Muzyka Rozmowy
Wys�ano dnia 21-03-2009 o godz. 18:10:01 przez rafa 5175
Wys�ano dnia 21-03-2009 o godz. 18:10:01 przez rafa 5175
Koncert grupy Polpo Motel zakończył 7 edycję Festiwalu Firmament, organizowanego przez Fundację Kultury Wici. |
Sopranistka Olga Mysłowska jest klasycznie wykształconą śpiewaczką, jej specjalizacja to muzyka baroku. Daniel Pigoński na klawiszach wydobywa eksperymentalne dźwięki, modulując je komputerowo. Jest to duet zaskakujący, interesujący, a prywatnie wiecznie roześmiany i nastawiony pozytywnie. Podczas spaceru po Kielcach muzyków najbardziej zachwyciła enigmatyczna Aleja Sław na Skwerze Harcerskim im. Szarych Szeregów.
Na czym polega Wasza oryginalność?
Olga: Kwestia starcia naszych zupełnie różnych inspiracji, osobowości. Nie mamy identycznych gustów. Jesteśmy konglomeratem i efekt tego, co nam się wykluje, jest zawsze nieprzewidywalny.
Jak jest z tymi osobowościami? Oglądając Was na koncercie Ty, Olga, byłaś przerażająco kusząca, niczym śmierć. Aż współczułem Danielowi... Kto jest kim na scenie?
Olga: Ja chyba jestem na scenie facetem, chociaż trudno to jednoznacznie określić. To taka androgeniczna. Mieszamy się płciami.
Dzięki tej muzycznej różnicy nie można Was zaszufladkować. To plus czy minus?
Olga: Wydaje mi się, że plus. Jeśli słyszysz muzykę i po kilku taktach jesteś w stanie to zaszufladkować, to robi się bezpiecznie. Dla mnie najważniejsze jest, by w jakiejkolwiek sztuce zawarty był niepokój. Jeśli jest coś oczywistego, to wiesz, po jakim gruncie się poruszasz i wtedy cała niespodzianka i przyjemność mija.
Jest na polskiej scenie ktoś podobny do Was? Ktoś, z kim możecie konkurować?
Olga: Nie chcę, żeby wyszło, że sobie pochlebiamy, ale chyba nie ma osób grających podobną muzykę do naszej. Jesteśmy do tego stopnia dziwni, że sami nie jesteśmy w stanie określić, jaki to jest gatunek.
Daniel: To jest starcie czegoś poważnego z czymś bardzo niepoważnym. Ta granica załamuje się. Mój kolega na koncercie śmiał się, że najpierw czuł się jak w kościele, a za chwilę jak na placu zabaw. I o to chodzi. To powinno być zaskakujące. Raz patos, a za chwilę łamanie patosu jakąś infantylnością.
Olga, Twój warsztat jest nienaganny...
Olga: W porównaniu ze śpiewem operowym, śpiewanie zwykłym głosem jest śmiesznie proste. Masz taki zapas techniczny, że rzeczywiście możesz zrobić, co Ci się żywnie podoba. Czujesz, że masz jeszcze miliard kilometrów w jedną i drugą stronę. Oczywiście jak się da za dużo, to wszystko szlag trafia.
Macie wrażenie, że manipulujecie publicznością?
Daniel: Nasze koncerty sÄ… nieco loteriÄ…, koncert jest zawsze nieprzewidywalny.
Olga: Trema nas nie obezwładnia i dzięki temu można wyczuć publiczność i wiedzieć, co zrobić, by przyciągnąć uwagę. Są osoby, które przez całe życie mają tremę. Muszą się wypłakać w garderobie, żeby wyjść na scenę. U nas tak nie ma, być może to już kwestia doświadczenia.
Nie boicie się, że przez takie bezpieczeństwo sceniczne wpadniecie w rutynę?
Olga: To nie dziaÅ‚a w ten sposób. BezpieczeÅ„stwo daje możliwość oceniania na bieżąco tego, co siÄ™ dzieje. To daje komfort – na koncercie możesz zrobić, co chcesz.
Jak wygląda Wasza codzienność? Żyjecie z muzyki?
Olga: Moim dodatkowym zajÄ™ciem jest tÅ‚umaczenie tekstów – bardzo lubiÄ™ to robić.
Daniel: Ja piszę dużo muzyki do zwykłych teatrów.
