Kielce v.0.8

Kino
Agnieszka Krakowiak–Kondracka: WymyÅ›lam serialowe postacie

 drukuj stron�
Kino Rozmowy Kielce Literatura
Wys�ano dnia 06-08-2011 o godz. 11:25:46 przez rafa 12988

Z kielczankÄ… AgnieszkÄ… Krakowiak–KondrackÄ…, autorkÄ… scenariusza m.in. serialu „Na dobre i na zÅ‚e” na temat dziennikarstwa, Kielc i pisania scenariuszy rozmawia Andrzej Piskulak.



Andrzej Piskulak: Pamiętam, że byłaś uznaną w środowisku dziennikarskim za jedną z najzdolniejszych dziennikarek. Czy pozostało w Tobie jeszcze coś z pasji dziennikarskich?

Agnieszka Krakowiak–Kondracka: – Bardzo dziÄ™kujÄ™ za ten komplement. Ale 15 lat temu kieleckie Å›rodowisko dziennikarskie skÅ‚adaÅ‚o siÄ™ z wielu naprawdÄ™ zdolnych autorów. ByÅ‚a duża grupa osób, którym chciaÅ‚o siÄ™ chcieć. To nie byÅ‚a pogoÅ„ za wierszówkÄ… czy wyciÄ…ganie sensacji za wszelkÄ… cenÄ™. Raczej chęć dotarcia do ciekawego czÅ‚owieka, otwarcie zamkniÄ™tych drzwi, ale nie ich wyważanie. Dobry reportaż bliższy byÅ‚ wtedy literaturze, niż dziennikarstwu Å›ledczemu. Może to wróci. Na razie znacznie lepiej czujÄ™ siÄ™ w Å›wiecie fikcji. Podoba mi siÄ™ wÅ‚asne „kreowanie rzeczywistoÅ›ci”, a nie jej opisywanie.



A.P.: Czy korci Cię, by napisać choćby reportaż?

A.K-K.: Och, nie. Zamknęłam tamten kawałek życia. Dziennikarstwo to ciężki kawałek chleba. Znacznie łatwiej kogoś skrzywdzić, urazić, biorąc na kowadło prawdziwe życie. Lubię w mojej pracy to, że mogę żonglować emocjami i w zasadzie prawie zawsze uchodzi mi to na sucho.

A.P.: Czy wracasz pamiÄ™ciÄ… do Kielc i swoich przyjacióÅ‚? Czy utrzymujesz takie kontakty?

A.K-K.: Kielce sÄ… moim rodzinnym, wspaniaÅ‚ym miastem, gdzie do przyjacióÅ‚ nie trzeba siÄ™ umawiać z wyprzedzeniem kilku dni i sprawdzać kalendarzy na miesiÄ…c do przodu. Moje kontakty z przyjacióÅ‚mi z tamtych czasów nadal sÄ… bardzo żywe. Warszawa wymusza kompletnÄ… zmianÄ™ stylu życia. RzeczywiÅ›cie wszystko toczy siÄ™ szybciej i w wiÄ™kszym stresie. Kiedy chcÄ™ odzyskać wÅ‚aÅ›ciwe proporcje i rytm, bardzo chÄ™tnie wracam w Góry ÅšwiÄ™tokrzyskie.

A.P.: Często zadawałem sobie pytanie, dlaczego zdecydowałaś się na rozstanie z dziennikarstwem?

A.K-K.: Nie podobaÅ‚ mi siÄ™ kierunek, w którym zmierzaÅ‚o dziennikarstwo w tamtym okresie. ZaraziÅ‚am siÄ™ pasjÄ… do pisania filmu, tym życiem tworzonym ciÄ…gle na nowo, no i zakochaÅ‚am siÄ™ w mężczyźnie, który również uprawia ten zawód. Razem daÅ‚o to mieszankÄ™, która musiaÅ‚a mnie doprowadzić do radykalnej zmiany.

A.P.: Dlaczego zdecydowałaś się na to, by być scenarzystką?

