Fotografia Cywilizacja Kultura Sztuki plastyczne
Wys�ano dnia 14-07-2006 o godz. 14:47:04 przez pala2 1198
Wys�ano dnia 14-07-2006 o godz. 14:47:04 przez pala2 1198
Ze Stanisławą Zacharko, która w niesamowity sposób łączy dwie różne techniki wypowiedzi plastycznej: fotografię i malarstwo rozmawia Agnieszka Kozłowska-Piasta. |
Gratuluję Pani obu otrzymanych ostatnio nagród: 3. miejsca na 29. Przedwiośniu za fotografie z cyklu "Echa równoległych światów", i nagrody Urzędu Miasta dla ludzi działających w instytucjach kultury. Jak Pani łączy swoją pracę zawodową i artystyczną?
Same się łączą - ponieważ jedna wynika z drugiej. Istotą fotografii jest wybieranie: najpierw tego, co się chce sfotografować, a potem wybieranie tych najlepszych zdjęć spośród wielu zrobionych, łączenie w zestawy... To, co zamknięte już w kadrze, to jest właściwie obraz. A ja jestem krytykiem - umiem wybierać obrazy, także te, które widzę wokół siebie, w zwykłej, "nieartystycznej" rzeczywistości. Na takiej zasadzie fotografuję. Gdy coś przykuje moją uwagę zatrzymuję się i robię zdjęcie. Komponuję je, decydując o proporcjach między poszczególnymi elementami, wybieram element porządkujący całość, nadający jej sens, operując zoomem, określam przestrzeń tła, większą, czy mniejszą. I w ten sposób zwykłe dla innych strupy na murze, ślady destrukcji czy dewastacji, zmieniają się w obrazy.
Przepięknie się zmieniają... Pani w niesamowity sposób łączy dwie różne techniki wypowiedzi plastycznej: fotografię i malarstwo...
To w sumie nic obcego czy dziwnego. Większość z nas najwybitniejsze dzieła malarskie zna przecież z reprodukcji - fotografii właśnie. Dlatego fotografie takie jak moje działają jak reprodukcje współczesnych obrazów - i tą furtką wślizgują się do świadomości odbiorców. Świadomie to wykorzystuję... W dodatku wszyscy mamy poczucie proporcji wypracowane zgodnie z kanonami z naszego świata: kręgu kultury śródziemnomorskiej. A najpiękniejsze proporcje, ustalane przez teoretyków od czasów starożytności, wynikają z proporcji ciała ludzkiego. Tak jest od tysiącleci. W kulturze starożytnej harmonia w muzyce, czy w plastyce była tym samym: dążeniem do doskonałości w znalezieniu właściwych proporcji pomiędzy poszczególnymi elementami dzieła i w ten sposób scalenia ich w jedność. To nadal jest jedną z najważniejszych zasad w sztuce. I nadal to wyczuwamy, mimo że w naszych czasach nadmiar wiedzy, sztuki, techniki, środków masowego przekazu sprawia, że zalewani informacjami i obrazami, nie do końca zdajemy sobie z tego sprawę. Dlatego instynktownie - mimo świadomości, że fotografia jest przecież kliszą z rzeczywistości - widząc w kadrze elementy uporządkowane i we właściwych proporcjach - rozpatrujemy taki fotograficzny "obraz" w kategoriach dzieła sztuki. To również świadomie wykorzystuję... Rzeczywistość jest zmienna i niepowtarzalna.
Często fotografuję ulicę Grochową, którą codziennie o tej samej porze chodzę do pracy. Mała, brzydka uliczka. Ale czasami jest zjawiskowa! Światło, nastrój, układ postaci ludzkich, jakiś akcent: samochód, a może chmura. Jeżeli wtedy szybko zrobi się zdjęcie, to stworzy się kadr prosto ze świata sztuki. Rzeczywistość jest zmienna i różna, ale można ją przyłapać w chwili, kiedy robi się absolutnie doskonała.
W obrazie łatwo jest zawrzeć emocje. W fotografii znacznie trudniej. Jak przekazać uczucia, które towarzyszą przy robieniu zdjęcia?
Różni fotograficy różnie to robią... Ja lubię śledzić ślady emocji innych ludzi. Gdy ktoś coś pisze na murze, myśli tylko o tym, aby coś wyrzucić z siebie. To jego czysta reakcja, spontaniczność, nasączona mocną nieraz ekspresją. Nie zastanawia się nad kompozycją, proporcjami, estetyką. Ale ten napis może mnie poruszyć: jego sens, forma, charakter pisma. Może być elementem mojej kompozycji, grać z murem, na którym został napisany, może zostać odpowiednio skadrowany - i to już są moje emocje. Jeżeli spotykam na ścianie np. słowo KULT, to oczywiście wiem, że autorowi chodziło o nazwę zespołu muzycznego. Ale dla mnie to słowo ma też inne znaczenia. Jeżeli zdejmę to słowo ze ściany fotografując je - zrobię odbitkę i powieszę w galerii na wystawie - przeniosę je w inny wymiar i zacznie działać zupełnie inaczej. Przecież samo słowo "kult" niesie z sobą treści, które kojarzą z zupełnie czymś innym niż zespołem muzycznym. A to, że ktoś je z siebie wyrzucił, napisał na ścianie, też ma swój sens.
