Teatr Rozmowy Kino Kultura
Wys�ano dnia 19-04-2010 o godz. 22:01:20 przez rafa 9382
Wys�ano dnia 19-04-2010 o godz. 22:01:20 przez rafa 9382
Na temat dobra i zła z Arturem Barcisiem rozmawia Jakub Wątor.
|
Dlaczego jest pan dobry i jeszcze siÄ™ z tym nie kryje?
Generalnie nie lubię o tym mówić i nie bardzo się do tego przyznaję. Często biorę udział w różnych akcjach charytatywnych i tworzy się przez to pewien wizerunek. Czasem trzeba nieco wspomnieć, choćby po to, żeby przyciągnąć ludzi do jakiejś inicjatywy. Uważam, że jeśli można zrobić coś dobrego, to trzeba to zrobić. To jest nasz obowiązek. Jestem chłopakiem ze wsi spod Częstochowy, któremu się udało, ale wcale nie musiało się udać. Znam mnóstwo ambitnych, utalentowanych, którym się nie udało, gdzieś droga życiowa za bardzo skręciła na manowce.
A czy pańska dobroć nie jest po prostu pokorą zrodzoną z pańskich kompleksów i pełnego uprzykrzeń dzieciństwa?
Bardzo możliwe, że tak jest. Może jako poszturchiwany, zakompleksiony i bity na korytarzach mały chłopiec nie chcę, by zdarzyło się to komuś innemu. W człowieku krzywdzonym widzę samego siebie i staję w jego obronie.
Dobroć nie równa się wykorzystywaniu przez innych?
Aż taki bardzo dobry nie jestem. Jestem zwykÅ‚ym czÅ‚owiekiem. Mam w sobie duże pokÅ‚ady pogody ducha, życzliwoÅ›ci, optymizmu. Zawsze zakÅ‚adam, że ludzie majÄ… dobre intencje. UknuÅ‚em teoriÄ™, że Dante nie miaÅ‚ racji – siódmy krÄ…g piekieÅ‚ wcale nie jest zbudowany z dobrych intencji, tylko ze zÅ‚ych JeÅ›li ktoÅ› ma dobre chÄ™ci, to już jest bardzo dużo. Mnóstwo nieporozumieÅ„ miÄ™dzy ludźmi wynika wÅ‚aÅ›nie z tego, że ktoÅ› miaÅ‚ dobrÄ… intencjÄ™ i mu nie wyszÅ‚o, a druga osoba myÅ›laÅ‚a, że ten ktoÅ› miaÅ‚ zÅ‚Ä… intencjÄ™ czy w ogóle mu siÄ™ nie chciaÅ‚o. Generalnie ludzie sÄ… dobrzy, naprawdÄ™...
Skoro są dobrzy, to czemu są źli?
Czasami coś skrzywdzi ich wewnętrznie. To w nich zostaje, potem mają pretensje do całego świata i popełniają przez to błędy czy popadają w nałogi. Jednak to jest spowodowane jakimś bodźcem zewnętrznym, który ich skrzywił. Często jestem zapraszany do spotkań z więźniami. Nie pytam, za co ci ludzie są skazani. Ale widzę, że wystarczyłoby zmienić jeden maleńki szczegół z przeszłości i by ich tam nie było. Zbiegi okoliczności, słabość, lenistwo zapędzają człowieka czasem za daleko.
A co jest złego w panu?
To jest trudne pytanie, bo nie lubimy albo nie umiemy o sobie mówić – szczególnie w negatywnym Å›wietle. Ciężko mi bÄ™dzie odpowiedzieć. Nie wiem, co jest we mnie zÅ‚ego.
No dobrze, to kiedy ostatnio zrobił pan coś złego?
Jakbym miał teraz poszukać w pamięci, komu ostatnio w sposób świadomy zrobiłem krzywdę, to nie znajdę szybko takiej osoby.
Wspomina pan czasem o dawnych, aktorskich imprezach. W programie Kuby Wojewódzkiego przyznał się pan do romansowania z wieloma koleżankami. To było dobre czy złe?
