Kielce v.0.8

Cywilizacja
Łowcy wnętrzności

 drukuj stron�
Cywilizacja Świat
Wys�ano dnia 06-04-2006 o godz. 12:00:00 przez pala2 11442

Wizja z filmu "Matriks" - hodowla ludzi dla pozyskania narządów spełnia się na naszych oczach. Bogaci traktują biednych jak chodzące źródło części zamiennych. Tam, gdzie wojna, bieda i korupcja, jest też nielegalny handel organami.

Na wystawie fotografii "Czeczenia - ostateczne rozwiązanie", którą niedawno pokazywano w warszawskim Pałacu Kultury, jest zdjęcie zwłok Czeczenów ze śladami wielkiego cięcia chirurgicznego przez środek ciała. Adam Borowski z Komitetu Polska-Czeczenia nie ma wątpliwości - Rosjanie przerabiają ciała zabitych wrogów na organy. Borowski wie o klinice pod Moskwą, gdzie liczba przeszczepów wzrosła tak bardzo, że stało się jasne, iż narządy nie mogą pochodzić ze źródeł naturalnych. Najwięcej organów ginie z ciał młodych Czeczenów.
Narządy wędrują zwykle z południa na północ. Z ciał biedaków do ciał bogatych. Z ciał kobiet do ciał mężczyzn, często przez różne kraje i kontynenty. To cena globalizacji. Istnieją całe szlaki przerzutowe poszczególnych części ciała - ścięgna Achillesa na przykład pozyskiwane są w RPA, sprzedawane brokerom w Korei Południowej, a potem dostarczane na rynek USA i Kanady. Transwestyci z Brazylii kupują penisy więźniów z Sudanu, których skazano na ich amputację za zdradę małżeńską. Bogaci Arabowie używają organów Pakistańczyków, Japończycy i Amerykanie kupują materiał od Chińczyków, gdzie działa przemysł odzyskiwania narządów z ludzi skazanych na śmierć.
Prasę światową obiegły setki tekstów o tym, jak starannie przeprowadza się chińskie egzekucje więźniów. Nadzorują je lekarze. Potrzebują gałek ocznych - każą strzelać w serce. Potrzebują serca lub wątroby - wyznaczają na cel środek czoła. Zabitym ucinają palce, całe kończyny, wydobywają z ich ciał poszczególne kości. Jeden z lekarzy opowiadał pracownikom Human Rights Watch o usunięciu w nocy obu nerek żywemu, znieczulonemu więźniowi. Dopiero rano zabito go strzałem w głowę.
Światowy rynek handlu organami powstał w latach 70. wraz z rewolucją w transplantologii. Wprowadzony w latach 80. lek o nazwie cyklosporyna umożliwił masowe przeszczepy nerek nawet w krajach, gdzie medycyna nie stała na najwyższym poziomie - takich jak Indie.
Dzisiaj handel organami to potężna, choć niemożliwa do oszacowania, bo podziemna, gałąź gospodarki. Międzynarodowa mafia, która prawdopodobnie pozyskuje narządy z ciał zabitych Czeczenów, żeruje na tym, że na wojnie łatwo o trupa. Ale nie tylko konflikty zbrojne sprzyjają temu handlowi. Także korupcja, bieda, ignorancja pacjentów i niski poziom etyki medycznej. Kraje, w których występują te zjawiska, to naturalne bazary dla międzynarodowych handlarzy.

