Kielce
Wys�ano dnia 21-08-2006 o godz. 10:00:00 przez pala2 303
Wys�ano dnia 21-08-2006 o godz. 10:00:00 przez pala2 303
- Bardzo zależy mi na tym aby Kielce były coraz piękniejsze, aby wyróżniały się oryginalnością, zmieniały swoje oblicze a artyści mieli w tym swój udział - powiedział artysta Adam Wolski. W ostatni piątek rozpoczął wojewódzką debatę na temat tego czy artyści powinni kształtować wizerunek miasta. |
Do udziału w pierwszej dyskusji, która odbyła się w domu Adama Wolskiego w Zagnańsku zostali zaproszeni przedstawiciele władz, uczelni oraz świata artystycznego. Zaprotestowali i przeciwko wszechobecnym reklamom i bilbordom z tymi samymi produktami, chcieliby aby plastycy mieli wpływ na wygląd miasta i województwa świętokrzyskiego. Zdaniem zebranych warto zapytać ludzi kandydujących w wyborach jaki jest ich stosunek do sztuki, bo do nich zależy wygląd miasta.
Powrót sztuki na ściany.
Już wkrótce, na początku września sztuka ma wrócić na ścianę Politechniki Świętokrzyskiej. Dzieło Adama Wolskiego umieszczone tam ponad trzydzieści lat temu, które z czasem uległo zniszczeniu ma zostać odnowione i zdobić budynek uczelni. Na pomysł ten wpadły obecne władze, które chcą nie tylko zachować tradycję ale też zacząć uczyć młode pokolenie obcowania ze sztuką. Barbara Goszczyńska, kanclerz Politechniki potwierdza, że nie wyobrażają sobie odnowienia budynku bez rekonstrukcji tego projektu. - Efekt będzie bardzo imponujący - zapewniał Wolski. - Dziś są lepsze materiały, kompozycja będzie utrwalona, polakierowana, efektowna. Taką sztukę robiliśmy dawniej w wielu krajach, na budynkach, w zakładach pracy, kawiarniach, hotelach, kieleccy monumentaliści, Andrzej Grabiwoda, Maciej Tamborski, Paweł Pierściński byli znani i należy znów dać szansę takiej twórczości. W województwie potencjał jaki włożyliśmy w nasze prace został zaprzepaszczony, wiele dzieł zostało zniszczonych.
Wojna z architektami?
Adam Wolski w dużej mierze za obecną sytuacje, odsunięcia artystów od kształtowania wizerunku miasta obciąża nie tylko decydentów ale też architektów, którzy nie uwzględniają ich w swoich projektach, nie zapraszają do współtworzenia. W dawnych czasach było to nie do pomyślenia. - Mój pomysł mógł zostać zrealizowany dzięki współpracy z architektem Stanisławem Rojkiem, który projektował Politechnikę Świętokrzyską i uwzględnił sztukę w projekcie - mówi. - A dziś architekci nie dopuszczają nas do swoich przedsięwzięć, liczy się tylko pieniądz, czujemy się odrzuceni i upokorzeni. W województwie jest około 2 tysiące artystów, 5 tys. razem z amatorami, którzy są nie wykorzystani a chętnie włączyliby się do zmieniania wyglądu Kielc. Sami mamy kilkaset nie wykorzystanych projektów ścian, malarstwa i rzeźby, na stadiony, hale, firmy tylko nikt nie chce nas dopuścić do ich realizacji. Straszy się nas przetargami a wystarczyłoby zrobić konkurs na najlepszą pracę. Wtedy w eksponowanym miejscu dzieło obejrzałoby nie 20 osób tylko tysiące. Dlaczego nie organizować plenerów ścian?
Dominuje kicz.
Wszyscy byli zgodni co do tego, że dawniej wprowadzenie sztuki na ściany było walką z tamtejszym systemem, wielką płytą, unifikacją w architekturze, monotonią i szarzyzną. Ale dziś zdaniem Wiktora Przybyłowicza, pracownika Politechniki też się wszystko do siebie upodabnia, architekci zaczynają projektować podobnie, powstają prawie identyczne osiedla. - W wielu miejscach dominuje kicz - twierdzi Adam Wolski.- Można go zaobserwować zwłaszcza w hotelach, restauracjach, wnętrza hotelu Łysogóry". "Leśnego Dworu" czy "Tary" nie świadczą najlepiej o guście urządzających je. Agnieszka Chat podkreśliła, że rozpoczęli walkę o to aby artyści czuli się potrzebni a nie tworzyli tylko dla wąskiej grupy odbiorców. Gdyby mogli prezentować swoje prace w atrakcyjnych miejscach wówczas byłoby to z korzyścią dla wszystkich, zarówno ich samych jak i odbiorców. Maciej Zarębski, znany regionalista, który wrócił akurat z podróży po Ameryce i Meksyku powiedział, że za oceanem też jest widoczny kicz z tą tylko różnicą, że tam na każdym kroku widać też prawdziwą sztukę, dlatego inicjatywa Adama Wolskiego jest szalenie istotna dla przyszłości naszego regionu.
