Świętokrzyskie
Wys�ano dnia 05-01-2007 o godz. 14:00:00 przez pala2 436
Wys�ano dnia 05-01-2007 o godz. 14:00:00 przez pala2 436
Mieszkańcy świętokrzyskiego mają fatalny dostęp do informacji publicznej - wynika z raportu Transparency International. Wśród 15 najgorszych powiatów jest konecki i pińczowski, wśród najlepszych nie ma ani jednego z naszego województwa. |
Organizacja Transparency International Polska po raz pierwszy opublikowała "Ranking przejrzystości urzędów". Sprawdzała, jak w praktyce działa ustawa o dostępie do informacji publicznej, gwarantująca obywatelom uzyskiwanie danych urzędowych. Badanie przeprowadzono od października do grudnia tego roku.
Świętokrzyskie wypadło źle. W skali od 10 (najgorszy) do 19 punktów uzyskało 15,39. Gorzej jest tylko w Rzeszowskiem (15,34), a najgorzej na Opolszczyźnie (14,9).
Dwa z naszych urzędów znalazły się również w niechlubnej tabeli piętnastu najgorszych starostw - koneckie (12,3 punktu i szóste miejsce od końca w całym rankingu) oraz pińczowskie (13,3 pkt i czternaste miejsce od końca). Wśród najlepszych nie ma ani jednego, choć są np. olsztyńskie i tarnobrzeskie. Również wśród najlepszych urzędów gminnych nie ma ani jednego z naszego regionu, są za to Rzeszów i Radom. Wśród najgorszych gminnych urzędów znowu jest Pińczów.
Z dostępem do informacji publicznej wciąż nie jest najlepiej - np. tylko 34,4 proc. urzędów gminnych i 17,2 proc. starostw odpowiedziało na pisemny wniosek o udostępnienie informacji publicznej wysłany e-mailem. Pozytywnym skutkiem ustawy jest to, że praktycznie każdy urząd prowadzi już internetowy Biuletyn Informacji Publicznej. Gorzej jest już z jego zawartością. Potwierdziła się też zasada, że urząd, który dobrze prezentuje się w internecie, zwykle równie dobrze funkcjonuje.
Autorzy raportu ujawnili wciąż obowiązującą w wielu urzędach "kulturę tajności". Na przykład na pytanie o umorzenia podatkowe, jakie otrzymali radni, i o wynagrodzenia starostów padały odpowiedzi: "Nie udzielamy takich informacji", "to jest chyba tajemnica", "nikt o to nie pytał do tej pory", "to są informacje tajne". - Dominuje niewypowiedziane założenie, że im mniej petent wie, tym lepiej dla urzędu - konkludują autorzy raportu.
Urzędnikom nie spieszy się z odpowiedziami. - Przepis nakazujący udzielić informacji niezwłocznie, ale nie później niż w ciągu 14 dni jest często traktowany jako zezwolenie na 14 dni zwłoki przed udzieleniem odpowiedzi (np. trzeba czekać dwa tygodnie, aby uzyskać odpowiedź na najprostsze zadane pytania) - czytamy w raporcie.
Zupełny chaos panuje wśród cenników, jakie stosowane są na pokrycie kosztów administracyjnych. W wielu urzędach pracownicy odmawiają też skanowania lub przenoszenia na inne nośniki elektroniczne dokumentów.
"Kwestia otwartego dostępu do informacji wiąże się z podstawowymi problemami każdej demokracji: stosunkiem administracji do obywateli, faktycznym upodmiotowieniem mieszkańców i rzeczywistym współdziałaniem w wymiarze społeczeństwo - władza" - zauważa we wstępie do raportu prof. Jerzy Bartkowski, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
Andrzej Lenart, starosta konecki
Oczywiście, że widzę potrzebę zmiany, mam świadomość problemów. Wcale mnie nie dziwi ta pozycja w rankingu. Starostą jestem od 28 listopada. Tego, co zastałem, nawet nie chcę komentować. Na biurku nie mam komputera, żeby uzyskać odpowiedź e-mailem, muszę iść do innego sekretariatu. Po południu i wieczorem nie mam dostępu do urzędowego maila! Stronę internetową prowadzi jakaś prywatna osoba, która powołuje się na prawa autorskie. Nie sposób niczego aktualizować. Od stycznia przejmujemy zarządzanie nią. Na stanowisku sekretarza zatrudniłem Sławomira Słoka, który wcześniej odpowiadał w urzędzie marszałkowskim za program "e-świętokrzyskie". Kasujemy stare komputery, kupujemy nowe. Obieg elektroniczny dokumentów chcę uruchomić między kwietniem a lipcem.