Wojna - bazar z narządami

Organizacje humanitarne szacują, że w Czeczenii zginęło 120 tysięcy ludzi, z czego 17 tysięcy w obozach koncentracyjnych. Wielu zaginęło bez wieści. Rosjanie w Czeczenii doskonale wiedzą, jak ważne dla mieszkańców tego kraju jest to, żeby pochować zmarłych krewnych. Dlatego sprzedają im ciała za astronomiczne jak na ten region sumy - nawet za trzy tysiące dolarów. Nie ma danych, ile mafia zarabia dodatkowo na handlu narządami zabitych. Wojna i polityka Kremla uniemożliwiają swobodne działanie organizacji humanitarnych.
Wiadomo za to, kto pilnuje, żeby świat wiedział o tej republice kaukaskiej jak najmniej - Ramzan Kadyrow, namaszczony niedawno przez Moskwę zarządca Czeczenii. Rosja kupiła jego lojalność w zamian za zostawienie mu dużej swobody, a to oznacza, jak pisze "The Economist", zgodę na "uprowadzanie, torturowanie i zabijanie". Ostatnio Kadyrow chciał wyrzucić z kraju przedstawicieli organizacji humanitarnej - Duńskiej Rady Uchodźców, która nie pozwala umrzeć z głodu 150 tysiącom Czeczenów. Wycofał się pod naciskiem Kremla.
W latach 70. reżim w Argentynie pozyskiwał materiał do przeszczepów od zabijanych wrogów politycznych. Lekarze w szpitalach składali zamówienia prosto w wojsku. W czasach wojny w Jugosławii wielkie pieniądze na transplantacjach organów zrobiło kilka klinik w pobliskich Włoszech, zanim siadła im na karku prokuratura. Dzisiaj Izrael oficjalnie przyznaje, że pobiera narządy z zabitych "palestyńskich terrorystów". Rząd Izraela tłumaczy słuszność tego działania na różne sposoby, na przykład tym, że ratują one życie ludziom. Ale zabitym żołnierzom izraelskim nikt samowolnie nie usuwa części ciała.

Korupcja chroni bandytów

Czarny rynek narządów oznacza śmierć tysięcy ludzi. W Salwadorze, który jest zagłębiem dzieci porywanych dla prostytucji i wywożonych do innych krajów, można kupić całe dziecko za 16 tysięcy dolarów, potem podhodować je na narządy, pobrać je, a dziecko zabić albo pozwolić mu umrzeć.
Misjonarze katoliccy z Mozambiku alarmują, że znajdują masowe groby dzieci z pokrojonymi ciałami. Z prowadzonych przez nich sierocińców bandyci próbują regularnie uprowadzać sieroty. Na zakonnice z Nampuli, które odkryły proceder, napadła uzbrojona banda. Jedną z luterańskich zakonnic, Brazylijkę Doraci Edinger, zamordowano w lutym 2004 roku w jej mieszkaniu. Zakonnice boją się o życie. Wykryły, że napady urządza międzynarodowa mafia z kilku krajów: Mozambiku, RPA, Brazylii, Turcji i Portugalii. Narządy zabitych, a nawet żywe dzieci były wywożone samolotami do RPA i Turcji. Prokurator generalny Mozambiku dostał pełną dokumentację, łącznie ze zdjęciami masowych grobów i rozciętych ciał. Ale śledztwo szybko umorzono z powodu braku dowodów. Oficjalnie władze Mozambiku twierdzą, że w ich kraju nie ma problemu z czarnym rynkiem narządów.

