Kielce v.0.8

Turystyka i Podróże
Karaiby spowija dym z marihuany

 drukuj stron�
Turystyka i Podróże Świat
Wys�ano dnia 04-01-2009 o godz. 21:53:04 przez sergio 3385

Parada obłoków na niebie wygląda tak, jakby Wielka Armada postanowiła odbić wyspę z rąk Anglików. W mniej prawomyślnych porównaniach gęste, ogromne cumulusy przez specjalistów od pogody określane jako congestus to kłęby marihuanowego dymu. Gorszące? Nie na Jamajce.

Mimo że handel zielskiem oficjalnie jest zabroniony, to 70 proc. mieszkańców wyspy (reprezentanci wszystkich grup społecznych - od biedoty w slumsach po garstkę białych bogaczy) przyznaje się do jego palenia. W zupełnie aturystycznym Kingston i opanowanym przez Amerykanów, Anglików i Niemców Montego Bay trawę można kupić na każdym rogu. Od handlarzy tym dobrem trzeba się opędzać.

Niebieskie jest piękne

Błękitnawa mgiełka zasnuwająca jamajski pejzaż to efekt gorącego i wilgotnego klimatu. Skojarzenia ze spojrzeniami tubylców zasnutych dymem w szarobłękitnym odcieniu nasuwają się same.

W temperaturze 26 st.Celsjusza i przy sezonowych deszczach cała roślinność wyspy, z konopiami włącznie, rozrasta się bardzo bujnie. Na zielonych stokach Błękitnych Gór nadzwyczajnie udaje się kawa. Jej ziarna uchodzą za jedne z najlepszych na świecie. Napar, jaki się z nich uzyskuje, ma wspaniały mocny, a jednocześnie zrównoważony aromat, smak - idealny.

Cena tego specjału zwala z nóg nawet na Jamajce. Za jednofuntową paczkę ziarenek (ok. 375 g) trzeba niekiedy zapłacić nawet 40 dol. amerykańskich. I tak się opłaca; w naszym kraju opakowanie 250 g Blue Mountain kosztuje ponad dwa razy więcej.

Aby arabice zapewnić optymalne warunki, uprawia się ją na wysokości 2000 m n.p.m. pod osłoną specjalnych drzew. Chronią one krzewy przed palącym słońcem, ulewnymi deszczami i wiatrem, zatrzymując za to cenną wilgoć.

Zbiory i pierwszą selekcję przeprowadza się ręcznie. Potem w ruch idą komputery i lasery. Ziarna dobierane są pod względem wielkości, kształtu i ciężaru.

Do tak naprawdę niedużej plantacji jamajskiej kawy (7 tys. ha bez możliwości powiększenia areału) można dotrzeć, udając się na wycieczkę w góry. Nie jest to wyprawa dla każdego, ale warto znieść niedogodności tej podróży, by ujrzeć tę cudowną wyspę z jej dość wysokiego dachu. Blue Mountain Peak, najwyższy szczyt wyspy, odległy od stolicy o zaledwie kilkanaście kilometrów, liczy sobie 2256 m n.p.m. Widoki zapierają dech w piersiach. Nie dość, że widać stąd całe wybrzeże, to przy odpowiedniej pogodzie można dostrzec nawet Kubę. Z Kingston wyjeżdża się na jeepami na północ, a tam już pojawiają sie pierwsze soczystozielone stoki jamajskich Tatr.

Północ - południe

Ukochana przez turystów Jamajka i codzienność jej mieszkańców to zupełnie dwie różne wyspy. Przybysze kochają północne wybrzeże, wysprzątane i zamknięte kwartały Montego Bay i Ocho Rios, rajskie plaże i piniakoladę. Nie muszą jeździć i zwiedzać zabytków, bo nie ma ich na wyspie zbyt wiele, więc wystarczą im morze, plaże i baseny.

Amatorzy wypoczynku aktywnego mogą surfować, żeglować i nurkować. Nie wspinają się na Góry Błękitne, bo mogą się spocić.

W ekskluzywnym Ocho Rios żelaznym punktem każdej wycieczki jest dom Noela Cowarda, angielskiego dramaturga, muzyka, reżysera, aktora i malarza, który w swojej przepięknie położonej rezydencji podejmował Charliego Chaplina, Elizabeth Taylor i Richarda Burtona. Drugi punktem są pobliskie absolutnie niezwykłe wodospady na Dunn's River, a trzecim muzeum Boba Marleya.

O stolicy kraju, gdzie artysta się wychował wraz Peterem Toshem i Bunnym Wailerem, wspomina się wśród turystów rzadko. W mieście, którego 1/3 powierzchni zajmują dzielnice biedoty, bardziej od ukochanego przez turystów Marleya cenią ragga Sizzla'ego Kalonjiego i Capletona. Artyści dość często zsyłają ogień na gejów, białych bogaczy, polityków i Watykan, oskarżając ich całe zło świata.

