Kielce v.0.8

Turystyka i Podróże
Kliszów

 drukuj stron�
Turystyka i Podróże Świętokrzyskie Turystyka i Podróże
Wys�ano dnia 17-09-2004 o godz. 09:00:00 przez pala2 570

Na polach pod Kliszowem przed 302 laty starło się ponad 40 tys. żołnierzy z kilku państw. Była to jedna z największych bitew w dziejach Małopolski, ale więcej dziś o niej wiedzą Szwedzi czy Niemcy. Kliszów to licząca obecnie 250 mieszkańców wieś w gminie Kije. O tym, że wpisała się na trwałe w historię Europy, świadczy pamiątkowy kamień postawiony dwa lata temu przed szkołą.


Z umieszczonej przy nim tablicy można się dowiedzieć, że 19 lipca 1702 roku na polach między Kliszowem, Rębowem, Borczynem, Wierzbicą, Górkami, Kijami i Kokotem "stoczona została największa i najbardziej krwawa na ziemiach polskich bitwa Wojny Północnej - wielkiego konfliktu zbrojnego ówczesnej Europy".

Król "ukijowiony"

Naprzeciw siebie stanęły około 20-tysięczna armia pod dowództwem króla szwedzkiego Karola XII i liczniejsze o około tysiąc żołnierzy wojska polsko-saskie dowodzone przez króla Augusta II Mocnego. Sześciogodzinny bój zakończył się zwycięstwem Szwedów. Okupili je stratą około pół tysiąca żołnierzy. Zginął m.in. książę Fryderyk Holstein-Gottorp, szwagier Karola XII. Straty pokonanych były znacznie większe: około dwóch tysięcy poległych i tysiąc wziętych do niewoli. Szwedzi zdobyli też 48 armat i cały tabor wojsk Augusta II.

W bitwie pod Kliszowem ostatni raz w historii szarżowała polska husaria, dowodzona przez hetmana Hieronima Lubomirskiego. Formacja ta, która w XVII wieku wielokrotnie przynosiła chwałę Rzeczypospolitej, tym razem chluby nie przyniosła. Szarża na Szwedów nie powiodła się, a hetman i jego husarzy opuścili plac boju. Odsłonili tym samym skrzydło wojsk saskich, przyczyniając się walnie do klęski Augusta II. Historycy twierdzą, że Lubomirskiemu właśnie o to chodziło. Zwycięstwo umocniłoby bowiem pozycję króla polskiego, do czego nie chcieli dopuścić magnaci.

O Auguście II po bitwie mawiano "król ukijowiony", ponieważ dostał baty pod Kijami. O husarzach zaś pisano w jednym z wierszy: "Woleli swój grzbiet uchylić pod Kije, niżeli kruszyć o Szwedów kopije".

Z powodu tej niechlubnej postawy, a także faktu, że była to właściwie konfrontacja szwedzko-saska, bitwa pod Kliszowem znalazła się na marginesie historii Polski. Bardziej interesowano się nią na zachodzie Europy, a zwłaszcza w Szwecji. Szwedzi do dziś przyjeżdżają na wycieczki do Kliszowa, by oglądać miejsce triumfu swojego oręża.

W poszukiwaniu śladów

Zobaczyć wiele nie mogą. Miejsca, gdzie walczyli i ginęli ich przodkowie, to dziś łąki lub pola uprawne. Błonia między Kliszowem a drogą Jędrzejów - Chmielnik mieszkańcy nazywają Czarniawą lub Czerniawą. 302 lata temu czerniły się od nagromadzonego wojska, teraz widać tylko białą kamienistą drogę, pasące się krowy i wierzby rosochate. Wierzby rosną też w zagłębieniu w pobliżu drogi z Kliszowa do Kokota. Tam również miał toczyć się krwawy bój.

Kule, broń czy fragmenty żołnierskiego rynsztunku, jakie znaleziono na miejscu bitwy, znajdują się głównie u prywatnych kolekcjonerów. Gdzieś w Nidzie spoczywają zatopione armaty. Nie zachowały się nawet mogiły żołnierzy. - Król Karol XII urządził swoim poległym bardzo uroczysty pogrzeb. Jeszcze w XIX wieku kopce szwedzkie były widziane, ale później zostały rozmyte - mówi Andrzej Dziubiński, nauczyciel historii w Szkole Podstawowej nr 1 w Pińczowie.

Wójt gminy Kije Krzysztof Słonina zapowiada przeprowadzenie badań, które pozwolą zlokalizować miejsce pochówku poległych. I zaprasza w przyszłą sobotę, 18 września, do Kliszowa na III Zlot "Tożsamość i Pamięć". W pierwszym dwa lata temu brali udział dyplomaci z państw biorących udział w bitwie, w ubiegłym roku szwedzcy karabinierzy i rycerze z Chęcin. Teraz zlot będzie skromniejszy. Rozpocznie go o godz. 12 zbiórka harcerska na placu przy szkole. Później w programie m.in. występy artystyczne i ognisko. Będzie można również posłuchać informacji o bitwie i skosztować wojskowej grochówki.



Jak tam trafić

Jadąc drogą Kielce - Pińczów należy w Kijach skręcić w prawo na drogę Chmielnik - Jędrzejów, a po kilkuset metrach jeszcze raz w prawo i przez wieś Kokot dojedziemy do Kliszowa.


Janusz Kędracki Gazeta Wyborcza


Komentarze

Error connecting to mysql