Kielce v.0.8

Muzyka
Deszcz nie zmył publiczności - Coke Live MF 2008

 drukuj stron�
Muzyka Recenzje
Wys�ano dnia 03-09-2008 o godz. 08:00:00 przez sergio 844

Brzydka pogoda nie przeszkodziła około 30 tysiącom ludzi z całej Polski (a nawet z Europy) w doskonałej zabawie na tegorocznej edycji Coke Live Music Festival. Gwiazdy, również te rodzime, dały duży popis umiejętności, a organizatorzy z pewnością tegoroczną imprezę mogą zaliczyć do udanych.

Dwa lata temu do czerwoności rozgrzał Kraków Shaggy. W tym roku jego dzieło kontynuował inny, równie uznany wykonawca z tych samych kręgów muzycznych - Sean Paul. Był to dopiero wstęp do całej masy koncertów tego wieczoru, ale jakże mocny. Jamajskie rytmy cieszą się dużym uwielbieniem w naszym kraju. W międzyczasie na dwóch pozostałych scenach rozbrzmiewały nuty niemniej popularne. Na scenie Coke Stage imprezę rozpoczęli zdobywcy Fryderyka 2007 - The car is on fire. W zachwyt wszystkich wprawiło wykonanie przez nich na trąbce hejnału Mariackiego. Jednak apogeum stanowił występ hip-hopowego duetu Sokół i Pono. Namiot, pod którym grali zapełnił się do ostatniego metra kwadratowego, a spod jego dachu roznosił się potężny głos chóru złożonego z publiki, która powtarzała słowa piosenek raperów. Oczywiście największą wrzawą przyjęty został tegoroczny hit pt. "W aucie". Koncert trwał ponad godzinę i można go uznać za równie udany, co występy największych gwiazdorów tej edycji CLMF.

Tymczasem Missy Elliot na głównej scenie nawoływała do joggingu przemarzniętych widzów. Skoki w rytm jej najbardziej znanych piosenek trzęsły zapewne całą okolicą Krakowa. Mimo wspaniałych wrażeń, należy jednak przyznać, że Missy była najsłabszą z trzech głównych gwiazd wieczoru. Wszyscy z niecierpliwością czekali na The Prodigy, którzy pojawili się na scenie niemal równo z rozpoczynającym po raz kolejny swój popis deszczem. Powszechnie uważa się, że The Prodigy jest jednym z 50 zespołów na świecie, u których obecność na koncercie należy obowiązkowo zaliczyć. Brytyjscy muzycy potwierdzili tę opinię. Dali świetny pokaz żywiołowości, energii i kawał dobrej muzyki.

W ocenie osób bawiących się w obydwa dni imprezy, sobotnie występy były zdecydowanie lepsze. Z pewnością taki osąd spowodowany jest między innymi faktem, iż piątkowa gwiazda wieczoru - Timbaland - grał z playbacku, czym wprawił w zawód wielu swoich fanów.

CLMF z roku na rok coraz bardziej wrasta w krajobraz krakowskich przedsięwzięć muzycznych. W tym roku organizatorzy potwierdzili swój wysoki profesjonalizm. Natomiast tłumy bawiących się ludzi dały dowód, że takie imprezy są potrzebne. Czekamy na sierpień 2009.

Jakub WÄ…tor


Komentarze

Error connecting to mysql