Nauka Technika Åšwiat Cywilizacja
Wys�ano dnia 16-02-2006 o godz. 22:35:40 przez agape 417
Wys�ano dnia 16-02-2006 o godz. 22:35:40 przez agape 417
Astronauci, którzy ponad 30 lat temu spacerowali po Księżycu, twierdzą, że Srebrny Glob pachnie, i to dziwnie znajomo. |
- Pył, który przykrywa powierzchnię naszego Księżyca, jest niezwykły - zachwycał się w grudniu 1972 r. Gene Cernan, członek załogi statku Apollo 17 (ostatniego, który lądował na naturalnym satelicie Ziemi). - Jest trochę jak śnieg, ale bardziej sypki.
Niektórzy astronauci po zdjęciu skafandrów próbowali nawet, jak smakuje. A jak pachnie? - Jak spalony proch strzelniczy - twierdził Cernan. Potwierdzali to inni astronauci.
Tajemniczy katar księżycowy
Trudno oczekiwać, by astronauta przytknął nos do powierzchni Księżyca i powąchał ją tak, jak wącha się kwiatki na łące. Jednak, gdy członkowie załogi pracowali na zewnątrz statku, ich grube skafandry oblepiał księżycowy pył. Choć przed wejściem do lądownika robili, co mogli, nie udawało im się otrzepać. Wnosili więc do środka chmury kurzu. I wtedy właśnie czuli, jak pachnie Księżyc.
- To bardzo wyraźny zapach - twierdził kilka miesięcy wcześniej pilot Apolla 16 Charlie Duke. - Jakby ktoś wystrzelił serię z karabinu - meldował na Ziemię Gene Cernan.
- Oni byli wojskowymi - wspomina geolog Jack Schmitt z misji Apollo 17, pierwszy i ostatni naukowiec, który spacerował po Księżycu. - Dokładnie wiedzieli, jak pachnie spalony wystrzałem proch.
Schmitt skarżył się też, że cierpi na księżycowy katar sienny. - Kiedy wróciłem do lądownika i zdjąłem skafander, kurz momentalnie dostał mi się do nosa. Przez kilkanaście godzin miałem katar - wspomina. Podobnie działo się po kolejnych spacerach księżycowych, choć reakcja była już słabsza. - Chyba trochę się do tego pyłu przyzwyczaiłem - przypuszcza.
To jedyny dotąd przypadek pozaziemskiego kataru siennego. - Inni po prostu siedzieli cicho i się nie przyznawali - śmieje się Schmitt. - Jako piloci oblatywacze bali się, że jak się przyznają do alergii, to lekarze ich uziemią.
Zwietrzały srebrny proch
Skąd zapach spalonego prochu wziął się na Srebrnym Globie? Nie wiadomo. Przez ponad 30 lat od ostatniej wizyty człowieka na Księżycu ta tajemnica nie doczekała się rozwiązania.
Dzisiejszy nowoczesny proch bezdymny to mieszanina nitrocelulozy i nitrogliceryny. Z kolei proch czarny, przy spalaniu którego wydziela się dużo dymu, składa się z saletry potasowej, węgla i siarki. Żaden z tych związków chemicznych nie występuje na Księżycu. Tamtejszy pył składa się z dwutlenku krzemu, zeszklonego i startego na proszek przez meteoryty uderzające w ziemskiego satelitę. Zawiera też żelazo, wapń i magnez.
Smaczku, całej historii dodaje to, że na Ziemi księżycowy kurz w ogóle nie pachnie. Amerykańscy astronauci przywieźli setki kamyków i kilogramy pyłu ze Srebrnego Globu. Wiele z tych próbek badał Gary Lofgren z NASA. - Brałem je w ręce, węszyłem koło nich, wąchałem moje ręce po odłożeniu kawałków skał na miejsce - opowiada. - Nie czułem spalonego prochu strzelniczego.
Czyżby astronauci zmyślali, a opowieści o dziwnym zapachu "wzięli z księżyca"? Niekoniecznie. - Próbki przywiezione przez astronautów zostały na Ziemi wyczyszczone z zapachu przez kontakt z wilgotnym, pełnym tlenu powietrzem - tłumaczy Lofgren. To oczywiście nie powinno się zdarzyć, bo astronauci łapali pył do specjalnych próżniowych termosów. W drodze powrotnej na Ziemię przez nieszczelnie korki musiał jednak przecisnąć się tlen i para wodna. I tak srebrny proch wywietrzał.
