Literatura Recenzje Kielce
Wys�ano dnia 28-05-2005 o godz. 18:12:44 przez pala2 10443
Wys�ano dnia 28-05-2005 o godz. 18:12:44 przez pala2 10443
MiaÅ‚am wrażenie, że ktoÅ› mnie ciÄ…gle Å›ledzi - wszÄ™dzie, gdzie siÄ™ nie poruszyÅ‚am ten ktoÅ› byÅ‚ przy mnie, obserwowaÅ‚ mnie caÅ‚y czas, ale robiÅ‚ to z niewymuszonym spokojem, jakbym go tak naprawdÄ™ w ogóle nie interesowaÅ‚a. |
Pan doktor zapisaÅ‚ mi silne Å›rodki, po których miaÅ‚am przestać widzieć osobnika, ale oprócz silnego bólu gÅ‚owy lekarstwa nic nie daÅ‚y. Ten ktoÅ› ciÄ…gle przy mnie byÅ‚. Najgorsze byÅ‚o to, że gość nic nie mówiÅ‚, tylko Å‚aziÅ‚ za mnÄ… i patrzyÅ‚ siÄ™ dziwnie. CzÄ™sto staraÅ‚am siÄ™ mu uciec, chociaż na chwilÄ™, ale nigdy mi siÄ™ to nie udawaÅ‚o (pomimo, że biegam bardzo szybko). On natychmiast mnie doganiaÅ‚ i znowu staÅ‚ przy mnie, jak gdyby nigdy nic.
Nie powinnam może narzekać, bo mój przeÅ›ladowca byÅ‚ szalenie przystojnym, mÅ‚odym mężczyznÄ… i zapewne wiele kobiet zazdroÅ›ciÅ‚oby mi takiego towarzystwa, ale ja jakoÅ› nie mogÅ‚am przestać siÄ™ go obawiać. W innych okolicznoÅ›ciach na pewno wzbudziÅ‚by moje zainteresowanie (bo co tu ukrywać: byÅ‚ w moim typie), ale on nic tylko ciÄ…gle za mnÄ… Å‚aziÅ‚ i podejrzanie siÄ™ na mnie patrzyÅ‚. DoszÅ‚o do tego, że byÅ‚am przerażona; tak czÄ™sto przecież media podawaÅ‚y informacje na temat przeróżnych psychopatów, którzy napadali na kobiety i robili im krzywdÄ™. Podobno wiÄ™kszość z nich najpierw upatruje sobie ofiarÄ™, chodzi za niÄ…, obserwuje, a dopiero później zabija jakimÅ› ciężkim przedmiotem (najczęściej uderzajÄ…c w gÅ‚owÄ™). OczywiÅ›cie informacje te nie poprawiaÅ‚y mi samopoczucia.
OpowiedziaÅ‚am nawet o wszystkim mojej sÄ…siadce, ale nie chciaÅ‚a za bardzo mi uwierzyć, bo jak wskazaÅ‚am miejsce, w którym staÅ‚ mój przeÅ›ladowca, to nic nie widziaÅ‚a i powiedziaÅ‚a, że mam jakieÅ› omamy wzrokowe wymagajÄ…ce leczenia. ZresztÄ… nikt go nie widziaÅ‚ oprócz mnie, co jeszcze bardziej mnie przerażaÅ‚o, byÅ‚am jednak pewna, że gość nie byÅ‚ wytworem mojej wyobraźni i istniaÅ‚ naprawdÄ™. O tym, że mój przeÅ›ladowca nie byÅ‚ wytworem mojej wyobraźni, przekonaÅ‚a mnie notatka w jakiejÅ› kolorowej gazecie, w której opisano najnowsze odkrycie pewnego mÅ‚odego naukowca z USA. WynalazÅ‚ on podobno jakÄ…Å› miksturÄ™, po której czÅ‚owiek stawaÅ‚ siÄ™ niewidzialny. Od razu skojarzyÅ‚am sobie to z moim przeÅ›ladowcÄ…, niewidocznym dla wszystkich (oprócz mnie). DziÄ™ki informacji zawartej w gazecie mogÅ‚am wreszcie trochÄ™ odetchnąć z ulgÄ… - nie byÅ‚am nienormalna. Nie do koÅ„ca mogÅ‚am jednak być spokojnÄ…, gdyż dalej nie znaÅ‚am zamiarów faceta, który caÅ‚y czas mnie Å›ledziÅ‚. MogÅ‚am siÄ™ jedynie domyÅ›lać, o co tak naprawdÄ™ mu chodzi. Teorii wyjaÅ›niajÄ…cych jego przedziwne zachowanie powstaÅ‚o w mojej gÅ‚owie bardzo wiele, ale najbardziej prawdopodobna byÅ‚a ta najstraszniejsza; gość jest wariatem, wypija jakiÅ› dziwny wywar, który czyni go niewidzialnym dla wszystkich (oprócz mnie), a jego celem jest najpierw mnie nastraszyć, a później zamordować.