Każde dobre dzieło sztuki ma to do siebie, że budzi różne uczucia i wywołuje różne interpretacje. I te interpretacje są jego wartością. Fotografia chyba szczególnie zmusza do prób jej zrozumienia, bo jest przecież odbitką z rozpoznawalnej rzeczywistości. Malarstwo jest wymyślone. Można i należy je interpretować - ale wymaga to większego wysiłku i wiedzy. W fotografii każdy wiedząc, że patrzy na rzeczywistość, próbuje się czegoś doszukać, a odgadując interpretuje.
Podnosi Pani do rangi obrazów miejsca, ściany, faktury, które najczęściej są stare, zniszczone, zaniedbane. Nie ma w pani fotografiach nowoczesnych budynków, szklanych ścian. Dlaczego?
To kwestia dotknięcia czasu - przecież wszystko się zmienia. Świeża, błyszcząca farba jest niewątpliwie piękna, ale ściana "przegryziona przez czas" dzięki swojej strukturze, fakturze, ma walory plastyczne jak materia malarska - to jest dla mnie ważne. Można zrobić szereg kompozycji z nowoczesnych szkieł, fragmentów ścian: każda z nich jest znakomita, wręcz doskonała. Póki co, mnie to jeszcze nie pociąga.
Chodzę śladami ludzi. Większość moich zdjęć z cyklu "Z kolekcji znalezionych obrazów" powstała pomiędzy domem a pracą. Większość z tych "obrazów" już nie istnieje albo została zabazgrana. Już nie są ładne, nie są takie dobitne. Ale były, pojawiły się na chwilę, aby zniknąć, aby resztę zatarł czas. "Echa równoległych światów" to podtytuł kompozycji, których głównym elementem są słowa - ponieważ autorami napisów są ludzie z różnych "światów": piszą na murze kibice, fani różnej muzyki - nawet jazzu. Mam też zdjęcie z napisem "Twórz poezję". Wolę mówić o człowieku poprzez ślady, które ten człowiek zostawia, niż stykając się bezpośrednio z człowiekiem.
Czyli nie chciałaby Pani poznać ludzi, którzy zostawiają te napisy na murze?
Pewnie niektórych mijam na ulicy... Ale nie, nie mam takich reporterskich potrzeb... To dość naturalne. Przecież żyjemy w świecie rzeczy, które wykonali anonimowi ludzie. Jesteśmy ubrani w rzeczy, które ktoś zaprojektował, uszył, używamy przedmiotów, które ktoś wykonał. W każdym jest czyjaś myśl techniczna, plastyczna, dotyk czyichś rąk. Wybieramy je dlatego, że nam się one podobają - nie zastanawiając się, czy podobałaby nam się osoba, czy osoby, które je wykonały. Lubimy jakiś wazon, a przecież nawet nie mamy pojęcia, kto go ulepił. Wazon jest nam z jakichś powodów bliski. Prawdopodobnie, gdybyśmy poznali autora tego dzbana, także byłby nam bliski, to jest intuicyjne, każdy w swoich dziełach przekazuje cząstkę siebie, swojej energii, osobowości. Takie nadawanie na tej samej fali... Dlatego jednemu podoba się taki wazon, a drugiemu zupełnie inny. Tak samo jest z dziełami sztuki.
Żyjemy w świecie obrazków. Fotografia jest najłatwiejszym i najdostępniejszym sposobem "uprawiania sztuki". Wystarczy dobry aparat, programy graficzne i już każdy właściwie może poczuć się twórcą. Czy pani obrazy są "poprawiane komputerowo"? Czy uważa Pani, że programy graficzne i komputer sprzyja rozwojowi sztuki?
Wielu ludzi korzysta z tych programów naprawdę z sensem i pomysłem. Komputer to też narzędzie. Jeśli ktoś ma potrzebę wychodzenia od rzeczywistości, a potem na jej bazie tworzenia czegoś nowego, to jestem jak najbardziej za. Oczywiście, czasami fascynacja samym narzędziem powoduje, że przekaz jest bezsensowny. Widać opanowanie programu komputerowego, a nie widać niczego dodanego od autora. To bardzo łatwo wciąga, komputerowo bardzo łatwo poprawiać świat, i ciągle chce się jeszcze poprawiać, i jeszcze. Ja nie chcę tego robić i nie poprawiam swoich zdjęć. Nie dosycam kolorów, choć to przecież można zrobić jednym kliknięciem myszki. Chcę w moich pracach, które są w gruncie rzeczy abstrakcyjne, zachować element rzeczywistości. Po to się chyba uprawia fotografię?