Cztery zapachowe hipotezy
Istnieje kilka hipotez próbujących wyjaśnić, dlaczego astronauci wracający z księżycowych spacerów czuli zapach prochu. Astronauta Don Pettit porównuje Księżyc do ziemskiej pustyni. - Pustynia nie pachnie. Nabiera aromatu dopiero wtedy, kiedy spadnie deszcz. Parująca woda wypycha w górę cząsteczki zapachowe uwięzione wcześniej w suchym gruncie. A Księżyc to pustynia, która liczy sobie już 4 mld lat - wyjaśnia.
Inną hipotezę stawia Jack Schmitt. Jego zdaniem meteoryty, które bombardowały kiedyś Srebrny Glob i dzięki którym jego powierzchnię pokrywa warstwa pyłu, rozbiły wiązania pomiędzy cząsteczkami księżycowych skał. Teraz samotne molekuły szukają innych, z którymi mogłyby się połączyć. Także w środku nosa astronauty. - Stąd ten dziwny zapach - uważa geolog.
Jeszcze inną koncepcję ma Gary Lofgren. - Parujące z księżycowego pyłu gazy to wiatr słoneczny - uważa. - Pozbawiony magnetosfery Księżyc jest narażony na ciągły ostrzał ze strony Słońca. Atomy helu i wodoru wiążą się z księżycowym pyłem, a kiedy ten trafi do wypełnionej tlenem kabiny statku kosmicznego, parują i... pachną.
Gary Lofgren dopuszcza jeszcze jedną możliwość: - Być może pył księżycowy spala się w wypełnionym tlenem lądowniku. Ten proces zachodzi zbyt wolno, żeby pojawiły się płomienie, ale jest wystarczająco intensywny, by pojawił się zapach spalenizny.
Jedno jest pewne: nie dowiemy się prawdy, dopóki znowu nie polecimy na Księżyc. W następnym roku NASA chce przeznaczyć 4 mld dolarów na przygotowania do wyprawy. I tak co roku aż do 2018 r., kiedy wszystko będzie już gotowe do lotu. Podróż na Srebrny Glob ma kosztować ok. 100 mld dolarów. Pozostaje na 12 lat uzbroić się w cierpliwość.
O księżycowym zapachu czytaj na stronie NASA: http://www.nasa.gov/mission_pages/exploration/mmb/30jan_smellofmoondust.html
Niektórzy astronauci po zdjęciu skafandrów próbowali nawet, jak smakuje. A jak pachnie? - Jak spalony proch strzelniczy - twierdził Cernan. Potwierdzali to inni astronauci.
Tajemniczy katar księżycowy
Trudno oczekiwać, by astronauta przytknął nos do powierzchni Księżyca i powąchał ją tak, jak wącha się kwiatki na łące. Jednak, gdy członkowie załogi pracowali na zewnątrz statku, ich grube skafandry oblepiał księżycowy pył. Choć przed wejściem do lądownika robili, co mogli, nie udawało im się otrzepać. Wnosili więc do środka chmury kurzu. I wtedy właśnie czuli, jak pachnie Księżyc.
- To bardzo wyraźny zapach - twierdził kilka miesięcy wcześniej pilot Apolla 16 Charlie Duke. - Jakby ktoś wystrzelił serię z karabinu - meldował na Ziemię Gene Cernan.
- Oni byli wojskowymi - wspomina geolog Jack Schmitt z misji Apollo 17, pierwszy i ostatni naukowiec, który spacerował po Księżycu. - Dokładnie wiedzieli, jak pachnie spalony wystrzałem proch.
Schmitt skarżył się też, że cierpi na księżycowy katar sienny. - Kiedy wróciłem do lądownika i zdjąłem skafander, kurz momentalnie dostał mi się do nosa. Przez kilkanaście godzin miałem katar - wspomina. Podobnie działo się po kolejnych spacerach księżycowych, choć reakcja była już słabsza. - Chyba trochę się do tego pyłu przyzwyczaiłem - przypuszcza.
To jedyny dotąd przypadek pozaziemskiego kataru siennego. - Inni po prostu siedzieli cicho i się nie przyznawali - śmieje się Schmitt. - Jako piloci oblatywacze bali się, że jak się przyznają do alergii, to lekarze ich uziemią.
