Turystyka i Podróże
Wys�ano dnia 06-08-2005 o godz. 10:00:00 przez pala2 321
Wys�ano dnia 06-08-2005 o godz. 10:00:00 przez pala2 321
U stóp wyniosłej Góry Zamkowej z charakterystycznymi ruinami starego zamku rozłożyło się miasteczko Chęciny - patrząc na kartę pocztową z początku XX wieku możemy sądzić, że działo się tu niewiele. |
I faktycznie, Chęciny okres świetności miały już za sobą. Stare miasto królewskie przegrało rywalizację z Kielcami. Niegdyś Chęciny były wspaniałe, o wiele większe od biskupich, biednych Kielc. Historia obeszła się jednak z nimi bezlitośnie. Łupione i grabione przez wieki straciły w końcu swe znaczenie.
Prawa miejskie nadane zostały Chęcinom prawdopodobnie już pod koniec XIV stulecia. Wtedy to wzniesiono na górze twierdzę - jedną z najsilniejszych warowni w kraju. U jej podnóża powstało miasto - wytyczony został rynek, z którego rogów wybiegały ulice. Ten średniowieczny układ miasta zachował się do dziś. Potem, już w czasach Kazimierza Wielkiego, wytyczono drugi rynek, wybudowano kościół i klasztor franciszkanów, rozbudowano kościół św. Bartłomieja.
O ile zamek był siedzibą władzy królewskiej, o tyle miasto u jego stóp rozwijało się głównie dzięki znajdującym się w okolicy złożom kruszców: ołowiu, srebra i miedzi. W okresie największego rozkwitu Chęcin w okolicach pracowało ponad 30 kopalń usytuowanych na górach: Bolechowickiej, Gałęzickiej, Miedziance, Ołowiance, Rzepce, Skibskiej, Sosnówce, Zelejowej i Zamkowej.
Chęciny były jednym z największych miast w województwie sandomierskim. Tętniły życiem. Dla obsługi pracujących gwarków, skalników, a także kamieniarzy (którzy do Chęcin przyjeżdżali nawet ze Szkocji, Niemiec i Włoch), osiadali tutaj także rzemieślnicy: piekarze, szewcy, tkacze, gorzelnicy, piwowarzy itp. W Chęcinach odbywały się głośne jarmarki i zjazdy szlacheckie.
Upadek miasta zaczął się od początku wieku XVII. Najpierw złupione zostało podczas rokoszu Zebrzydowskiego w 1607 r., potem 50 lat później, w 1657 r. przez wojska księcia Jerzego Rakoczego działającego w sprzymierzeniu ze Szwedami. W ruinę popadł zamek królewski. Nawet nowe przywileje i zezwolenie na osadnictwo aktywnych gospodarczo Żydów nie podniosło jednak rangi miasta. W kopalniach brakowało już bowiem kruszców, a na marmury nie było popytu. Podstawą utrzymania ludności stało się rzemiosło i handel.
W 1868 r. Chęciny miały 5234 mieszkańców, niemal tyle samo co Kielce (5955). Wśród nich było 1282 Polaków i 3952 Żydów. Potem jednak Chęciny zaczęły podupadać. Gdy Kielce stały się stolicą guberni i pozwolono w nich osiedlać się Żydom, przeniosło się tam wiele bogatszych chęcińskich rodzin żydowskich.
Miasto Chęciny, oddalone od szlaku kolejowego, podupadało coraz bardziej i z końcem XIX wieku było już tylko prowincjonalnym miasteczkiem, któremu jednak udało się obronić prawa miejskie. We wspomnieniach z początku XX w. Chęciny, zamieszkałe w przeważającej części przez ludność żydowską, jawią się jako małe, brudne miasteczko, robiące na przyjezdnych przygnębiające wrażenie.
W "Echach Kieleckich" i "Gazecie Kieleckiej" możemy przeczytać: "Chęciny to rudera złożona z 400 domów, klitek i kliteczek. Dzielnice pomiędzy uliczkami są szczelnie zabudowane domami, domkami i coraz mniejszymi przyczepionymi do nich przystawkami. Jeśli do budynków, w których prawie każde piętro, prawie każda izba stanowi osobną własność, osobny numer hipoteczny, dodamy wygląd tych ruder niedokończonych i nigdy nie poprawionych, te uliczki i podwórza pełne nieczystości i brudów, niechlujność mieszkańców, wstrętną cuchnącą atmosferę, to będziemy mieli pełny obraz setek naszych prowincjonalnych osad i miasteczek, nie tylko "murowanych" Chęcin..."