... Na tych schodach ze zdjęcia leży patyk...
Na tych schodach ze zdjęcia leży patyk. Mogę go usunąć komputerowo. Ale doszłam do wniosku, że skoro tam leżał, niech zostanie. Chociaż drażni, ale w tym drażnieniu jest coś poruszającego. Czasami wydaje mi się, że lepiej nie dotykać rzeczy, o których nie wiemy, po co i dlaczego są. Skoro już są - a nie szkodzą - to może lepiej się z nimi pogodzić? Nie wiemy wszystkiego o świecie, w którym żyjemy, i często nie zauważamy, że nie jest to tylko nasz świat... Taki patyk może inspirować do pomyślenia o tym - o, i już jest sens jego drażniącej obecności!
Pani zdaniem fotografia to odzwierciedlenie rzeczywistości i nie wolno zbytnio ingerować?
Ależ można! To jest najpiękniejsze w sztuce, że można wszystko! Nikt nie może niczego zabronić, bo przecież nikomu nie robi się tym krzywdy... Każdy ma swoją indywidualność i potrzebę pełnego wypowiedzenia się w jakiś sposób. Graficzne programy komputerowe są narzędziami genialnymi. Być może kiedyś zacznę ich używać. Na razie jestem zachwycona, zafascynowana tym, co widzę, bez przerabiania. Dla mnie polowanie na okruchy rzeczywistości to taka myśliwska rozrywka! Taka radość i zachwyt, że udał mi się kolejny fotograficzny obraz. Ja w ogóle zaczęłam fotografować z powodu ciągłego poczucia straty. Ciągle widziałam obrazy - piękne sytuacje, światła, układy form. I ciągle miałam świadomość, że je tracę, że coś bezpowrotnie znika, umyka i nigdy się nie powtórzy - a ja chciałabym jeszcze na to popatrzeć.
Co jest najcenniejsze w fotografowaniu? Bezpieczeństwo wypowiedzi artystycznej? Dokumentowanie chwil, momentów, miejsc? A może nieingerencja w świat, odgrodzenie się poprzez obiektyw od rzeczywistości?
Fotografia daje mi poczucie bezpieczeństwa w moim tworzeniu, a jednocześnie nie uzewnętrzniam się aż tak bardzo, jak musiałabym, na przykład, przy malowaniu. Zresztą w moim malowaniu także się chowam - za iluzją rzeczywistości, wiernością w odtwarzaniu tego, co maluję. Chyba mam takie predyspozycje... Fotografia to technika, która daje mi psychiczny komfort: z jednej strony obiektyw, z drugiej odbitka, w środku - temat. To jak mówienie o sobie w trzeciej osobie...
No ale, wbrew pozorom, krytyk nie tylko wybiera - poprzez wybory odpowiednich prac, odpowiednich artystów, w jakiś sposób wypowiada się, kreuje swoją własną estetykę. Żeby napisać dobry tekst krytyczny, tekst o czyjejś sztuce, trzeba ją naprzód zinterpretować - napisać o swoich odczuciach, zrozumieniu. Czyli - opowiedzieć o sobie. Jeśli ktoś nie ma własnego, podobnego artystom świata, to nic nie powie.
Kiedy będziemy mogli obejrzeć Pani prace, pomijając internetową galerię na stronie Wici?
Zostaną pokazane we wrześniu na pokonkursowej wystawie "Przedwiośnie 29". W październiku w Busku Zdroju w Galerii Zielonej będę mieć indywidualną wystawę fotografii.
A czego by Pani sobie życzyła?
Żeby fotografowanie i inne tworzenie sprawiało mi taką przyjemność, jak do tej pory! Realizuję się w wielu dziedzinach swojego życia. Stworzyłam sobie i swoim trzem synom ciepły, piękny i tradycyjny dom z ogródkiem... na balkonie - w komunalnym mieszkaniu zresztą... ( śmiech). Synów wychowałam na fajnych, wrażliwych ludzi, z którymi już da się porozmawiać...
Realizuję się także w pracy krytyka. Z wykształcenia jestem historykiem sztuki - i pracuję w najwspanialszym dla mnie miejscu - galerii. W domu też mam prawie galerię - to rezultaty wielu artystycznych przyjaźni. Czuję się spełniona we wszystkich dziedzinach mojego życia. Na dodatek wszystkie te dziedziny ze sobą się zazębiają: moja praca to moje hobby, moje wykształcenie pokrywa się zarówno z predyspozycjami i zainteresowaniami jak i pracą, moi przyjaciele to artyści. Jestem szczęśliwym człowiekiem, który nie musi odrywać się od nie lubianej pracy i otoczenia aby wieczorem poświęcić się swojej pasji. Nawet problemy mam chyba na swoja miarę, bo sobie z nimi dość dobrze radzę... To chyba dary od Boga... Dużo dostałam - ale i dużo zrobiłam i jestem zadowolona z mojego życia.
