Literatura Recenzje Cywilizacja
Wys�ano dnia 12-03-2006 o godz. 08:00:00 przez pala2 503
Wys�ano dnia 12-03-2006 o godz. 08:00:00 przez pala2 503
Kolorowe pisemka - każdy z nas je zna - mam tu na myśli zarówno te typowo kobiece w stylu "Glamour", czy "Cosmopolitan", towarzysko-plotkarskie typu "Gala" oraz trzecie - poradnikowe w stylu "Olivii". |
Co jakiś czas mam wątpliwą przyjemność przeglądać te kolorowe gazetki. Pojawiają się one w moim domu wraz z filmami na dvd. I do końca nie wiem, czy film jest dodatkiem do gazetki, czy gazetka do filmu. Osobiście nigdy bym nie kupił gazetki dla samej gazetki, ale czasem są tam filmy naprawdę warte do obejrzenia np. Siedem, czy Inni.
Cały czas zastawiam się kto jest odbiorcami tych gazetek, poza fanami kina i modnych tej zimy szalików?? W pisemkach typu "Gala" autorzy piszą głównie o tym kto z kim spał, albo nie spał, albo z kim miał romans ewentualnie, że aktorka A miała na festiwalu w Cannes fatalną sukienkę, co wcale nie przeszkadza napisać 2 strony dalej, że polska aktorka B na festiwalu w Gdyni wystąpiła we wspaniałej kreacji (wg mnie prawie zupełnie nie różniącej się od tej która miała aktora A). Szczerze mówiąc co mnie obchodzi życie innych?? Są sławni i bogaci- fajnie, ale co mnie obchodzi z kim śpią albo nie śpią i się ściskają. Uważam że moje życie jest wystarczająco ciekawe i emocjonujące (zdam ten egzamin czy nie?) że nie muszę się emocjonować życiem innych, szczególnie, że jak już wspomniałem, co mnie to obchodzi?!
Stąd mój wniosek że fanami takich gazetek są chyba ludzie, którzy uważają że ich życie jest szare i beznadziejne, dlatego muszą się napatrzeć na kolorowe zdjęcia i podpisy pod nimi (w "Gali" itp. chyba nie ma artykułów dłuższych niż 10 zdań), by dodać kolorów swojemu życiu. Z jednej strony co kto lubi, ale z drugiej Ci ludzie muszą być chyba bardzo sfrustrowani żeby podniecać się informacjami z takich czasopism. Dlatego dochodzę do wniosku, że obecność pisemek w stylu "Gali", na rynku wydawniczym świadczy że nasze społeczeństwo nie jest zbyt rozgarnięte, a jego horyzonty myślowe są mocno ograniczone. Ale to tylko moja opinia.
Kolejny rodzaj to czasopisma typowo kobiece. Największa ciekawostką jakiej udało mi się w nich doszukać (nie pamiętam już dokładnie jakie to było czasopismo- "Glamour", czy "Cosmo") było opublikowanie wyników badań na temat środków do walki z cellulitis (pomijam szczegół, że pisma te lansują również teorie, że żeby być piękną wystarczy że podobasz się sobie, nie musisz się bóg wie jak męczyć, żeby przypodobać się facetom). Otóż jakieś niemieckie laboratorium przeprowadziło test ww. środków. Okazało się, że w walce z cellulitis pomaga głównie dieta i ćwiczenia, zaś wszystkie kremy i maści mogą być stosowane jako środek wspomagający, gdyż same nic nie dają (może tylko nawilżoną skórę).
Kilka stron dalej zaś gazeta testowała kremy na cellulitis, pisząc o zwycięscy że po kilku tygodniach widać wyraźną poprawę. Więc chyba jest tu coś nie tak??? A swoją drogą czytając takie gazetki na miejscu kobiet popadł bym w mega kompleksy, gdyż piszą tam o wszystkich elementach ciała kobiety opisując ich potencjalne mankamenty i pokazując skuteczne wg nich rozwiązania. I to jest chyba dowód na to że pismo to redagują kobiety, których jedynym celem jest zdołować inne kobiety, bo ja (podejrzewam że podobnie jak większość facetów) wielu z tych "mankamentów" o których jest w tych gazetach napisane, nie widzę w ogóle.
Więc dziewczyny nie przejmujcie się głupotami które wypisuje "Cosmo", czy "Glamour" na temat urody!!! My i tak kochamy was takie jakie jesteście. A swoją drogą któreś z kolorowych czasopism (nie pamiętam z którego "gatunku") przyznało firmie Dove nagrodę za najlepszą kampanię reklamową pt. "Kobiece kształty, piękne kształty" (pamiętacie ją mam nadzieję?? osobiście uważam że była to najlepsza kampania reklamowa kosmetyków jaka kiedykolwiek została zrobiona - wreszcie pokazali kobiety, a nie potencjalne wieszaki na ubrania). I bardzo dobrze, bo kampania była świetna, z tym że przyznanie nagrody dla tej kampanii, wcale nie przeszkadzały gazecie promować wizerunków bardzo szczupłych kobiet, do których przytulić się może tylko masochista (kto lubi wbijające się kości??), pisząc przy tym że z programem ćwiczeń i dietą proponowanymi przez to mądre pisemko osiągniesz idealną wg pisemka sylwetkę. Więc gdzie tu jakaś konsekwencja, sens i logika??? Ale może ja jestem tylko facetem, który nie jest w stanie zrozumieć kobiecych pism.
