Kultura
Wys�ano dnia 17-09-2008 o godz. 07:00:00 przez sergio 2166
Wys�ano dnia 17-09-2008 o godz. 07:00:00 przez sergio 2166
Jedyny w Polsce zbiór figurek cynowych przedstawiających postacie z obrazu "Wyjazd Jana III z Wilanowa" Józefa Brandta wzbogacił zbiory Muzeum Narodowego w Kielcach. Kolekcja będzie eksponowana razem z dziełami malarza. |
W posiadaniu muzeum znalazło się 29 płaskich dwustronnych figurek wykonanych na zamówienie znawcy i kolekcjonera z Niemiec dr. Vollratha. Zbieracz, chcąc mieć figurki z obrazu Brandta, zamówił zdjęcia, na podstawie których miały one zostać wykonane. Gdy nie zadowoliła go jakość fotografii, wysłał do Warszawy rysownika, który starannie rozrysował poszczególne postaci z obrazu. Zrekonstruował też zasłonięte partie figur. Następnie dr Vollrath przekazał materiał najwybitniejszemu z działających w drugiej połowie XX wieku rytowników Helmutowi Leckemu, a ten formę przekazał gizerowi, który figurki odlał. - Powstała w rezultacie fascynująca, przepiękna seria, postacie Brandta ożyły, oddzieliły się od siebie, można je mnożyć, rozmieszczać dowolnie albo też zrekonstruować figurkami cały obraz wilanowski - nie ma wątpliwości prof. Mariusz Karpowicz, historyk sztuki, członek Towarzystwa Naukowego w Warszawie. To jemu dr Vollrath przekazał figurki.
W ubiegłym roku o serii prof. Karpowicz napisał w miesięczniku "Spotkania z zabytkami". Artykuł przeczytał dyrektor Muzeum Narodowego w Kielcach Ryszard de Latour. - Zainteresowałem się kolekcją i zadzwoniłem do jej właściciela. Po miesiącach rozmów udało mi się namówić go na odsprzedanie figurek muzeum - mówi de Latour.
Cynowe figurki zostaną pomalowane, a następnie będą eksponowane razem z obrazami Brandta. W zbiorach muzeum znajduje się obraz "Wyjazd królowej Marysieńki z Wilanowa", na którym występują te same postaci. Muzealnicy chcą też wypożyczyć z Muzeum Narodowego w Warszawie "Wyjazd Jana III z Wilanowa".
Płaskie figurki historyczne, a zwłaszcza scenki, rekonstrukcje bitew, znanych epizodów historycznych, są częstym elementem ekspozycji na Zachodzie. - Są atrakcją dla zwiedzających i znakomitym środkiem instruktażowym - zapewnia prof. Karpowicz.
Zainteresowanie figurkami szczególnie wielkie jest w Niemczech, gdzie działa centralne niemieckie Muzeum Figurek Cynowych, a zbieracze ich plasują się na czwartym miejscu po filatelistach, modelarzach i hobbystach kolejek elektrycznych. Organizowane są też targi figurek, a cynowy żołnierz uznawany jest za podstawową pomoc naukową. Wśród polskich tematów szczególną popularnością wśród producentów cieszy się właśnie odsiecz Wiednia. W ciągu ostatnich czterech lat zdaniem prof. Karpowicza mamy do czynienia z zalewem figurek dotyczących tego wydarzenia.
W ubiegłym roku o serii prof. Karpowicz napisał w miesięczniku "Spotkania z zabytkami". Artykuł przeczytał dyrektor Muzeum Narodowego w Kielcach Ryszard de Latour. - Zainteresowałem się kolekcją i zadzwoniłem do jej właściciela. Po miesiącach rozmów udało mi się namówić go na odsprzedanie figurek muzeum - mówi de Latour.
Cynowe figurki zostaną pomalowane, a następnie będą eksponowane razem z obrazami Brandta. W zbiorach muzeum znajduje się obraz "Wyjazd królowej Marysieńki z Wilanowa", na którym występują te same postaci. Muzealnicy chcą też wypożyczyć z Muzeum Narodowego w Warszawie "Wyjazd Jana III z Wilanowa".
Płaskie figurki historyczne, a zwłaszcza scenki, rekonstrukcje bitew, znanych epizodów historycznych, są częstym elementem ekspozycji na Zachodzie. - Są atrakcją dla zwiedzających i znakomitym środkiem instruktażowym - zapewnia prof. Karpowicz.
Zainteresowanie figurkami szczególnie wielkie jest w Niemczech, gdzie działa centralne niemieckie Muzeum Figurek Cynowych, a zbieracze ich plasują się na czwartym miejscu po filatelistach, modelarzach i hobbystach kolejek elektrycznych. Organizowane są też targi figurek, a cynowy żołnierz uznawany jest za podstawową pomoc naukową. Wśród polskich tematów szczególną popularnością wśród producentów cieszy się właśnie odsiecz Wiednia. W ciągu ostatnich czterech lat zdaniem prof. Karpowicza mamy do czynienia z zalewem figurek dotyczących tego wydarzenia.
Monika Rosmanowska Gazeta Wyborcza
Komentarze |