Nie jest to z pewnością opis przychylny miastu, ale oddający chyba wiernie widoczną na karcie pocztowej atmosferę marazmu, prowincjonalizmu i oczekiwania na lepsze czasy, charakterystyczne dla Chęcin z początku XX wieku.
Prawa miejskie nadane zostały Chęcinom prawdopodobnie już pod koniec XIV stulecia. Wtedy to wzniesiono na górze twierdzę - jedną z najsilniejszych warowni w kraju. U jej podnóża powstało miasto - wytyczony został rynek, z którego rogów wybiegały ulice. Ten średniowieczny układ miasta zachował się do dziś. Potem, już w czasach Kazimierza Wielkiego, wytyczono drugi rynek, wybudowano kościół i klasztor franciszkanów, rozbudowano kościół św. Bartłomieja.
O ile zamek był siedzibą władzy królewskiej, o tyle miasto u jego stóp rozwijało się głównie dzięki znajdującym się w okolicy złożom kruszców: ołowiu, srebra i miedzi. W okresie największego rozkwitu Chęcin w okolicach pracowało ponad 30 kopalń usytuowanych na górach: Bolechowickiej, Gałęzickiej, Miedziance, Ołowiance, Rzepce, Skibskiej, Sosnówce, Zelejowej i Zamkowej.
Chęciny były jednym z największych miast w województwie sandomierskim. Tętniły życiem. Dla obsługi pracujących gwarków, skalników, a także kamieniarzy (którzy do Chęcin przyjeżdżali nawet ze Szkocji, Niemiec i Włoch), osiadali tutaj także rzemieślnicy: piekarze, szewcy, tkacze, gorzelnicy, piwowarzy itp. W Chęcinach odbywały się głośne jarmarki i zjazdy szlacheckie.
Upadek miasta zaczął się od początku wieku XVII. Najpierw złupione zostało podczas rokoszu Zebrzydowskiego w 1607 r., potem 50 lat później, w 1657 r. przez wojska księcia Jerzego Rakoczego działającego w sprzymierzeniu ze Szwedami. W ruinę popadł zamek królewski. Nawet nowe przywileje i zezwolenie na osadnictwo aktywnych gospodarczo Żydów nie podniosło jednak rangi miasta. W kopalniach brakowało już bowiem kruszców, a na marmury nie było popytu. Podstawą utrzymania ludności stało się rzemiosło i handel.
W 1868 r. Chęciny miały 5234 mieszkańców, niemal tyle samo co Kielce (5955). Wśród nich było 1282 Polaków i 3952 Żydów. Potem jednak Chęciny zaczęły podupadać. Gdy Kielce stały się stolicą guberni i pozwolono w nich osiedlać się Żydom, przeniosło się tam wiele bogatszych chęcińskich rodzin żydowskich.
Miasto Chęciny, oddalone od szlaku kolejowego, podupadało coraz bardziej i z końcem XIX wieku było już tylko prowincjonalnym miasteczkiem, któremu jednak udało się obronić prawa miejskie. We wspomnieniach z początku XX w. Chęciny, zamieszkałe w przeważającej części przez ludność żydowską, jawią się jako małe, brudne miasteczko, robiące na przyjezdnych przygnębiające wrażenie.
W "Echach Kieleckich" i "Gazecie Kieleckiej" możemy przeczytać: "Chęciny to rudera złożona z 400 domów, klitek i kliteczek. Dzielnice pomiędzy uliczkami są szczelnie zabudowane domami, domkami i coraz mniejszymi przyczepionymi do nich przystawkami. Jeśli do budynków, w których prawie każde piętro, prawie każda izba stanowi osobną własność, osobny numer hipoteczny, dodamy wygląd tych ruder niedokończonych i nigdy nie poprawionych, te uliczki i podwórza pełne nieczystości i brudów, niechlujność mieszkańców, wstrętną cuchnącą atmosferę, to będziemy mieli pełny obraz setek naszych prowincjonalnych osad i miasteczek, nie tylko "murowanych" Chęcin..."
Nie jest to z pewnością opis przychylny miastu, ale oddający chyba wiernie widoczną na karcie pocztowej atmosferę marazmu, prowincjonalizmu i oczekiwania na lepsze czasy, charakterystyczne dla Chęcin z początku XX wieku.
MAREK MACIĄGOWSKI Słowo
Komentarze |