Muzyka Recenzje
Wys�ano dnia 24-11-2011 o godz. 14:46:08 przez rafa 6306
Wys�ano dnia 24-11-2011 o godz. 14:46:08 przez rafa 6306
MaÅ‚a Kate, trenujÄ…c wraz z bratem karate w Goldsmiths College, swoim wysokotonowym okrzykiem khai wypiszczaÅ‚a sobie ksywkÄ™ "Ee-ee". Czy na "50 Words for Snow" wypatrzymy Å›lady po dawnym urwisie zwiewnie taÅ„czÄ…cym na wichrowym wzgórzu? |
Wow
Poeta to podobno ktoÅ›, kto potrafi piÄ™knie siÄ™ smucić. JeÅ›li tak, to Kate Bush jest tÄ…, która umie piÄ™knie wpaść w zachwyt - nawet nad smutkiem. Bo jakże siÄ™ ten najsÅ‚odszy kÅ‚apouch Å›wiata potrafiÅ‚ zachwycać prastarÄ… ksiÄ™gÄ… Emily Bronte. Na tle fleetwoodmacowskich nagich drzew, piruetami w mglistej sukieneczce, piÄ™kna dwudziestoletnia Å‚amaÅ‚a wskazówkÄ™ zegara, przedmuc******Ä…c klepsydrowy piasek. Jak w baÅ›ni czytanej do snu - nie przez dziadka, ale wnuczkÄ™ o oczach w kolorze liÅ›cia trawy bawiÄ…cego siÄ™ kroplÄ… rosy. Ważniejsze od moraÅ‚u empirysty, zamarzajÄ…cej dziewczynki z zapaÅ‚kami, jest wszystko to, co do niego prowadzi. To, czego zrozumieć już czÄ™sto nie potrafimy. Feria ciepÅ‚ych i lodowatych barw, nakÅ‚adanych przez Kate nie dla zamaskowania czarnej dziury, ale pogodzenia siÄ™ ze spadaniem. Dobranocka uÅ‚atwiajÄ…ca przebrniÄ™cie przez wiadomoÅ›ci 20 minut później. Choćby "Symphony in blue" (z drugiej pÅ‚yty "Lionheart") zainspirowana niebieskÄ… rapsodiÄ… Gershwina:
I see myself suddenly
On the piano, as a melody.
My terrible fear of dying
No longer plays with me,
for now I know that I'm needed
For the symphony.
Albo wygrane doskonaÅ‚Ä… pantominÄ…, w jasnym kapelusiku i mocnym makijażyku, "Them heavy people", majÄ…ce swoje źródÅ‚o w psycho-teoriach George'a Gurdjeffa (najlepszy przykÅ‚ad na to, jak celnym dopiskiem na marginesie piosenki może być sposób jej wykoniania):
They open doorways that I thought were shut for good.
They read me Gurdjieff and Jesu.
They build up my body, break me emotionally.
It's nearly killing me, but what a lovely feeling!
Z dźwiÄ™kami za pan, nomen omen, brat byÅ‚a od smarkacza. Jej dwaj starsi bracia, John i Paddy zwiÄ…zani z lokalnÄ… scenÄ… muzycznÄ… hrabstwa Kent, szybko nauczyli siostrÄ™ ukÅ‚adać pierwsze akordy w piosenki i pojedyncze sÅ‚owa w teksty. ZaÅ‚apaÅ‚a też grÄ™ na fortepianie, gitarze i wreszcie ukochanej wiolonczeli. SkomponowaÅ‚a do niej odÄ™ ("Violin Song"), a nawet poszÅ‚a w tany na teledysku ilustrujÄ…cym sÅ‚ynnÄ… "BabooshkÄ™". OpowiadaÅ‚a historie od poczÄ…tku siÄ™gajÄ…c także po niebanalne instrumenty (baÅ‚aÅ‚ajka, didgeridoo) i choreografie Å‚Ä…czÄ…cÄ… pantomimÄ™ z baletem, którym (podobno) nawiÄ…zywaÅ‚a do wyuczonego z bratem karate. Od jej wichrowego debiutu wyczarowanego w dużej mierze dziÄ™ki Davidowi Gilmourowi, minęło 31 lat, tylko 9 pÅ‚yt i wiele okresów milczenia. Kate wykorzystaÅ‚a ten czas na wychowanie dziecka (ukochanego Bertiego), a jej nieÅ‚atwa, naszpikowana folklorem caÅ‚ej kuli ziemskiej muzyka chyba tylko na tym zyskaÅ‚a. Z natury bowiem potrzebuje przestrzeni pomiÄ™dzy nutÄ… koÅ„czÄ…cÄ… jeden album, a rozpoczynajÄ…cÄ… drugi.