A.K-K.: To Å›wietna praca, którÄ… w dobie laptopów i internetu można wykonywać, gdzie i kiedy siÄ™ chce (oczywiÅ›cie, jeżeli nie goni pilny termin). Bierzesz w swoje rÄ™ce losy przeróżnych, wymyÅ›lonych przez siebie postaci i Å‚amiesz sobie gÅ‚owÄ™, jak im skomplikować życie. To naprawdÄ™ wspaniaÅ‚a satysfakcja, kiedy przy okazji ktoÅ› siÄ™ wzruszy albo ucieszy.

A.P.: OglÄ…dajÄ…c pierwsze odcinki serialu „Na dobre i na zÅ‚e”, w czasie gdy sam bywaÅ‚em permanentnym pacjentem szpitala onkologicznego, zadawaÅ‚em sobie pytanie, dlaczego nieprawdziwy Å›wiat serialowy tak nieprzerwanie skupia uwagÄ™ wielomilionowej widowni telewizyjnej? Sam siÄ™ też na tym przyÅ‚apywaÅ‚em…

A.K-K.: Bo to nadal bajka, która opowiada o dobrych ludziach, a o zÅ‚ych tylko wtedy, kiedy majÄ… szansÄ™ siÄ™ zmienić i odnaleźć w sobie ten dobry pierwiastek. I mimo wszystkich zmian, które zaszÅ‚y ostatnio w serialu, wymianie pokoleniowej i zmianie tempa opowieÅ›ci, szpital w LeÅ›nej Górze to miejsce, gdzie lekarze traktujÄ… pacjentów, jakby leczyli wÅ‚asnÄ… rodzinÄ™, zwracajÄ… uwagÄ™, by nie obedrzeć ich z godnoÅ›ci, którÄ… w chorobie tak trudno zachować.

A.P.: Na pewno fascynowaÅ‚a mnie gra aktorów, m.in. Artura Å»mijewskiego, ale zadawaÅ‚em sobie także pytanie, które teraz do Ciebie kierujÄ™: ile jest wÅ‚aÅ›nie osobistych przeżyć autora scenariusza w wymyÅ›lonym Å›wiecie serialowym?

A.K-K.: Mnóstwo. Im scenarzysta wiÄ™cej przeżyÅ‚, tym Å‚atwiej mu wejść w serce i w gÅ‚owÄ™ wymyÅ›lanej przez siebie postaci. DoÅ›wiadczenie życiowe czyni mistrza. Ale rzemiosÅ‚o, gradacja nastrojów, utrzymanie tempa i zwrotów akcji jest konieczne, bo inaczej z ekranu bÄ™dzie wiaÅ‚o nudÄ…, a źle napisany scenariusz zacznie siÄ™ watować scenami o jedzeniu zupy.

A.P.: Czy masz poczucie tego, że scenarzysta także kreuje aktorów? Czy scenariusz pisany jest pod aktorów, czy też aktorzy muszÄ… siÄ™ dopasować do roli?

A.K-K.: Postaci serialowe od pewnego momentu żyjÄ… trochÄ™ swoim życiem. Do czegoÅ› sÄ… zdolne, do czegoÅ› nie. Jeżeli postÄ™pujÄ… wbrew sobie, to muszÄ… być tego ważne przyczyny, przygotowanie. Generalnie – jeżeli rola jest dobrze napisana, nie ma nic przyjemniejszego dla aktora niż wejÅ›cie w niÄ… i dodanie czegoÅ› od siebie. ChÄ™tnie sÅ‚ucham sugestii tych, którzy jak nikt inny znajÄ… „swojÄ… postać”, swoje alter ego, ale nie lubiÄ™ pisać „pod aktorów”.
WspóÅ‚pracujÄ…c z aktorami, którzy dostajÄ… materiaÅ‚ i chcÄ… coÅ› wiÄ™cej powiedzieć od siebie, udaÅ‚o nam siÄ™ stworzyć kilka charakterystycznych, bardzo lubianych postaci.