To wspaniale spotkać kogoś, kto tak myśli i czuje.
To nie przyszło samo. Szczęściu trzeba pomagać... Ale nie do przecenienia jest to, co dostałam od losu. Każdy dostaje, szkoda, że niektórzy to marnują. Ale przecież okoliczności są różne i życie ciska nas po różnych kątach... A niektórzy dostają, nie wiadomo dlaczego, samo zło i cierpienia... Wydaje mi się, że ja dobrze wykorzystuję to, co dostałam - a na dodatek sprzyjają mi okoliczności, o, na przykład taka - nikt do mnie nie strzela... Po prostu mam szczęście!
Bardzo dziękuję za rozmowę.
------------------------------------
Stanisława Zacharko - po synach Łagowska, urodziła się 24 XI 1958 roku w Przemyślu. Studia na kierunku "historia sztuki" w Uniwersytecie Jagiellońskim w latach 1977-85 (dyplom w r. 2000), podyplomowe studia "Zarządzanie kulturą" w Instytucie Spraw Publicznych Uniwersytetu Jagiellońskiego (dyplom 2004 r.). Matka trzech synów: Michała (ur. w 1980), Rafała (ur. w 1983) i Andrzeja (ur. w 1986 r.)
Od 1985 roku pracuje w Biurze Wystaw Artystycznych w Kielcach - od 1996 roku na stanowisku kierownika galerii. Zajmuje się krytyką artystyczną. Jest autorką ok. 120 wstępów do katalogów wystaw sztuki współczesnej i licznych recenzji, kuratorem wielu wystaw indywidualnych i zbiorowych oraz opracowań merytorycznych i projektów graficznych katalogów.
Należy do Stowarzyszenia Artystów "Wiklina"; tworzy przestrzenne, plenerowe formy rzeźbiarskie z wikliny, uprawia malarstwo, głównie pastelami. Fotografuje - od 2005 roku jest członkiem Związku Polskich Artystów Fotografików.
Udział w wystawach:
2003 - "Wiślica" - Buskie Samorządowe Centrum Kultury, Busko Zdrój (katalog)
- Galeria Otwarta - Galeria Fotografii ZPAF-BWA, Kielce
- Słonne 2002 - wystawa poplenerowa - Galeria Sztuki Współczesnej, Przemyśl
2004 - VII Przegląd Fotograficzny "Ponidzie 2003", BSCK, Busko Zdrój (katalog)
- "Stopnica" - Buskie Samorządowe Centrum Kultury, Busko Zdrój (katalog)
- "Słonne 2003" - wystawa poplenerowa - Galeria Sztuki Współczesnej Przemyśl
- "Przedwiośnie" - Pokonkursowa Wystawa Plastyki Regionu Świętokrzyskiego -
BWA Kielce (katalog)
- Galeria Otwarta - Galeria Fotografii ZPAF-BWA, Kielce
- "Wiklina" - Galeria "Zielona", Busko Zdrój (katalog)
2005 - VII Przegląd Fotograficzny "Ponidzie 2004", Busko Zdrój (katalog)
- "Wiklina" - Galeria "Piwnice" - BWA Kielce - 06 2005
- Arboretum Bolestraszyce - 15 07 - 30 08
- Nowohuckie Centrum Kultury - Kraków, Nowa Huta
- "Kielce inaczej" - wystawa pokonkursowa, DŚT, Kielce (katalog)
- "Art.-Eko" - wystawa poplenerowa, Muzeum Techniki w Sielpi (katalog)
- Galeria Fotografii BWA/ZPAF, Kielce
-"Przedwiośnie 28" - Interdyscyplinarny Konkurs Plastyki Regionu Świętokrzyskiego - nagroda (katalog), BWA Kielce
- "Słonne 24" - wystawa poplenerowa - Galeria Sztuki Współczesnej, Przemyśl
- "Martwa natura w fotografii" - Miejska Galeria Sztuki , Częstochowa (katalog)
- "Cisza" - wystawa fotografii ( z Markiem Wawro) w hallu Galerii "Echo", Kielce
- Galeria Otwarta - Galeria Fotografii ZPAF-BWA, Kielce
- VIII Przegląd Fotograficzny "Ponidzie 2005", Busko Zdrój (katalog)
- "Świętokrzyskie w obiektywie" - konkurs fot. - II nagroda (katalog), Kielce
2006 - Nagroda Miasta Kielce III stopnia - za twórczość i promocję kultury i sztuki
- "Przedwiośnie 29" - III nagroda (katalog), BWA Kielce
Udział w plenerach:
- 1994 - 2005 - Międzynarodowe Konfrontacje Plastyczne w Słonnem (organizator: Galeria Sztuki Współczesnej w Przemyślu)
- 2003, 2004, 2005 - Międzynarodowy Plener Wikliny Artystycznej - Arboretum w Bolestraszycach k/ Przemyśla (organizator: Arboretum Bolestraszyce)
- 2005 - ART -EKO - Międzynarodowy Plener Fotograficzny ZPAF - Sielpia
- 2006 - fotograficzny plener zimowy ZPAF - Staszów
- 2006 - ART -EKO - Plener Fotograficzny ZPAF - Nagłowice
Same się łączą - ponieważ jedna wynika z drugiej. Istotą fotografii jest wybieranie: najpierw tego, co się chce sfotografować, a potem wybieranie tych najlepszych zdjęć spośród wielu zrobionych, łączenie w zestawy... To, co zamknięte już w kadrze, to jest właściwie obraz. A ja jestem krytykiem - umiem wybierać obrazy, także te, które widzę wokół siebie, w zwykłej, "nieartystycznej" rzeczywistości. Na takiej zasadzie fotografuję. Gdy coś przykuje moją uwagę zatrzymuję się i robię zdjęcie. Komponuję je, decydując o proporcjach między poszczególnymi elementami, wybieram element porządkujący całość, nadający jej sens, operując zoomem, określam przestrzeń tła, większą, czy mniejszą. I w ten sposób zwykłe dla innych strupy na murze, ślady destrukcji czy dewastacji, zmieniają się w obrazy.
