Lokale Polska
Wys�ano dnia 11-02-2007 o godz. 10:00:00 przez pala2 14182
Wys�ano dnia 11-02-2007 o godz. 10:00:00 przez pala2 14182
W środę w Warszawie otwarto Hard Rock Café - legendarną restaurację, ale i przykład na to, jak buntowniczy rock and roll zamienił się na przestrzeni lat w świetny biznes. |
Z jednej strony Hard Rock Café to po prostu lokal z potrawami charakterystycznymi dla kuchni amerykańskiej z różnych rejonów Stanów Zjednoczonych. Można tu wpaść na chili, pieczone żeberka, nachos, skrzydełka kurczaka, steki, no i przede wszystkim na kilka rodzajów burgerów. Tyle że wszystko to w szczególnym otoczeniu: przy muzyce rockowej i wśród pamiątek i gadżetów po rockowych gwiazdach: złotych płyt, gitar i ciuchów największych postaci z historii gatunku.
To właśnie za ich sprawą Hard Rock Café dla fanów muzyki z Europy Wschodniej przez dziesięciolecia odciętych od zachodniego świata był ucieleśnieniem prawdziwej wolności nieomal tak samo jak piosenki zachodnich zespołów.
Był symbolem. Jednym z mitów Ameryki. A przy okazji i swoistą świątynią rock and rolla. Pamiątkowa koszulka z charakterystycznym logo restauracji (w zależności od lokalizacji zawsze dodawana jest do niego nazwa miasta, w którym znajduje się dany lokal) była wymarzonym rockowym gadżetem. Na ogół zresztą - dla tych, którzy nie mieli rodziny za granicą lub nie dysponowali odpowiednią ilością gotówki - tak samo nieosiągalnym jak oryginalne gitary fendera czy wzmacniacze marshalla.
Tak było za żelazną kurtyną. W świecie, gdzie do rangi ikon urastały nie tylko zachodnie T-shirty, lecz nawet puszki po napojach czy kolorowe pudełka po papierosach. Ale z Hard Rock Café było inaczej - stał się obiektem kultu także w "wolnym świecie". Najbardziej zagorzali fani urządzali pielgrzymki do lokali rozrzuconych po kilku kontynentach, aby kolekcjonować firmowe T-shirty albo przypinane do ubrań znaczki w kształcie gitar - każdy Hard Rock Café ma sklep, w którym można kupić pamiątki. Te popularne w latach 80. gadżety zaczęły żyć własnym życiem. Gdy w 1990 r. amerykańscy żołnierze ruszali do walki z Saddamem Husajnem w ramach operacji "Pustynna burza", hitem wśród nich były - nie oryginalne, lecz oczywiście podrabiane - koszulki z nadrukiem "Hard Rock Café Bagdad". Restauracja z amerykańską kuchnią i muzyką rockową stała się na moment symbolem starcia kultur.
Gitara Claptona
Pierwszy Hard Rock Café powstał w Londynie. Założyli go jednak dwaj Amerykanie - Isaac Tigrett i Peter Morton. W 1971 r. otworzyli restaurację przy Hyde Park Corner. Jej nazwę zaczerpnęli z płyty The Doors "Morrison Hotel" (tak nazywała się jedna ze stron albumu wydanego w 1970 r.). Lokal od początku cieszył się sporym powodzeniem wśród miejscowych gwiazd muzyki. W małe muzeum rockowych pamiątek zaczął się jednak zamieniać dopiero kilka lat później.
Podobno, w 1979 r., często odwiedzający lokal Eric Clapton podarował firmie gitarę, którą powieszono na ścianie. W odpowiedzi Pete Townshend z The Who - inny regularny gość restauracji - powiesił obok własny instrument z adnotacją: "Moja jest równie dobra jak jego".
Gdy trzy lata później Hard Rock Café rozpoczął światową ekspansję, umieszczanie w wystroju lokalu rockowych pamiątek było już stałą strategią firmy, która do dziś inwestuje w skupowanie rozmaitych gadżetów na aukcjach.
W efekcie Hard Rock Café jest dziś właścicielem największej ilości rockowych pamiątek na świecie. Po drodze firma zamieniła się w prawdziwą korporację - ma już dziś nie tylko restauracje na całym świecie (w sumie prawie 150), ale i kasyna, hotele i sale koncertowe. Co ciekawe, obecnym właścicielem tego małego imperium są Indianie ze szczepu Seminoli, którzy kupili je w ubiegłym roku.
Zarobić na sentymentach
Warszawski Hard Rock Café w centrum Złote Tarasy podobnie jak i siostrzane restauracje na całym świecie będzie też ekspozycją muzycznych pamiątek. Przy okazji będzie też przykładem, jak we współczesnej popkulturze wszystko można zamienić w biznes.
Na ścianach zawisną instrumenty i gadżety gwiazd z najróżniejszych muzycznych bajek - od programu koncertu Elvisa Presleya, przez naszyjnik Jimiego Hendriksa, harmonijkę ustną Boba Dylana, saksofon altowy Davida Bowiego, żółtą gitarę Prince'a, skórzany strój Madonny z sesji fotograficznej do kontrowersyjnego albumu "Sex", aż po kurtkę Sida Viciousa z legendarnego Sex Pistols.