Nie byłem w tym względzie kimś wyjątkowym. Tak się żyło wtedy i tak wszyscy żyją do dziś. Człowiek cieszy się, że żyje, jest dorosły, mieszka z dala od rodziców, więc nie zaglądają mu do łóżka. Nikt mnie nie kontroluje, więc hulaj dusza, piekła nie ma. Ale ja bym nie wyolbrzymiał tych wspomnień. Kuba Wojewódzki pociągnął mnie za język i użyłem skrótu myślowego, który został błędnie zinterpretowany. Nie byłem jakimś potwornym dziwkarzem.
Nie miał pan wtedy lub nie ma dziś wyrzutów sumienia z tego powodu?
Nie, to byÅ‚a radość życia. Wyrzuty mogÄ™ mieć o inne rzeczy – na przykÅ‚ad, że nie nauczyÅ‚em siÄ™ porzÄ…dnie żadnego jÄ™zyka obcego. CzujÄ™ siÄ™ w tym wzglÄ™dzie upoÅ›ledzony. Gdy sÅ‚yszÄ™ mojego syna mówiÄ…cego po angielsku z oksfordzkim akcentem, to potwornie mu zazdroszczÄ™! Też chciaÅ‚bym tak przeskakiwać z jÄ™zyka na jÄ™zyk, ale to wyÅ‚Ä…cznie moja wina. Nie nauczyÅ‚em siÄ™ przez lenistwo. O! Jestem zÅ‚y, bo jestem leniem!
--------------------------
Artur BarciÅ›, czyli dobry czÅ‚owiek, który zwykle graÅ‚ role ludzi pokrzywdzonych przez los. UkoÅ„czyÅ‚ łódzkÄ… filmówkÄ™ w 1979 roku. ZagraÅ‚ w dziewiÄ™ciu częściach „Dekalogu”Krzysztofa KieÅ›. Szeroka publiczność kojarzy go głównie z roli Tadeusza Norka w sitcomie „Miodowe lata”. Od 26 lat aktor wierny jest warszawskiemu Teatrowi Ateneum, w którym ostatnio próbuje siÅ‚ również jako reżyser.
Generalnie nie lubię o tym mówić i nie bardzo się do tego przyznaję. Często biorę udział w różnych akcjach charytatywnych i tworzy się przez to pewien wizerunek. Czasem trzeba nieco wspomnieć, choćby po to, żeby przyciągnąć ludzi do jakiejś inicjatywy. Uważam, że jeśli można zrobić coś dobrego, to trzeba to zrobić. To jest nasz obowiązek. Jestem chłopakiem ze wsi spod Częstochowy, któremu się udało, ale wcale nie musiało się udać. Znam mnóstwo ambitnych, utalentowanych, którym się nie udało, gdzieś droga życiowa za bardzo skręciła na manowce.
A czy pańska dobroć nie jest po prostu pokorą zrodzoną z pańskich kompleksów i pełnego uprzykrzeń dzieciństwa?
Bardzo możliwe, że tak jest. Może jako poszturchiwany, zakompleksiony i bity na korytarzach mały chłopiec nie chcę, by zdarzyło się to komuś innemu. W człowieku krzywdzonym widzę samego siebie i staję w jego obronie.
Dobroć nie równa się wykorzystywaniu przez innych?
Aż taki bardzo dobry nie jestem. Jestem zwykÅ‚ym czÅ‚owiekiem. Mam w sobie duże pokÅ‚ady pogody ducha, życzliwoÅ›ci, optymizmu. Zawsze zakÅ‚adam, że ludzie majÄ… dobre intencje. UknuÅ‚em teoriÄ™, że Dante nie miaÅ‚ racji – siódmy krÄ…g piekieÅ‚ wcale nie jest zbudowany z dobrych intencji, tylko ze zÅ‚ych JeÅ›li ktoÅ› ma dobre chÄ™ci, to już jest bardzo dużo. Mnóstwo nieporozumieÅ„ miÄ™dzy ludźmi wynika wÅ‚aÅ›nie z tego, że ktoÅ› miaÅ‚ dobrÄ… intencjÄ™ i mu nie wyszÅ‚o, a druga osoba myÅ›laÅ‚a, że ten ktoÅ› miaÅ‚ zÅ‚Ä… intencjÄ™ czy w ogóle mu siÄ™ nie chciaÅ‚o. Generalnie ludzie sÄ… dobrzy, naprawdÄ™...
