Literatura Recenzje Literatura
Wys�ano dnia 11-10-2005 o godz. 08:00:00 przez pala2 29638
Wys�ano dnia 11-10-2005 o godz. 08:00:00 przez pala2 29638
Po przecztaniu "Kolekcjonera" stwierdziłam, że to tak dobra książka, że nie pozostaje mi nic innego jak tylko zagłębić się w kolejną propozycję autorstwa Johna Fowlesa. |
"Hebanowa wieża", która obecnie skończyłam czytać, różni się od poprzedniej. Przede wszystkim brakuje jej pewnego uporządkowania, gdyż posiada zbyt pogmatwane wątki i za dużo nawiązań do przeszłości bohaterów. Szczerze powiedziawszy sama nie potrafie w kilku zdaniach opisać o czym jest, więc posłuże sie opisem z wp.pl :
"Hebanowa wieża" Johna Fowlesa, to zbiór pięciu opowiadań, w który poza tytułowym wchodzą: "Eliduc", poprzedzony notą osobistą, "Niedobry Koko", "Enigma", oraz "Chmura". "Hebanowa wieża", rozpoczynająca tom oraz ofiarująca mu swój tytuł, to historia spotkania dwóch malarzy, starego Henry'ego Breasley'a oraz mającego przeprowadzić z nim wywiad Davida Williamsa.
Młodszy malarz wchodzi w świat zniedołężniałego niegdyś buntownika, który we własnej, prywatnej głuszy na swe usługi zamknął też dwie biginie, Świruskę i Myszę. A malarz jest wulgarny, jest ekscentrykiem, który w domu hołduje wolności, aż do bólu. Bawiącym się erotyką, jątrzącym, by potem wzruszająco przepraszać. To opowieść o zderzeniu światów, różnych sposobach myślenia, o tym co było i co jest. "Eliduc" to celtycka opowieść, opowiedziana przez Marie de France. Przełożona przez samego autora.
Jeżeli tytuł wydaje się wam znany, odnajdziecie ją także w antologii: "Arcydzieła francuskiego średniowiecza". Jednak "Eliduc" Fowlesa jest inny. To opowieść o miłości oraz zdolności nią obdarzonej kobiety, do oddania ukochanego, by tylko on był szczęśliwy. "Niedobry Koko", to utwór tak bardzo podobny do debiutu autora, czyli "Kolekcjonera", ale jednak diametralnie inny. Historia mężczyzny, świadka włamania, który staje się obserwatorem i mimowolnym, choć zaciekawionym słuchaczem. "Enigma", kryminalno-psychologiczne opowiadanie o tym, jak zaginięcie pana Fieldinga sprawiło, iż wszystko wyszło na wierzch. Ostania opowieść, "Chmura" to rodzinna opowieść i bajka w jednym. Najbardziej magiczna, fascynująca. John Fowles, to autor, który w tym zbiorze opowiadań, bawi się swoimi bohaterami. Obdarze je skomplikowaną psychiką, miesza w żywotach, nie pozwala odpocząć, a potem nam ofiaruje ich w jednym obrazie. I daje do myślenia."
Musze jednak zaznaczyć, że wszystkie te historie są niedokończone i z żadnej według mnie nie wynika nic wartościowego. To co jest chyba najbardziej charakterystyczne w tej książce, to specyficzna atmosfera, jak do tej pory pierwsza z jaką sie spotkałam.
Dlatego tez, wydaje mi się, że nie jest to dzieło dla zwykłego czytelnika, chociażby dlatego, iż posiada mnóstwo nie zrozumiałych słów, a ponad to opisy sa zbyt długie.Polega to na prezentowaniu przez cztery strony np. rosy na podwórku, językiem którego aby zrozumieć trzeba czytać ze słownikiem wyrazów obcych w ręku. Oczywiscie nie chodzi tu o takie obrazowanie jakiegoś zjawiska, badz sytuacji, że czytelnik z zapartym tchem to śledzi, a nudnym laniu wody.
Dla mnie ta książka jest o niczym, czystym werbalizmem, nie niosącym absolutnie żadnego przesłania.Czytając ją cały czas miałam nadzieje, że w końcu stanie sie w niej coś ciekawego, i gdyby nie ta złudna myśl, pewnie dawno bym ją odłożyłam. Chcę jednak zaznaczyć, iż nie wydaje mi sie stratą czasu przeczytanie jej, bo uważam że trzeba czytać różne książki by wyrabiać sobie własny pogląd na literaturę współczesną.
