Teatr
Wys�ano dnia 30-03-2006 o godz. 09:00:00 przez pala2 458
Wys�ano dnia 30-03-2006 o godz. 09:00:00 przez pala2 458
Po niepochlebnych recenzjach spektakli opublikowanych w miesięczniku "Teraz" oraz w informatorze kulturalnym "Wici.info" dyrektor Piotr Szczerski zerwał współpracę z dziennikarzami i przestał wysyłać zaproszenia na premierowe przedstawienia. |
Stosunki dyrektora Szczerskiego z redakcją miesięcznika kulturalnego "Teraz" nigdy nie należały do przyjaznych. Już po ukazaniu się pierwszego numeru z krytycznym artykułem Grzegorza Cupera o teatrze doszło do awantury - Szczerski odmówił prenumeraty pisma oraz jego sprzedaży w teatrze. Oliwy do ognia dolewały recenzje, które nigdy nie podobały się dyrektorowi. W końcu doszło do tego, że obrażony Szczerski zaczął ignorować redakcję "Teraz", przestając wysyłać zaproszenia na premierowe sztuki.
- Dyrektor odmówił wszelkiej współpracy - mówi Jerzy Daniel, redaktor naczelny "Teraz". - Od początku dawał nam do zrozumienia, że uważa nasze pismo za niekompetentne. Mówił wprost, że szkodzimy teatrowi i całej kieleckiej kulturze. Wiele razy próbowałem mu wyjaśniać, że recenzje, które publikujemy, nie muszą być zgodne z linią gazety, bo przecież są to teksty autorskie. Poza tym po każdej publikacji i protestach Szczerskiego proponowaliśmy polemikę na naszych łamach, ale tylko raz z tej okazji skorzystał - dodaje Daniel.
Do redakcji "Teraz" zaproszenia na premiery nie trafiają od dłuższego czasu. Grzegorz Cuper - autor większości recenzji - sam musi się starać o możliwość obejrzenia nowego spektaklu.
- Wysyłanie zaproszeń do przedstawicieli wszystkich mediów w mieście zawsze należało do dobrego obyczaju - mówi Cuper. - Tymczasem pan Szczerski, który na każdą krytykę reaguje dość nerwowo, znowu dał tego zły przykład. Przypomnę, że teatr nie jest jego prywatną własnością, tylko instytucją utrzymywaną z naszych podatków. Poza tym moje recenzje to nie wynik osobistych walk, ale po prostu głos w dyskusji o teatrze, która chyba jest potrzebna.
Podobny los spotkał redakcję informatora kulturalnego "Wici.info". W jednym z numerów opublikowano dwie recenzje "Wielebnych" - jedną chwalącą spektakl i drugą mniej pochlebną. Reakcja była natychmiastowa: Sergiusz Pawłowski, szef "Wici", został zaproszony na rozmowę do gabinetu dyrektora. Szczerski podziękował mu za współpracę, m.in. za drukowanie pocztówek okolicznościowych dla teatru, kazał też zabrać z teatru wieszak "Wici", gdzie znajdują się ulotki i kartki pocztowe reklamujące imprezy kulturalne w mieście.
Niepochlebna recenzja była napisana przez internautę - najpierw ukazała się w portalu "Wici", potem w jego papierowym wydaniu. Szczerski zarzucił Pawłowskiemu, że jest ona niepodpisana. Nie pomogły tłumaczenia, że z jej autorem jest możliwość kontaktu e-mailowego i dalszej polemiki.
- Niewysyłanie zaproszeń do wybranych przez dyrektora dziennikarzy to ewidentny rewanż. Pytanie tylko za co? Wiadomo, że wejściówkę możemy sobie kupić, i nie jest to problem, tylko że takie zachowanie świadczy o tym, że dzieje się coś niedobrego - podkreśla Jerzy Daniel.
Z taką oceną nie zgadza się dyrektor Szczerski.
- Nie mam obowiązku wysyłania zaproszeń do wszystkich, zwłaszcza do kogoś, kto cały czas opluwa teatr. Od początku istnienia pisma "Teraz" nie znalazłem tam ani jednego pozytywnego tekstu. Uważam to za świadomą politykę tej gazety i dlatego nie chcę mieć z takimi osobami do czynienia. Stąd brak zaproszeń - mówi Szczerski, który uważa, że podobnie zaczęło się dziać w "Wiciach".
- Jeśli sprowadzają się do poziomu recenzji pisanych w internecie, to trudno. Rozumiem wolność słowa, ale przyjaźnić się nie musimy. To wszystko dziecinne prowokacje - dodaje dyrektor.
-----------------------------------------------
Komentarz: Kłopot pana dyrektora
Dyrektor Szczerski pokazał, że stać go na wiele, byle tylko postawić na swoim. Ignorowanie redakcji "Teraz" - największego miesięcznika kulturalnego w mieście, oraz niezwykle popularnego informatora, jakim są "Wici.info", świadczy o tym, że dyrektor nadal reaguje nerwowo na jakąkolwiek krytykę czy próbę dyskusji o teatrze i jego osobie.
Tymczasem nie tak dawno - bo przed premierą "Kłopotu Pana Boga" - dyrektor Szczerski głośno pytał, czy po latach PRL-u możemy się w końcu cieszyć wolnością. Podawał przykłady współczesnej cenzury w mediach, które jego zdaniem tę wolność często ograniczają.
Jak więc te zapędy wolnościowe mają się do sytuacji, w której on sam wolność ogranicza, nie życząc sobie, aby w takiej czy innej gazecie niepisano źle o "jego" teatrze? Nie wiadomo, kto następny znajdzie się na czarnej liście pana dyrektora. Dziennikarze z pewnością nie będą z tego powodu rozpaczać. Ale wygląda na to, że dyrektor Szczerski sam sobie zafundował niezły kłopot.
