Kielce
Wys�ano dnia 03-10-2006 o godz. 09:00:00 przez pala2 281
Wys�ano dnia 03-10-2006 o godz. 09:00:00 przez pala2 281
Kielecka policja będzie wlepiać już nie tylko mandaty, ale też żółte i czerwone kartki. I tak jak podczas meczu, przyznanie tej drugiej będzie dość bolesne: będzie to bowiem utrata koncesji na sprzedaż alkoholu. |
Kartonikami policjanci będą karać tylko właścicieli pubów, dyskotek, ogródków piwnych i sklepów z alkoholem, gdy - jak to tłumaczy nowy szef kieleckiej policji Artur Radwański - "nie będą dbać o bezpieczeństwo". - Jeśli w okolicach ich lokalu czy sklepu dojdzie do zakłócenia porządku, np. bójki, picia alkoholu "pod chmurką" czyli wszystkiego co przeszkadza ludziom, a właściciel nie poinformuje policji, to będzie się kwalifikować na żółtą kartkę - wyjaśnia Radwański.
Informacje o tym, kto został w tej sposób ukarany, policja będzie wysyłać do urzędu, który wydał zezwolenie. I tu zasady będą identyczne jak w meczach piłki nożnej: jeśli ktoś zarobi dwie żółte kartki, to trzecia będzie czerwona. - I będzie oznaczała zabranie zezwolenia - podkreśla komendant.
Mówi, że czerwone i żółte kartki to po prostu upomnienia, a zgodnie z ustawą o wychowaniu w trzeźwości, za brak reakcji na pouczenia policji można stracić koncesję.
- Chcemy, żeby właściciele lokali poczuli się współodpowiedzialni za bezpieczeństwo w mieście, bo to właśnie w okolicach miejsc, gdzie sprzedaje się alkohol, notuje się coraz więcej zdarzeń kryminalnych i chuligańskich wybryków - podkreśla komendant.
Podobną akcję w maju wprowadzono w Giżycku; Radwański był tam wtedy wicekomendantem policji. Do tej pory czerwone kartki dostało trzech właścicieli lokali, gdzie sprzedawano alkohol.
- To doskonale się sprawdza. Nie obyło się bez głosów krytyki. Niektórzy skarżyli się: z jakiej racji oni mają dbać o bezpieczeństwo. Ale my wychodzimy z założenia, że skoro decydują się na sprzedaż alkoholu, biorą na siebie pewną odpowiedzialność - mówi Radwański.
Podobnie uważa Krzysztof Przybylski, pełnomocnik prezydenta Kielc do spraw bezpieczeństwa.
- Każdy właściciel lokalu powinien dmuchać i chuchać na otrzymaną koncesję, a jak nie chce się włączyć w dbanie o bezpieczeństwo w mieście, powinien ją stracić - twierdzi.
Właścicielom kieleckich pubów pomysł generalnie się podoba, ale mają sporo wątpliwości. - Wiele razy zdarzało mi się przeganiać z ulicy osoby, które kupowały alkohol w sklepie i piły na ulicy, nawet prosiłem kiedyś policję o patrole w tym rejonie. Więc jeśli policja będzie reagować na nasze sygnały, to będzie dobrze i bezpiecznie. Gorzej, jeśli zacznie przesadzać z wręczaniem mam czerwonych kartek. Przecież nie mogę co chwilę wychodzić z lokalu i patrzeć, czy coś się nie dzieje na ulicy - mówi Sławek, szef pubu Cockney Club przy ul. Orlej w Kielcach.
Informacje o tym, kto został w tej sposób ukarany, policja będzie wysyłać do urzędu, który wydał zezwolenie. I tu zasady będą identyczne jak w meczach piłki nożnej: jeśli ktoś zarobi dwie żółte kartki, to trzecia będzie czerwona. - I będzie oznaczała zabranie zezwolenia - podkreśla komendant.
Mówi, że czerwone i żółte kartki to po prostu upomnienia, a zgodnie z ustawą o wychowaniu w trzeźwości, za brak reakcji na pouczenia policji można stracić koncesję.
- Chcemy, żeby właściciele lokali poczuli się współodpowiedzialni za bezpieczeństwo w mieście, bo to właśnie w okolicach miejsc, gdzie sprzedaje się alkohol, notuje się coraz więcej zdarzeń kryminalnych i chuligańskich wybryków - podkreśla komendant.
Podobną akcję w maju wprowadzono w Giżycku; Radwański był tam wtedy wicekomendantem policji. Do tej pory czerwone kartki dostało trzech właścicieli lokali, gdzie sprzedawano alkohol.
- To doskonale się sprawdza. Nie obyło się bez głosów krytyki. Niektórzy skarżyli się: z jakiej racji oni mają dbać o bezpieczeństwo. Ale my wychodzimy z założenia, że skoro decydują się na sprzedaż alkoholu, biorą na siebie pewną odpowiedzialność - mówi Radwański.
Podobnie uważa Krzysztof Przybylski, pełnomocnik prezydenta Kielc do spraw bezpieczeństwa.
- Każdy właściciel lokalu powinien dmuchać i chuchać na otrzymaną koncesję, a jak nie chce się włączyć w dbanie o bezpieczeństwo w mieście, powinien ją stracić - twierdzi.
Właścicielom kieleckich pubów pomysł generalnie się podoba, ale mają sporo wątpliwości. - Wiele razy zdarzało mi się przeganiać z ulicy osoby, które kupowały alkohol w sklepie i piły na ulicy, nawet prosiłem kiedyś policję o patrole w tym rejonie. Więc jeśli policja będzie reagować na nasze sygnały, to będzie dobrze i bezpiecznie. Gorzej, jeśli zacznie przesadzać z wręczaniem mam czerwonych kartek. Przecież nie mogę co chwilę wychodzić z lokalu i patrzeć, czy coś się nie dzieje na ulicy - mówi Sławek, szef pubu Cockney Club przy ul. Orlej w Kielcach.
Agnieszka Drabikowska Gazeta Wyborcza
Komentarze |