* * *
Jak przygotowano raport
Autorzy raportu wybrali losowo reprezentatywną dla województwa grupę urzędów gminnych i powiatowych. Przeglądali strony internetowe, próbowali uzyskiwać odpowiedzi na pytania przez telefon, e-mailem oraz osobiście. Domagali się odpowiedzi na piśmie, mailem, w postaci kserokopii i komputerowych skanów oraz na dyskach CD. Mierzyli czas i jakość udzielonej informacji.
Świętokrzyskie wypadło źle. W skali od 10 (najgorszy) do 19 punktów uzyskało 15,39. Gorzej jest tylko w Rzeszowskiem (15,34), a najgorzej na Opolszczyźnie (14,9).
Dwa z naszych urzędów znalazły się również w niechlubnej tabeli piętnastu najgorszych starostw - koneckie (12,3 punktu i szóste miejsce od końca w całym rankingu) oraz pińczowskie (13,3 pkt i czternaste miejsce od końca). Wśród najlepszych nie ma ani jednego, choć są np. olsztyńskie i tarnobrzeskie. Również wśród najlepszych urzędów gminnych nie ma ani jednego z naszego regionu, są za to Rzeszów i Radom. Wśród najgorszych gminnych urzędów znowu jest Pińczów.
Z dostępem do informacji publicznej wciąż nie jest najlepiej - np. tylko 34,4 proc. urzędów gminnych i 17,2 proc. starostw odpowiedziało na pisemny wniosek o udostępnienie informacji publicznej wysłany e-mailem. Pozytywnym skutkiem ustawy jest to, że praktycznie każdy urząd prowadzi już internetowy Biuletyn Informacji Publicznej. Gorzej jest już z jego zawartością. Potwierdziła się też zasada, że urząd, który dobrze prezentuje się w internecie, zwykle równie dobrze funkcjonuje.
Autorzy raportu ujawnili wciąż obowiązującą w wielu urzędach "kulturę tajności". Na przykład na pytanie o umorzenia podatkowe, jakie otrzymali radni, i o wynagrodzenia starostów padały odpowiedzi: "Nie udzielamy takich informacji", "to jest chyba tajemnica", "nikt o to nie pytał do tej pory", "to są informacje tajne". - Dominuje niewypowiedziane założenie, że im mniej petent wie, tym lepiej dla urzędu - konkludują autorzy raportu.
Urzędnikom nie spieszy się z odpowiedziami. - Przepis nakazujący udzielić informacji niezwłocznie, ale nie później niż w ciągu 14 dni jest często traktowany jako zezwolenie na 14 dni zwłoki przed udzieleniem odpowiedzi (np. trzeba czekać dwa tygodnie, aby uzyskać odpowiedź na najprostsze zadane pytania) - czytamy w raporcie.
Zupełny chaos panuje wśród cenników, jakie stosowane są na pokrycie kosztów administracyjnych. W wielu urzędach pracownicy odmawiają też skanowania lub przenoszenia na inne nośniki elektroniczne dokumentów.
"Kwestia otwartego dostępu do informacji wiąże się z podstawowymi problemami każdej demokracji: stosunkiem administracji do obywateli, faktycznym upodmiotowieniem mieszkańców i rzeczywistym współdziałaniem w wymiarze społeczeństwo - władza" - zauważa we wstępie do raportu prof. Jerzy Bartkowski, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
Andrzej Lenart, starosta konecki
Oczywiście, że widzę potrzebę zmiany, mam świadomość problemów. Wcale mnie nie dziwi ta pozycja w rankingu. Starostą jestem od 28 listopada. Tego, co zastałem, nawet nie chcę komentować. Na biurku nie mam komputera, żeby uzyskać odpowiedź e-mailem, muszę iść do innego sekretariatu. Po południu i wieczorem nie mam dostępu do urzędowego maila! Stronę internetową prowadzi jakaś prywatna osoba, która powołuje się na prawa autorskie. Nie sposób niczego aktualizować. Od stycznia przejmujemy zarządzanie nią. Na stanowisku sekretarza zatrudniłem Sławomira Słoka, który wcześniej odpowiadał w urzędzie marszałkowskim za program "e-świętokrzyskie". Kasujemy stare komputery, kupujemy nowe. Obieg elektroniczny dokumentów chcę uruchomić między kwietniem a lipcem.
* * *
Jak przygotowano raport
Autorzy raportu wybrali losowo reprezentatywną dla województwa grupę urzędów gminnych i powiatowych. Przeglądali strony internetowe, próbowali uzyskiwać odpowiedzi na pytania przez telefon, e-mailem oraz osobiście. Domagali się odpowiedzi na piśmie, mailem, w postaci kserokopii i komputerowych skanów oraz na dyskach CD. Mierzyli czas i jakość udzielonej informacji.
Ziemowit Nowak, Gazeta Wyborcza
Komentarze |