- Dyrektor odmówił wszelkiej współpracy - mówi Jerzy Daniel, redaktor naczelny "Teraz". - Od początku dawał nam do zrozumienia, że uważa nasze pismo za niekompetentne. Mówił wprost, że szkodzimy teatrowi i całej kieleckiej kulturze. Wiele razy próbowałem mu wyjaśniać, że recenzje, które publikujemy, nie muszą być zgodne z linią gazety, bo przecież są to teksty autorskie. Poza tym po każdej publikacji i protestach Szczerskiego proponowaliśmy polemikę na naszych łamach, ale tylko raz z tej okazji skorzystał - dodaje Daniel.
Do redakcji "Teraz" zaproszenia na premiery nie trafiają od dłuższego czasu. Grzegorz Cuper - autor większości recenzji - sam musi się starać o możliwość obejrzenia nowego spektaklu.
- Wysyłanie zaproszeń do przedstawicieli wszystkich mediów w mieście zawsze należało do dobrego obyczaju - mówi Cuper. - Tymczasem pan Szczerski, który na każdą krytykę reaguje dość nerwowo, znowu dał tego zły przykład. Przypomnę, że teatr nie jest jego prywatną własnością, tylko instytucją utrzymywaną z naszych podatków. Poza tym moje recenzje to nie wynik osobistych walk, ale po prostu głos w dyskusji o teatrze, która chyba jest potrzebna.
Podobny los spotkał redakcję informatora kulturalnego "Wici.info". W jednym z numerów opublikowano dwie recenzje "Wielebnych" - jedną chwalącą spektakl i drugą mniej pochlebną. Reakcja była natychmiastowa: Sergiusz Pawłowski, szef "Wici", został zaproszony na rozmowę do gabinetu dyrektora. Szczerski podziękował mu za współpracę, m.in. za drukowanie pocztówek okolicznościowych dla teatru, kazał też zabrać z teatru wieszak "Wici", gdzie znajdują się ulotki i kartki pocztowe reklamujące imprezy kulturalne w mieście.
Niepochlebna recenzja była napisana przez internautę - najpierw ukazała się w portalu "Wici", potem w jego papierowym wydaniu. Szczerski zarzucił Pawłowskiemu, że jest ona niepodpisana. Nie pomogły tłumaczenia, że z jej autorem jest możliwość kontaktu e-mailowego i dalszej polemiki.
- Niewysyłanie zaproszeń do wybranych przez dyrektora dziennikarzy to ewidentny rewanż. Pytanie tylko za co? Wiadomo, że wejściówkę możemy sobie kupić, i nie jest to problem, tylko że takie zachowanie świadczy o tym, że dzieje się coś niedobrego - podkreśla Jerzy Daniel.
Z taką oceną nie zgadza się dyrektor Szczerski.
- Nie mam obowiązku wysyłania zaproszeń do wszystkich, zwłaszcza do kogoś, kto cały czas opluwa teatr. Od początku istnienia pisma "Teraz" nie znalazłem tam ani jednego pozytywnego tekstu. Uważam to za świadomą politykę tej gazety i dlatego nie chcę mieć z takimi osobami do czynienia. Stąd brak zaproszeń - mówi Szczerski, który uważa, że podobnie zaczęło się dziać w "Wiciach".
- Jeśli sprowadzają się do poziomu recenzji pisanych w internecie, to trudno. Rozumiem wolność słowa, ale przyjaźnić się nie musimy. To wszystko dziecinne prowokacje - dodaje dyrektor.
-----------------------------------------------
Komentarz: Kłopot pana dyrektora
Dyrektor Szczerski pokazał, że stać go na wiele, byle tylko postawić na swoim. Ignorowanie redakcji "Teraz" - największego miesięcznika kulturalnego w mieście, oraz niezwykle popularnego informatora, jakim są "Wici.info", świadczy o tym, że dyrektor nadal reaguje nerwowo na jakąkolwiek krytykę czy próbę dyskusji o teatrze i jego osobie.
Tymczasem nie tak dawno - bo przed premierą "Kłopotu Pana Boga" - dyrektor Szczerski głośno pytał, czy po latach PRL-u możemy się w końcu cieszyć wolnością. Podawał przykłady współczesnej cenzury w mediach, które jego zdaniem tę wolność często ograniczają.
Jak więc te zapędy wolnościowe mają się do sytuacji, w której on sam wolność ogranicza, nie życząc sobie, aby w takiej czy innej gazecie niepisano źle o "jego" teatrze? Nie wiadomo, kto następny znajdzie się na czarnej liście pana dyrektora. Dziennikarze z pewnością nie będą z tego powodu rozpaczać. Ale wygląda na to, że dyrektor Szczerski sam sobie zafundował niezły kłopot.
Paweł Słupski Gazeta Wyborcza
Komentarze
|
Bądźcie czujni, pilon czuwa!
Tekst jednak powstanie, bo tego wymaga imperatyw moralny. Taniec z Krzysztofczykiem czas zacząć.
Do soboty więc.
p.s. I nie jestem takim całkiem altruistą. publicznie stwierdzam (chociaż byłaby to niezła pointa właściwego artykułu) - święty spokój kiepskiego, kieleckiego teatru nic dla mnie nie znaczy w porównaniu z przyjemnością obejrzenia z żoną dobrego spektaklu. Załatwiam, więc swój prywatny interes? Tak, jak najbardziej prywatny.