Cały czas zastawiam się kto jest odbiorcami tych gazetek, poza fanami kina i modnych tej zimy szalików?? W pisemkach typu "Gala" autorzy piszą głównie o tym kto z kim spał, albo nie spał, albo z kim miał romans ewentualnie, że aktorka A miała na festiwalu w Cannes fatalną sukienkę, co wcale nie przeszkadza napisać 2 strony dalej, że polska aktorka B na festiwalu w Gdyni wystąpiła we wspaniałej kreacji (wg mnie prawie zupełnie nie różniącej się od tej która miała aktora A). Szczerze mówiąc co mnie obchodzi życie innych?? Są sławni i bogaci- fajnie, ale co mnie obchodzi z kim śpią albo nie śpią i się ściskają. Uważam że moje życie jest wystarczająco ciekawe i emocjonujące (zdam ten egzamin czy nie?) że nie muszę się emocjonować życiem innych, szczególnie, że jak już wspomniałem, co mnie to obchodzi?!
Stąd mój wniosek że fanami takich gazetek są chyba ludzie, którzy uważają że ich życie jest szare i beznadziejne, dlatego muszą się napatrzeć na kolorowe zdjęcia i podpisy pod nimi (w "Gali" itp. chyba nie ma artykułów dłuższych niż 10 zdań), by dodać kolorów swojemu życiu. Z jednej strony co kto lubi, ale z drugiej Ci ludzie muszą być chyba bardzo sfrustrowani żeby podniecać się informacjami z takich czasopism. Dlatego dochodzę do wniosku, że obecność pisemek w stylu "Gali", na rynku wydawniczym świadczy że nasze społeczeństwo nie jest zbyt rozgarnięte, a jego horyzonty myślowe są mocno ograniczone. Ale to tylko moja opinia.
Kolejny rodzaj to czasopisma typowo kobiece. Największa ciekawostką jakiej udało mi się w nich doszukać (nie pamiętam już dokładnie jakie to było czasopismo- "Glamour", czy "Cosmo") było opublikowanie wyników badań na temat środków do walki z cellulitis (pomijam szczegół, że pisma te lansują również teorie, że żeby być piękną wystarczy że podobasz się sobie, nie musisz się bóg wie jak męczyć, żeby przypodobać się facetom). Otóż jakieś niemieckie laboratorium przeprowadziło test ww. środków. Okazało się, że w walce z cellulitis pomaga głównie dieta i ćwiczenia, zaś wszystkie kremy i maści mogą być stosowane jako środek wspomagający, gdyż same nic nie dają (może tylko nawilżoną skórę).
Kilka stron dalej zaś gazeta testowała kremy na cellulitis, pisząc o zwycięscy że po kilku tygodniach widać wyraźną poprawę. Więc chyba jest tu coś nie tak??? A swoją drogą czytając takie gazetki na miejscu kobiet popadł bym w mega kompleksy, gdyż piszą tam o wszystkich elementach ciała kobiety opisując ich potencjalne mankamenty i pokazując skuteczne wg nich rozwiązania. I to jest chyba dowód na to że pismo to redagują kobiety, których jedynym celem jest zdołować inne kobiety, bo ja (podejrzewam że podobnie jak większość facetów) wielu z tych "mankamentów" o których jest w tych gazetach napisane, nie widzę w ogóle.
Więc dziewczyny nie przejmujcie się głupotami które wypisuje "Cosmo", czy "Glamour" na temat urody!!! My i tak kochamy was takie jakie jesteście. A swoją drogą któreś z kolorowych czasopism (nie pamiętam z którego "gatunku") przyznało firmie Dove nagrodę za najlepszą kampanię reklamową pt. "Kobiece kształty, piękne kształty" (pamiętacie ją mam nadzieję?? osobiście uważam że była to najlepsza kampania reklamowa kosmetyków jaka kiedykolwiek została zrobiona - wreszcie pokazali kobiety, a nie potencjalne wieszaki na ubrania). I bardzo dobrze, bo kampania była świetna, z tym że przyznanie nagrody dla tej kampanii, wcale nie przeszkadzały gazecie promować wizerunków bardzo szczupłych kobiet, do których przytulić się może tylko masochista (kto lubi wbijające się kości??), pisząc przy tym że z programem ćwiczeń i dietą proponowanymi przez to mądre pisemko osiągniesz idealną wg pisemka sylwetkę. Więc gdzie tu jakaś konsekwencja, sens i logika??? Ale może ja jestem tylko facetem, który nie jest w stanie zrozumieć kobiecych pism.
Komentarze |