Literatura Recenzje
Wys�ano dnia 08-06-2006 o godz. 08:00:00 przez pala2 539
Wys�ano dnia 08-06-2006 o godz. 08:00:00 przez pala2 539
Nie ma co kryć - główny bohater jest najjaśniejszą stroną prozatorskiego debiutu Świetlickiego. To jego los jest jedynym przejmującym, to jego życie wewnętrzne i zewnętrzne jest osią powieści. |
Na spotkaniu promującym debiut prozatorski Marcina Świetlickiego autor wygłosił sentencję: Poezja jest Wielkanoc, proza jest jak Boże Narodzenie. Następnie wytłumaczył, że jest tak dlatego, że pisanie poezji boli, a pisanie prozy nie. Czy jest tak na pewno, można się kłócić. Że jest tak w przypadku Marcina Świetlickiego, można się przekonać po lekturze “Dwunastu". Pisząc swoją książkę, Świetlicki musiał się dobrze bawić.
Tytuł jest znaczący, a oznacza, ni mniej ni więcej, że książka posiada dwanaście rozdziałów. Czy wybór ten jest błyskotliwy, nie powiedziałbym, lecz zwraca uwagę, że ilość rozdziałów jest w tym przypadku rzeczą istotną. Na tym samym spotkaniu Świetlicki przyznał się, że “Dwanaście" jest kryminałem pisanym poniekąd na zamówienie. Autor podobno od dawna nosił się z myślą o napisaniu thrillera, ale dopiero namówiony przez wydawcę zabrał się do realizacji tego zamierzenia. W tym świetle dwanaście rozdziałów stało się zadaniem do wykonania.
Czytelnik zachęcony do lektury czwartą stroną okładki może poczuć się rozczarowany. Nie jest to powieść pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji (...) trzymająca w napięciu. Wbrew temu, co głosi Świetlicki, nie jest to nawet kryminał. Owszem pojawiają się morderstwa, jest nawet morderca i oczywiście głównych bohater, “mały mistrz" - gwiazda serialu dla młodzieży z lat siedemdziesiątych. Tylko, że morderstwami nikt się nie przejmuje, morderca nie jest specjalnie zły, ani nawet groźny. A “mały mistrz" zdaję się mieć w dupie całą to sytuację, która przeszkadza mu spokojnie pić wódkę.
Nie ma co kryć. Główny bohater jest najjaśniejszą stroną prozatorskiego debiutu Świetlickiego. To jego los jest jedynym przejmującym, to jego życie wewnętrzne i zewnętrzne jest osią powieści. Wszystkie morderstwa wydają się zaaranżowane wyłącznie po to, żeby podkreślić dojmującą samotność głównego bohatera. Cała zagadka nie polega na tym, kto i po co zabił, lecz kim jest mistrz i po co żyje.
A jest on postacią dojmującą, zbuntowaną przeciwko istniejącej rzeczywistości. Nie znajdując w niej miejsca dla siebie, telepie się po jej marginesach. Przeciwny zarazem wyuzdanej konsumpcji i kłamliwym mediom, nie utożsamia się także z walczącymi przeciwko niej alterglobalistami. Nie będąc po żadnej stronie, biernie obserwuje jak giną kolejni jego znajomi, czasami nawet myśli, że może powinien coś zrobić w tej sytuacji, jakoś przeciwstawić się panoszącemu się złu, ale woli pójść się napić. Zagadka i tak w końcu rozwiązuję się sama.
Jacek Dukaj stwierdził, że nie może czytać współczesnych powieści, bo ma dość słabych bohaterów, którzy nie potrafią nic zrobić ze swoim życie. Dukajowi nie spodoba się powieść Świetlickiego. Ale mi się podoba. Nie lubię kryminałów, ale “Dwunastu" bliżej do “Poszerzonego pola walki" Houellebecqa, “Informacji" Martina Amisa, czy “Teatru Sabata" Philipa Rotha. Przedstawia losy bohatera upadłego, ale nie umarłego, przegranego, ale nie skończonego, który mimo całej beznadziei swojego życia wciąż ma na nie ochotę. Udowadniając, że nie trzeba być “człowiekiem sukcesu", by czerpać z życia wartość, bo ma ono także inne wartości, o których waszym kapitalistom się nie śniło.
