Internet Åšwiat
Wys�ano dnia 22-01-2010 o godz. 13:00:56 przez rafa 4840
Wys�ano dnia 22-01-2010 o godz. 13:00:56 przez rafa 4840
Google informuje, że przestaje cenzurować wyniki wyszukiwania w Chinach, po tym jak wykryło "wysoce wyrafinowane i ukierunkowane" ataki na konta GMail chińskich działaczy na rzecz praw człowieka. |
Google nie chce już cenzurować wyników wyszukiwania w swojej chińskiej wersji wyszukiwarki internetowej. Przyczyną tej decyzji były przemyślane ataki na konta GMail chińskich działaczy na rzecz praw człowieka. Co prawda internetowy gigant nie oskarża bezpośrednio chińskiego rządu, jednak rzuca dość wyraźne aluzje w tym kierunku. Zapowiadając, iż kończy z cenzurą w Chinach, Google prawdopodobnie całkowicie opuści najludniejszy kraj świata.
- Te ataki i inwigilacja, którą odkryły, w połączeniu z wieloletnimi próbami ograniczenia wolności słowa w Sieci, poprowadziły nas do decyzji, że powinniśmy zrewidować wykonalność naszych operacji biznesowych w Chinach - napisano na oficjalnym blogu Google'a. - Zdecydowaliśmy się, że nie będziemy więcej cenzurować naszych wyników na Google.cn, a w ciągu kilku najbliższych tygodni będziemy ustalać z chińskim rządem, w jaki sposób zgodnie z prawem możemy dostarczyć niefiltrowane wyniki wyszukiwania, jeśli w ogóle. Zdajemy sobie sprawę, że to może oznaczać konieczność zamknięcia Google.cn i potencjalnie naszych biur w Chinach.
Google twierdzi, że dziesiątki kont e-mailowych działaczy na rzecz praw człowieka w Chinach zostało zaatakowanych przez osoby trzecie, przy pomocy narzędzi phishingowych lub złośliwego oprogramowania. Aktywiści ci pracują nie tylko w Chinach, ale również w Stanach Zjednoczonych i Europie. Google to nie jedyna firma, która została zaatakowana - co najmniej 30 innych firm (w tym Adobe Systems), z którymi gigant z Mountain View od razu się skontaktował. Google o całej sprawie poinformowało również amerykańskie władze.
Hillary Clinton, amerykańska sekretarz stanu, wzięła sprawę na poważnie. W jej oświadczeniu czytamy - Amerykański rząd przygląda się temu atakowi, który według Google'a pochodzi z Chin, bardzo poważnie. Budzi to nasze obawy i rodzi wiele pytań. Będziemy domagać się wyjaśnień od chińskiego rządu.
Yahoo! w swoim oświadczeniu napisało - Stoimy w jednym szeregu z Google. Uważamy, jako jeden z internetowych pionierów, że tego typu ataki, a także ograniczanie wolności słowa i pogwałcanie wolności słowa, są niedopuszczalne. Nie wiadomo jednak, czy Yahoo! również było celem ataków.
Google jest drugą co do popularności wyszukiwarką w Chinach, ustępując Baidu. Kontroluje tam około 30 procent największego internetowego rynku świata. Firma z Mountain View informuje również, że wszystkie dane, które były celem cyberataków, są bezpieczne.
Amerykańska organizacja CDT (Centrum Demokracji i Technologii) chwali Google za poczyniony krok - Google poczyniło śmiały i bardzo trudny krok w stronę internetowej wolności, wspierając przy tym fundamentalne prawa człowieka. Żadna firma nie powinna być zmuszana do działania pod groźbami rządu - powiedział w swoim oświadczeniu prezydent CDT, Leslie Harris.
Do całej sprawy nie ustosunkował się jeszcze Microsoft, zatem nie wiadomo czy gigant z Redmond również był celem cyberataku i czy Bing również pożegna się z Chinami, jeśli tamtejszy rząd nie zmieni swojej polityki.
Autor: Marcin Chmielewski, chip.pl
- Te ataki i inwigilacja, którą odkryły, w połączeniu z wieloletnimi próbami ograniczenia wolności słowa w Sieci, poprowadziły nas do decyzji, że powinniśmy zrewidować wykonalność naszych operacji biznesowych w Chinach - napisano na oficjalnym blogu Google'a. - Zdecydowaliśmy się, że nie będziemy więcej cenzurować naszych wyników na Google.cn, a w ciągu kilku najbliższych tygodni będziemy ustalać z chińskim rządem, w jaki sposób zgodnie z prawem możemy dostarczyć niefiltrowane wyniki wyszukiwania, jeśli w ogóle. Zdajemy sobie sprawę, że to może oznaczać konieczność zamknięcia Google.cn i potencjalnie naszych biur w Chinach.
Google twierdzi, że dziesiątki kont e-mailowych działaczy na rzecz praw człowieka w Chinach zostało zaatakowanych przez osoby trzecie, przy pomocy narzędzi phishingowych lub złośliwego oprogramowania. Aktywiści ci pracują nie tylko w Chinach, ale również w Stanach Zjednoczonych i Europie. Google to nie jedyna firma, która została zaatakowana - co najmniej 30 innych firm (w tym Adobe Systems), z którymi gigant z Mountain View od razu się skontaktował. Google o całej sprawie poinformowało również amerykańskie władze.
Hillary Clinton, amerykańska sekretarz stanu, wzięła sprawę na poważnie. W jej oświadczeniu czytamy - Amerykański rząd przygląda się temu atakowi, który według Google'a pochodzi z Chin, bardzo poważnie. Budzi to nasze obawy i rodzi wiele pytań. Będziemy domagać się wyjaśnień od chińskiego rządu.
Yahoo! w swoim oświadczeniu napisało - Stoimy w jednym szeregu z Google. Uważamy, jako jeden z internetowych pionierów, że tego typu ataki, a także ograniczanie wolności słowa i pogwałcanie wolności słowa, są niedopuszczalne. Nie wiadomo jednak, czy Yahoo! również było celem ataków.
Google jest drugą co do popularności wyszukiwarką w Chinach, ustępując Baidu. Kontroluje tam około 30 procent największego internetowego rynku świata. Firma z Mountain View informuje również, że wszystkie dane, które były celem cyberataków, są bezpieczne.
Amerykańska organizacja CDT (Centrum Demokracji i Technologii) chwali Google za poczyniony krok - Google poczyniło śmiały i bardzo trudny krok w stronę internetowej wolności, wspierając przy tym fundamentalne prawa człowieka. Żadna firma nie powinna być zmuszana do działania pod groźbami rządu - powiedział w swoim oświadczeniu prezydent CDT, Leslie Harris.
Do całej sprawy nie ustosunkował się jeszcze Microsoft, zatem nie wiadomo czy gigant z Redmond również był celem cyberataku i czy Bing również pożegna się z Chinami, jeśli tamtejszy rząd nie zmieni swojej polityki.
Autor: Marcin Chmielewski, chip.pl
Komentarze |