Niszczenie rodzimych twórców.
Dyskutanci ubolewali również nad tym, że nie promuje się w Kielcach rodzimej sztuki i kultury tylko za duże pieniądze sprowadza gwiazdy. - To jest nie do pomyślenia, żeby Bronek Opałko, popularna Pigwa, która niejednokrotnie koncertowała za oceanem i w Australii występuje na podrzędnych festynach, bo w Kielcach nie ma dla niego miejsca - denerwował się Adam Wolski. - Albo całkowicie odsunięty artysta fotografik Paweł Pierściński. - Nie trzeba robić ludziom pomników po śmierci tylko dać im miejsce do wystawiania swoich prac za życia. Nie mogę pojąć jak Kieleckie Centrum Kultury, w którym z założenia miała powstawać kultura i sztuka mogło stać się wyłącznie placówką impresaryjną. Zostali z niej wyrzuceni nasi artyści a sprowadza się obcych na występy.
Pole dla polityków.
Obecnemu w Zagnańsku Jackowi Kowalczykowi, członkowi zarządu województwa bardzo spodobał się pomysł powrotu sztuki na ściany i to żeby artystom pozwolić jednak wpływać na kształt naszego miasta i województwa. - Powstaje Biblioteka Wojewódzka, kampus Akademii, filharmonia, mamy Targi czy stadion, gdzie powinno być miejsce na prezentowanie sztuki bo to będzie przyciągało do nas i turystów i inwestorów - uważa. - Warto aby samorządowcy wygospodarowali pieniądze na takie przedsięwzięcia, bo są przecież odpowiedzialni za kształt naszych miasteczek i w wielu wypadkach już tak się dzieje. Trzeba dbać o stronę plastyczną każdego budynku.
Estetyka jak ekologia.
Zdaniem radnej powiatowej Urszuli Rysińskiej nadszedł teraz czas aby zacząć uczyć społeczeństwo estetyki. - W dwóch poprzednich kadencjach skupiliśmy się przede wszystkim na ekologii, o której ludzie wiedzieli niewiele - mówiła. - Niektórzy nauczyli się sortować śmieci, dbać o otoczenie, warto teraz skupić się na estetyce, rozpocząć taką kampanię, aby nauczyć ludzi poczucia piękna, tego, że wygląd miejsca, w którym żyjemy jest ważny.
Na zakończenie burzliwej dyskusji wypowiedziała się Iwona Rajkowska, historyk sztuki z Muzeum Narodowego w Kielcach. - Uważam, że inicjatywa pana Adama Wolskiego jest godna propagowania, chwalebna, choć nie ukrywam, że jestem na razie pesymistką - powiedziała. - Właściciele mają hotele czy firmy i oni decydują o ich urządzeniu, nikt nie weryfikuje ich gustu. Edukacja plastyczna jest u nas na bardzo niskim poziomie, zmiana wymaga lat. W wielu włoskich miasteczkach są wydzielone części gdzie nie może być żadnej reklamy, jest wyłącznie sztuka. Można zacząć wprowadzać takie rozwiązania u nas.
Powrót sztuki na ściany.
Już wkrótce, na początku września sztuka ma wrócić na ścianę Politechniki Świętokrzyskiej. Dzieło Adama Wolskiego umieszczone tam ponad trzydzieści lat temu, które z czasem uległo zniszczeniu ma zostać odnowione i zdobić budynek uczelni. Na pomysł ten wpadły obecne władze, które chcą nie tylko zachować tradycję ale też zacząć uczyć młode pokolenie obcowania ze sztuką. Barbara Goszczyńska, kanclerz Politechniki potwierdza, że nie wyobrażają sobie odnowienia budynku bez rekonstrukcji tego projektu. - Efekt będzie bardzo imponujący - zapewniał Wolski. - Dziś są lepsze materiały, kompozycja będzie utrwalona, polakierowana, efektowna. Taką sztukę robiliśmy dawniej w wielu krajach, na budynkach, w zakładach pracy, kawiarniach, hotelach, kieleccy monumentaliści, Andrzej Grabiwoda, Maciej Tamborski, Paweł Pierściński byli znani i należy znów dać szansę takiej twórczości. W województwie potencjał jaki włożyliśmy w nasze prace został zaprzepaszczony, wiele dzieł zostało zniszczonych.
Wojna z architektami?
Adam Wolski w dużej mierze za obecną sytuacje, odsunięcia artystów od kształtowania wizerunku miasta obciąża nie tylko decydentów ale też architektów, którzy nie uwzględniają ich w swoich projektach, nie zapraszają do współtworzenia. W dawnych czasach było to nie do pomyślenia. - Mój pomysł mógł zostać zrealizowany dzięki współpracy z architektem Stanisławem Rojkiem, który projektował Politechnikę Świętokrzyską i uwzględnił sztukę w projekcie - mówi. - A dziś architekci nie dopuszczają nas do swoich przedsięwzięć, liczy się tylko pieniądz, czujemy się odrzuceni i upokorzeni. W województwie jest około 2 tysiące artystów, 5 tys. razem z amatorami, którzy są nie wykorzystani a chętnie włączyliby się do zmieniania wyglądu Kielc. Sami mamy kilkaset nie wykorzystanych projektów ścian, malarstwa i rzeźby, na stadiony, hale, firmy tylko nikt nie chce nas dopuścić do ich realizacji. Straszy się nas przetargami a wystarczyłoby zrobić konkurs na najlepszą pracę. Wtedy w eksponowanym miejscu dzieło obejrzałoby nie 20 osób tylko tysiące. Dlaczego nie organizować plenerów ścian?
