Turystyka i Podróże Świętokrzyskie
Wys�ano dnia 11-09-2005 o godz. 10:00:00 przez pala2 3146
Wys�ano dnia 11-09-2005 o godz. 10:00:00 przez pala2 3146
Przed wiekami ta tajemnicza góra była miejscem czci słowiańskich bogów - służyła też jako schronienie zbójcom i pustelnikom. Dziś stoi tam rzadko odwiedzana drewniana kaplica, w pobliżu której bije źródełko z wodą uzdrawiającą oczy. |
Góra Witosławska to wysunięte nieco na północ wzniesienie Pasma Jeleniowskiego. Ma 491 m n.p.m.
Na jej szczycie znajdował się przed wiekami "święty gaj". Po zajęciu Łysej Góry przez benedyktynów prawdopodobnie tam przenieśli się wyznawcy słowiańskich bogów. Aby ostatecznie wykorzenić z Góry Witosławskiej pogaństwo, zakonnicy zbudowali drewnianą kaplicę. Według innej wersji wzniósł ją pokutujący za grzechy awanturnik i rozpustnik Wacław Jazłowiecki herbu Abdank.
Ksiądz Jan Wiśniewski w swoim opisie dekanatu opatowskiego podał, że opustoszałą z czasem świątynię podźwignął z upadku pułkownik Antoni Libiszowski, dziedzic Jeleniowa i Witosławic, a po nim Jasiński z Boksyc.
"Przed kilkoma laty mieszkała tu pustelnica" - pisał prawie sto lat temu ksiądz Wiśniewski. W jego opisie czytamy też: "W kaplicy odbywa się odpust na Zesłanie Ducha Świętego, czyli na Zielone Świątki, gromadzący na górę tysiące pobożnych. Wtedy rok cały zamarła pustelnia ożywia się. Przybywają tu kramarze, przekupnie, schodzą się z całej okolicy dziady (...)".
Mimo upływu wieku niewiele się zmieniło. Kaplica i polana, na której stoi, zapełnia się ludźmi co roku właśnie podczas odpustu w Zielone Świątki. - W maju codziennie odbywają się również nabożeństwa maryjne. Kiedyś w kaplicy udzielano też ślubów, teraz ksiądz odprawia msze na specjalne życzenie - mówi Jan Strawczyński, sołtys Witosławic.
Porastające wokół bujne chwasty świadczą, że przez resztę roku nie jest zbyt często odwiedzana. Kaplica, której wieloboczne prezbiterium pochodzi z XVIII w., a prostokątna nawa z 1. poł. XIX w., jest na co dzień zamknięta. Wewnątrz znajduje się m.in. XVIII-wieczna kropielnica oraz drewniana ambona i malowane na blasze stacje Drogi Krzyżowej z XIX w.
Kilka metrów przed głównym wejściem do kaplicy stoi kamienny krzyż. Z drugiej strony znajduje się ołtarz polowy, na którym odprawiane są odpustowe msze. Nieco dalej, w grocie zbudowanej z kamieni, można zobaczyć figurkę Matki Boskiej z Dzieciątkiem z XVIII w. Stoi nad obramowanym źródełkiem, z którego bije woda o cudownych ponoć właściwościach. - To jest woda uzdrawiająca oczy. Już parę osób zgłosiło się do mnie z podziękowaniem. Ja też miałem kłopoty z wzrokiem, po przemyciu tą wodą bardzo mi się poprawiło - zapewnia sołtys Strawczyński.
I dodaje, że w czasie odpustu popyt na wodę jest tak wielki, że zaczyna jej brakować. Teraz nie ma z tym problemu. Idąc od strony Witosławic na Witosławską Górę warto zwrócić uwagę na postać Chrystusa niosącego krzyż, misternie wyrzeźbioną w drewnie około półtora wieku temu. Stoi pod drewnianym daszkiem na skraju lasu w otoczeniu usychających modrzewi.
Jak tam trafić
Aby dojechać do Góry Witosławskiej, należy z drogi Kielce-Ostrowiec skręcić w Sarniej Zwoli na Opatów, a po przejechaniu ok. 2 km w prawo do Witosławic, skąd szutrowa dróżka prowadzi do lasu. Dojście do kaplicy zajmie około 10 minut. Klucz do kaplicy znajduje się w ostatnim domu przed lasem, po lewej stronie drogi.
Legenda o Witosławie
Przed wiekami na Witosławskiej Górze w bogatym zamku żył książę Witosław. Mściwy i bardzo okrutny był to władca. Za najmniejsze przewinienie karał poddanych śmiercią lub długim więzieniem w zamkowych lochach. Miał jedynego syna o takim samym imieniu. Młody Witosław znacznie się jednak różnił od ojca, był urodziwy, wesoły, dobry, łagodny i odważny zarazem. Gdy skończył 25 lat ojciec wezwał go przed swe oblicze i nakazał wyruszyć na poszukiwanie żony. Zapowiedział równocześnie, że synowa nie może być z niższego rodu. Syn wyruszył z orszakiem w świat. Następnego dnia w lesie napotkali urodziwą jasnowłosą dziewoję, która właśnie upolowała dzika. Była to córka leśniczego. Młody Witosław zakochał się i ożenił z nią bez pozwolenia ojca. Ten rozwścieczony kazał dziewczynę wtrącić do lochu o głodzie. Błagającego o jej uwolnienie syna uwięził w zamkowej wieży. Gdy dziewczyna zmarła, serce młodego Witosława pękło z rozpaczy. Okrutny książę dopiero po stracie jedynaka pożałował swych czynów. I odmienił się. Kazał zniszczyć zamek, rozdać ziemię poddanym, a w lesie zbudować drewnianą chatę, w której spędził samotnie resztę żywota. To właśnie na jej miejscu ma się znajdować kapliczka.
