimo to Kolumbia wciąż dostarcza 90 procent światowej kokainy. Chyba najwyższy czas na refleksję.
4. Panele słoneczne szkodzą środowisku
Zastanawiasz się nad przejściem na panele słoneczne, bo są ekologiczne? To się zastanów! Do produkcji dużej części tych urządzeń używa się gazu, który przyczynia się do powstawania efektu cieplarnianego 17 tysięcy razy bardziej niż CO2. Trójfluorek azotu (NF3) jest stosowany do czyszczenia mikroukładów w produkcji całej masy wytworów nowoczesnej elektroniki: płaskoekranowych telewizorów, iPhone'ów, procesorów i cienkich jak taśma filmowa paneli słonecznych - najnowszej (i zarazem najtańszej) generacji fotowoltaików, czyli urządzeń zamieniających światło na energię elektryczną. ("Time" określił je mianem jednego z najlepszych wynalazków 2008 roku). Ponieważ z wyliczeń producentów wynikało, że do atmosfery przedostaje się zaledwie dwa procent NF3, związek ten został uznany za bardziej ekologiczną alternatywę dla innych gazów cieplarnianych i w ciągu ostatniego dziesięciolecia amerykańska Agencja Ochrony Środowiska (EPA) aktywnie zalecała jego stosowanie. Nie został także objęty protokołem z Kioto, dzięki czemu stał się atrakcyjnym substytutem w krajach, które chciały obniżyć emisję dwutlenku węgla.
Okazuje się jednak, że trójfluorek azotu wcale nie jest taki ekologiczny. Według specjalistów z Uniwersytetu Stanu Kalifornia "NF3 może mieć poważniejszy wpływ na efekt cieplarniany niż największe elektrownie węglowe". Z badań przeprowadzonych przez naukowców ze Scripps Institution of Oceanography wynika, że ilość NF3 w atmosferze czterokrotnie przekroczyła wspomniane wyliczenia producentów, a jego koncentracja wzrasta o 11 procent rocznie.
5. Chiny legną w gruzach
Futurystyczny krajobraz Szanghaju - 900 drapaczy chmur plus kilkaset w budowie - to jeden z najbardziej znanych symboli boomu w Chinach. Okazuje się, że kruchość szkieletu, na którym opiera się ten boom, przechodzi wszelkie wyobrażenia. W marcu dziennik "Shanghai Daily" doniósł, że połowa stali sprzedanej deweloperom na szanghajskiej giełdzie nie spełnia podstawowych norm. Prawie jedna czwarta badanych próbek nie wytrzymała zadanych naprężeń, co oznacza, że konstrukcje z nich wykonane będą podatne na trzęsienia ziemi i o wiele bardziej narażone na korozję. Niektóre partie materiału były pięciokrotnie lżejsze, niż zakładają chińskie normy, a to znaczy, że ważyły mniej niż żelazo, które jest głównym składnikiem stali. - Jeśli stal waży mniej niż żelazo, to znaczy, że zamiast żelaza zastosowano coś innego. Taki produkt nie ma zatem nic wspólnego ze stalą - mówi Christopher Earls, inżynier z Uniwersytetu Cornella w stanie Nowy Jork.
Po tym jak w wyniku trzęsienia ziemi w prowincji Syczuan (odczuwalnego też w Szanghaju) zawaliły się po-stawione byle jak budynki szkolne, prawdopodobieństwo, że to samo zdarzy się z drapaczami chmur, wcale nie jest takie małe.
6. Pomoc dla Gruzji idzie na luksusy
We wrześniu USA obiecały miliard dolarów na pomoc Gruzji w odbudowie zniszczeń po wojnie z Rosją. Wskutek rosyjskich bombardowań ucierpiało kilka miast, a 20 tysięcy uciekinierów z Południowej Osetii nie mogło wrócić do domów - było więc wiele szlachetnych celów wartych amerykańskiej gotówki. Tymczasem 176 milionów dolarów przeznaczono na kredyty dla biznesu, w tym 30 milionów dla dewelopera, który w Tbilisi, a więc w mieście, które nie ucierpiało w wyniku wojny, stawia pięciogwiazdkowy hotel o powierzchni 127 tysięcy metrów kwadratowych. Hyatt będzie miał 183 pokoje, restaurację, sale konferencyjne oraz spa. Amerykańska agencja rządowa, która decyduje, na co przekazać pomoc dla Gruzji, dała też 40 milionów dolarów na biurowiec w pobliżu siedziby gruzińskiego parlamentu i 10 milionów na renowację jednego z historycznych budynków, który ma zostać przekształcony w centrum konferencyjne.
