Cywilizacja Świat SOSNepal,
Wys�ano dnia 15-05-2015 o godz. 09:26:50 przez rafa 16359
Wys�ano dnia 15-05-2015 o godz. 09:26:50 przez rafa 16359
8 tysięcy nie żyje, 19 tysięcy jest rannych, 8 milionów trwa w skrajnej nędzy. Upiorna matematyka zdarzeń w Nepalu zamiast porażać często dystansuje. Wydajemy się zbyt mali, żeby tę siłę ogarnąć i uratować człowieka, który nie ma imienia. Ale to nieprawda. Możemy pomóc nawet bez ruszania się sprzed komputera. |
Budowanie nudzi, dręczy i wymaga czasu. Większość przechodzi obok, czasem przypałęta się jakaś psina. A kiedy w Kielcach mają burzyć starą kamienicę, to na miejscu zdarzenia od rana czyhają uczestnicy konkursów fotograficznych i oniemiałe lamentem babcie z wnuczkami. Piękno destrukcji pozwala przeżyć coś tu i teraz. „Czy nie o to w życiu chodzi?„ - zapyta reporter na śmieciówce przeprowadzając sondę o minionych wakacjach. Być może. Wyobraźmy sobie jednak, że ktoś burzy nie budynek, ale całe miasto. Że w mieście przebywają oniemiałe lamentem babcie z wnuczkami, z synami i z córkami. Trzęsienie ziemi w Nepalu zabrało im prawo do narzekania. Daleko to bardzo, miliony deptaków Sienkiewicza stąd. No i u nas też się nie przelewa. Ale poznajmy tych ludzi. Prześlijmy parę groszy albo melodię dobrych słów. Może kiedyś wrócą do nas.
Katmandu
Pemba ma 15 lat i mieszka w Katmandu. Hebanowe wysepki źrenic patrzą na człowieka na w pół dojrzale; wokół przypala je brązowa pustynia policzków. W lepszych okolicznościach uświetniłby pewnie Instagram zachodniego turysty, który przyjechawszy na egzotyczne wakacje, realizuje się zdjęciami tubylców. „No, bystry chłopaszek” - tak byśmy ochrzcili Pembę u nas, na Łysej Górze.
- Powiedział mi, jak ma na imię, podał swój adres zamieszkania. Był zaskakująco świadomy. - mówił L.B. Basnet, oficer policji, który jako pierwszy przebił się przez warstwy gruzu. Łatwo nie było. Pembę przygniotły dwa metry betonu.
Do 25 kwietnia 2015 roku dorabiał sobie w prawie 10-piętrowym, zachodnim hotelu. Brzmi dumnie. W kraju bieda aż piszczy, korupcja pod sam sufit, trzeba sobie radzić. Ale akurat tego dnia nepalska ziemia zatrzęsła się najmocniej od 80 lat. Budowla runęła na gości, pracowników, przechodniów, przejezdnych i na Pembę. Bystrzak zdołał jeszcze ukryć się pod stojącym w pobliżu motorem. To uratowało mu życie.
- Myślałem, że to sen. Nie wiem, czy teraz też nie śnię. - opowiada angielskiemu Guardianowi, który pytał go o pogląd na temat swojej nieśmierci - Nikt mnie nie słyszał, więc po dwóch dniach przestałem krzyczeć.
Piątego na zgliszczach wydarzył się cud. Po 120 godzinach odnalazła go ekipa nepalsko-amerykańska. Na ulicy rytualny płacz, ratowników noszono na rękach jak piłkarzy zwycięskiej drużyny. Człowiek ocalony! Złoty kamyczek w oceanie kurzu i honorowa bramka w przegranym meczu.
Świat widzi go teraz w zbyt dużej koszuli szpitalnej, z jedną ręką podłączoną do kroplówki i drugą, która zaopiekowała się puszką owoców. To luksus. Pod powierzchnią żywił się własnym potem i okruchami z drugiego śniadania. Teraz też brakuje wszystkiego - leków, prowiantu, pieniędzy i powrotu do domu. Przed trzęsieniem Pemba żył w domku gościnnym, który później obrócił się w proch.
- Żyjemy pod namiotem. - mówi Surya, ojciec Pemby - Ale strasznie cieszę się, że mój syn żyje.
Niedługo jednak statywy się złożą, a kanały przełączą. To prawa człowieka, tylko odrobinę mniej okrutne od praw natury. 8 tysięcy nie żyje, 19 tysięcy jest rannych, 8 milionów zabliźnia się w skrajnej nędzy.
Laurel
Tysiące kilometrów dalej albo bliżej mieszka Neev. Żyje w niewielkiej mieścinie o nazwie Laurel, w stanie Maryland (USA), znanej z tego, że przez chwilę mieszkał tam Dwight D. Eisenhower zanim jeszcze wygrał drugą wojnę światową i został prezydentem mocarstwa.
Na fotografii widzimy schludnie odzianego krasnoludka w marynarce i krawacie większym niż jego tułów. Elegancki Neev ma dziwny nawyk rozbijania skarbonki w każde urodziny i oddawania jej zawartości na cele charytatywne. Do tej pory było to jakieś 300 dolarów rocznie.
- Ciekawe, ile mu z tego zostanie, jak zacznie zanosić dziesięcinę do ZUS-u. - powie ironista z Czarnowa. Tego nie wiemy. Z pewnością ostanie się niezwykła historia. Dzieciak poszedł o krok dalej i z pomocą portalu crowdfundingowego udało mu się zebrać 28 tysięcy dolarów, które przeznaczy na pomoc dla Nepalczyków. Kolejny spryciula.