Bieda - główny motyw


Powód sprzedawania swojego ciała kawałek po kawałku jest podobny na całym świecie - długi. Różnica jest taka, że mieszkańcy najbiedniejszych krajów są bardziej zdeterminowani. I tańsi. W Kolumbii można od rodziców kupić oczy albo nerkę ich dzieci za 500 dolarów.
- Na Filipinach pewien mężczyzna pytał mnie, czy nie kupiłabym jego oka, nogi albo czegokolwiek innego, co ma w dwóch egzemplarzach - opowiada "Przekrojowi" profesor antropologii z kalifornijskiego uniwersytetu w Berkeley Nancy Scheper-Hughes, która założyła organizację pozarządową Straż Narządów.
Na Filipinach widziała całe wioski, których mieszkańcy utrzymują się z wyprzedawania własnych ciał. Najpierw nerkę sprzedaje ojciec. Gdy się skończą pieniądze - najstarszy syn, potem młodsi synowie. Na końcu żony i córki.
W Kolumbii zdarza się, że lekarze wyłudzają narządy od żywych ludzi. Według lokalnych gazet lekarze wmówili rodzicom małego chłopca, że ma on guza mózgu i trzeba usunąć mu gałki oczne. Badania po amputacji wykazały, że żadnego guza nie miał.
Nancy Scheper-Hughes w roku 2003 oznajmiła na forum Rady Europy, że na naszym kontynencie kradnie się ludziom narządy pod groźbą śmierci. Oficjalnie podziękowano jej za czujność, a nieoficjalnie została wyśmiana. Dopiero gdy Scheper-Hughes dostarczyła świetną dokumentację kilku przypadków, Rada zmieniła zdanie i wydała specjalny dokument. Apeluje w nim do państw Europy o zaostrzenie prawa wobec handlarzy organów i o działania edukacyjne: informowanie ludzi, jakie są zdrowotne konsekwencje sprzedawania swoich organów.
Oto jeden z przykładów, które dotarły do Rady Europy: Turcy zaproponowali 300 mężczyznom z wiejskiego regionu w centrum Mołdawii pracę w Stambule. Tam Mołdawianie przeżyli to, co zwykle przeżywają kobiety uprowadzone dla prostytucji - odebrano im paszporty, trafili do zamkniętych pomieszczeń, potem usłyszeli, że pracy nie ma, za to muszą zapłacić za utrzymanie swoim "opiekunom". Najpierw krwią, którą im pobrano. Potem - gdy bandyci znaleźli klientów z odpowiednią grupą krwi - nerkami. Opornym grożono śmiercią.
Mężczyźni wrócili potem bez nerek do domu, ale ich koszmar się nie kończył. Sąsiedzi widzieli w nich męskie prostytutki, tracili szansę na założenie rodziny. Dla mołdawskich wieśniaków mężczyźni bez nerki nie są prawdziwymi mężczyznami. Matki zabraniały córkom zadawać się z nimi.

Polski wkład

Zdaniem policji nie ma problemu nielegalnego handlu nerkami w Polsce. W Komendzie Głównej mówią, że w ostatnich latach było najwyżej 20 przypadków. Ale Internet roi się od ofert, w tym od pośredników. A pośredniczenie w handlu narządami jest karalne. W lipcu 2005 roku Sejm w ustawie o pobieraniu, przechowywaniu i przeszczepianiu komórek, tkanek i narządów zaostrzył kary za handel narządami do trzech lat pozbawienia wolności. A jeśli ktoś uczyni z handlu narządami stałe źródło dochodu, grozi mu nawet pięć lat.
Ogłoszenie w Internecie było oszczędne: "Sprzedam nerkę stan zdrowia b. dobry grupa krwi 0Rh+ lat 38 honorowy dawca krwi!". Do tego numer telefonu i cena.
Dzwonię. Odzywa się męski głos:
- Ja w sprawie ogłoszenia, wciąż aktualne?
- Pan zaczeka do piątku, jedna kobieta z Holandii chce ją kupić. Nie kupi, sprzedam panu.
- Ile ona panu daje?
- 10 tysięcy euro, po tyle w Europie chodzą. Ale panu sprzedam za 33 tysiące złotych, tak jak w ogłoszeniu.
Mój rozmówca najpierw chciał sprzedać nerkę na Allegro. Nie przyjęli. Wstawił więc ogłoszenie na strony Ale.gratka.pl. Sprzedaje, bo nie ma czym spłacić kredytu.
Dwa lata temu opisywałem ("Przekrój" numer 5/2004) historię Kamila Bartoszka, studenta Uniwersytetu Warszawskiego, który został zabity w okolicach Puław przez ochroniarzy dyskoteki. Tak przynajmniej twierdzi jego rodzina, niezależny patolog, kilku świadków, którzy boją się powiedzieć to otwarcie, i wynajęci przez rodzinę detektywi. Inaczej puławska policja i prokuratura, która umorzyła śledztwo. Patolodzy z Krakowa, którzy robili powtórną sekcję zwłok Kamila, nie znaleźli w ciele jednej nerki i nadnerczy. Rodzice zaskarżyli Zakład Medycyny Sądowej w Lublinie, gdzie odbyła się pierwsza sekcja, o sfałszowanie jej wyników. Sąd w Lublinie miesiąc temu oddalił skargę, bo nie dopatrzył się przestępstwa.