Fatalnie poprowadzona przez Micheila Saakaszwilego operacja wojskowa w Południowej Osetii mogła się skończyć dla jego rodaków katastrofą. Jednak dzięki Wujowi Samowi wygląda na to, że przynajmniej deweloperzy w Tbilisi mogą spać spokojnie.
7. Amerykanie pomagają Indiom w budowie tarczy antyrakietowej
Kontrowersje wokół amerykańskiej tarczy antyrakietowej dotyczą głównie jazgotliwych protestów Rosji wobec instalacji planowanych w Europie Wschodniej. Tymczasem znacznie dalej na wschodzie być może rodzi się jeszcze większy kryzys. 27 lutego 2008 roku sekretarz stanu Robert Gates półgębkiem obwieścił w Delhi, że USA i Indie negocjują realizację projektu tarczy na indyjskiej ziemi. Rozmowy te są na wstępnym etapie, ale tak jak planowane rozmieszczenie antyrakiet w Polsce doprowadziło do wzrostu napięcia między Waszyngtonem a Moskwą, tak tarcza w Indiach może stać się zarzewiem międzymocarstwowego konfliktu. Wiele wskazu-je na to, że plany USA nasilą panujące w Pekinie obawy, że Ameryka próbuje ograniczyć chińskie wpływy w Azji. Wizyta Gatesa w Delhi była częścią jego podróży po Indiach, Indonezji i Australii - państwach, które USA mogłyby wykorzystać do skontrowania chińskich ambicji, gdyby stosunki z Pekinem uległy gwałtownemu ochłodzeniu. Niepokoi też to, że indyjska tarcza zwiększa ryzyko wywołania konfliktu między Indiami i Pakistanem.
Kto wyjdzie na tym najlepiej? Pewnie Lockheed Martin. Koncern już przystąpił do rokowań z Hindusami w sprawie sprzedania im systemu obronnego Patriot. - Na rozwój tej technologii wydaliśmy miliardy dolarów - powiedział wiceprezes firmy. - Indie nie muszą wydawać takich pieniędzy na własny system obronny, skoro możemy im pomóc.
8. Drugi Darfur?
Konflikt w Darfurze wciąż nie może zdobyć w mediach należnej mu uwagi, a już kolejny kryzys w Sudanie grozi katastrofą humanitarną. Punktem zapalnym jest Południowy Kordofan, obejmująca Góry Nubijskie prowincja utworzona w 2005 roku przy granicy z autonomicznym Sudanem Południowym. Siły rządowe, oddziały z południa i lokalni watażkowie - wszyscy się zbroją, licząc na to, że w ten sposób uda im się zwyciężyć w nadchodzących wyborach lokalnych. "Niezadowolenie zamienia się w furię i w powszechnym przekonaniu wojny w Górach Nubijskich nie da się uniknąć" - czytamy w raporcie instytutu badawczego Small Arms Survey.
Burza, która dojrzewa w Nubii, przypomina to, co się dzieje w Darfurze. Nubijczycy od dawna są marginalizowani przez zdominowany przez Arabów rząd centralny i wielu z nich chwyciło za broń w czasie wojny domowej, która przetoczyła się przez Sudan w latach 80. Gdy w 2005 roku porozumienie pokojowe zakończyło konflikt między Północą a Południem, wśród Nubijczyków zapanowało przekonanie, że południowosudańskie władze przehandlowały ich Chartumowi w zamian za koncesje na wydobycie ropy. Dziś ich cierpliwość jest na wyczerpaniu. W październiku Międzynarodowa Grupa Kryzysowa (ICG) alarmowała, że w ostatnich kilku latach w walkach o ziemie i prawo do wypasu bydła zginęło kilkuset Nubijczyków. Tak jak w Darfurze walki toczą się między nubijskimi rolnikami a arabskimi nomadami. I jedni, i drudzy chcą tego samego: dostępu do żyznych pól.
Im bliżej tegorocznych wyborów, tym częściej padają oskarżenia o czystki etniczne. Oddziały rządowe rosną w siłę tak jak zwolennicy arabskiej supremacji - podobni do dżandżawidów w Darfurze.
Podobieństwo jest złowieszcze. - Wystarczy zobaczyć, czego nie udało się zrobić w Darfurze, żeby wiedzieć, że Sudan nie poradzi sobie również z tym problemem - ostrzega Mark Schneider z ICG.