Zwietrzały srebrny proch
Skąd zapach spalonego prochu wziął się na Srebrnym Globie? Nie wiadomo. Przez ponad 30 lat od ostatniej wizyty człowieka na Księżycu ta tajemnica nie doczekała się rozwiązania.
Dzisiejszy nowoczesny proch bezdymny to mieszanina nitrocelulozy i nitrogliceryny. Z kolei proch czarny, przy spalaniu którego wydziela się dużo dymu, składa się z saletry potasowej, węgla i siarki. Żaden z tych związków chemicznych nie występuje na Księżycu. Tamtejszy pył składa się z dwutlenku krzemu, zeszklonego i startego na proszek przez meteoryty uderzające w ziemskiego satelitę. Zawiera też żelazo, wapń i magnez.
Smaczku, całej historii dodaje to, że na Ziemi księżycowy kurz w ogóle nie pachnie. Amerykańscy astronauci przywieźli setki kamyków i kilogramy pyłu ze Srebrnego Globu. Wiele z tych próbek badał Gary Lofgren z NASA. - Brałem je w ręce, węszyłem koło nich, wąchałem moje ręce po odłożeniu kawałków skał na miejsce - opowiada. - Nie czułem spalonego prochu strzelniczego.
Czyżby astronauci zmyślali, a opowieści o dziwnym zapachu "wzięli z księżyca"? Niekoniecznie. - Próbki przywiezione przez astronautów zostały na Ziemi wyczyszczone z zapachu przez kontakt z wilgotnym, pełnym tlenu powietrzem - tłumaczy Lofgren. To oczywiście nie powinno się zdarzyć, bo astronauci łapali pył do specjalnych próżniowych termosów. W drodze powrotnej na Ziemię przez nieszczelnie korki musiał jednak przecisnąć się tlen i para wodna. I tak srebrny proch wywietrzał.
Cztery zapachowe hipotezy
Istnieje kilka hipotez próbujących wyjaśnić, dlaczego astronauci wracający z księżycowych spacerów czuli zapach prochu. Astronauta Don Pettit porównuje Księżyc do ziemskiej pustyni. - Pustynia nie pachnie. Nabiera aromatu dopiero wtedy, kiedy spadnie deszcz. Parująca woda wypycha w górę cząsteczki zapachowe uwięzione wcześniej w suchym gruncie. A Księżyc to pustynia, która liczy sobie już 4 mld lat - wyjaśnia.
Inną hipotezę stawia Jack Schmitt. Jego zdaniem meteoryty, które bombardowały kiedyś Srebrny Glob i dzięki którym jego powierzchnię pokrywa warstwa pyłu, rozbiły wiązania pomiędzy cząsteczkami księżycowych skał. Teraz samotne molekuły szukają innych, z którymi mogłyby się połączyć. Także w środku nosa astronauty. - Stąd ten dziwny zapach - uważa geolog.
Jeszcze inną koncepcję ma Gary Lofgren. - Parujące z księżycowego pyłu gazy to wiatr słoneczny - uważa. - Pozbawiony magnetosfery Księżyc jest narażony na ciągły ostrzał ze strony Słońca. Atomy helu i wodoru wiążą się z księżycowym pyłem, a kiedy ten trafi do wypełnionej tlenem kabiny statku kosmicznego, parują i... pachną.
Gary Lofgren dopuszcza jeszcze jedną możliwość: - Być może pył księżycowy spala się w wypełnionym tlenem lądowniku. Ten proces zachodzi zbyt wolno, żeby pojawiły się płomienie, ale jest wystarczająco intensywny, by pojawił się zapach spalenizny.
Jedno jest pewne: nie dowiemy się prawdy, dopóki znowu nie polecimy na Księżyc. W następnym roku NASA chce przeznaczyć 4 mld dolarów na przygotowania do wyprawy. I tak co roku aż do 2018 r., kiedy wszystko będzie już gotowe do lotu. Podróż na Srebrny Glob ma kosztować ok. 100 mld dolarów. Pozostaje na 12 lat uzbroić się w cierpliwość.
O księżycowym zapachu czytaj na stronie NASA: http://www.nasa.gov/mission_pages/exploration/mmb/30jan_smellofmoondust.html
Komentarze |