Przepięknie się zmieniają... Pani w niesamowity sposób łączy dwie różne techniki wypowiedzi plastycznej: fotografię i malarstwo...
To w sumie nic obcego czy dziwnego. Większość z nas najwybitniejsze dzieła malarskie zna przecież z reprodukcji - fotografii właśnie. Dlatego fotografie takie jak moje działają jak reprodukcje współczesnych obrazów - i tą furtką wślizgują się do świadomości odbiorców. Świadomie to wykorzystuję... W dodatku wszyscy mamy poczucie proporcji wypracowane zgodnie z kanonami z naszego świata: kręgu kultury śródziemnomorskiej. A najpiękniejsze proporcje, ustalane przez teoretyków od czasów starożytności, wynikają z proporcji ciała ludzkiego. Tak jest od tysiącleci. W kulturze starożytnej harmonia w muzyce, czy w plastyce była tym samym: dążeniem do doskonałości w znalezieniu właściwych proporcji pomiędzy poszczególnymi elementami dzieła i w ten sposób scalenia ich w jedność. To nadal jest jedną z najważniejszych zasad w sztuce. I nadal to wyczuwamy, mimo że w naszych czasach nadmiar wiedzy, sztuki, techniki, środków masowego przekazu sprawia, że zalewani informacjami i obrazami, nie do końca zdajemy sobie z tego sprawę. Dlatego instynktownie - mimo świadomości, że fotografia jest przecież kliszą z rzeczywistości - widząc w kadrze elementy uporządkowane i we właściwych proporcjach - rozpatrujemy taki fotograficzny "obraz" w kategoriach dzieła sztuki. To również świadomie wykorzystuję... Rzeczywistość jest zmienna i niepowtarzalna.
Często fotografuję ulicę Grochową, którą codziennie o tej samej porze chodzę do pracy. Mała, brzydka uliczka. Ale czasami jest zjawiskowa! Światło, nastrój, układ postaci ludzkich, jakiś akcent: samochód, a może chmura. Jeżeli wtedy szybko zrobi się zdjęcie, to stworzy się kadr prosto ze świata sztuki. Rzeczywistość jest zmienna i różna, ale można ją przyłapać w chwili, kiedy robi się absolutnie doskonała.
W obrazie łatwo jest zawrzeć emocje. W fotografii znacznie trudniej. Jak przekazać uczucia, które towarzyszą przy robieniu zdjęcia?
Różni fotograficy różnie to robią... Ja lubię śledzić ślady emocji innych ludzi. Gdy ktoś coś pisze na murze, myśli tylko o tym, aby coś wyrzucić z siebie. To jego czysta reakcja, spontaniczność, nasączona mocną nieraz ekspresją. Nie zastanawia się nad kompozycją, proporcjami, estetyką. Ale ten napis może mnie poruszyć: jego sens, forma, charakter pisma. Może być elementem mojej kompozycji, grać z murem, na którym został napisany, może zostać odpowiednio skadrowany - i to już są moje emocje. Jeżeli spotykam na ścianie np. słowo KULT, to oczywiście wiem, że autorowi chodziło o nazwę zespołu muzycznego. Ale dla mnie to słowo ma też inne znaczenia. Jeżeli zdejmę to słowo ze ściany fotografując je - zrobię odbitkę i powieszę w galerii na wystawie - przeniosę je w inny wymiar i zacznie działać zupełnie inaczej. Przecież samo słowo "kult" niesie z sobą treści, które kojarzą z zupełnie czymś innym niż zespołem muzycznym. A to, że ktoś je z siebie wyrzucił, napisał na ścianie, też ma swój sens.
