Sport i Rekreacja
Wys�ano dnia 14-06-2005 o godz. 13:00:00 przez pala2 433
Wys�ano dnia 14-06-2005 o godz. 13:00:00 przez pala2 433
Kieleccy rowerzyści ekstremalni będą mieli swoją legalna trasę - u nas już pracuje grupa ludzi, która chce wyznaczyć odpowiednie miejsce - mówi Mariusz Turczyk, rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Radomiu. |
Wczoraj przedstawiciele rowerzystów byli w kieleckim nadleśnictwie. - Mamy powiedzieć, co chcemy umieścić na trasie, jaką ma mieć długość. Następnie z pracownikami nadleśnictwa spotkamy się w miejscu, które nam wyznaczą. Wszystko jest więc na dobrej drodze, bardzo się z tego cieszymy - mówi Łukasz, przedstawiciel rowerzystów.
O kieleckich bikerach zrobiło się głośno w ubiegłym tygodniu. Trasa na Telegrafie, którą przez cztery lata budowali własnymi siłami, w czwartek została zniszczona. Była ona znana w całej Polsce, przyjeżdżali tu nawet bikerzy ze Szczecina.
Rowerzyści przypuszczali, że zniszczyło ją nadleśnictwo, bo zdemontowane urządzenia odnaleźli w sobotę 200 m od leśniczówki w Dyminach. Podkreślali jednak, że nie mają pretensji, bo trasę wybudowali nielegalnie. W niedzielę kilkadziesiąt osób wyjechało na ulice Kielc, by pokazać, jak silna jest ich grupa, i szukać poparcia odbudowy oraz legalizacji trasy.
Już wiadomo, że nadleśnictwo nie miało ze zniszczeniem nic wspólnego.
- W czwartek miejscowy leśniczy odkrył, że urządzenia, które tam były, zostały zniszczone i korzystanie z nich stwarzało niebezpieczeństwo. Dlatego podjęto decyzję o ich zdemontowaniu. Przecież nadleśnictwo wiedziało o tej trasie, działała ona za cichą aprobatą. Lasy są otwarte na to, aby ją teraz zalegalizować - podkreśla Mariusz Turczyk, rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Radomiu, pod którą podlegają Kielce.
Przypomina, że trasa była pokazana w piątkowym specjalnym dodatku "Gazety" wydanym z okazji jubileuszu 125-lecia radomskiej dyrekcji lasów.
O kieleckich bikerach zrobiło się głośno w ubiegłym tygodniu. Trasa na Telegrafie, którą przez cztery lata budowali własnymi siłami, w czwartek została zniszczona. Była ona znana w całej Polsce, przyjeżdżali tu nawet bikerzy ze Szczecina.
Rowerzyści przypuszczali, że zniszczyło ją nadleśnictwo, bo zdemontowane urządzenia odnaleźli w sobotę 200 m od leśniczówki w Dyminach. Podkreślali jednak, że nie mają pretensji, bo trasę wybudowali nielegalnie. W niedzielę kilkadziesiąt osób wyjechało na ulice Kielc, by pokazać, jak silna jest ich grupa, i szukać poparcia odbudowy oraz legalizacji trasy.
Już wiadomo, że nadleśnictwo nie miało ze zniszczeniem nic wspólnego.
- W czwartek miejscowy leśniczy odkrył, że urządzenia, które tam były, zostały zniszczone i korzystanie z nich stwarzało niebezpieczeństwo. Dlatego podjęto decyzję o ich zdemontowaniu. Przecież nadleśnictwo wiedziało o tej trasie, działała ona za cichą aprobatą. Lasy są otwarte na to, aby ją teraz zalegalizować - podkreśla Mariusz Turczyk, rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Radomiu, pod którą podlegają Kielce.
Przypomina, że trasa była pokazana w piątkowym specjalnym dodatku "Gazety" wydanym z okazji jubileuszu 125-lecia radomskiej dyrekcji lasów.
ada Gazeta Wyborcza
Komentarze |