Nauka Technika Recenzje
Wys�ano dnia 31-05-2005 o godz. 18:00:00 przez pala2 553
Wys�ano dnia 31-05-2005 o godz. 18:00:00 przez pala2 553
Mogą tobą kierować emocje, które zostały wpojone ci bez twojej wiedzy, a - co gorsza - nie jesteś ich świadomy - twierdzi prof. Piotr Winkielman, psycholog z San Diego. Samopoczucie ma wpływ na nasze życie - inne decyzje podejmujemy, kiedy jesteśmy szczęśliwi, a inne w złości czy zdenerwowaniu. |
Okazuje się jednak - jak odkrył prof. Piotr Winkielman, psycholog z Uniwersytetu Kalifornii w San Diego - że mogą nami sterować uczucia, których... nie odczuwamy, a dokładniej - nie uświadamiamy ich sobie. Prof. Winkielman prezentował wyniki badań na odbywającym się teraz w Los Angeles dorocznym konwencie Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego.
Grymas pod progiem
Do swojego eksperymentu psycholog zaprosił 39 studentów (jak czasem żartują badacze - student znakomicie zastępuje laboratoryjnego szczura, a w dodatku nie trzeba mu sprzątać klatki). Prezentowano im zdjęcia ludzkich twarzy o w miarę neutralnym wyrazie emocjonalnym. Studenci mieli rozpoznać, czy wyświetlana przez 400 milisekund twarz należy do kobiety, czy mężczyzny. Ale to był tylko pozorny cel eksperymentu. W rzeczywistości za każdym razem prezentowane zdjęcie było zastępowane na 16 milisekund przez inny portret, na którym widniała szczerze uśmiechnięta lub bardzo wściekła twarz. Te charakterystyczne miny zostały wybrane celowo - łatwo je odróżnić i są jednoznacznie kojarzone z emocjami.
Czas wyświetlania tych zmienionych emocjami twarzy był na tyle krótki, że badani nie dostrzegali ich albo raczej nie uświadamiali sobie ich pojawiania się. Był to zatem tzw. bodziec podprogowy. Prof. Winkielman był ciekaw, czy te pozornie niezauważalne komunikaty będą miały jakiś wpływ na studentów, czy mogłyby np. zostać wykorzystane w reklamie, by skłonić klientów do większej konsumpcji lub zakupów. Dlatego podczas eksperymentu studentom zaproponowano do picia nieznany im napój (tajemnicza zielonkawa ciecz była w rzeczywistości mieszanką wody, cukru i soku limetkowego).
Pragnienia i ich koszty
Na wstępie badania studenci w kwestionariuszach mieli ocenić swoje pragnienie oraz nastrój. Następnie po ośmiokrotnej prezentacji zdjęć rozdano napoje i pozwolono pić tyle, ile dusza zapragnie.
Okazało się, że osoby, którym pokazywano podprogowo szczęśliwe twarze, nalewały i piły ponad dwa razy więcej niż ci, którzy - nieświadomie - zetknęli się z wściekłymi obliczami. Ale dotyczyło to tylko tych uczestników badania, którzy wcześniej deklarowali duże pragnienie.
- Jak się wydaje, radosny nastrój podprogowych zdjęć udzielił się studentom, a więc dlatego chętniej i śmielej sięgali po nieznany napój - mówi prof. Winkielman. - Z kolei rozeźlone twarze wywołały przeciwny skutek. Co najdziwniejsze jednak, badani nie odczuli żadnych zmian nastroju - podkreśla prof. Winkielman. - Nie zdawali sobie sprawy z tego, że ktoś nimi steruje.
W kolejnym teście naukowcy sprawdzali, czy podprogowy sygnał może skłonić studentów do większych wydatków. Po prezentacji zdjęć 29 badanych zostało poczęstowanych łykiem nowego napoju. Potem poproszono ich o ocenę smaku oraz wycenę - ile byliby skłonni zapłacić za kolejny łyk. Studenci mogli wydać kwotę od 10 centów do dolara.
Wyniki? Smak napoju został oceniony znacznie wyżej przez badanych, którym pokazywano radosne twarze. Byli oni skłonni zapłacić za dodatkową porcję napoju prawie cztery razy więcej niż reszta grupy (38 wobec 10 centów). Co więcej, deklarowali chęć "zakupu" aż połowy filiżanki, podczas gdy inni zadowoliliby się tylko dodatkowym łykiem.
Jak siÄ™ nie chce, to nie zmanipulujÄ…
Jak podkreśla prof. Winkielman, w obu próbach sygnały podprogowe działały tylko na tych, którzy przed eksperymentem przyznali, że są spragnieni. - Ci, którym nie chciało się pić, pozostali głusi na ukryty przekaz emocjonalny - mówi "Gazecie" uczony. To oznacza, że jedynie wtedy, kiedy czujemy określone potrzeby i chcemy je zaspokoić, jesteśmy podatni na podprogowe sterowanie.