Kielce
My więksi jesteśmy i mamy krótsze krawaty, jednak też możemy pomóc. Już teraz. Bez odwracania głowy od komputera, telefonu i tabletu. Hojniejsze lub skromniejsze datki można wpłacać przez Polską Akcję Humanitarną, która organizuje także inicjatywę dla Nepalu. Biorą w niej udział miasta z całej Polski.
Planujemy również spotkanie poświęcone krainie Nepalu. Pokażemy zdjęcia z podróży, opowiemy o obyczajach i religii i posłuchamy tych, którzy byli i widzieli na własne oczy. A będzie o czym rozmawiać i o czym słuchać. To, co dobre pomoże zrozumieć, dlaczego warto naprawiać to wszystko, co złe. Jeśli zatem chciałbyś dorzucić swoje trzy grosze - w postaci zdjęć albo opowieści z wakacji - skontaktuj się z nami. Każda pomoc będzie niezwykle cenna
#SOSNepal
Katmandu
Pemba ma 15 lat i mieszka w Katmandu. Hebanowe wysepki źrenic patrzą na człowieka na w pół dojrzale; wokół przypala je brązowa pustynia policzków. W lepszych okolicznościach uświetniłby pewnie Instagram zachodniego turysty, który przyjechawszy na egzotyczne wakacje, realizuje się zdjęciami tubylców. „No, bystry chłopaszek” - tak byśmy ochrzcili Pembę u nas, na Łysej Górze.
- Powiedział mi, jak ma na imię, podał swój adres zamieszkania. Był zaskakująco świadomy. - mówił L.B. Basnet, oficer policji, który jako pierwszy przebił się przez warstwy gruzu. Łatwo nie było. Pembę przygniotły dwa metry betonu.
Do 25 kwietnia 2015 roku dorabiał sobie w prawie 10-piętrowym, zachodnim hotelu. Brzmi dumnie. W kraju bieda aż piszczy, korupcja pod sam sufit, trzeba sobie radzić. Ale akurat tego dnia nepalska ziemia zatrzęsła się najmocniej od 80 lat. Budowla runęła na gości, pracowników, przechodniów, przejezdnych i na Pembę. Bystrzak zdołał jeszcze ukryć się pod stojącym w pobliżu motorem. To uratowało mu życie.
- Myślałem, że to sen. Nie wiem, czy teraz też nie śnię. - opowiada angielskiemu Guardianowi, który pytał go o pogląd na temat swojej nieśmierci - Nikt mnie nie słyszał, więc po dwóch dniach przestałem krzyczeć.
Piątego na zgliszczach wydarzył się cud. Po 120 godzinach odnalazła go ekipa nepalsko-amerykańska. Na ulicy rytualny płacz, ratowników noszono na rękach jak piłkarzy zwycięskiej drużyny. Człowiek ocalony! Złoty kamyczek w oceanie kurzu i honorowa bramka w przegranym meczu.
Świat widzi go teraz w zbyt dużej koszuli szpitalnej, z jedną ręką podłączoną do kroplówki i drugą, która zaopiekowała się puszką owoców. To luksus. Pod powierzchnią żywił się własnym potem i okruchami z drugiego śniadania. Teraz też brakuje wszystkiego - leków, prowiantu, pieniędzy i powrotu do domu. Przed trzęsieniem Pemba żył w domku gościnnym, który później obrócił się w proch.
- Żyjemy pod namiotem. - mówi Surya, ojciec Pemby - Ale strasznie cieszę się, że mój syn żyje.
Niedługo jednak statywy się złożą, a kanały przełączą. To prawa człowieka, tylko odrobinę mniej okrutne od praw natury. 8 tysięcy nie żyje, 19 tysięcy jest rannych, 8 milionów zabliźnia się w skrajnej nędzy.
Laurel
Tysiące kilometrów dalej albo bliżej mieszka Neev. Żyje w niewielkiej mieścinie o nazwie Laurel, w stanie Maryland (USA), znanej z tego, że przez chwilę mieszkał tam Dwight D. Eisenhower zanim jeszcze wygrał drugą wojnę światową i został prezydentem mocarstwa.
Na fotografii widzimy schludnie odzianego krasnoludka w marynarce i krawacie większym niż jego tułów. Elegancki Neev ma dziwny nawyk rozbijania skarbonki w każde urodziny i oddawania jej zawartości na cele charytatywne. Do tej pory było to jakieś 300 dolarów rocznie.
- Ciekawe, ile mu z tego zostanie, jak zacznie zanosić dziesięcinę do ZUS-u. - powie ironista z Czarnowa. Tego nie wiemy. Z pewnością ostanie się niezwykła historia. Dzieciak poszedł o krok dalej i z pomocą portalu crowdfundingowego udało mu się zebrać 28 tysięcy dolarów, które przeznaczy na pomoc dla Nepalczyków. Kolejny spryciula.
Kielce
My więksi jesteśmy i mamy krótsze krawaty, jednak też możemy pomóc. Już teraz. Bez odwracania głowy od komputera, telefonu i tabletu. Hojniejsze lub skromniejsze datki można wpłacać przez Polską Akcję Humanitarną, która organizuje także inicjatywę dla Nepalu. Biorą w niej udział miasta z całej Polski.
Planujemy również spotkanie poświęcone krainie Nepalu. Pokażemy zdjęcia z podróży, opowiemy o obyczajach i religii i posłuchamy tych, którzy byli i widzieli na własne oczy. A będzie o czym rozmawiać i o czym słuchać. To, co dobre pomoże zrozumieć, dlaczego warto naprawiać to wszystko, co złe. Jeśli zatem chciałbyś dorzucić swoje trzy grosze - w postaci zdjęć albo opowieści z wakacji - skontaktuj się z nami. Każda pomoc będzie niezwykle cenna
#SOSNepal
grol / fot. Omar Havana/Getty Images
Komentarze |