PostanowiÅ‚am wiÄ™c, że nie poddam siÄ™ tak Å‚atwo i nie pozwolÄ™ mu siÄ™ zastraszyć. Zaczęłam udawać, że go caÅ‚kowicie ignorujÄ™ i w ogóle siÄ™ go nie bojÄ™. PrzestaÅ‚am także mówić komukolwiek o nim, wiedziaÅ‚am bowiem, że psychopatów do dziaÅ‚ania najbardziej popycha przerażenie ofiary oraz ekstremalne sytuacje. StaraÅ‚am siÄ™ zachować spokój, chociaż to nie byÅ‚o Å‚atwe, bo wewnÄ…trz caÅ‚y czas baÅ‚am siÄ™ niesamowicie. StaraÅ‚am siÄ™ go ignorować i udawaÅ‚am, że go w ogóle nie widzÄ™; rozbieraÅ‚am siÄ™ przy nim, jak gdyby nigdy nic, Å›piewaÅ‚am - szalenie przy tym faÅ‚szujÄ…c (poniekÄ…d skutkowaÅ‚o: zasÅ‚aniaÅ‚ uszy z wyraźnÄ… dezaprobatÄ…), puszczaÅ‚am gÅ‚oÅ›ne bÄ…ki i staraÅ‚am zachowywać siÄ™ tak bardzo nieprzyzwoicie, jak tylko umiaÅ‚am. W czasie tej caÅ‚ej mojej maskarady tylko kilka razy dostrzegÅ‚am niechęć albo zażenowanie na jego twarzy. Zazwyczaj jednak siedziaÅ‚ spokojnie w fotelu i obserwowaÅ‚ mnie z cierpliwoÅ›ciÄ… godnÄ… pozazdroszczenia. MuszÄ™ niestety przyznać, że po pewnym czasie nawet siÄ™ przyzwyczaiÅ‚am do niego - rzadko bowiem zdarza siÄ™ ktoÅ› tak tolerancyjny i wytrwaÅ‚y, a dodatkowo jeszcze niekÅ‚opotliwy. Poza tym nie musiaÅ‚am już siedzieć sama w domu. To, że siÄ™ do niego przyzwyczaiÅ‚am nie oznaczaÅ‚o wcale, iż przestaÅ‚am siÄ™ go bać, wrÄ™cz przeciwnie jego spokój i opanowanie byÅ‚y bardzo niepokojÄ…ce.