50 Words for Snow
Nie inaczej byÅ‚o i tym razem. Sześć wiosen musiaÅ‚o przeÅ›wiecić od dwupÅ‚ytowego "Aerial" (2005), żeby nadeszÅ‚a wymodlona zima. "50 Words for Snow", zawitawszy 21 listopada, obsypuje nas tylko 7 utworami, ale za to dÅ‚ugimi gasnÄ…cym zimowym wieczorem. Najkrótszy z nich, zamykajÄ…cy pÅ‚ytÄ™ "Among Angels", trwa aż 6 minut i 50 sekund. Znamy wiÄ™c czas wydarzeÅ„. A jakie jest ich miejsce?
Album zaczyna siÄ™ ot tak i ot tak sobie koÅ„czy. Jak spacer. Idziemy po Å›niegu. PÅ‚ynnie. Åšniegu zamarzniÄ™tym na beton, niepadajÄ…cym delikatnym pÅ‚atkiem. Bez dzyÅ„-dzyÅ„, bez hoÅ‚-hoÅ‚, bez whamowania i bez kolejnego estetycznego zachwytu nad porÄ… roku, która w tym wypadku jest raczej lustrem dla stanu umysÅ‚u, a nie kalendarza. Mimo to zagraniczni recenzenci piszÄ…, że wysÅ‚uchujemy uroczego hymnu dla zimny, co jest prawdÄ… pÅ‚ytkÄ…, jak zamarzniÄ™ta kaÅ‚uża. Zima znaczy tu niezapisanÄ… kartkÄ™ papieru, biaÅ‚Ä… plamÄ™, pewien życiowy fragment, w którym odziani w marynarkÄ™ sfinalizowaliÅ›my jednÄ… transakcjÄ™ i teraz w ciepÅ‚ym swetrze oczekujemy nastÄ™pnej. Afirmuje medytacjÄ™, spokojny oddech i umiejÄ™tność bycia w epicentrum wielkiego nic. Duszona rzÄ…dzÄ… niecodziennej rozrywki sztuka, zgodnie z teoriÄ… Hitchcocka, jest na co dzieÅ„ pozbawiona podobnych chwil. Bush wypeÅ‚nia tÄ™ lukÄ™ krystalicznÄ… wodÄ… w staÅ‚ym stanie skupienia.
BiaÅ‚Ä… symfoniÄ™ zbudowaÅ‚a ascetycznie, unikajÄ…c nowobogactwa. Na pÅ‚ycie dominujÄ… przepiÄ™kne, zawsze trafione, figury fortepianowe, delikatne pociÄ…gniÄ™cia smyków, rzadko pulsujÄ…ca elektronika i górskie echo. Jedynym, w klasycznym sensie, bardziej dynamicznym utworem jest protybetaÅ„ski protest-song "Wild Man" - wyszywany orientalnym, może nawet himalajskim, wzorem. Dawno nie sÅ‚yszaÅ‚em też tak zajmujÄ…cego chrypÄ… Eltona Johna i tak ciekawej propozycji, jak tytuÅ‚owe "50 okreÅ›leÅ„ na Å›nieg" recytowane chÅ‚odno przez Stephena Frya. ÅšledzÄ…c je wszystkie, zdajemy sobie sprawÄ™, że o wiele wiÄ™cej mówiÄ… o smutku bohatera naszych czasów, niż jego pieÅ›ni poÅ›wiÄ™conej zjawisku atmosferycznemu.
W porównaniu do maÅ‚ej Kate, Å›piew dużej Kate mocno siÄ™ zmieniÅ‚. Od dawna jest niższy, mniej piskliwy, rozkÅ‚ada siÄ™ wszerz, a nie wzdÅ‚uż, zachowujÄ…c jednak dawnÄ… emfazÄ™. A sama Kate? Nadal potrafi zafascynować siÄ™ umierajÄ…cym baÅ‚wanem, albo chronić Yeti przed Å›wiatem i umieszczeniem jego profilu na Facebooku.