(Na podstawie książki: Jerzy Stankiewicz, Legendy świętokrzyskie, Kraków 1988)
Na jej szczycie znajdował się przed wiekami "święty gaj". Po zajęciu Łysej Góry przez benedyktynów prawdopodobnie tam przenieśli się wyznawcy słowiańskich bogów. Aby ostatecznie wykorzenić z Góry Witosławskiej pogaństwo, zakonnicy zbudowali drewnianą kaplicę. Według innej wersji wzniósł ją pokutujący za grzechy awanturnik i rozpustnik Wacław Jazłowiecki herbu Abdank.
Ksiądz Jan Wiśniewski w swoim opisie dekanatu opatowskiego podał, że opustoszałą z czasem świątynię podźwignął z upadku pułkownik Antoni Libiszowski, dziedzic Jeleniowa i Witosławic, a po nim Jasiński z Boksyc.
"Przed kilkoma laty mieszkała tu pustelnica" - pisał prawie sto lat temu ksiądz Wiśniewski. W jego opisie czytamy też: "W kaplicy odbywa się odpust na Zesłanie Ducha Świętego, czyli na Zielone Świątki, gromadzący na górę tysiące pobożnych. Wtedy rok cały zamarła pustelnia ożywia się. Przybywają tu kramarze, przekupnie, schodzą się z całej okolicy dziady (...)".
Mimo upływu wieku niewiele się zmieniło. Kaplica i polana, na której stoi, zapełnia się ludźmi co roku właśnie podczas odpustu w Zielone Świątki. - W maju codziennie odbywają się również nabożeństwa maryjne. Kiedyś w kaplicy udzielano też ślubów, teraz ksiądz odprawia msze na specjalne życzenie - mówi Jan Strawczyński, sołtys Witosławic.
Porastające wokół bujne chwasty świadczą, że przez resztę roku nie jest zbyt często odwiedzana. Kaplica, której wieloboczne prezbiterium pochodzi z XVIII w., a prostokątna nawa z 1. poł. XIX w., jest na co dzień zamknięta. Wewnątrz znajduje się m.in. XVIII-wieczna kropielnica oraz drewniana ambona i malowane na blasze stacje Drogi Krzyżowej z XIX w.
Kilka metrów przed głównym wejściem do kaplicy stoi kamienny krzyż. Z drugiej strony znajduje się ołtarz polowy, na którym odprawiane są odpustowe msze. Nieco dalej, w grocie zbudowanej z kamieni, można zobaczyć figurkę Matki Boskiej z Dzieciątkiem z XVIII w. Stoi nad obramowanym źródełkiem, z którego bije woda o cudownych ponoć właściwościach. - To jest woda uzdrawiająca oczy. Już parę osób zgłosiło się do mnie z podziękowaniem. Ja też miałem kłopoty z wzrokiem, po przemyciu tą wodą bardzo mi się poprawiło - zapewnia sołtys Strawczyński.
I dodaje, że w czasie odpustu popyt na wodę jest tak wielki, że zaczyna jej brakować. Teraz nie ma z tym problemu. Idąc od strony Witosławic na Witosławską Górę warto zwrócić uwagę na postać Chrystusa niosącego krzyż, misternie wyrzeźbioną w drewnie około półtora wieku temu. Stoi pod drewnianym daszkiem na skraju lasu w otoczeniu usychających modrzewi.
Jak tam trafić
Aby dojechać do Góry Witosławskiej, należy z drogi Kielce-Ostrowiec skręcić w Sarniej Zwoli na Opatów, a po przejechaniu ok. 2 km w prawo do Witosławic, skąd szutrowa dróżka prowadzi do lasu. Dojście do kaplicy zajmie około 10 minut. Klucz do kaplicy znajduje się w ostatnim domu przed lasem, po lewej stronie drogi.
Legenda o Witosławie
Przed wiekami na Witosławskiej Górze w bogatym zamku żył książę Witosław. Mściwy i bardzo okrutny był to władca. Za najmniejsze przewinienie karał poddanych śmiercią lub długim więzieniem w zamkowych lochach. Miał jedynego syna o takim samym imieniu. Młody Witosław znacznie się jednak różnił od ojca, był urodziwy, wesoły, dobry, łagodny i odważny zarazem. Gdy skończył 25 lat ojciec wezwał go przed swe oblicze i nakazał wyruszyć na poszukiwanie żony. Zapowiedział równocześnie, że synowa nie może być z niższego rodu. Syn wyruszył z orszakiem w świat. Następnego dnia w lesie napotkali urodziwą jasnowłosą dziewoję, która właśnie upolowała dzika. Była to córka leśniczego. Młody Witosław zakochał się i ożenił z nią bez pozwolenia ojca. Ten rozwścieczony kazał dziewczynę wtrącić do lochu o głodzie. Błagającego o jej uwolnienie syna uwięził w zamkowej wieży. Gdy dziewczyna zmarła, serce młodego Witosława pękło z rozpaczy. Okrutny książę dopiero po stracie jedynaka pożałował swych czynów. I odmienił się. Kazał zniszczyć zamek, rozdać ziemię poddanym, a w lesie zbudować drewnianą chatę, w której spędził samotnie resztę żywota. To właśnie na jej miejscu ma się znajdować kapliczka.
(Na podstawie książki: Jerzy Stankiewicz, Legendy świętokrzyskie, Kraków 1988)
Janusz Kędracki Gazeta Wyborcza
Komentarze |