"Dzieło kapitalnie skonstruowane, doskonałe w opisach, perfekcyjne w dialogach, mistrzowskie w charakterystyce postaci". Tak ocenił "Hebanową wieże"magazyn "The Times", cóż ile ludzi tyle zdań, a ja niestety nie mogę podpisać się pod powyższym.
"Hebanowa wieża" Johna Fowlesa, to zbiór pięciu opowiadań, w który poza tytułowym wchodzą: "Eliduc", poprzedzony notą osobistą, "Niedobry Koko", "Enigma", oraz "Chmura". "Hebanowa wieża", rozpoczynająca tom oraz ofiarująca mu swój tytuł, to historia spotkania dwóch malarzy, starego Henry'ego Breasley'a oraz mającego przeprowadzić z nim wywiad Davida Williamsa.
Młodszy malarz wchodzi w świat zniedołężniałego niegdyś buntownika, który we własnej, prywatnej głuszy na swe usługi zamknął też dwie biginie, Świruskę i Myszę. A malarz jest wulgarny, jest ekscentrykiem, który w domu hołduje wolności, aż do bólu. Bawiącym się erotyką, jątrzącym, by potem wzruszająco przepraszać. To opowieść o zderzeniu światów, różnych sposobach myślenia, o tym co było i co jest. "Eliduc" to celtycka opowieść, opowiedziana przez Marie de France. Przełożona przez samego autora.
Jeżeli tytuł wydaje się wam znany, odnajdziecie ją także w antologii: "Arcydzieła francuskiego średniowiecza". Jednak "Eliduc" Fowlesa jest inny. To opowieść o miłości oraz zdolności nią obdarzonej kobiety, do oddania ukochanego, by tylko on był szczęśliwy. "Niedobry Koko", to utwór tak bardzo podobny do debiutu autora, czyli "Kolekcjonera", ale jednak diametralnie inny. Historia mężczyzny, świadka włamania, który staje się obserwatorem i mimowolnym, choć zaciekawionym słuchaczem. "Enigma", kryminalno-psychologiczne opowiadanie o tym, jak zaginięcie pana Fieldinga sprawiło, iż wszystko wyszło na wierzch. Ostania opowieść, "Chmura" to rodzinna opowieść i bajka w jednym. Najbardziej magiczna, fascynująca. John Fowles, to autor, który w tym zbiorze opowiadań, bawi się swoimi bohaterami. Obdarze je skomplikowaną psychiką, miesza w żywotach, nie pozwala odpocząć, a potem nam ofiaruje ich w jednym obrazie. I daje do myślenia."
Musze jednak zaznaczyć, że wszystkie te historie są niedokończone i z żadnej według mnie nie wynika nic wartościowego. To co jest chyba najbardziej charakterystyczne w tej książce, to specyficzna atmosfera, jak do tej pory pierwsza z jaką sie spotkałam.
Dlatego tez, wydaje mi się, że nie jest to dzieło dla zwykłego czytelnika, chociażby dlatego, iż posiada mnóstwo nie zrozumiałych słów, a ponad to opisy sa zbyt długie.Polega to na prezentowaniu przez cztery strony np. rosy na podwórku, językiem którego aby zrozumieć trzeba czytać ze słownikiem wyrazów obcych w ręku. Oczywiscie nie chodzi tu o takie obrazowanie jakiegoś zjawiska, badz sytuacji, że czytelnik z zapartym tchem to śledzi, a nudnym laniu wody.
Dla mnie ta książka jest o niczym, czystym werbalizmem, nie niosącym absolutnie żadnego przesłania.Czytając ją cały czas miałam nadzieje, że w końcu stanie sie w niej coś ciekawego, i gdyby nie ta złudna myśl, pewnie dawno bym ją odłożyłam. Chcę jednak zaznaczyć, iż nie wydaje mi sie stratą czasu przeczytanie jej, bo uważam że trzeba czytać różne książki by wyrabiać sobie własny pogląd na literaturę współczesną.
"Dzieło kapitalnie skonstruowane, doskonałe w opisach, perfekcyjne w dialogach, mistrzowskie w charakterystyce postaci". Tak ocenił "Hebanową wieże"magazyn "The Times", cóż ile ludzi tyle zdań, a ja niestety nie mogę podpisać się pod powyższym.
wp.pl
Komentarze
|