Dojrzewa jednoczeÅ›nie jak wiosenna gaÅ‚Ä…zka - mróz mimochodem zniknÄ…Å‚, ale zmiany widać goÅ‚ym okiem. Jest może bledsza, trochÄ™ Å›piÄ…ca, trochÄ™ bardziej milczÄ…ca.
Kate Bush - 50 Words for Snow (2011)
Fish People/EMI
Poeta to podobno ktoÅ›, kto potrafi piÄ™knie siÄ™ smucić. JeÅ›li tak, to Kate Bush jest tÄ…, która umie piÄ™knie wpaść w zachwyt - nawet nad smutkiem. Bo jakże siÄ™ ten najsÅ‚odszy kÅ‚apouch Å›wiata potrafiÅ‚ zachwycać prastarÄ… ksiÄ™gÄ… Emily Bronte. Na tle fleetwoodmacowskich nagich drzew, piruetami w mglistej sukieneczce, piÄ™kna dwudziestoletnia Å‚amaÅ‚a wskazówkÄ™ zegara, przedmuc******Ä…c klepsydrowy piasek. Jak w baÅ›ni czytanej do snu - nie przez dziadka, ale wnuczkÄ™ o oczach w kolorze liÅ›cia trawy bawiÄ…cego siÄ™ kroplÄ… rosy. Ważniejsze od moraÅ‚u empirysty, zamarzajÄ…cej dziewczynki z zapaÅ‚kami, jest wszystko to, co do niego prowadzi. To, czego zrozumieć już czÄ™sto nie potrafimy. Feria ciepÅ‚ych i lodowatych barw, nakÅ‚adanych przez Kate nie dla zamaskowania czarnej dziury, ale pogodzenia siÄ™ ze spadaniem. Dobranocka uÅ‚atwiajÄ…ca przebrniÄ™cie przez wiadomoÅ›ci 20 minut później. Choćby "Symphony in blue" (z drugiej pÅ‚yty "Lionheart") zainspirowana niebieskÄ… rapsodiÄ… Gershwina:
I see myself suddenly
On the piano, as a melody.
My terrible fear of dying
No longer plays with me,
for now I know that I'm needed
For the symphony.
Albo wygrane doskonaÅ‚Ä… pantominÄ…, w jasnym kapelusiku i mocnym makijażyku, "Them heavy people", majÄ…ce swoje źródÅ‚o w psycho-teoriach George'a Gurdjeffa (najlepszy przykÅ‚ad na to, jak celnym dopiskiem na marginesie piosenki może być sposób jej wykoniania):
They open doorways that I thought were shut for good.
They read me Gurdjieff and Jesu.
They build up my body, break me emotionally.
It's nearly killing me, but what a lovely feeling!
Z dźwiÄ™kami za pan, nomen omen, brat byÅ‚a od smarkacza. Jej dwaj starsi bracia, John i Paddy zwiÄ…zani z lokalnÄ… scenÄ… muzycznÄ… hrabstwa Kent, szybko nauczyli siostrÄ™ ukÅ‚adać pierwsze akordy w piosenki i pojedyncze sÅ‚owa w teksty. ZaÅ‚apaÅ‚a też grÄ™ na fortepianie, gitarze i wreszcie ukochanej wiolonczeli. SkomponowaÅ‚a do niej odÄ™ ("Violin Song"), a nawet poszÅ‚a w tany na teledysku ilustrujÄ…cym sÅ‚ynnÄ… "BabooshkÄ™". OpowiadaÅ‚a historie od poczÄ…tku siÄ™gajÄ…c także po niebanalne instrumenty (baÅ‚aÅ‚ajka, didgeridoo) i choreografie Å‚Ä…czÄ…cÄ… pantomimÄ™ z baletem, którym (podobno) nawiÄ…zywaÅ‚a do wyuczonego z bratem karate. Od jej wichrowego debiutu wyczarowanego w dużej mierze dziÄ™ki Davidowi Gilmourowi, minęło 31 lat, tylko 9 pÅ‚yt i wiele okresów milczenia. Kate wykorzystaÅ‚a ten czas na wychowanie dziecka (ukochanego Bertiego), a jej nieÅ‚atwa, naszpikowana folklorem caÅ‚ej kuli ziemskiej muzyka chyba tylko na tym zyskaÅ‚a. Z natury bowiem potrzebuje przestrzeni pomiÄ™dzy nutÄ… koÅ„czÄ…cÄ… jeden album, a rozpoczynajÄ…cÄ… drugi.