Linia podziału bywa bardzo wyraźna. Nie trzeba nawet zapuszczać się do getta w Kingston, malowniczo rozłożonego nad zatoką, by to odczuć. Wystarczy zboczyć z głównej ulicy i usiąść w pierwszym lepszym barze. W głośnikach głucho dudnią basy jak w amerykańskim hip-hopie, sposób śpiewania bywa agresywny, choć nie ma wątpliwości, że wciąż jest to reggae.

Nawet wykonawcy odwołujący się do rastafarianizmu nie unikają ostrego słownictwa i często odwołują się do przemocy. W gangsta ragga jak refren powtarzają się wystrzały na przemian ze szczękiem przeładowywanej broni.

Oksfordzka wymowa jest w tym wypadku taką samą rzadkością jak w Montego Bay patois - wybuchowa mieszanka angielskiego, hiszpańskiego i języków afrykańskich. Jeśli bywalcy tych lokali tego nie chcą, żaden z przybyszów nie zrozumie, o czym rozmawiają.

Kingston ma jedną cechę wspólną z Mexico City i Rio de Janeiro - zupełnie nie oddaje charakteru całego kraju. W innych zaprojektowanych od linijki miasteczkach i osadach Jamajczycy wiodą wręcz sielankowy żywot, uprawiając warzywa i owoce, które potem trafiają na stoły restauracji w najpopularniejszych kurortach.

Nieustraszeni w akcji

Czy to praktykujący rasta, czy wojujący gangsta, a nawet bogobojny protestancki hodowca kóz - wszyscy bez wyjątku wielbią ganję. Dla jednych jest to alternatywa dla piwka albo dwóch, dla innych lek na astmę i inne dolegliwości, dla rasta - "wisdom weed", zioło wiedzy, niezbędne do medytacji i przenikania istoty świata.

Rastafarianizm pojawił się na wyspie w latach 30. ubiegłego wieku. Ruch dość szybko zdobył popularność. Jako emigranci rastafarianie dotarli na Wyspy Brytyjskie, a potem do Europy i do Stanów Zjednoczonych. Ich ruch ogromną popularność zyskał dzięki reggae i twórczości Boba Marleya. Nazwa ruchu pochodzi od Ras Tafari (Nieustraszony), imienia chrzestnego cesarza Etiopii Haile Selassie, jednego z bohaterów ruchu, wielbionego jako wysłannika boga.

Potrząsających dreadami jako "lwy judejskie grzywami" rastafarian można spotkać i w parku, i na plaży. Lepiej wtedy nie podchodzić. Rozpuszczone dreadlocki mają budzić strach i grozę zepsutego świata. Przyjazny rasta chowa swą straszliwą broń pod kolorową czapką albo - jak Bobo Ashanti, jeden z odłamów ruchu - pod turbanem.

INFORMACJE PRAKTYCZNE

Jamajka leży w archipelagu Wielkich Antyli na Morzu Karaibskim w strefie klimatu równikowego wilgotnego.
Najniższa średnia temperatura panuje w styczniu: 24 st. C, najwyższa w lipcu: 27 st. C.
Kraj ma powierzchnię 11 tys. km kw. i trzy miliony mieszkańców. Od 1962 roku Jamajka jest państwem w pełni niepodległym. Językiem urzędowym jest angielski, a walutą dolar jamajski.

WAŻNE ADRESY:

Ambasada Jamajki
Schmargendorfer Strasse 32,
D-12159 Berlin
tel. (0-0 49 30) 85 99 45 11
fax (0-0 49 30) 85 99 45 40
e-mail: info@jamador.de
www.jamador.de

Konsulat RP w Kingston
konsul honorowy: Irena Cousins (polski, angielski)
35 Millborough Crescent, Kingston 6, Jamaika, W.I.
tel. (0-01 876) 927-63-06; fax 978-92-13
e-mail: kmrlmc@cwjamajca.com

JAK DOJECHAĆ

Najdogodniejsze połączenia lotnicze z Londynu.
Koszt wizy - 25 USD. Można ją uzyskać na lotnisku. Wymagany okres ważności paszportu przy wjeździe wynosi 6 miesięcy. Służby celne mogą zażądać okazania biletu powrotnego.

WARTO WIEDZIEĆ

Nie można wwozić narkotyków, broni i amunicji, roślin, owoców i zwierząt. Zakazany jest wywóz dewiz powyżej 10 tys. USD.

KOMUNIKACJA

Po Jamajce można się poruszać, korzystając z lokalnych linii lotniczych, autobusów i taksówek. Popularne są wypożyczalnie rowerów i samochodów. Aby poruszać się po drogach, wymagane jest międzynarodowe prawo jazdy. Uwaga, obowiązuje ruch lewostronny.


Arkadiusz Braumberger dziennik.pl


Komentarze

Error connecting to mysql