A jakie miejsce w Waszej hierarchii wartości zajmuje sztuka?
Olga: Pierwsze.
Daniel: Olga, albo samochody...
Olga: No tak, u mnie najpierw sztuka, a potem samochody. Daniel zaraża mnie samochodami. Dojdzie do tego, że lada moment zamienię się w blacharę (śmiech).
Przyjście na Wasz koncert ma być z założenia tylko przeżyciem estetycznym, czy czymś więcej?
Olga: To jest pytanie, na które nam nie wypada odpowiadać. Jeśli kogoś taka muzyka chwyta za gardło, to dobrze. Gdyby wszyscy mówili, że jest to fajne, to byłoby źle.
Ale tworzycie coś i co chcecie tą muzyką powiedzieć?
Olga: Tworząc, ta muzyka przez nas przepływa. Nie mamy tak, że zakładamy co i jak zrobimy; co w którym momencie przekażemy słuchaczom. To nie działa w ten sposób.
Daniel: Najprościej rzecz ujmując, chcemy, by ludzie przenieśli się na koncertach do jakiejś innej krainy, by weszli w trans. Chcemy, by oderwali się od rzeczywistości. Gdybym był widzem, to tańczyłbym na swoim własnym koncercie.
Dużo jest imprez w Polsce takich, jak dzisiejszy festiwal?
Olga: Graliśmy na Openerze, na OFFie, na Transvizualiach i dziś na Firmamencie. Do tego gramy również w klubach.
Jaki jest popyt na WaszÄ… muzykÄ™?
Olga: Gdyby na naszą muzykę był duży popyt, to zaczęłabym się martwić o nasze społeczeństwo.
Jak podobajÄ… Wam siÄ™ Kielce?
Olga: Jesteśmy zachwyceni tym, że zostaliśmy oprowadzeni po mieście.
Daniel: Dzięki Kubie i Kubie (autorowi i Kubie Juszyńskiemu - przyp. red.).
Olga: Podobała mi się Kadzielnia i odnowione kamienice. Jest mi jednak przykre, że już nie ma starego neonu przy Kinie Moskwa. Za to Aleja Sław w parku jest nieprzewidywalna jak nasza muzyka.
Zajrzycie za rok na festiwal? Pozostała jeszcze Wietrznia do zwiedzenia.
Olga: Z pewnością!
Daniel: Koniecznie, musimy zobaczyć tą Wietrznię, którą tak chwalicie.
Dzięki za rozmowę.
Dzięki wielkie.
Rozmawiał Jakub Wątor
Kielce, 14.12.2008
Na czym polega Wasza oryginalność?
Olga: Kwestia starcia naszych zupełnie różnych inspiracji, osobowości. Nie mamy identycznych gustów. Jesteśmy konglomeratem i efekt tego, co nam się wykluje, jest zawsze nieprzewidywalny.
Jak jest z tymi osobowościami? Oglądając Was na koncercie Ty, Olga, byłaś przerażająco kusząca, niczym śmierć. Aż współczułem Danielowi... Kto jest kim na scenie?
Olga: Ja chyba jestem na scenie facetem, chociaż trudno to jednoznacznie określić. To taka androgeniczna. Mieszamy się płciami.
Dzięki tej muzycznej różnicy nie można Was zaszufladkować. To plus czy minus?
Olga: Wydaje mi się, że plus. Jeśli słyszysz muzykę i po kilku taktach jesteś w stanie to zaszufladkować, to robi się bezpiecznie. Dla mnie najważniejsze jest, by w jakiejkolwiek sztuce zawarty był niepokój. Jeśli jest coś oczywistego, to wiesz, po jakim gruncie się poruszasz i wtedy cała niespodzianka i przyjemność mija.
Jest na polskiej scenie ktoś podobny do Was? Ktoś, z kim możecie konkurować?
Olga: Nie chcę, żeby wyszło, że sobie pochlebiamy, ale chyba nie ma osób grających podobną muzykę do naszej. Jesteśmy do tego stopnia dziwni, że sami nie jesteśmy w stanie określić, jaki to jest gatunek.
Daniel: To jest starcie czegoś poważnego z czymś bardzo niepoważnym. Ta granica załamuje się. Mój kolega na koncercie śmiał się, że najpierw czuł się jak w kościele, a za chwilę jak na placu zabaw. I o to chodzi. To powinno być zaskakujące. Raz patos, a za chwilę łamanie patosu jakąś infantylnością.