Brak mojej reakcji na jego ciÄ…gÅ‚e towarzystwo nie poskutkowaÅ‚ jednak i musiaÅ‚am przedsiÄ™wziąć inne kroki w celu wyjaÅ›nienia tej niezbyt zrozumiaÅ‚ej, a dość denerwujÄ…cej sytuacji. PostanowiÅ‚am wiÄ™c dzielnie stawić mu czoÅ‚a i bezpoÅ›rednio spytać go wreszcie o co tak naprawdÄ™ mu chodzi. SiedziaÅ‚ - jak zawsze - w fotelu, machajÄ…c nogÄ… zaÅ‚ożonÄ… na nogÄ™ i spokojnie na mnie patrzyÅ‚. Spokojnym ruchem odÅ‚ożyÅ‚am gazetÄ™, której tak naprawdÄ™ wcale nie czytaÅ‚am i bezpoÅ›rednio zadaÅ‚am mu nastÄ™pujÄ…ce pytanie:
- Powiedz mi dobry człowieku, czego chcesz ode mnie i czemu tak ciągle za mną łazisz?
On jednak nie odpowiedział, ani nawet nie poruszył się.
- Wolałabym, żebyś nie robił mi krzywdy - kontynuowałam widząc absolutny brak reakcji z jego strony - jestem młoda i niewiele tak naprawdę doświadczyłam dobrych rzeczy w moim nudnym życiu, dlatego zlituj się nade mną i idź sobie, a obiecuję, że dobrze będę cię wspominać.
Tym razem uczyniÅ‚am postÄ™p: po moich sÅ‚owach facet zrobiÅ‚ szalenie zdziwionÄ… minÄ™, przez chwilÄ™ jednak nadal nic nie mówiÅ‚, aż wreszcie odparÅ‚:
- Kobieto! Ja nie mogÄ™ sobie pójść, bo jestem twoim AnioÅ‚em Stróżem i pilnowanie ciebie to moje zadanie. Nie wiem, dlaczego ty mnie widzisz może dlatego, że jesteÅ› nieźle stukniÄ™ta, albo nadwrażliwa...? Tego nie wiem. Tyle ci powiem, że wolaÅ‚bym pilnować kogoÅ› mniej narwanego niż ty, ale nie mam wyboru, takÄ… mam robotÄ™. Do koÅ„ca twoich dni muszÄ™ siÄ™ tobÄ… opiekować, chronić ciÄ™ i strzec, co nie jest niestety najÅ‚atwiejszym zadaniem, oj nie...!
Po tych sÅ‚owach gość westchnÄ…Å‚ gÅ‚Ä™boko i naraz zniknÄ…Å‚. ZupeÅ‚nie nagle i niespodziewanie rozpÅ‚ynÄ…Å‚ siÄ™ w powietrzu. Nigdy później już go nie zobaczyÅ‚am.
Dziś czasami, gdy siedzę sama w domu i jest mi jakoś smutno, opowiadam mu o moich problemach i chociaż go nie widzę to wiem, że on ciągle jest przy mnie, cierpliwie się mną opiekując.
Nie powinnam może narzekać, bo mój przeÅ›ladowca byÅ‚ szalenie przystojnym, mÅ‚odym mężczyznÄ… i zapewne wiele kobiet zazdroÅ›ciÅ‚oby mi takiego towarzystwa, ale ja jakoÅ› nie mogÅ‚am przestać siÄ™ go obawiać. W innych okolicznoÅ›ciach na pewno wzbudziÅ‚by moje zainteresowanie (bo co tu ukrywać: byÅ‚ w moim typie), ale on nic tylko ciÄ…gle za mnÄ… Å‚aziÅ‚ i podejrzanie siÄ™ na mnie patrzyÅ‚. DoszÅ‚o do tego, że byÅ‚am przerażona; tak czÄ™sto przecież media podawaÅ‚y informacje na temat przeróżnych psychopatów, którzy napadali na kobiety i robili im krzywdÄ™. Podobno wiÄ™kszość z nich najpierw upatruje sobie ofiarÄ™, chodzi za niÄ…, obserwuje, a dopiero później zabija jakimÅ› ciężkim przedmiotem (najczęściej uderzajÄ…c w gÅ‚owÄ™). OczywiÅ›cie informacje te nie poprawiaÅ‚y mi samopoczucia.
