Kielce v.0.8

Nauka Technika
Dekalog szczęścia

 drukuj stron�
Nauka Technika Åšwiat
Wys�ano dnia 05-12-2005 o godz. 12:00:00 przez pala2 445

Istnieje recepta na zadowolenie z życia - brytyjscy naukowcy przepisali ją pierwszym chętnym. Recepta jest wynikiem pracy sześcioosobowego zespołu specjalistów z różnych dziedzin, w tym między innymi psychologa i psychoterapeuty. Składa się na nią lista dziesięciu czynności, których wykonywanie ma zapewnić człowiekowi szczęśliwe życie.

Jak szanse na jej skuteczność oceniają polscy specjaliści? - Na pewno nie zaszkodzi - z przekąsem komentuje autor książki "Psychologia szczęścia" i kierownik merytoryczny badania "Diagnoza społeczna 2005", prof. Janusz Czapiński, który w cuda nie wierzy. Z większym optymizmem wypowiada się prof. Ewa Trzebińska ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej: - Stosowanie rad Brytyjczyków powinno doprowadzić do przeżywania pozytywnych emocji, a od nich do szczęścia droga jest niedaleka.

Małżeństwo to powodzenie
Na liście nie mogło zabraknąć rad, by pielęgnować dobre relacje z ludźmi, zwłaszcza najbliższymi. To bowiem według psychologicznej wiedzy jeden z najważniejszych czynników, jaki wpływa na nasz nastrój. Nie bez przyczyny można przeczytać w wielu naukowych pracach, że ludzie pozostający w małżeńskich związkach są szczęśliwsi od samotników czy rozwodników. Ba, nawet ponoć rzadziej chorują.

Stąd, kiedy zapytać Polaków, jakie wartości uznają za najważniejsze jako warunki szczęśliwego życia, 55 proc. odpowiada, że udane małżeństwo. Niewiele mniej, bo 45 proc. uważa, że przyczynia się do tego posiadanie dzieci. Obie te wartości przebija jednak zdrowie, które jako warunek udanego życia postrzega 65 proc. z nas (każdy z respondentów mógł wybrać więcej niż jedną odpowiedź, dane: "Diagnoza społeczna 2005"). Nieprzypadkowo więc rada, by dbać o kondycję fizyczną, znalazła się również na recepcie skonstruowanej przez Brytyjczyków.

Smutni milionerzy
Chciałbym być szczęśliwy - tego typu wyznanie często pada w gabinecie dr Jerzego Pawlika z Ośrodka Psychoterapii Rasztów. - Jak mam to rozumieć? - pyta wówczas terapeuta. Odpowiedzi pokazują, że w praktyce wyobrażenie szczęścia nabiera niezwykle indywidualnego charakteru. Ktoś, kto rozstaje się właśnie z partnerem, za największą wartość uznaje możliwość bycia z drugim człowiekiem. Dla innego to spełnienie swoich ambicji, osiągnięcie społecznego sukcesu, bycie "kimś".

Definicja szczęścia może różnić się ze względu na kraj pochodzenia. Przyjmuje się, że Amerykanie wiążą je z samospełnieniem i osiągnięciem indywidualnego sukcesu. Z kolei Japończykom bliższe jest realizowanie się w życiu rodzinnym i społecznym.

Nie wszystkich są w stanie uszczęśliwić pieniądze. W przeciwnym razie mieszkańcy Nigerii nie otwieraliby w jednym z międzynarodowych rankingów listy najbardziej zadowolonych z życia narodów. - Pieniądze dają szczęście tylko tym, którzy ich nie mają - przekonuje prof. Janusz Czapiński. Dowód? Według badań, jeden na trzech najbogatszych mieszkańców USA w mniejszym stopniu cieszy się życiem niż przeciętny Amerykanin.

Zbyt różowe okulary
Wraz z uśmiechem fortuny zmienia się biochemia naszego mózgu. Jak tłumaczy Paweł Krukow, neuropsycholog z Uniwersytetu im. M. Curie-Skłodowskiej w Lublinie, główną rolę w poczuciu szczęścia odgrywają związki zwane endorfinami. Ich poziom podnosi się, kiedy człowiek czuje się zakochany. Niestety, średnio po półtora roku wraca do normy. Nie bez znaczenia są też neuroprzekaźniki, zwłaszcza serotonina i dopamina. Regulacje ich wydajności uzyskuje się za pomocą leków antydepresyjnych, na czele z prozakiem.

Poczucie szczęścia może przybierać formy patologii. Nie mające podstaw zadowolenie z siebie spotyka się między innymi u ludzi, którzy w wyniku wypadku czy guza mózgu mają uszkodzone struktury czołowe mózgu.

Trudno podejrzewać o to znaczną część Polaków, a można by, zważywszy na to, że mimo narzekań na złą sytuację w kraju coraz więcej określa siebie jako ludzi szczęśliwych. Być może przyczyniła się do tego propaganda sukcesu, jaka święci swoje triumfy w III RP. Jeszcze pewniejszy jest jednak punkt widzenia prof. Ewy Trzebińskiej, dla której stanowi to dowód, że transformacja przyniosła wielu Polakom nadzieję na lepsze jutro. Bez niej trudno być szczęśliwym.

Kolekcja przyjemności
Naukowcy z coraz większą pieczołowitością badają poziom zadowolenia z życia. W rezultacie pod koniec lat 90. prezes Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego, Martin Seligman ogłosił powstanie nowego nurtu psychologii, który nazwano psychologią pozytywną.

- Jedną z przesłanek zapotrzebowania na tego typu badania jest renesans hedonizmu. Ludzie chcą kolekcjonować przyjemności. To znimi utożsamiają szczęście - twierdzi prof. Czapiński. Tymczasem osiągnięcie go za pomocą gotowych recept może okazać się niemożliwe. W przypadku Polaków psycholodzy potrafią wyjaśnić zaledwie 17 proc. czynników, które o nim decydują. Dla porównania, w społeczeństwie amerykańskim jeszcze mniej, bo 10 proc. - czym kraj jest biedniejszy, tym dochody w większym stopniu determinują poczucie szczęśliwości jego mieszkańców.

Czy mimo to recepta brytyjskich naukowców działa, można przekonać się na własne oczy. Sprawdziło ją na sobie 50 ochotników, mieszkańców miasteczka Slough. Ich zmagania w formie czteroodcinkowego dokumentu wyemituje BBC.

-------------------------------------
Czy to narodowy pesymizm
Polacy są dużo bardziej zadowoleni ze swojego życia osobistego niż z sytuacji panującej w kraju. Dlatego mimo że rośnie liczba tych z nas, którzy uważają się za ludzi szczęśliwych, to w światowych statystykach nie wypadamy najlepiej. Z opublikowanego niedawno przez "Rz" raportu waszyngtońskiej fundacji Pew wynika, że jesteśmy narodem najbardziej niezadowolonym z życia. Ankietowanych pytano m.in. o to, jaką ich zdaniem pozycję zawodową przyniesie im przyszłość.


IZABELA REDLIŃSKA Rzeczpospolita.pl


Komentarze

Error connecting to mysql