Losy bohatera upadłego
Dwanaście
Marcin Åšwietlicki
Tytuł jest znaczący, a oznacza, ni mniej ni więcej, że książka posiada dwanaście rozdziałów. Czy wybór ten jest błyskotliwy, nie powiedziałbym, lecz zwraca uwagę, że ilość rozdziałów jest w tym przypadku rzeczą istotną. Na tym samym spotkaniu Świetlicki przyznał się, że “Dwanaście" jest kryminałem pisanym poniekąd na zamówienie. Autor podobno od dawna nosił się z myślą o napisaniu thrillera, ale dopiero namówiony przez wydawcę zabrał się do realizacji tego zamierzenia. W tym świetle dwanaście rozdziałów stało się zadaniem do wykonania.
Czytelnik zachęcony do lektury czwartą stroną okładki może poczuć się rozczarowany. Nie jest to powieść pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji (...) trzymająca w napięciu. Wbrew temu, co głosi Świetlicki, nie jest to nawet kryminał. Owszem pojawiają się morderstwa, jest nawet morderca i oczywiście głównych bohater, “mały mistrz" - gwiazda serialu dla młodzieży z lat siedemdziesiątych. Tylko, że morderstwami nikt się nie przejmuje, morderca nie jest specjalnie zły, ani nawet groźny. A “mały mistrz" zdaję się mieć w dupie całą to sytuację, która przeszkadza mu spokojnie pić wódkę.
Nie ma co kryć. Główny bohater jest najjaśniejszą stroną prozatorskiego debiutu Świetlickiego. To jego los jest jedynym przejmującym, to jego życie wewnętrzne i zewnętrzne jest osią powieści. Wszystkie morderstwa wydają się zaaranżowane wyłącznie po to, żeby podkreślić dojmującą samotność głównego bohatera. Cała zagadka nie polega na tym, kto i po co zabił, lecz kim jest mistrz i po co żyje.
A jest on postacią dojmującą, zbuntowaną przeciwko istniejącej rzeczywistości. Nie znajdując w niej miejsca dla siebie, telepie się po jej marginesach. Przeciwny zarazem wyuzdanej konsumpcji i kłamliwym mediom, nie utożsamia się także z walczącymi przeciwko niej alterglobalistami. Nie będąc po żadnej stronie, biernie obserwuje jak giną kolejni jego znajomi, czasami nawet myśli, że może powinien coś zrobić w tej sytuacji, jakoś przeciwstawić się panoszącemu się złu, ale woli pójść się napić. Zagadka i tak w końcu rozwiązuję się sama.
Jacek Dukaj stwierdził, że nie może czytać współczesnych powieści, bo ma dość słabych bohaterów, którzy nie potrafią nic zrobić ze swoim życie. Dukajowi nie spodoba się powieść Świetlickiego. Ale mi się podoba. Nie lubię kryminałów, ale “Dwunastu" bliżej do “Poszerzonego pola walki" Houellebecqa, “Informacji" Martina Amisa, czy “Teatru Sabata" Philipa Rotha. Przedstawia losy bohatera upadłego, ale nie umarłego, przegranego, ale nie skończonego, który mimo całej beznadziei swojego życia wciąż ma na nie ochotę. Udowadniając, że nie trzeba być “człowiekiem sukcesu", by czerpać z życia wartość, bo ma ono także inne wartości, o których waszym kapitalistom się nie śniło.
Losy bohatera upadłego
Dwanaście
Marcin Åšwietlicki
JaÅ› Kapela / o2.pl
Komentarze |