Dominuje kicz.
Wszyscy byli zgodni co do tego, że dawniej wprowadzenie sztuki na ściany było walką z tamtejszym systemem, wielką płytą, unifikacją w architekturze, monotonią i szarzyzną. Ale dziś zdaniem Wiktora Przybyłowicza, pracownika Politechniki też się wszystko do siebie upodabnia, architekci zaczynają projektować podobnie, powstają prawie identyczne osiedla. - W wielu miejscach dominuje kicz - twierdzi Adam Wolski.- Można go zaobserwować zwłaszcza w hotelach, restauracjach, wnętrza hotelu Łysogóry". "Leśnego Dworu" czy "Tary" nie świadczą najlepiej o guście urządzających je. Agnieszka Chat podkreśliła, że rozpoczęli walkę o to aby artyści czuli się potrzebni a nie tworzyli tylko dla wąskiej grupy odbiorców. Gdyby mogli prezentować swoje prace w atrakcyjnych miejscach wówczas byłoby to z korzyścią dla wszystkich, zarówno ich samych jak i odbiorców. Maciej Zarębski, znany regionalista, który wrócił akurat z podróży po Ameryce i Meksyku powiedział, że za oceanem też jest widoczny kicz z tą tylko różnicą, że tam na każdym kroku widać też prawdziwą sztukę, dlatego inicjatywa Adama Wolskiego jest szalenie istotna dla przyszłości naszego regionu.
Niszczenie rodzimych twórców.
Dyskutanci ubolewali również nad tym, że nie promuje się w Kielcach rodzimej sztuki i kultury tylko za duże pieniądze sprowadza gwiazdy. - To jest nie do pomyślenia, żeby Bronek Opałko, popularna Pigwa, która niejednokrotnie koncertowała za oceanem i w Australii występuje na podrzędnych festynach, bo w Kielcach nie ma dla niego miejsca - denerwował się Adam Wolski. - Albo całkowicie odsunięty artysta fotografik Paweł Pierściński. - Nie trzeba robić ludziom pomników po śmierci tylko dać im miejsce do wystawiania swoich prac za życia. Nie mogę pojąć jak Kieleckie Centrum Kultury, w którym z założenia miała powstawać kultura i sztuka mogło stać się wyłącznie placówką impresaryjną. Zostali z niej wyrzuceni nasi artyści a sprowadza się obcych na występy.
Pole dla polityków.
Obecnemu w Zagnańsku Jackowi Kowalczykowi, członkowi zarządu województwa bardzo spodobał się pomysł powrotu sztuki na ściany i to żeby artystom pozwolić jednak wpływać na kształt naszego miasta i województwa. - Powstaje Biblioteka Wojewódzka, kampus Akademii, filharmonia, mamy Targi czy stadion, gdzie powinno być miejsce na prezentowanie sztuki bo to będzie przyciągało do nas i turystów i inwestorów - uważa. - Warto aby samorządowcy wygospodarowali pieniądze na takie przedsięwzięcia, bo są przecież odpowiedzialni za kształt naszych miasteczek i w wielu wypadkach już tak się dzieje. Trzeba dbać o stronę plastyczną każdego budynku.
Estetyka jak ekologia.
Zdaniem radnej powiatowej Urszuli Rysińskiej nadszedł teraz czas aby zacząć uczyć społeczeństwo estetyki. - W dwóch poprzednich kadencjach skupiliśmy się przede wszystkim na ekologii, o której ludzie wiedzieli niewiele - mówiła. - Niektórzy nauczyli się sortować śmieci, dbać o otoczenie, warto teraz skupić się na estetyce, rozpocząć taką kampanię, aby nauczyć ludzi poczucia piękna, tego, że wygląd miejsca, w którym żyjemy jest ważny.
Na zakończenie burzliwej dyskusji wypowiedziała się Iwona Rajkowska, historyk sztuki z Muzeum Narodowego w Kielcach. - Uważam, że inicjatywa pana Adama Wolskiego jest godna propagowania, chwalebna, choć nie ukrywam, że jestem na razie pesymistką - powiedziała. - Właściciele mają hotele czy firmy i oni decydują o ich urządzeniu, nikt nie weryfikuje ich gustu. Edukacja plastyczna jest u nas na bardzo niskim poziomie, zmiana wymaga lat. W wielu włoskich miasteczkach są wydzielone części gdzie nie może być żadnej reklamy, jest wyłącznie sztuka. Można zacząć wprowadzać takie rozwiązania u nas.
Iwona ROJEK Echo Dnia
Komentarze |