Rynek rośnie

Większość krajów Zachodu, w tym Polska, udaje, że nie toleruje handlu ludzkimi organami. Według prawa lekarze powinni pobierać narządy tylko od zmarłych lub od członków rodziny pacjenta czekającego na przeszczep. Ale praktyka jest inna - to niekontrolowany i nielegalny handel narządami. Parlament Europejski już od roku 2003 przymierza się do wprowadzenia prawa, które będzie surowo karać takie pozyskiwanie narządów dla mieszkańców naszego kontynentu od Azjatów, Afrykanów czy dawców z Ameryki Południowej.
Pacjentom to nie pomoże. W Europie Zachodniej 120 tysięcy osób jest stale poddawanych dializie, 40 tysięcy czeka na przeszczep nerki nawet po trzy lata. Dlatego coraz więcej organizacji dopomina się, żeby ten handel zalegalizować.
W Iranie handel organami już jest legalny. Dawcom nerek płaci się 1200 dolarów, co zlikwidowało kolejki do przeszczepów. Ale z badań Akademii Medycznej w Kermanszach wynika, że 65 procent tych, co je sprzedali, twierdzi, iż pogorszyło to ich sytuację na rynku pracy. 70 procent cierpiało na depresję po operacji, 60 procent miało napady lęku, nie licząc negatywnych skutków fizycznych.
Specjaliści spierają się, czy model irański jest słuszny. W sąsiednim Iraku, gdzie z powodu ostatniej wojny bezrobocie wynosi 60 procent, czarny rynek handlu narządami rozkwita. Nerka kosztuje 700 dolarów. Pensja policjanta, który ma duże szanse nie przeżyć do końca miesiąca, wynosi 150 dolarów. Może więc Irakijczycy woleliby sprzedawać nerki legalnie i za lepsze pieniądze, tak jak w Iranie.
Legalizacja handlu narządami może uderzyć w przestępców. Wiele organów na amerykański rynek dostarcza mafia. Niektóre pochodzą z sąsiedniego Meksyku - kobiety, które znikały w Juarez, prawdopodobnie zabijano dla ich narządów.
Nowojorska firma Biomedical Tissue Services kupowała organy prosto od właściciela domu pogrzebowego. Rodziny zmarłych nie miały o niczym pojęcia, dopóki do obu firm nie dobrała się policja. W handlu narządami biorą udział skorumpowani lekarze, wylani ze studiów studenci medycyny, gangsterzy. Gałki oczne (dwie sztuki) kosztują w USA 5 tysięcy dolarów, płuca - 50 tysięcy, serce - 60 tysięcy, wątroba - 40 tysięcy, a nerka - 20 tysięcy. Ludzkie ciało zaczyna przypominać dom towarowy.


Marcin Fabjański Przekrój


Komentarze

Komentowanie niedozwolone dla anonimowego u�ytkownika, prosze sie zarejestrowa�

Pantyna 06-04-2006 o godz. 16:06:19
Jeszcze trochę i słowa: "nie wszystko jest na sprzedaż" przestana byc aktualne!
Agape 06-04-2006 o godz. 18:06:27
Mnie się wydaje, że te słowa już dawno nie są aktualne...
Anonim 10-10-2010 o godz. 15:24:29
" ... a nerkę byś mi oddał zapytała Kasia " - (2004 r.) NIE MAM NIC PRZECIWKO PRZESZCZEPOM aczkolwiek mam wrażenie - że troszkę za wcześniej zakopujesz ludzi - żywcem - Jolu !!! nie dając im szansy, " niszczysz im życie ", rozbijasz związki, nie zważasz że twoja zabawa skierowana ściśle na twój określony cel jest dla ludzi rzeczywistością, bo ludzie kochają na poważnie, żyją i czują, to nie gra Jolu !!!
Anonim 19-12-2010 o godz. 02:41:23
lzy cisna sie do oczu.mafie to nie ludzie to zwierzeta !!!!.
Anonim 21-01-2011 o godz. 13:30:11
sprzedam nerkę za 220 tys euro plus operacia i tak dalej młody 19 lat zdrowy mój numer gg 31830123 jak za drogo to możemy się dogadac jeszcze
Error connecting to mysql