Nie trzeba mieć jednak wielkiej wyobraźni, by zauważyć, jak mogliby to wykorzystać reklamodawcy albo politycy, by nas skłonić do określonych wyborów. Ale prof. Winkielman uspokaja: - Nieuświadomione efekty, jakie wywołał nasz eksperyment, były bardzo nietrwałe, ustępowały wkrótce po prezentacji. Nim studenci dotarliby do sklepu czy urny wyborczej, ich wpływ całkowicie by zniknął.
Nie zmienia to faktu, że takie manipulacje - w reklamie czy polityce - są nielegalne w większości krajów świata, również w Polsce.
Grymas pod progiem
Do swojego eksperymentu psycholog zaprosił 39 studentów (jak czasem żartują badacze - student znakomicie zastępuje laboratoryjnego szczura, a w dodatku nie trzeba mu sprzątać klatki). Prezentowano im zdjęcia ludzkich twarzy o w miarę neutralnym wyrazie emocjonalnym. Studenci mieli rozpoznać, czy wyświetlana przez 400 milisekund twarz należy do kobiety, czy mężczyzny. Ale to był tylko pozorny cel eksperymentu. W rzeczywistości za każdym razem prezentowane zdjęcie było zastępowane na 16 milisekund przez inny portret, na którym widniała szczerze uśmiechnięta lub bardzo wściekła twarz. Te charakterystyczne miny zostały wybrane celowo - łatwo je odróżnić i są jednoznacznie kojarzone z emocjami.
Czas wyświetlania tych zmienionych emocjami twarzy był na tyle krótki, że badani nie dostrzegali ich albo raczej nie uświadamiali sobie ich pojawiania się. Był to zatem tzw. bodziec podprogowy. Prof. Winkielman był ciekaw, czy te pozornie niezauważalne komunikaty będą miały jakiś wpływ na studentów, czy mogłyby np. zostać wykorzystane w reklamie, by skłonić klientów do większej konsumpcji lub zakupów. Dlatego podczas eksperymentu studentom zaproponowano do picia nieznany im napój (tajemnicza zielonkawa ciecz była w rzeczywistości mieszanką wody, cukru i soku limetkowego).
Pragnienia i ich koszty
Na wstępie badania studenci w kwestionariuszach mieli ocenić swoje pragnienie oraz nastrój. Następnie po ośmiokrotnej prezentacji zdjęć rozdano napoje i pozwolono pić tyle, ile dusza zapragnie.
Okazało się, że osoby, którym pokazywano podprogowo szczęśliwe twarze, nalewały i piły ponad dwa razy więcej niż ci, którzy - nieświadomie - zetknęli się z wściekłymi obliczami. Ale dotyczyło to tylko tych uczestników badania, którzy wcześniej deklarowali duże pragnienie.
- Jak się wydaje, radosny nastrój podprogowych zdjęć udzielił się studentom, a więc dlatego chętniej i śmielej sięgali po nieznany napój - mówi prof. Winkielman. - Z kolei rozeźlone twarze wywołały przeciwny skutek. Co najdziwniejsze jednak, badani nie odczuli żadnych zmian nastroju - podkreśla prof. Winkielman. - Nie zdawali sobie sprawy z tego, że ktoś nimi steruje.
W kolejnym teście naukowcy sprawdzali, czy podprogowy sygnał może skłonić studentów do większych wydatków. Po prezentacji zdjęć 29 badanych zostało poczęstowanych łykiem nowego napoju. Potem poproszono ich o ocenę smaku oraz wycenę - ile byliby skłonni zapłacić za kolejny łyk. Studenci mogli wydać kwotę od 10 centów do dolara.
Wyniki? Smak napoju został oceniony znacznie wyżej przez badanych, którym pokazywano radosne twarze. Byli oni skłonni zapłacić za dodatkową porcję napoju prawie cztery razy więcej niż reszta grupy (38 wobec 10 centów). Co więcej, deklarowali chęć "zakupu" aż połowy filiżanki, podczas gdy inni zadowoliliby się tylko dodatkowym łykiem.
Jak siÄ™ nie chce, to nie zmanipulujÄ…
Jak podkreśla prof. Winkielman, w obu próbach sygnały podprogowe działały tylko na tych, którzy przed eksperymentem przyznali, że są spragnieni. - Ci, którym nie chciało się pić, pozostali głusi na ukryty przekaz emocjonalny - mówi "Gazecie" uczony. To oznacza, że jedynie wtedy, kiedy czujemy określone potrzeby i chcemy je zaspokoić, jesteśmy podatni na podprogowe sterowanie.
Nie trzeba mieć jednak wielkiej wyobraźni, by zauważyć, jak mogliby to wykorzystać reklamodawcy albo politycy, by nas skłonić do określonych wyborów. Ale prof. Winkielman uspokaja: - Nieuświadomione efekty, jakie wywołał nasz eksperyment, były bardzo nietrwałe, ustępowały wkrótce po prezentacji. Nim studenci dotarliby do sklepu czy urny wyborczej, ich wpływ całkowicie by zniknął.
Nie zmienia to faktu, że takie manipulacje - w reklamie czy polityce - są nielegalne w większości krajów świata, również w Polsce.
gazeta.pl
Komentarze |