50 Words for Snow
Nie inaczej byÅ‚o i tym razem. Sześć wiosen musiaÅ‚o przeÅ›wiecić od dwupÅ‚ytowego "Aerial" (2005), żeby nadeszÅ‚a wymodlona zima. "50 Words for Snow", zawitawszy 21 listopada, obsypuje nas tylko 7 utworami, ale za to dÅ‚ugimi gasnÄ…cym zimowym wieczorem. Najkrótszy z nich, zamykajÄ…cy pÅ‚ytÄ™ "Among Angels", trwa aż 6 minut i 50 sekund. Znamy wiÄ™c czas wydarzeÅ„. A jakie jest ich miejsce?
Album zaczyna siÄ™ ot tak i ot tak sobie koÅ„czy. Jak spacer. Idziemy po Å›niegu. PÅ‚ynnie. Åšniegu zamarzniÄ™tym na beton, niepadajÄ…cym delikatnym pÅ‚atkiem. Bez dzyÅ„-dzyÅ„, bez hoÅ‚-hoÅ‚, bez whamowania i bez kolejnego estetycznego zachwytu nad porÄ… roku, która w tym wypadku jest raczej lustrem dla stanu umysÅ‚u, a nie kalendarza. Mimo to zagraniczni recenzenci piszÄ…, że wysÅ‚uchujemy uroczego hymnu dla zimny, co jest prawdÄ… pÅ‚ytkÄ…, jak zamarzniÄ™ta kaÅ‚uża. Zima znaczy tu niezapisanÄ… kartkÄ™ papieru, biaÅ‚Ä… plamÄ™, pewien życiowy fragment, w którym odziani w marynarkÄ™ sfinalizowaliÅ›my jednÄ… transakcjÄ™ i teraz w ciepÅ‚ym swetrze oczekujemy nastÄ™pnej. Afirmuje medytacjÄ™, spokojny oddech i umiejÄ™tność bycia w epicentrum wielkiego nic. Duszona rzÄ…dzÄ… niecodziennej rozrywki sztuka, zgodnie z teoriÄ… Hitchcocka, jest na co dzieÅ„ pozbawiona podobnych chwil. Bush wypeÅ‚nia tÄ™ lukÄ™ krystalicznÄ… wodÄ… w staÅ‚ym stanie skupienia.
BiaÅ‚Ä… symfoniÄ™ zbudowaÅ‚a ascetycznie, unikajÄ…c nowobogactwa. Na pÅ‚ycie dominujÄ… przepiÄ™kne, zawsze trafione, figury fortepianowe, delikatne pociÄ…gniÄ™cia smyków, rzadko pulsujÄ…ca elektronika i górskie echo. Jedynym, w klasycznym sensie, bardziej dynamicznym utworem jest protybetaÅ„ski protest-song "Wild Man" - wyszywany orientalnym, może nawet himalajskim, wzorem. Dawno nie sÅ‚yszaÅ‚em też tak zajmujÄ…cego chrypÄ… Eltona Johna i tak ciekawej propozycji, jak tytuÅ‚owe "50 okreÅ›leÅ„ na Å›nieg" recytowane chÅ‚odno przez Stephena Frya. ÅšledzÄ…c je wszystkie, zdajemy sobie sprawÄ™, że o wiele wiÄ™cej mówiÄ… o smutku bohatera naszych czasów, niż jego pieÅ›ni poÅ›wiÄ™conej zjawisku atmosferycznemu.
W porównaniu do maÅ‚ej Kate, Å›piew dużej Kate mocno siÄ™ zmieniÅ‚. Od dawna jest niższy, mniej piskliwy, rozkÅ‚ada siÄ™ wszerz, a nie wzdÅ‚uż, zachowujÄ…c jednak dawnÄ… emfazÄ™. A sama Kate? Nadal potrafi zafascynować siÄ™ umierajÄ…cym baÅ‚wanem, albo chronić Yeti przed Å›wiatem i umieszczeniem jego profilu na Facebooku.
Dojrzewa jednoczeÅ›nie jak wiosenna gaÅ‚Ä…zka - mróz mimochodem zniknÄ…Å‚, ale zmiany widać goÅ‚ym okiem. Jest może bledsza, trochÄ™ Å›piÄ…ca, trochÄ™ bardziej milczÄ…ca.
Kate Bush - 50 Words for Snow (2011)
Fish People/EMI
Grzegorz Rolecki
Komentarze |