OpowiedziaÅ‚am nawet o wszystkim mojej sÄ…siadce, ale nie chciaÅ‚a za bardzo mi uwierzyć, bo jak wskazaÅ‚am miejsce, w którym staÅ‚ mój przeÅ›ladowca, to nic nie widziaÅ‚a i powiedziaÅ‚a, że mam jakieÅ› omamy wzrokowe wymagajÄ…ce leczenia. ZresztÄ… nikt go nie widziaÅ‚ oprócz mnie, co jeszcze bardziej mnie przerażaÅ‚o, byÅ‚am jednak pewna, że gość nie byÅ‚ wytworem mojej wyobraźni i istniaÅ‚ naprawdÄ™. O tym, że mój przeÅ›ladowca nie byÅ‚ wytworem mojej wyobraźni, przekonaÅ‚a mnie notatka w jakiejÅ› kolorowej gazecie, w której opisano najnowsze odkrycie pewnego mÅ‚odego naukowca z USA. WynalazÅ‚ on podobno jakÄ…Å› miksturÄ™, po której czÅ‚owiek stawaÅ‚ siÄ™ niewidzialny. Od razu skojarzyÅ‚am sobie to z moim przeÅ›ladowcÄ…, niewidocznym dla wszystkich (oprócz mnie). DziÄ™ki informacji zawartej w gazecie mogÅ‚am wreszcie trochÄ™ odetchnąć z ulgÄ… - nie byÅ‚am nienormalna. Nie do koÅ„ca mogÅ‚am jednak być spokojnÄ…, gdyż dalej nie znaÅ‚am zamiarów faceta, który caÅ‚y czas mnie Å›ledziÅ‚. MogÅ‚am siÄ™ jedynie domyÅ›lać, o co tak naprawdÄ™ mu chodzi. Teorii wyjaÅ›niajÄ…cych jego przedziwne zachowanie powstaÅ‚o w mojej gÅ‚owie bardzo wiele, ale najbardziej prawdopodobna byÅ‚a ta najstraszniejsza; gość jest wariatem, wypija jakiÅ› dziwny wywar, który czyni go niewidzialnym dla wszystkich (oprócz mnie), a jego celem jest najpierw mnie nastraszyć, a później zamordować.
PostanowiÅ‚am wiÄ™c, że nie poddam siÄ™ tak Å‚atwo i nie pozwolÄ™ mu siÄ™ zastraszyć. Zaczęłam udawać, że go caÅ‚kowicie ignorujÄ™ i w ogóle siÄ™ go nie bojÄ™. PrzestaÅ‚am także mówić komukolwiek o nim, wiedziaÅ‚am bowiem, że psychopatów do dziaÅ‚ania najbardziej popycha przerażenie ofiary oraz ekstremalne sytuacje. StaraÅ‚am siÄ™ zachować spokój, chociaż to nie byÅ‚o Å‚atwe, bo wewnÄ…trz caÅ‚y czas baÅ‚am siÄ™ niesamowicie. StaraÅ‚am siÄ™ go ignorować i udawaÅ‚am, że go w ogóle nie widzÄ™; rozbieraÅ‚am siÄ™ przy nim, jak gdyby nigdy nic, Å›piewaÅ‚am - szalenie przy tym faÅ‚szujÄ…c (poniekÄ…d skutkowaÅ‚o: zasÅ‚aniaÅ‚ uszy z wyraźnÄ… dezaprobatÄ…), puszczaÅ‚am gÅ‚oÅ›ne bÄ…ki i staraÅ‚am zachowywać siÄ™ tak bardzo nieprzyzwoicie, jak tylko umiaÅ‚am. W czasie tej caÅ‚ej mojej maskarady tylko kilka razy dostrzegÅ‚am niechęć albo zażenowanie na jego twarzy. Zazwyczaj jednak siedziaÅ‚ spokojnie w fotelu i obserwowaÅ‚ mnie z cierpliwoÅ›ciÄ… godnÄ… pozazdroszczenia. MuszÄ™ niestety przyznać, że po pewnym czasie nawet siÄ™ przyzwyczaiÅ‚am do niego - rzadko bowiem zdarza siÄ™ ktoÅ› tak tolerancyjny i wytrwaÅ‚y, a dodatkowo jeszcze niekÅ‚opotliwy. Poza tym nie musiaÅ‚am już siedzieć sama w domu. To, że siÄ™ do niego przyzwyczaiÅ‚am nie oznaczaÅ‚o wcale, iż przestaÅ‚am siÄ™ go bać, wrÄ™cz przeciwnie jego spokój i opanowanie byÅ‚y bardzo niepokojÄ…ce.