W rzeczywistym świecie trudno byłoby oczekiwać, aby właściciele tych gadżetów się spotkali - nie tylko ze względu na chronologię. Czasem także przez ideologię. W Hard Rock Café nie ma jednak miejsca na takie rozróżnienia - tu cała historia muzyki rockowej się homogenizuje i bezkompromisowi punkowcy bez problemu znajdą miejsce na ścianie tuż obok obok symboli komercji. W ten sposób żegnamy się z jeszcze jedną legendą czasów żelaznej kurtyny. Hard Rock Café kojarzyło się z wolnością i rockowym luzem. A jest tak naprawdę serwującą żeberka i burgery knajpą, która zarabia na muzycznych sentymentach.
To właśnie za ich sprawą Hard Rock Café dla fanów muzyki z Europy Wschodniej przez dziesięciolecia odciętych od zachodniego świata był ucieleśnieniem prawdziwej wolności nieomal tak samo jak piosenki zachodnich zespołów.
Był symbolem. Jednym z mitów Ameryki. A przy okazji i swoistą świątynią rock and rolla. Pamiątkowa koszulka z charakterystycznym logo restauracji (w zależności od lokalizacji zawsze dodawana jest do niego nazwa miasta, w którym znajduje się dany lokal) była wymarzonym rockowym gadżetem. Na ogół zresztą - dla tych, którzy nie mieli rodziny za granicą lub nie dysponowali odpowiednią ilością gotówki - tak samo nieosiągalnym jak oryginalne gitary fendera czy wzmacniacze marshalla.
Tak było za żelazną kurtyną. W świecie, gdzie do rangi ikon urastały nie tylko zachodnie T-shirty, lecz nawet puszki po napojach czy kolorowe pudełka po papierosach. Ale z Hard Rock Café było inaczej - stał się obiektem kultu także w "wolnym świecie". Najbardziej zagorzali fani urządzali pielgrzymki do lokali rozrzuconych po kilku kontynentach, aby kolekcjonować firmowe T-shirty albo przypinane do ubrań znaczki w kształcie gitar - każdy Hard Rock Café ma sklep, w którym można kupić pamiątki. Te popularne w latach 80. gadżety zaczęły żyć własnym życiem. Gdy w 1990 r. amerykańscy żołnierze ruszali do walki z Saddamem Husajnem w ramach operacji "Pustynna burza", hitem wśród nich były - nie oryginalne, lecz oczywiście podrabiane - koszulki z nadrukiem "Hard Rock Café Bagdad". Restauracja z amerykańską kuchnią i muzyką rockową stała się na moment symbolem starcia kultur.
Gitara Claptona
Pierwszy Hard Rock Café powstał w Londynie. Założyli go jednak dwaj Amerykanie - Isaac Tigrett i Peter Morton. W 1971 r. otworzyli restaurację przy Hyde Park Corner. Jej nazwę zaczerpnęli z płyty The Doors "Morrison Hotel" (tak nazywała się jedna ze stron albumu wydanego w 1970 r.). Lokal od początku cieszył się sporym powodzeniem wśród miejscowych gwiazd muzyki. W małe muzeum rockowych pamiątek zaczął się jednak zamieniać dopiero kilka lat później.
Podobno, w 1979 r., często odwiedzający lokal Eric Clapton podarował firmie gitarę, którą powieszono na ścianie. W odpowiedzi Pete Townshend z The Who - inny regularny gość restauracji - powiesił obok własny instrument z adnotacją: "Moja jest równie dobra jak jego".
Gdy trzy lata później Hard Rock Café rozpoczął światową ekspansję, umieszczanie w wystroju lokalu rockowych pamiątek było już stałą strategią firmy, która do dziś inwestuje w skupowanie rozmaitych gadżetów na aukcjach.
W efekcie Hard Rock Café jest dziś właścicielem największej ilości rockowych pamiątek na świecie. Po drodze firma zamieniła się w prawdziwą korporację - ma już dziś nie tylko restauracje na całym świecie (w sumie prawie 150), ale i kasyna, hotele i sale koncertowe. Co ciekawe, obecnym właścicielem tego małego imperium są Indianie ze szczepu Seminoli, którzy kupili je w ubiegłym roku.
Zarobić na sentymentach
Warszawski Hard Rock Café w centrum Złote Tarasy podobnie jak i siostrzane restauracje na całym świecie będzie też ekspozycją muzycznych pamiątek. Przy okazji będzie też przykładem, jak we współczesnej popkulturze wszystko można zamienić w biznes.
Na ścianach zawisną instrumenty i gadżety gwiazd z najróżniejszych muzycznych bajek - od programu koncertu Elvisa Presleya, przez naszyjnik Jimiego Hendriksa, harmonijkę ustną Boba Dylana, saksofon altowy Davida Bowiego, żółtą gitarę Prince'a, skórzany strój Madonny z sesji fotograficznej do kontrowersyjnego albumu "Sex", aż po kurtkę Sida Viciousa z legendarnego Sex Pistols.
W rzeczywistym świecie trudno byłoby oczekiwać, aby właściciele tych gadżetów się spotkali - nie tylko ze względu na chronologię. Czasem także przez ideologię. W Hard Rock Café nie ma jednak miejsca na takie rozróżnienia - tu cała historia muzyki rockowej się homogenizuje i bezkompromisowi punkowcy bez problemu znajdą miejsce na ścianie tuż obok obok symboli komercji. W ten sposób żegnamy się z jeszcze jedną legendą czasów żelaznej kurtyny. Hard Rock Café kojarzyło się z wolnością i rockowym luzem. A jest tak naprawdę serwującą żeberka i burgery knajpą, która zarabia na muzycznych sentymentach.
Robert Sankowski
Gazeta Wyborcza
Gazeta Wyborcza
Komentarze |