Kultura Recenzje
Wys�ano dnia 16-03-2007 o godz. 08:00:00 przez pala2 848
Wys�ano dnia 16-03-2007 o godz. 08:00:00 przez pala2 848
W XXI wieku to nie znawcy i krytycy decydują o tym, jakie dzieła uznawane są za cenne. Robią to konsumenci, a wartość sztuki wyznaczają prawa rynku. |
Pojęcie komercja pochodzi od łacińskiego słowa commercium, które oznacza handel towarami. Współcześnie słowo to zyskało negatywne zabarwienie. Używanie go w pejoratywnym znaczeniu, jako schlebianie gustom publiczności, jest dosyć dziwne. Prawie każdy funkcjonujący w handlu czy usługach jest zmuszony reagować na zapotrzebowanie klientów.
W systemie kapitalistycznym ten, kto nie zachowuje się w ten sposób, ma marne szanse na odniesienie finansowego sukcesu. Właśnie dlatego współcześni artyści nie mogą "bujać w obłokach" i czekać aż ktoś ich doceni - muszą dostosować się do panujących warunków.
Klasyczna koncepcja twórczości mówiła o sztukach pięknych. Kładziono nacisk na harmonię, czystość i szlachetność - dzieło miało idealizować rzeczywistość. XIX i XX wiek zmienił podejście do funkcji sztuki. Francuski pisarz i myśliciel Andre Malraux stwierdził, że powinna ukazywać to, co na co dzień jest chronione przez konwenanse i tabu społeczne, czyli "ciemną stronę świata". Sądził, że sztuka może być piękna, nawet jeśli przedstawia brzydotę, a jej celem jest ukazywanie rzeczywistości.
Współczesny rozwój technologii sprawił, że wierne odzwierciedlanie rzeczywistości nie stanowi problemu. Prawie każdy może kupić kamerę, aparat cyfrowy, czy pisać bloga w Internecie, gdzie bez krępacji ujawnia szczegóły ze swego życia. Jednak ukazana w ten sposób rzeczywistość rzadko kiedy jest piękna. Ma raczej charakter ekshibicjonistyczny i drastyczny, a mimo to bezosobowy.
Obecnie każdy laik może zostać twórcą, dlatego "prawdziwi" artyści szczególnie chcą zwrócić na siebie uwagę. Niestety wrażenia, jakie wywierają ich "dzieła" mają najczęściej charakter negatywny, bo twórcy wsadzają przysłowiowy "kij w mrowisko". Tak właśnie powstają projekty typu: obieranie ziemniaków w galerii, czy sprzedawanie w słoiczkach różnych wydzielin ciała artystki jako dzieła sztuki. Chociaż widzowie wciąż pragną nowości i oryginalności, to jednak potrafią zachować zdrowy rozsądek. Prawa rynku sprawiły, że tego typu "artystyczne" akcje nie odniosły sukcesu.
Efekty działań artystów trudno określić mianem "pięknych". "Sztuki piękne" ostatnio utraciły ten szlachetny epitet na rzecz innych: szokujące, realistyczne, nowe, obskurne czy oryginalne. W efekcie piękno zostało zaanektowane przez konsumpcję. Pojawia się go coraz więcej w naszym otoczeniu - pięknieją nasze miasta i domy. Projektanci przedmiotów użytkowych starają się nadać im artystyczny wygląd. Mamy coraz piękniejsze samochody, meble, kuchenki, suszarki czy nawet bidety. Dodatkowo spadają ceny tych towarów i pojawiają się coraz tańsze ich odpowiedniki. Można nawet produkować diamenty "identyczne z naturalnymi" za około 1/5 ceny oryginalnych (robią to dwie amerykańskie firmy).
To, co jest trudne, nigdy się dobrze nie sprzedawało. "Kultura wysoka" ma znacznie mniejszy zasięg niż popularna, ponieważ jest bardziej wymagająca w odbiorze. Aby z nią obcować bezpośrednio, potrzeba czasu, przygotowania i zaangażowania. Łatwiej jest znaleźć w Internecie zdjęcie jakieś obrazu, posłuchać dobrej jakości nagrań, niż iść do muzeum, czy filharmonii. Prowadzący takie placówki chcą jednak przyciągnąć publiczność.
Przykładowo dyrektorzy teatrów próbują, co będzie lepsze: klasyka, klasyka uwspółcześniona, farsy, czy współczesne dramaty? Nowe sztuki często epatują wulgarnością, co ma być odbiciem realnego życia. Tego trendu nie pochwala Andrzej Wajda (w rozmowie z Katarzyną Jaworską): "Posługiwanie się językiem ulicy utwierdza publiczność w przekonaniu, że i ona ma prawo tak mówić". Jednak chyba największą nadzieją dla placówek kulturalnych jest to, że widzowie po prostu zatęsknią za bezpośrednim kontaktem z aktorami
Pieniądz rządzi światem, ale prawo popytu i podaży nigdy nie powinno być priorytetem dla prawodawców podejmujących decyzje dotyczące kultury. Większość ludzi nigdy nie była, nie jest i nie będzie zainteresowana kulturą wysokiej jakości, ponieważ woli łatwo przyswajalny, przyjemny produkt.