Brak mojej reakcji na jego ciÄ…gÅ‚e towarzystwo nie poskutkowaÅ‚ jednak i musiaÅ‚am przedsiÄ™wziąć inne kroki w celu wyjaÅ›nienia tej niezbyt zrozumiaÅ‚ej, a dość denerwujÄ…cej sytuacji. PostanowiÅ‚am wiÄ™c dzielnie stawić mu czoÅ‚a i bezpoÅ›rednio spytać go wreszcie o co tak naprawdÄ™ mu chodzi. SiedziaÅ‚ - jak zawsze - w fotelu, machajÄ…c nogÄ… zaÅ‚ożonÄ… na nogÄ™ i spokojnie na mnie patrzyÅ‚. Spokojnym ruchem odÅ‚ożyÅ‚am gazetÄ™, której tak naprawdÄ™ wcale nie czytaÅ‚am i bezpoÅ›rednio zadaÅ‚am mu nastÄ™pujÄ…ce pytanie:
- Powiedz mi dobry człowieku, czego chcesz ode mnie i czemu tak ciągle za mną łazisz?
On jednak nie odpowiedział, ani nawet nie poruszył się.
- Wolałabym, żebyś nie robił mi krzywdy - kontynuowałam widząc absolutny brak reakcji z jego strony - jestem młoda i niewiele tak naprawdę doświadczyłam dobrych rzeczy w moim nudnym życiu, dlatego zlituj się nade mną i idź sobie, a obiecuję, że dobrze będę cię wspominać.
Tym razem uczyniÅ‚am postÄ™p: po moich sÅ‚owach facet zrobiÅ‚ szalenie zdziwionÄ… minÄ™, przez chwilÄ™ jednak nadal nic nie mówiÅ‚, aż wreszcie odparÅ‚:
- Kobieto! Ja nie mogÄ™ sobie pójść, bo jestem twoim AnioÅ‚em Stróżem i pilnowanie ciebie to moje zadanie. Nie wiem, dlaczego ty mnie widzisz może dlatego, że jesteÅ› nieźle stukniÄ™ta, albo nadwrażliwa...? Tego nie wiem. Tyle ci powiem, że wolaÅ‚bym pilnować kogoÅ› mniej narwanego niż ty, ale nie mam wyboru, takÄ… mam robotÄ™. Do koÅ„ca twoich dni muszÄ™ siÄ™ tobÄ… opiekować, chronić ciÄ™ i strzec, co nie jest niestety najÅ‚atwiejszym zadaniem, oj nie...!
Po tych sÅ‚owach gość westchnÄ…Å‚ gÅ‚Ä™boko i naraz zniknÄ…Å‚. ZupeÅ‚nie nagle i niespodziewanie rozpÅ‚ynÄ…Å‚ siÄ™ w powietrzu. Nigdy później już go nie zobaczyÅ‚am.
Dziś czasami, gdy siedzę sama w domu i jest mi jakoś smutno, opowiadam mu o moich problemach i chociaż go nie widzę to wiem, że on ciągle jest przy mnie, cierpliwie się mną opiekując.
J.A Radowicz
Komentarze
|