9. Pierwszy Amerykanin skazany za stosowanie tortur poza USA
departament sprawiedliwości usa może od 14 lat ścigać przebywających w kraju Amerykanów, którzy dopuścili się tortur za granicą. Sąd po raz pierwszy skorzystał z tego prawa dopiero w 2008 roku, skazując za tortury Charlesa "Chuckiego" Taylora juniora, syna byłego prezydenta Liberii. Młodszy Taylor urodził się w stanie Massachusetts i zachował swoje amerykańskie obywatelstwo po przeprowadzeniu się do Liberii, gdy jego oj-ciec został tam prezydentem. Zarzucane mu zbrodnie popełnił w latach 1999-2002 jako szef wydziału antyter-rorystycznego. Choć oficjalnie jego zadaniem była ochrona liberyjskich polityków, to w praktyce - jak twierdzą prokuratorzy - Taylor zajmował się torturowaniem przedstawicieli opozycji za pomocą żelazka, gorącego wosku, prądu elektrycznego oraz broni palnej.
Proces Taylora był pierwszym przypadkiem zastosowania prawa, które USA przyjęły w 1994 roku w ramach ratyfikacji konwencji ONZ przeciwko torturom. Obrońcy praw człowieka mają nadzieję, że nie ostatnim. Departament Sprawiedliwości może również ścigać obcokrajówców, którzy mieszkają na terenie USA i którzy dopuścili się tortur za granicą. Niektóre organizacje domagają się postawienia przed sądem przestępców z Chile, Salwadoru, Gwatemali i Haiti, którzy mieszkają teraz w USA. Eksperci twierdzą, że przed sąd mogą trafić też osoby z administracji George'a W. Busha oskarżane o stosowanie tortur.
10. Amerykanie sprzedają Chinom działa akustyczne
Po masakrze na placu Tiananmen w 1989 roku USA objęły Chiny embargiem na broń. Co więc takiego się stało, że amerykańska spółka legalnie sprzedała Państwu Środka urządzenie do brutalnego rozpędzania protestów? W kwietniu zeszłego roku dziennikarz David Hambling, który był na wystawie sprzętu pekińskiej policji, za-uważył urządzenie dźwiękowe dalekiego zasięgu (LRAD) wyprodukowane przez American Technology Corporation (ATC). LRAD emituje wiązkę fal akustycznych, której natężenie wystarczy, by spowodować utratę słuchu.
Czy to jest broń? ATC określa LRAD jako "system komunikacji", ale w listopadzie koncern chwalił się, że jest on używany do "zapobiegania incydentom terrorystycznym".
Gdy USA wprowadzały embargo, nie było jeszcze takich urządzeń. Dopiero się okaże, czy LRAD zostanie włączony do przyszłych porozumień dotyczących dostaw broni.
Tekst ukazał się w magazynie "Foreign Policy''
Przekrój
Przekrój
Warning: Missing argument 1 for OpenTable(), called in /home/klient.dhosting.pl/rafanoo/wici.info/public_html/modules/News/article.php on line 228 and defined in /home/klient.dhosting.pl/rafanoo/wici.info/public_html/themes/Wici/theme.php on line 267
Warning: Missing argument 2 for OpenTable(), called in /home/klient.dhosting.pl/rafanoo/wici.info/public_html/modules/News/article.php on line 228 and defined in /home/klient.dhosting.pl/rafanoo/wici.info/public_html/themes/Wici/theme.php on line 267
Warning: Missing argument 1 for OpenTable(), called in /home/klient.dhosting.pl/rafanoo/wici.info/public_html/modules/News/article.php on line 246 and defined in /home/klient.dhosting.pl/rafanoo/wici.info/public_html/themes/Wici/theme.php on line 267
Warning: Missing argument 2 for OpenTable(), called in /home/klient.dhosting.pl/rafanoo/wici.info/public_html/modules/News/article.php on line 246 and defined in /home/klient.dhosting.pl/rafanoo/wici.info/public_html/themes/Wici/theme.php on line 267
Warning: Missing argument 7 for DisplayTopic(), called in /home/klient.dhosting.pl/rafanoo/wici.info/public_html/modules/News/comments.php on line 91 and defined in /home/klient.dhosting.pl/rafanoo/wici.info/public_html/modules/News/comments.php on line 477
Warning: Missing argument 8 for DisplayTopic(), called in /home/klient.dhosting.pl/rafanoo/wici.info/public_html/modules/News/comments.php on line 91 and defined in /home/klient.dhosting.pl/rafanoo/wici.info/public_html/modules/News/comments.php on line 477
Warning: Missing argument 2 for OpenTable(), called in /home/klient.dhosting.pl/rafanoo/wici.info/public_html/modules/News/comments.php on line 503 and defined in /home/klient.dhosting.pl/rafanoo/wici.info/public_html/themes/Wici/theme.php on line 267
Komentarze |