A.P.: Czy masz poczucie, że stworzone przez Ciebie odcinki serialowe majÄ… wpÅ‚yw także na Å›wiat realny – wÅ‚aÅ›nie szpitali, opieki medycznej w naszym kraju, problemów sÅ‚użby zdrowia, relacji pacjent – lekarz, zmagaÅ„ pacjenta z chorobÄ…, lekarza ze swoim życiem osobistym, etc., etc.

A.K-K.: Mam wrażenie, że w ciÄ…gu tych lat zaszÅ‚y kolosalne zmiany. Zarówno w uÅ›wiadomieniu sobie wÅ‚asnych praw przez pacjentów, jak i w stosunku do lekarzy. Mam nadziejÄ™, że ich czÄ…stka to zasÅ‚uga naszego zespoÅ‚u scenariuszowego i Å›wietnych lekarzy, którzy z nami wspóÅ‚pracujÄ… i uczulajÄ… na to, co ważne w ich pracy.

A.P.: Czym dla Ciebie jest pisanie scenariuszy?

A.K-K.: I pracÄ…, która daje chleb, i pasjÄ…, która daje satysfakcjÄ™.

A.P.: W jaki sposób tworzysz sylwetki i dramaturgiÄ™ akcji, że przez tyle lat elektryzuje milionowÄ… widowniÄ™?

A.K-K.: Daj spokój, to szalenie szeroki temat. W skrócie emocje, emocje, emocje. A od pewnego czasu mÅ‚ode pokolenie, które żyje nieco szybciej i wnosi Å›wieże problemy do serialu.

A.P.: Skąd czerpiesz pomysły do swoich scenariuszy?

A.K-K.: Å»ycie – zwÅ‚aszcza cudze, potrafi dać pożywkÄ™ na mnóstwo filmów. A w dobie bombardowania informacjami w zasadzie jest tego nadmiar. Trzeba tylko wybierać.

A.P.: Który film wedÅ‚ug swojego scenariusza traktujesz szczególnie, jako swój najlepszy i ukochany?

A.K-K.: Och, mam w sobie ciÄ…gle niepokój, że decydujÄ…c siÄ™ na tak dÅ‚ugÄ… koegzystencjÄ™ z jednym serialem, nie zdążę zrealizować pomysÅ‚ów, które wciąż czekajÄ… na napisanie. Ale latem mam nadziejÄ™ tak poukÅ‚adać sobie pracÄ™, że nareszcie wygospodarujÄ™ czas na pisanie nowego projektu serialu i filmu fabularnego. I żaden z nich nie bÄ™dzie miaÅ‚ nic wspólnego z medycynÄ…!

A.P.: Dziękuję za rozmowę.

Agnieszka Krakowiak – Kondracka
na poczÄ…tku lat 90. ByÅ‚a dziennikarkÄ… „Gazety Kieleckiej”, i „SÅ‚owo Ludu”. Jest laureatkÄ… jednej z najważniejszych nagród dla autorów scenariuszy - polskiej edycji Hartley Merrill 2000. Od szeÅ›ciu lat jest scenarzystkÄ… wiodÄ…cÄ… w serialu „Na dobre i nagÅ‚e” i autorkÄ… ok 150 odcinków. Jest też autorkÄ… scenariuszy do seriali: "Taksówka Jedynki" "Miasteczko", " Sukces", "Samo życie".


Rozmawiał: Andrzej Piskulak, Foto Katarzyna Golenia


Komentarze

Komentowanie niedozwolone dla anonimowego u�ytkownika, prosze sie zarejestrowa�

Anonim 08-05-2012 o godz. 17:07:44
A.P.: SkÄ…d czerpiesz pomysÅ‚y do swoich scenariuszy? A.K-K.: Å»ycie – zwÅ‚aszcza cudze, potrafi dać pożywkÄ™ na mnóstwo filmów. A w dobie bombardowania informacjami w zasadzie jest tego nadmiar. Trzeba tylko wybierać. ta to sie przyznaÅ‚a sie chociaz
Error connecting to mysql