Kultura
Wys�ano dnia 25-11-2011 o godz. 15:24:33 przez rafa 2525
Wys�ano dnia 25-11-2011 o godz. 15:24:33 przez rafa 2525
Plac artystów od września do połowy października zajmowała metalowa konstrukcją Leona Tarasewicza – białostockiego artysty, którego twórczość znana jest w całym świecie. Tarasewicz został do Kielc sprowadzony za sprawą Tomasza Tworka, prezesa firmy budowlanej, która zapewniła metalowe moduły konstrukcji, jednocześnie wielkiego miłośnika sztuki. – Znaleziono mnie, przywieziono, pokazano miejsce i zacząłem kombinować, co tu można zrobić - wypowiada się Tarasewicz dla „Gazety Wyborczej”. |
Konstrukcja ta jest pierwszą tak ogromną instalacją w karierze artysty. Inspirowana bagnami, nieopodal, których spędzał dzieciństwo. Kolorowy labirynt, który ukazuje się po wejściu do instalacji, ma przypominać moc mieszających się kolorów, jakie Tarasewicz dostrzegał jako dziecko nad owym bagnem. Konstrukcja celowo nie posiada dachu, przybliża odwiedzającemu bezpośredni odbiór niebieskiego nieba skalanego białymi chmurami. Kolory zastosowane na wewnętrznych słupkach mają przypominać zieleń traw, jesienne ozłocone drzewa oraz wielobarwne kwiaty, lustra zaś mają spełniać funkcję odbijającej się w bagiennej sadzawce przyrody.
Zapytaliśmy kilkoro kielczan o to, co sądzą o labiryncie Leona Tarasewicza. 21-letniemu Norbertowi początkowo wydawało się, że będzie to coś w stylu labiryntu w wesołym miasteczku, gdzie po wejściu można będzie się zgubić, bądź lustra będą wydłużały lub skracały sylwetkę. Jednakże po wejściu rozczarował się troszkę. – Miałam zupełnie inne oczekiwania w stosunku do instalacji – skomentował nasz rozmówca.
Zdaniem 26-letniego Łukasza była to wspaniała akcja. – Chciałbym widzieć więcej tego typu atrakcji w naszym mieście. Jednak jeden taki labirynt w 200-tysięcznym mieście, to jak jedno piwo w piątkowy wieczór – zauważył Łukasz.
Natomiast dla 23-letniej Oli infantylność tego miejsca była urzekająca. – Niemniej jednak odnosi się wrażenie, że kielecka społeczność jest bardziej wymagająca. Zabieg lustrzany jest banalny, przewidywalny i mało zaskakujący – skonstatowała Ola.
Leon Tarasewicz jest z wykształcenia malarzem, po warszawskim ASP, gdzie do dziś dzień wykłada przestrzeń malarską. Został również odznaczony srebrnym medalem „Zasłużony Kulturze – Gloria Artis”, jak i Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Państwa Polskiego.
Zapytaliśmy kilkoro kielczan o to, co sądzą o labiryncie Leona Tarasewicza. 21-letniemu Norbertowi początkowo wydawało się, że będzie to coś w stylu labiryntu w wesołym miasteczku, gdzie po wejściu można będzie się zgubić, bądź lustra będą wydłużały lub skracały sylwetkę. Jednakże po wejściu rozczarował się troszkę. – Miałam zupełnie inne oczekiwania w stosunku do instalacji – skomentował nasz rozmówca.
Zdaniem 26-letniego Łukasza była to wspaniała akcja. – Chciałbym widzieć więcej tego typu atrakcji w naszym mieście. Jednak jeden taki labirynt w 200-tysięcznym mieście, to jak jedno piwo w piątkowy wieczór – zauważył Łukasz.
Natomiast dla 23-letniej Oli infantylność tego miejsca była urzekająca. – Niemniej jednak odnosi się wrażenie, że kielecka społeczność jest bardziej wymagająca. Zabieg lustrzany jest banalny, przewidywalny i mało zaskakujący – skonstatowała Ola.
Leon Tarasewicz jest z wykształcenia malarzem, po warszawskim ASP, gdzie do dziś dzień wykłada przestrzeń malarską. Został również odznaczony srebrnym medalem „Zasłużony Kulturze – Gloria Artis”, jak i Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Państwa Polskiego.
Katarzyna Ziębińska
Komentarze |