Kielce
Wys�ano dnia 26-02-2007 o godz. 08:00:00 przez pala2 484
Wys�ano dnia 26-02-2007 o godz. 08:00:00 przez pala2 484
Prowincjonalna mentalność, kompleks niższości, obawa przed podejmowaniem ryzyka gospodarczego - to największe wady kielczan według europosłów. |
Dwóch posłów do Parlamentu Europejskiego - Adama Bielana z PiS (wiceprzewodniczący PE) i Bogdana Klicha z PO - zapytaliśmy, jakie widzą wady Kielc i kielczan, a także słabości, z którymi powinniśmy walczyć.
Według naszych rozmówców w rozwoju najbardziej przeszkadza nam mentalność. - Kielczanie i mieszkańcy województwa mają małą skłonność do podejmowania ryzyka gospodarczego, otwierania działalności gospodarczej na własną rękę. To widać w statystykach, jest tu najmniejsza liczba przedsiębiorstw w kraju. Niewątpliwie to kwestia pewnej mentalności, mam nadzieję, że to ulegnie zmianie - mówi Adam Bielan.
Poseł Bogdan Klich twierdzi, że najbardziej przeszkadzają nam prowincjonalne kompleksy. - Kielce same muszą wyjść z takiego syndromu, który jest znany również w Krakowie - poczucia, że jest się w drugiej lidze. Mają one syndrom ośrodka spętanego w swoim rozwoju pewnymi grzechami przeszłości; syndrom miasta, które nie do końca rozumie, jakie ma atuty - zauważa poseł Klich.
Przyznaje, że nie najlepiej również z poziomem kieleckich uczelni.
- Trzeba lepiej wykorzystać ten potencjał, kadrę, którą macie - mówi. Pytany, dlaczego innym, Rzeszowowi, Szczecinowi, Opolu, udało się już założyć uniwersytet, Klich odpowiada dyplomatycznie: - Proszę pozwolić, że nie będę tego komentował. Sam zaangażowałem się w utworzenie uniwersytetu w Kielcach.
Poseł Bielan przestrzega: - Kielce powinny wycisnąć jak cytrynę wszystkie możliwości. Unia może się rozszerzyć o inne kraje, jak Turcja, zmienią się priorytety i pula środków dla regionów o tak dużej populacji mieszkańców na wsi, o tak słabej infrastrukturze i tak biednych jak świętokrzyskie może się zmniejszyć.
Jak na razie z wykorzystaniem środków unijnych nie jest najlepiej. Jak wyliczył w swoim przemówieniu podczas konferencji Adam Bielan, po podsumowaniu dwóch lat Polski w UE Kielce nie znalazły się w rankingu 50 polskich miast, które skorzystały z największych środków unijnych, a liczba bezrobotnej młodzieży w mieście jest dwukrotnie większa niż średnia w Unii.
Według naszych rozmówców w rozwoju najbardziej przeszkadza nam mentalność. - Kielczanie i mieszkańcy województwa mają małą skłonność do podejmowania ryzyka gospodarczego, otwierania działalności gospodarczej na własną rękę. To widać w statystykach, jest tu najmniejsza liczba przedsiębiorstw w kraju. Niewątpliwie to kwestia pewnej mentalności, mam nadzieję, że to ulegnie zmianie - mówi Adam Bielan.
Poseł Bogdan Klich twierdzi, że najbardziej przeszkadzają nam prowincjonalne kompleksy. - Kielce same muszą wyjść z takiego syndromu, który jest znany również w Krakowie - poczucia, że jest się w drugiej lidze. Mają one syndrom ośrodka spętanego w swoim rozwoju pewnymi grzechami przeszłości; syndrom miasta, które nie do końca rozumie, jakie ma atuty - zauważa poseł Klich.
Przyznaje, że nie najlepiej również z poziomem kieleckich uczelni.
- Trzeba lepiej wykorzystać ten potencjał, kadrę, którą macie - mówi. Pytany, dlaczego innym, Rzeszowowi, Szczecinowi, Opolu, udało się już założyć uniwersytet, Klich odpowiada dyplomatycznie: - Proszę pozwolić, że nie będę tego komentował. Sam zaangażowałem się w utworzenie uniwersytetu w Kielcach.
Poseł Bielan przestrzega: - Kielce powinny wycisnąć jak cytrynę wszystkie możliwości. Unia może się rozszerzyć o inne kraje, jak Turcja, zmienią się priorytety i pula środków dla regionów o tak dużej populacji mieszkańców na wsi, o tak słabej infrastrukturze i tak biednych jak świętokrzyskie może się zmniejszyć.
Jak na razie z wykorzystaniem środków unijnych nie jest najlepiej. Jak wyliczył w swoim przemówieniu podczas konferencji Adam Bielan, po podsumowaniu dwóch lat Polski w UE Kielce nie znalazły się w rankingu 50 polskich miast, które skorzystały z największych środków unijnych, a liczba bezrobotnej młodzieży w mieście jest dwukrotnie większa niż średnia w Unii.
ziem Gazeta Wyborcza
Komentarze |