Każde dobre dzieło sztuki ma to do siebie, że budzi różne uczucia i wywołuje różne interpretacje. I te interpretacje są jego wartością. Fotografia chyba szczególnie zmusza do prób jej zrozumienia, bo jest przecież odbitką z rozpoznawalnej rzeczywistości. Malarstwo jest wymyślone. Można i należy je interpretować - ale wymaga to większego wysiłku i wiedzy. W fotografii każdy wiedząc, że patrzy na rzeczywistość, próbuje się czegoś doszukać, a odgadując interpretuje.
Podnosi Pani do rangi obrazów miejsca, ściany, faktury, które najczęściej są stare, zniszczone, zaniedbane. Nie ma w pani fotografiach nowoczesnych budynków, szklanych ścian. Dlaczego?
To kwestia dotknięcia czasu - przecież wszystko się zmienia. Świeża, błyszcząca farba jest niewątpliwie piękna, ale ściana "przegryziona przez czas" dzięki swojej strukturze, fakturze, ma walory plastyczne jak materia malarska - to jest dla mnie ważne. Można zrobić szereg kompozycji z nowoczesnych szkieł, fragmentów ścian: każda z nich jest znakomita, wręcz doskonała. Póki co, mnie to jeszcze nie pociąga.
Chodzę śladami ludzi. Większość moich zdjęć z cyklu "Z kolekcji znalezionych obrazów" powstała pomiędzy domem a pracą. Większość z tych "obrazów" już nie istnieje albo została zabazgrana. Już nie są ładne, nie są takie dobitne. Ale były, pojawiły się na chwilę, aby zniknąć, aby resztę zatarł czas. "Echa równoległych światów" to podtytuł kompozycji, których głównym elementem są słowa - ponieważ autorami napisów są ludzie z różnych "światów": piszą na murze kibice, fani różnej muzyki - nawet jazzu. Mam też zdjęcie z napisem "Twórz poezję". Wolę mówić o człowieku poprzez ślady, które ten człowiek zostawia, niż stykając się bezpośrednio z człowiekiem.
Czyli nie chciałaby Pani poznać ludzi, którzy zostawiają te napisy na murze?
Pewnie niektórych mijam na ulicy... Ale nie, nie mam takich reporterskich potrzeb... To dość naturalne. Przecież żyjemy w świecie rzeczy, które wykonali anonimowi ludzie. Jesteśmy ubrani w rzeczy, które ktoś zaprojektował, uszył, używamy przedmiotów, które ktoś wykonał. W każdym jest czyjaś myśl techniczna, plastyczna, dotyk czyichś rąk. Wybieramy je dlatego, że nam się one podobają - nie zastanawiając się, czy podobałaby nam się osoba, czy osoby, które je wykonały. Lubimy jakiś wazon, a przecież nawet nie mamy pojęcia, kto go ulepił. Wazon jest nam z jakichś powodów bliski. Prawdopodobnie, gdybyśmy poznali autora tego dzbana, także byłby nam bliski, to jest intuicyjne, każdy w swoich dziełach przekazuje cząstkę siebie, swojej energii, osobowości. Takie nadawanie na tej samej fali... Dlatego jednemu podoba się taki wazon, a drugiemu zupełnie inny. Tak samo jest z dziełami sztuki.
Żyjemy w świecie obrazków. Fotografia jest najłatwiejszym i najdostępniejszym sposobem "uprawiania sztuki". Wystarczy dobry aparat, programy graficzne i już każdy właściwie może poczuć się twórcą. Czy pani obrazy są "poprawiane komputerowo"? Czy uważa Pani, że programy graficzne i komputer sprzyja rozwojowi sztuki?
Wielu ludzi korzysta z tych programów naprawdę z sensem i pomysłem. Komputer to też narzędzie. Jeśli ktoś ma potrzebę wychodzenia od rzeczywistości, a potem na jej bazie tworzenia czegoś nowego, to jestem jak najbardziej za. Oczywiście, czasami fascynacja samym narzędziem powoduje, że przekaz jest bezsensowny. Widać opanowanie programu komputerowego, a nie widać niczego dodanego od autora. To bardzo łatwo wciąga, komputerowo bardzo łatwo poprawiać świat, i ciągle chce się jeszcze poprawiać, i jeszcze. Ja nie chcę tego robić i nie poprawiam swoich zdjęć. Nie dosycam kolorów, choć to przecież można zrobić jednym kliknięciem myszki. Chcę w moich pracach, które są w gruncie rzeczy abstrakcyjne, zachować element rzeczywistości. Po to się chyba uprawia fotografię?
... Na tych schodach ze zdjęcia leży patyk...
