Turystyka i Podróże Świat Kultura
Wys�ano dnia 25-03-2007 o godz. 10:00:00 przez pala2 960
Wys�ano dnia 25-03-2007 o godz. 10:00:00 przez pala2 960
Szczęśliwi czasu nie liczą ale i im na pewno przyda się dobry zegarek - te najciekawsze, stare i nowe, można zobaczyć w jedynym w Londynie muzeum zegarów. |
W śród wielu niezwykłych londyńskich muzeów, znajdzie się wiele prezentujących dosyć nietypowe i wyjątkowe zbiory. Jednym z takich muzeów jest The Clockmasters's Museum - małe, aczkolwiek niezwykle ciekawe muzeum prezentujące najstarszą na świecie, bo zapoczątkowaną w 1814 roku, kolekcję zegarów, zegarków i innego rodzaju czasomierzy. Większa część kolekcji to dzieła mistrzów zrzeszonych w londyńskiej Worshipful Company of Clockmakers, która działa nieprzerwanie od 1631 roku. Tylko członkowie cechu mieli prawo wytwarzać, sprzedawać czy kupować zegary oraz ich części na terenie City. Wśród ponad 700 eksponatów znaleźć można około kilkaset angielskich oraz pochodzących z innych krajów Europy zegarków ręcznych, 30 zegarów szafowych oraz 14 czasomierzy używanych przez marynarzy na statkach. Niektóre z nich nie tylko mierzą czas, ale również pokazują aktualne położenie słońca, księżyca, znak zodiaku, datę, a nawet położenie planet. Wśród tych ostatnich wyjątkowym jest czasomierz pochodzący z Chin, wyglądem przypominający znany nam globus, który określał ruch gwiazdozbiorów równie dobrze jak aktualną godzinę.
Zegarowe perełki
Wśród wielu ciekawych zegarów w oko wpada kilka dosyć wyjątkowych - i to bynajmniej nie dlatego, żeby wyglądem przykuwały uwagę. Stalowy, wodoodporny męski zegarek pewnie nie znalazłby się w jednej z gablot, gdyby nie fakt, że miał go na ręce 22-go maja 1953 roku Edmund Hillary, gdy jako pierwszy człowiek zdobył Mount Everest. Również schowany w drewnianym pudle chronometr, służący marynarzom zarówno do odmierzania czasu, jak i do nawigacji, nie zwróciłby na siebie zapewne uwagi, jeśli nie znajdowałby się na pokładzie statku "Terra Nova", jednym z trzech towarzyszących Robertowi Scottowi w wyprawie na biegun północny.
Warto też przypatrzyć się pięknemu zegarowi, którego właścicielką była ponoć Maria II, królowa Szkocji. Nie mniej ciekawy jest dosyć niewinnie wyglądający mechanizm odmierzający czas do wybuchu bomby jądrowej czy zegary słoneczne oraz urządzenia nie za bardzo podobne do znanych nam czasomierzy, pretendujących do miana zegarów - perpetuum mobile. Miłośnicy pięknej biżuterii również znajdą tu coś interesującego - dosyć dużą kolekcję bogato zdobionych zegarów kieszonkowych (niektóre to prawdziwe działa sztuki) i specjalnych kluczyków, używanych do nakręcania mechanizmów oraz ustawiania czasu tych właśnie zegarków.
Czy można sprzedać czas?
Owszem, jeszcze sto lat temu było to możliwe. Londyńscy zegarmistrzowie regulowali swoje zegary w oparciu o czas ustalony w obserwatorium w Greenwich. Jednak nie każdy mógł tak po prostu pojechać do Greenwich i sprawdzić, jaki jest oficjalny czas. Mógł to zrobić jedynie uprawniony pracownik obserwatorium, a po jego śmierci prawo to miała żona i córka. Jedno ze zdjęć, które można zobaczyć w The Clockmasters's Museum przedstawia panią J. H. Belville, która odbiera z rąk pracownika obserwatorium swój nastawiony na prawidłowy czas zegarek, według którego "sprzedawała czas" londyńskim zegarmistrzom. I jak tu nie wierzyć, że czas to pieniądz?