Skoro są dobrzy, to czemu są źli?
Czasami coś skrzywdzi ich wewnętrznie. To w nich zostaje, potem mają pretensje do całego świata i popełniają przez to błędy czy popadają w nałogi. Jednak to jest spowodowane jakimś bodźcem zewnętrznym, który ich skrzywił. Często jestem zapraszany do spotkań z więźniami. Nie pytam, za co ci ludzie są skazani. Ale widzę, że wystarczyłoby zmienić jeden maleńki szczegół z przeszłości i by ich tam nie było. Zbiegi okoliczności, słabość, lenistwo zapędzają człowieka czasem za daleko.
A co jest złego w panu?
To jest trudne pytanie, bo nie lubimy albo nie umiemy o sobie mówić – szczególnie w negatywnym Å›wietle. Ciężko mi bÄ™dzie odpowiedzieć. Nie wiem, co jest we mnie zÅ‚ego.
No dobrze, to kiedy ostatnio zrobił pan coś złego?
Jakbym miał teraz poszukać w pamięci, komu ostatnio w sposób świadomy zrobiłem krzywdę, to nie znajdę szybko takiej osoby.
Wspomina pan czasem o dawnych, aktorskich imprezach. W programie Kuby Wojewódzkiego przyznał się pan do romansowania z wieloma koleżankami. To było dobre czy złe?
Nie byłem w tym względzie kimś wyjątkowym. Tak się żyło wtedy i tak wszyscy żyją do dziś. Człowiek cieszy się, że żyje, jest dorosły, mieszka z dala od rodziców, więc nie zaglądają mu do łóżka. Nikt mnie nie kontroluje, więc hulaj dusza, piekła nie ma. Ale ja bym nie wyolbrzymiał tych wspomnień. Kuba Wojewódzki pociągnął mnie za język i użyłem skrótu myślowego, który został błędnie zinterpretowany. Nie byłem jakimś potwornym dziwkarzem.
Nie miał pan wtedy lub nie ma dziś wyrzutów sumienia z tego powodu?
Nie, to byÅ‚a radość życia. Wyrzuty mogÄ™ mieć o inne rzeczy – na przykÅ‚ad, że nie nauczyÅ‚em siÄ™ porzÄ…dnie żadnego jÄ™zyka obcego. CzujÄ™ siÄ™ w tym wzglÄ™dzie upoÅ›ledzony. Gdy sÅ‚yszÄ™ mojego syna mówiÄ…cego po angielsku z oksfordzkim akcentem, to potwornie mu zazdroszczÄ™! Też chciaÅ‚bym tak przeskakiwać z jÄ™zyka na jÄ™zyk, ale to wyÅ‚Ä…cznie moja wina. Nie nauczyÅ‚em siÄ™ przez lenistwo. O! Jestem zÅ‚y, bo jestem leniem!
--------------------------
Artur BarciÅ›, czyli dobry czÅ‚owiek, który zwykle graÅ‚ role ludzi pokrzywdzonych przez los. UkoÅ„czyÅ‚ łódzkÄ… filmówkÄ™ w 1979 roku. ZagraÅ‚ w dziewiÄ™ciu częściach „Dekalogu”Krzysztofa KieÅ›. Szeroka publiczność kojarzy go głównie z roli Tadeusza Norka w sitcomie „Miodowe lata”. Od 26 lat aktor wierny jest warszawskiemu Teatrowi Ateneum, w którym ostatnio próbuje siÅ‚ również jako reżyser.
Komentarze |