Na tych schodach ze zdjęcia leży patyk. Mogę go usunąć komputerowo. Ale doszłam do wniosku, że skoro tam leżał, niech zostanie. Chociaż drażni, ale w tym drażnieniu jest coś poruszającego. Czasami wydaje mi się, że lepiej nie dotykać rzeczy, o których nie wiemy, po co i dlaczego są. Skoro już są - a nie szkodzą - to może lepiej się z nimi pogodzić? Nie wiemy wszystkiego o świecie, w którym żyjemy, i często nie zauważamy, że nie jest to tylko nasz świat... Taki patyk może inspirować do pomyślenia o tym - o, i już jest sens jego drażniącej obecności!
Pani zdaniem fotografia to odzwierciedlenie rzeczywistości i nie wolno zbytnio ingerować?
Ależ można! To jest najpiękniejsze w sztuce, że można wszystko! Nikt nie może niczego zabronić, bo przecież nikomu nie robi się tym krzywdy... Każdy ma swoją indywidualność i potrzebę pełnego wypowiedzenia się w jakiś sposób. Graficzne programy komputerowe są narzędziami genialnymi. Być może kiedyś zacznę ich używać. Na razie jestem zachwycona, zafascynowana tym, co widzę, bez przerabiania. Dla mnie polowanie na okruchy rzeczywistości to taka myśliwska rozrywka! Taka radość i zachwyt, że udał mi się kolejny fotograficzny obraz. Ja w ogóle zaczęłam fotografować z powodu ciągłego poczucia straty. Ciągle widziałam obrazy - piękne sytuacje, światła, układy form. I ciągle miałam świadomość, że je tracę, że coś bezpowrotnie znika, umyka i nigdy się nie powtórzy - a ja chciałabym jeszcze na to popatrzeć.
Co jest najcenniejsze w fotografowaniu? Bezpieczeństwo wypowiedzi artystycznej? Dokumentowanie chwil, momentów, miejsc? A może nieingerencja w świat, odgrodzenie się poprzez obiektyw od rzeczywistości?
Fotografia daje mi poczucie bezpieczeństwa w moim tworzeniu, a jednocześnie nie uzewnętrzniam się aż tak bardzo, jak musiałabym, na przykład, przy malowaniu. Zresztą w moim malowaniu także się chowam - za iluzją rzeczywistości, wiernością w odtwarzaniu tego, co maluję. Chyba mam takie predyspozycje... Fotografia to technika, która daje mi psychiczny komfort: z jednej strony obiektyw, z drugiej odbitka, w środku - temat. To jak mówienie o sobie w trzeciej osobie...
No ale, wbrew pozorom, krytyk nie tylko wybiera - poprzez wybory odpowiednich prac, odpowiednich artystów, w jakiś sposób wypowiada się, kreuje swoją własną estetykę. Żeby napisać dobry tekst krytyczny, tekst o czyjejś sztuce, trzeba ją naprzód zinterpretować - napisać o swoich odczuciach, zrozumieniu. Czyli - opowiedzieć o sobie. Jeśli ktoś nie ma własnego, podobnego artystom świata, to nic nie powie.
Kiedy będziemy mogli obejrzeć Pani prace, pomijając internetową galerię na stronie Wici?
Zostaną pokazane we wrześniu na pokonkursowej wystawie "Przedwiośnie 29". W październiku w Busku Zdroju w Galerii Zielonej będę mieć indywidualną wystawę fotografii.
A czego by Pani sobie życzyła?
Żeby fotografowanie i inne tworzenie sprawiało mi taką przyjemność, jak do tej pory! Realizuję się w wielu dziedzinach swojego życia. Stworzyłam sobie i swoim trzem synom ciepły, piękny i tradycyjny dom z ogródkiem... na balkonie - w komunalnym mieszkaniu zresztą... ( śmiech). Synów wychowałam na fajnych, wrażliwych ludzi, z którymi już da się porozmawiać...
Realizuję się także w pracy krytyka. Z wykształcenia jestem historykiem sztuki - i pracuję w najwspanialszym dla mnie miejscu - galerii. W domu też mam prawie galerię - to rezultaty wielu artystycznych przyjaźni. Czuję się spełniona we wszystkich dziedzinach mojego życia. Na dodatek wszystkie te dziedziny ze sobą się zazębiają: moja praca to moje hobby, moje wykształcenie pokrywa się zarówno z predyspozycjami i zainteresowaniami jak i pracą, moi przyjaciele to artyści. Jestem szczęśliwym człowiekiem, który nie musi odrywać się od nie lubianej pracy i otoczenia aby wieczorem poświęcić się swojej pasji. Nawet problemy mam chyba na swoja miarę, bo sobie z nimi dość dobrze radzę... To chyba dary od Boga... Dużo dostałam - ale i dużo zrobiłam i jestem zadowolona z mojego życia.
To wspaniale spotkać kogoś, kto tak myśli i czuje.