Olga, Twój warsztat jest nienaganny...
Olga: W porównaniu ze śpiewem operowym, śpiewanie zwykłym głosem jest śmiesznie proste. Masz taki zapas techniczny, że rzeczywiście możesz zrobić, co Ci się żywnie podoba. Czujesz, że masz jeszcze miliard kilometrów w jedną i drugą stronę. Oczywiście jak się da za dużo, to wszystko szlag trafia.
Macie wrażenie, że manipulujecie publicznością?
Daniel: Nasze koncerty sÄ… nieco loteriÄ…, koncert jest zawsze nieprzewidywalny.
Olga: Trema nas nie obezwładnia i dzięki temu można wyczuć publiczność i wiedzieć, co zrobić, by przyciągnąć uwagę. Są osoby, które przez całe życie mają tremę. Muszą się wypłakać w garderobie, żeby wyjść na scenę. U nas tak nie ma, być może to już kwestia doświadczenia.
Nie boicie się, że przez takie bezpieczeństwo sceniczne wpadniecie w rutynę?
Olga: To nie dziaÅ‚a w ten sposób. BezpieczeÅ„stwo daje możliwość oceniania na bieżąco tego, co siÄ™ dzieje. To daje komfort – na koncercie możesz zrobić, co chcesz.
Jak wygląda Wasza codzienność? Żyjecie z muzyki?
Olga: Moim dodatkowym zajÄ™ciem jest tÅ‚umaczenie tekstów – bardzo lubiÄ™ to robić.
Daniel: Ja piszę dużo muzyki do zwykłych teatrów.
A jakie miejsce w Waszej hierarchii wartości zajmuje sztuka?
Olga: Pierwsze.
Daniel: Olga, albo samochody...
Olga: No tak, u mnie najpierw sztuka, a potem samochody. Daniel zaraża mnie samochodami. Dojdzie do tego, że lada moment zamienię się w blacharę (śmiech).
Przyjście na Wasz koncert ma być z założenia tylko przeżyciem estetycznym, czy czymś więcej?
Olga: To jest pytanie, na które nam nie wypada odpowiadać. Jeśli kogoś taka muzyka chwyta za gardło, to dobrze. Gdyby wszyscy mówili, że jest to fajne, to byłoby źle.
Ale tworzycie coś i co chcecie tą muzyką powiedzieć?
Olga: Tworząc, ta muzyka przez nas przepływa. Nie mamy tak, że zakładamy co i jak zrobimy; co w którym momencie przekażemy słuchaczom. To nie działa w ten sposób.
Daniel: Najprościej rzecz ujmując, chcemy, by ludzie przenieśli się na koncertach do jakiejś innej krainy, by weszli w trans. Chcemy, by oderwali się od rzeczywistości. Gdybym był widzem, to tańczyłbym na swoim własnym koncercie.
Dużo jest imprez w Polsce takich, jak dzisiejszy festiwal?
Olga: Graliśmy na Openerze, na OFFie, na Transvizualiach i dziś na Firmamencie. Do tego gramy również w klubach.
Jaki jest popyt na WaszÄ… muzykÄ™?
Olga: Gdyby na naszą muzykę był duży popyt, to zaczęłabym się martwić o nasze społeczeństwo.
Jak podobajÄ… Wam siÄ™ Kielce?
Olga: Jesteśmy zachwyceni tym, że zostaliśmy oprowadzeni po mieście.
Daniel: Dzięki Kubie i Kubie (autorowi i Kubie Juszyńskiemu - przyp. red.).
Olga: Podobała mi się Kadzielnia i odnowione kamienice. Jest mi jednak przykre, że już nie ma starego neonu przy Kinie Moskwa. Za to Aleja Sław w parku jest nieprzewidywalna jak nasza muzyka.
Zajrzycie za rok na festiwal? Pozostała jeszcze Wietrznia do zwiedzenia.
Olga: Z pewnością!
Daniel: Koniecznie, musimy zobaczyć tą Wietrznię, którą tak chwalicie.
Dzięki za rozmowę.
Dzięki wielkie.
Rozmawiał Jakub Wątor
Kielce, 14.12.2008
Komentarze |