Świętokrzyskie Cywilizacja
Wys�ano dnia 17-10-2007 o godz. 09:00:00 przez sergiusz 531
Wys�ano dnia 17-10-2007 o godz. 09:00:00 przez sergiusz 531
Na większości świętokrzyskich szkół i przedszkoli pojawiły się flagi - to początek akcji protestacyjnej Związku Nauczycielstwa Polskiego. - To nie jest akcja przedwyborcza. Po prostu mamy już dość - mówi Wanda Kołtunowicz, prezes świętokrzyskiego oddziału ZNP. Nauczyciele: Mamy dość. Idziemy na całość. |
To druga akcja protestacyjna ZNP w tym roku. Tym razem ma być ostrzejsza niż ta z maja, kiedy to część pedagogów dwie pierwsze godziny spędziła w pokoju nauczycielskim. Wtedy protest nie dał żadnego efektu.
- Był spokojny, bo nie chcieliśmy, żeby odbył się ze szkodą dla dzieci - tłumaczy prezes Kołtunowicz. Tym razem nastroje są bardziej radykalne. Zdaniem ZNP projekt przyszłorocznego budżetu zakłada obniżkę podstawy wynagrodzenia dla nauczycieli. Taki jest oficjalny powód protestu. Zastanawiające jest, że zaczyna się przed wyborami parlamentarnymi, a związkowcy ZNP od lat są utożsamiani z lewicą. - Nie ma to nic wspólnego z polityką. Protestowaliśmy, kiedy ministrem był pan Sławomir Wiatr (za rządów SLD). Protestujemy teraz. Zawsze dzieje się to wtedy, gdy mamy już dość - zapewnia Kołtunowicz. Dodaje, że na dowód flagi protestacyjne nie pojawią się na szkołach i przedszkolach, w których znajdować się będą komisje wyborcze.
Kolejnym etapem protestu ma być manifestacja przed urzędem wojewódzkim zaplanowana na 25 października. Odbędzie się bez względu na wynik niedzielnych wyborów. - Dalsze kroki to może być na przykład pozytywna klasyfikacja [uczniowie mieliby dostać same "szóstki" na koniec semestru lub roku szkolnego - przyp. red.], strajk w czasie matur i niewydawanie świadectw szkolnych - tłumaczy prezes Kołtunowicz.
Tym razem protest nauczycieli może być dużo ostrzejszy, bo nastroje w szkołach są bardzo bojowe. Pedagodzy nie chcą być gorsi od lekarzy, którzy wymusili swoimi protestami podwyżki. Można się o tym przekonać, czytając choćby wpisy na internetowym forum ZNP (prezentujemy je poniżej).
Sławomir Broniarz, prezes ZNP, już zapowiada, że związek będzie walczyć o 50-procentową podwyżkę nauczycielskich pensji.
- Był spokojny, bo nie chcieliśmy, żeby odbył się ze szkodą dla dzieci - tłumaczy prezes Kołtunowicz. Tym razem nastroje są bardziej radykalne. Zdaniem ZNP projekt przyszłorocznego budżetu zakłada obniżkę podstawy wynagrodzenia dla nauczycieli. Taki jest oficjalny powód protestu. Zastanawiające jest, że zaczyna się przed wyborami parlamentarnymi, a związkowcy ZNP od lat są utożsamiani z lewicą. - Nie ma to nic wspólnego z polityką. Protestowaliśmy, kiedy ministrem był pan Sławomir Wiatr (za rządów SLD). Protestujemy teraz. Zawsze dzieje się to wtedy, gdy mamy już dość - zapewnia Kołtunowicz. Dodaje, że na dowód flagi protestacyjne nie pojawią się na szkołach i przedszkolach, w których znajdować się będą komisje wyborcze.
Kolejnym etapem protestu ma być manifestacja przed urzędem wojewódzkim zaplanowana na 25 października. Odbędzie się bez względu na wynik niedzielnych wyborów. - Dalsze kroki to może być na przykład pozytywna klasyfikacja [uczniowie mieliby dostać same "szóstki" na koniec semestru lub roku szkolnego - przyp. red.], strajk w czasie matur i niewydawanie świadectw szkolnych - tłumaczy prezes Kołtunowicz.
Tym razem protest nauczycieli może być dużo ostrzejszy, bo nastroje w szkołach są bardzo bojowe. Pedagodzy nie chcą być gorsi od lekarzy, którzy wymusili swoimi protestami podwyżki. Można się o tym przekonać, czytając choćby wpisy na internetowym forum ZNP (prezentujemy je poniżej).
Sławomir Broniarz, prezes ZNP, już zapowiada, że związek będzie walczyć o 50-procentową podwyżkę nauczycielskich pensji.
Piotr Burda Gazeta Wyborcza
Komentarze |