To nie przyszło samo. Szczęściu trzeba pomagać... Ale nie do przecenienia jest to, co dostałam od losu. Każdy dostaje, szkoda, że niektórzy to marnują. Ale przecież okoliczności są różne i życie ciska nas po różnych kątach... A niektórzy dostają, nie wiadomo dlaczego, samo zło i cierpienia... Wydaje mi się, że ja dobrze wykorzystuję to, co dostałam - a na dodatek sprzyjają mi okoliczności, o, na przykład taka - nikt do mnie nie strzela... Po prostu mam szczęście!
Bardzo dziękuję za rozmowę.
------------------------------------
Stanisława Zacharko - po synach Łagowska, urodziła się 24 XI 1958 roku w Przemyślu. Studia na kierunku "historia sztuki" w Uniwersytecie Jagiellońskim w latach 1977-85 (dyplom w r. 2000), podyplomowe studia "Zarządzanie kulturą" w Instytucie Spraw Publicznych Uniwersytetu Jagiellońskiego (dyplom 2004 r.). Matka trzech synów: Michała (ur. w 1980), Rafała (ur. w 1983) i Andrzeja (ur. w 1986 r.)
Od 1985 roku pracuje w Biurze Wystaw Artystycznych w Kielcach - od 1996 roku na stanowisku kierownika galerii. Zajmuje się krytyką artystyczną. Jest autorką ok. 120 wstępów do katalogów wystaw sztuki współczesnej i licznych recenzji, kuratorem wielu wystaw indywidualnych i zbiorowych oraz opracowań merytorycznych i projektów graficznych katalogów.
Należy do Stowarzyszenia Artystów "Wiklina"; tworzy przestrzenne, plenerowe formy rzeźbiarskie z wikliny, uprawia malarstwo, głównie pastelami. Fotografuje - od 2005 roku jest członkiem Związku Polskich Artystów Fotografików.
Udział w wystawach:
2003 - "Wiślica" - Buskie Samorządowe Centrum Kultury, Busko Zdrój (katalog)
- Galeria Otwarta - Galeria Fotografii ZPAF-BWA, Kielce
- Słonne 2002 - wystawa poplenerowa - Galeria Sztuki Współczesnej, Przemyśl
2004 - VII Przegląd Fotograficzny "Ponidzie 2003", BSCK, Busko Zdrój (katalog)
- "Stopnica" - Buskie Samorządowe Centrum Kultury, Busko Zdrój (katalog)
- "Słonne 2003" - wystawa poplenerowa - Galeria Sztuki Współczesnej Przemyśl
- "Przedwiośnie" - Pokonkursowa Wystawa Plastyki Regionu Świętokrzyskiego -
BWA Kielce (katalog)
- Galeria Otwarta - Galeria Fotografii ZPAF-BWA, Kielce
- "Wiklina" - Galeria "Zielona", Busko Zdrój (katalog)
2005 - VII Przegląd Fotograficzny "Ponidzie 2004", Busko Zdrój (katalog)
- "Wiklina" - Galeria "Piwnice" - BWA Kielce - 06 2005
- Arboretum Bolestraszyce - 15 07 - 30 08
- Nowohuckie Centrum Kultury - Kraków, Nowa Huta
- "Kielce inaczej" - wystawa pokonkursowa, DŚT, Kielce (katalog)
- "Art.-Eko" - wystawa poplenerowa, Muzeum Techniki w Sielpi (katalog)
- Galeria Fotografii BWA/ZPAF, Kielce
-"Przedwiośnie 28" - Interdyscyplinarny Konkurs Plastyki Regionu Świętokrzyskiego - nagroda (katalog), BWA Kielce
- "Słonne 24" - wystawa poplenerowa - Galeria Sztuki Współczesnej, Przemyśl
- "Martwa natura w fotografii" - Miejska Galeria Sztuki , Częstochowa (katalog)
- "Cisza" - wystawa fotografii ( z Markiem Wawro) w hallu Galerii "Echo", Kielce
- Galeria Otwarta - Galeria Fotografii ZPAF-BWA, Kielce
- VIII Przegląd Fotograficzny "Ponidzie 2005", Busko Zdrój (katalog)
- "Świętokrzyskie w obiektywie" - konkurs fot. - II nagroda (katalog), Kielce
2006 - Nagroda Miasta Kielce III stopnia - za twórczość i promocję kultury i sztuki
- "Przedwiośnie 29" - III nagroda (katalog), BWA Kielce
Udział w plenerach:
- 1994 - 2005 - Międzynarodowe Konfrontacje Plastyczne w Słonnem (organizator: Galeria Sztuki Współczesnej w Przemyślu)
- 2003, 2004, 2005 - Międzynarodowy Plener Wikliny Artystycznej - Arboretum w Bolestraszycach k/ Przemyśla (organizator: Arboretum Bolestraszyce)
- 2005 - ART -EKO - Międzynarodowy Plener Fotograficzny ZPAF - Sielpia
- 2006 - fotograficzny plener zimowy ZPAF - Staszów
- 2006 - ART -EKO - Plener Fotograficzny ZPAF - Nagłowice
Komentarze |