Wielki Ben
Oczywiście w muzeum zegarów nie mogło zabraknąć miejsca dla tego najsławniejszego brytyjskiego symbolu - Beg Bena. Charakterystyczną sylwetkę górującą nad budynkiem brytyjskiego parlamentu i wybijane co kwadrans tony rozpoznają ludzie na całym świecie. Ten zegar jest również dziełem mistrzów stowarzyszonych w Worshipful Company of Clockmakers. Tego eksponatu jednak nie udało się umieścić za szybą gabloty w The Clockmasters's Museum, więc żeby dopełnić zwiedzania, trzeba udać się nad brzeg Tamizy i wsłuchać w dostojne tykanie olbrzymich wskazówek.
Zegarowe perełki
Wśród wielu ciekawych zegarów w oko wpada kilka dosyć wyjątkowych - i to bynajmniej nie dlatego, żeby wyglądem przykuwały uwagę. Stalowy, wodoodporny męski zegarek pewnie nie znalazłby się w jednej z gablot, gdyby nie fakt, że miał go na ręce 22-go maja 1953 roku Edmund Hillary, gdy jako pierwszy człowiek zdobył Mount Everest. Również schowany w drewnianym pudle chronometr, służący marynarzom zarówno do odmierzania czasu, jak i do nawigacji, nie zwróciłby na siebie zapewne uwagi, jeśli nie znajdowałby się na pokładzie statku "Terra Nova", jednym z trzech towarzyszących Robertowi Scottowi w wyprawie na biegun północny.
Warto też przypatrzyć się pięknemu zegarowi, którego właścicielką była ponoć Maria II, królowa Szkocji. Nie mniej ciekawy jest dosyć niewinnie wyglądający mechanizm odmierzający czas do wybuchu bomby jądrowej czy zegary słoneczne oraz urządzenia nie za bardzo podobne do znanych nam czasomierzy, pretendujących do miana zegarów - perpetuum mobile. Miłośnicy pięknej biżuterii również znajdą tu coś interesującego - dosyć dużą kolekcję bogato zdobionych zegarów kieszonkowych (niektóre to prawdziwe działa sztuki) i specjalnych kluczyków, używanych do nakręcania mechanizmów oraz ustawiania czasu tych właśnie zegarków.
Czy można sprzedać czas?
Owszem, jeszcze sto lat temu było to możliwe. Londyńscy zegarmistrzowie regulowali swoje zegary w oparciu o czas ustalony w obserwatorium w Greenwich. Jednak nie każdy mógł tak po prostu pojechać do Greenwich i sprawdzić, jaki jest oficjalny czas. Mógł to zrobić jedynie uprawniony pracownik obserwatorium, a po jego śmierci prawo to miała żona i córka. Jedno ze zdjęć, które można zobaczyć w The Clockmasters's Museum przedstawia panią J. H. Belville, która odbiera z rąk pracownika obserwatorium swój nastawiony na prawidłowy czas zegarek, według którego "sprzedawała czas" londyńskim zegarmistrzom. I jak tu nie wierzyć, że czas to pieniądz?
Wielki Ben
Oczywiście w muzeum zegarów nie mogło zabraknąć miejsca dla tego najsławniejszego brytyjskiego symbolu - Beg Bena. Charakterystyczną sylwetkę górującą nad budynkiem brytyjskiego parlamentu i wybijane co kwadrans tony rozpoznają ludzie na całym świecie. Ten zegar jest również dziełem mistrzów stowarzyszonych w Worshipful Company of Clockmakers. Tego eksponatu jednak nie udało się umieścić za szybą gabloty w The Clockmasters's Museum, więc żeby dopełnić zwiedzania, trzeba udać się nad brzeg Tamizy i wsłuchać w dostojne tykanie olbrzymich wskazówek.
Agnieszka Pospiszyl cooltura
Komentarze |