Gdyby ogół społeczeństwa decydował o wydatkach, to czy powstawałyby zamki królewskie i pałace cesarskie? Gdyby niewolników pytano o zdanie, na pewno nie chcieliby, żeby budowano piramidy w Egipcie. Kultura popularna zawsze będzie prężnym tworem. Sztuka prezentująca wyższą jakość i wartości potrzebuje wsparcia, a pieniądze na nią wydane stanowić będą inwestycję w przyszłość.
Marta Szczecińska
W systemie kapitalistycznym ten, kto nie zachowuje się w ten sposób, ma marne szanse na odniesienie finansowego sukcesu. Właśnie dlatego współcześni artyści nie mogą "bujać w obłokach" i czekać aż ktoś ich doceni - muszą dostosować się do panujących warunków.
Klasyczna koncepcja twórczości mówiła o sztukach pięknych. Kładziono nacisk na harmonię, czystość i szlachetność - dzieło miało idealizować rzeczywistość. XIX i XX wiek zmienił podejście do funkcji sztuki. Francuski pisarz i myśliciel Andre Malraux stwierdził, że powinna ukazywać to, co na co dzień jest chronione przez konwenanse i tabu społeczne, czyli "ciemną stronę świata". Sądził, że sztuka może być piękna, nawet jeśli przedstawia brzydotę, a jej celem jest ukazywanie rzeczywistości.
Współczesny rozwój technologii sprawił, że wierne odzwierciedlanie rzeczywistości nie stanowi problemu. Prawie każdy może kupić kamerę, aparat cyfrowy, czy pisać bloga w Internecie, gdzie bez krępacji ujawnia szczegóły ze swego życia. Jednak ukazana w ten sposób rzeczywistość rzadko kiedy jest piękna. Ma raczej charakter ekshibicjonistyczny i drastyczny, a mimo to bezosobowy.
Obecnie każdy laik może zostać twórcą, dlatego "prawdziwi" artyści szczególnie chcą zwrócić na siebie uwagę. Niestety wrażenia, jakie wywierają ich "dzieła" mają najczęściej charakter negatywny, bo twórcy wsadzają przysłowiowy "kij w mrowisko". Tak właśnie powstają projekty typu: obieranie ziemniaków w galerii, czy sprzedawanie w słoiczkach różnych wydzielin ciała artystki jako dzieła sztuki. Chociaż widzowie wciąż pragną nowości i oryginalności, to jednak potrafią zachować zdrowy rozsądek. Prawa rynku sprawiły, że tego typu "artystyczne" akcje nie odniosły sukcesu.
Efekty działań artystów trudno określić mianem "pięknych". "Sztuki piękne" ostatnio utraciły ten szlachetny epitet na rzecz innych: szokujące, realistyczne, nowe, obskurne czy oryginalne. W efekcie piękno zostało zaanektowane przez konsumpcję. Pojawia się go coraz więcej w naszym otoczeniu - pięknieją nasze miasta i domy. Projektanci przedmiotów użytkowych starają się nadać im artystyczny wygląd. Mamy coraz piękniejsze samochody, meble, kuchenki, suszarki czy nawet bidety. Dodatkowo spadają ceny tych towarów i pojawiają się coraz tańsze ich odpowiedniki. Można nawet produkować diamenty "identyczne z naturalnymi" za około 1/5 ceny oryginalnych (robią to dwie amerykańskie firmy).
To, co jest trudne, nigdy się dobrze nie sprzedawało. "Kultura wysoka" ma znacznie mniejszy zasięg niż popularna, ponieważ jest bardziej wymagająca w odbiorze. Aby z nią obcować bezpośrednio, potrzeba czasu, przygotowania i zaangażowania. Łatwiej jest znaleźć w Internecie zdjęcie jakieś obrazu, posłuchać dobrej jakości nagrań, niż iść do muzeum, czy filharmonii. Prowadzący takie placówki chcą jednak przyciągnąć publiczność.
Przykładowo dyrektorzy teatrów próbują, co będzie lepsze: klasyka, klasyka uwspółcześniona, farsy, czy współczesne dramaty? Nowe sztuki często epatują wulgarnością, co ma być odbiciem realnego życia. Tego trendu nie pochwala Andrzej Wajda (w rozmowie z Katarzyną Jaworską): "Posługiwanie się językiem ulicy utwierdza publiczność w przekonaniu, że i ona ma prawo tak mówić". Jednak chyba największą nadzieją dla placówek kulturalnych jest to, że widzowie po prostu zatęsknią za bezpośrednim kontaktem z aktorami
Pieniądz rządzi światem, ale prawo popytu i podaży nigdy nie powinno być priorytetem dla prawodawców podejmujących decyzje dotyczące kultury. Większość ludzi nigdy nie była, nie jest i nie będzie zainteresowana kulturą wysokiej jakości, ponieważ woli łatwo przyswajalny, przyjemny produkt.
Gdyby ogół społeczeństwa decydował o wydatkach, to czy powstawałyby zamki królewskie i pałace cesarskie? Gdyby niewolników pytano o zdanie, na pewno nie chcieliby, żeby budowano piramidy w Egipcie. Kultura popularna zawsze będzie prężnym tworem. Sztuka prezentująca wyższą jakość i wartości potrzebuje wsparcia, a pieniądze na nią wydane stanowić będą inwestycję w przyszłość.
Marta Szczecińska
Komentarze
|