Kielce v.0.8

Kino
Filmy i filmiki

 drukuj stron�
Kino Recenzje Król życia, recenzja, Więckiewicz, PopławskaKino
Wys�ano dnia 22-09-2015 o godz. 03:04:00 przez grolecki 10377

Masowy przeszczep uÅ›miechu to zabieg w kinie ryzykowny, ale opÅ‚acalny. Trzeba obejść sanepid krytyków; nurkować w kaÅ‚uży, gdzie dno jest poziomem morza i negocjować z terrorystÄ… grożącym, że jeÅ›li go nie odprężysz, wysadzi twój kredyt mieszkaniowy w powietrze. Potem można już spokojnie znieść jajo na tle Å›cianki promocyjnej upstrzonej sÅ‚owem „roku” lub „ostatnich lat”. Czy „Król życia”, polski przeszczep uÅ›miechu, wyróżnia siÄ™ wÅ›ród oferujÄ…cych „natychmiastowÄ… ulgÄ™” filmoleków na wzdÄ™cia? Wyróżnia siÄ™ – formÄ… i aktorstwem.



Zaczyna siÄ™ jak „DzieÅ„ Åšwira”. Edward (Robert WiÄ™ckiewicz) ma czterdzieÅ›ci parÄ™ lat – poÅ‚owÄ™ spÄ™dziÅ‚ na żarciu siÄ™ z żonÄ… (Magdalena PopÅ‚awska), olewaniu córki (Anna Niedźwiecka) i paÅ„szczyźnie w korporacji pod egidÄ… demonicznego szefa (Krzysztof Czeczot), który gra tu jak przeciwnik Bonda. Jak to zwykle jednak bywa w kinie terapeutycznym, napotkane coÅ› lub ktoÅ› wywoÅ‚uje w bohaterze przemianÄ™ na lepsze; dla przykÅ‚adu - drzewo.

Ta metamorfoza, chociaż medycznie jako tako udokumentowana, wydaje siÄ™ w zaprezentowanym jÄ™zyku filmowym zbyt gwaÅ‚towna; czasem mamy wrażenie, że oglÄ…damy radoÅ›niejszÄ… wersjÄ™ „Memento” – rzeczy o detektywie cierpiÄ…cym na zaburzenie pamiÄ™ci krótkotrwaÅ‚ej. U Nolana chodziÅ‚o jednak o niemożność dojÅ›cia do prawdy, a w „Królu życia” mamy sytuacjÄ™ odwrotnÄ…; prawda winna tu być budowana silniejszym fundamentem. Garść agrafek spinajÄ…ca kolejne pomysÅ‚y scenarzysty byÅ‚aby na wagÄ™ zÅ‚ota.

A WiÄ™ckiewicz? RoÅ›nie w trakcie projekcji. Nie od razu kupuje siÄ™ ten garnitur frustracji, podobnie jak w „Ziarnie prawdy”. Dopiero, kiedy zakukuÅ‚czy z pijaczkami, jak Nicholson z wariatami, powspomina z "Kapslem" TopÄ… albo pochichra siÄ™ z PopÅ‚awskÄ…, która sympatycznie grymasi – wtedy to oglÄ…damy, te wrzenia i zamrożenia i szczerość. Bo szczerość podana metodÄ… kropelkowÄ… drąży beton. W „Królu…” tÄ™skni siÄ™ do prostoty "ludzi i ludzików"; do idyllicznej w swoich sÅ‚abostkach wspólnoty z filmów Kena Loacha albo tej, która za PRL-u wspólnie zamiataÅ‚a przydomowe chodniki, żeby dziÅ› rogiem gazety upuszczać sobie krew.

„Król życia” nie jest szczególnie zabawny. JeÅ›li już, to bardziej atmosferÄ… niż dialogiem. Mimo poczÄ…tkowej obietnicy powrotu z kapturkiem koterskich cytatów, pokazuje o wiele wiÄ™cej niż mówi. Sceny spawane sÄ… fotografiÄ… powracajÄ…cego miejsca, a nie progresjÄ… wydarzeÅ„. Czas mierzy siÄ™ tu windÄ…, przystankiem, palarniÄ… i kanapÄ… w salonie. Mikrokosmosem, gdzie orbitujÄ…cy wokół siebie ludzie okreÅ›lajÄ…, czy stanie siÄ™ on miejscem znikania czy może pojawiania. Czy dobrze otworzyć gÄ™bÄ™ do SÄ…siada; czy warto zaczepić naprutego kumpla z podstawówki; czy pryncypaÅ‚ wymaga sÅ‚ownego lania? BanaÅ‚ wÅ‚aÅ›ciwie, ale ukochany, wymodlony i zjedzony.
Poza tym, odpowiedź pozytywna rodzi kilka fajnych scen, negatywna to już pomysÅ‚ na inne filmy, które zresztÄ… również w „Królu życia” mamy. Reżyser, w stylu allenowskim, żongluje bowiem stylistykÄ… kina niemego, animacjÄ… i bardzo chÄ™tnie korzysta z ujÄ™cia pierwszoosobowego – fragment zanurzenia w wannie to prawie „Absolwent”. Prawie, bo tam byÅ‚ basen. GÅ‚Ä™bokość zanurzenia też różna.

Grzegorz Rolecki

fot. materiały dystrybutora


Komentarze

Error connecting to mysql