Świętokrzyskie
Wys�ano dnia 27-01-2006 o godz. 09:00:00 przez pala2 348
Wys�ano dnia 27-01-2006 o godz. 09:00:00 przez pala2 348
Minister środowiska naciska na dyrekcję Świętokrzyskiego Parku Narodowego w sprawie odstąpienia od przetargu na dzierżawę szpitalika na Świętym Krzyżu. - Nie mogę łamać prawa - mówi Bogdan Hajduk, dyrektor ŚPN, i wbrew sugestiom ministra otwiera oferty przetargowe. |
Do przetargu stanęło czterech oferentów. Wymogi spełniały trzy propozycje, w tym oferta oblatów z klasztoru na Świętym Krzyżu. Nie jest tajemnicą, że misjonarze od dawna zabiegali o ten budynek. Chcą tam stworzyć centrum pielgrzymkowe. Doszło nawet do wstępnych rozmów w tej sprawie z dyrekcją ŚPN.
Dyrektor ŚPN Bogdan Hajduk tłumaczy, że ponieważ budynek należy do Skarbu Państwa, nie mógł oddać go oblatom, tylko musiał ogłosić przetarg.
Tymczasem w przeddzień otwarcia ofert do dyrekcji parku przyszedł list podpisany przez ministra środowiska Jana Szyszko. Prosi w nim, by w związku "z licznymi interwencjami poselskimi i duchowieństwa rozważyć spowodowanie odwołania przetargu". Z naszych informacji wynika, że interweniowali w tej sprawie m.in. poseł Przemysław Gosiewski z PiS i Konstanty Miodowicz z PO. Minister w swoim liście zachęca też dyrektora parku, aby zwrócił się do wojewody o zwolnienie z obowiązku przetargu, dając na to ministerialne przyzwolenie.
Dyrektor Hajduk twierdzi, że nie posłucha rad ministra. - Chcę być w zgodzie z prawem i wszystkim dać jednakowe szanse - uzasadnia. W odpowiedzi. którą wysłał do Warszawy, powołuje się decyzję ministra środowiska z 17 października 2003 roku, że budynek szpitalika powinien być w drodze przetargu wydzierżawiony na 20 lat. - Rezygnując teraz z przetargu, podważyłbym tę decyzję - mówi.
Zwraca też uwagę, że rezygnacja mogłaby narazić ŚPN na spore koszty finansowe - chodzi o odszkodowania dla oferentów, którzy zostaliby odesłani z kwitkiem. - To ściągnie na mnie zarzut o niegospodarność i spowodowanie straty Skarbu Państwa - wyjaśnia Bogdan Hajduk. Nie ukrywa, że oblaci są poważnymi kandydatami do przejęcia szpitalika. - Ja nie mogę jednak wyrokować w tej sprawie, bo decyzje należą do komisji przetargowej - twierdzi.
Paradoksalnie, minister Jan Szyszko w grudniu ubiegłego w piśmie do posła Gosiewskiego potwierdził, że dzierżawcę szpitalika trzeba wybrać w przetargu. Dlaczego teraz zmienił zdanie? - Pismo przesłane faksem do dyrektora Świętokrzyskiego Parku Narodowego zawierało jedynie propozycję rozważenia możliwości unieważnienia ogłoszonego przetargu. Sugestia ta podyktowana była licznymi interwencjami poselskimi oraz duchowieństwa. Decyzja dyrektora Świętokrzyskiego Parku Narodowego jest suwerenna, bo w myśl ustawy o ochronie przyrody to dyrektor parku narodowego reprezentuje Skarb Państwa w stosunkach cywilnoprawnych w zakresie zarządzanego mienia parku narodowego - tłumaczy Małgorzata Szalast-Piwińska, zastępca dyrektora biura edukacji i komunikacji społecznej MOŚ.
ojciec Karol Lipiński, ekonom klasztoru na Świętym Krzyżu
Myśleliśmy, że będzie inaczej i park przekaże nam szpitalik na cele kultu religijnego. Chcieliśmy rozmawiać o tym z dyrekcją parku, ale ciągle odkładano to na późniejszy termin. W końcu ukazało się ogłoszenie o przetargu. Nie ukrywamy, że zależy nam na przejęciu tego budynku, zgłosiliśmy ofertę i wpłaciliśmy wadium. Chcemy utworzyć tam punkt informacji pielgrzymkowo-turystycznej, centrum obsługi ruchu turystycznego, na wzór Częstochowy. Moim zdaniem dyrektor mógł odwołać przetarg, mając w ręku list ministra. Niesłuszne są jego obawy, że narazi na straty Skarb Państwa. Nie zostaje nam nic innego, jak z nadzieją czekać na rozstrzygnięcie przetargu.
Konstanty Miodowicz, poseł PO
Park świętokrzyski prowadzi agresywną politykę wobec misjonarzy oblatów. Boleje, że dzieje się to w roku jubileuszowym. Oblatom należy oddać nie tylko szpitalik, ale całe skrzydło klasztoru zajmowane przez muzeum. W tej sytuacji organizowanie przetargu jest faryzeizmem i położeniem litery prawa nad literę sprawiedliwości. Wierzę, że działania dyrektora parku to tylko urzędnicza skrupulatność, i mam nadzieję, że nieobca jest mu racja historyczna. Uważam, że Skarb Państwa na tym nie ucierpi, a zostanie jedynie dopełniona powinność.
O co walczÄ… oblaci
"Szpitalik to XVIII-wieczny budynek. Kiedyś leczyli się tam benedyktyni, po wojnie znalazły się w nim muzealne zbiory, potem mieszkał tam kustosz. Ma dwa piętra i 865 metrów kwadratowych powierzchni. Od kilku lat stoi pusty i popada w ruinę, dlatego dyrekcja ŚPN zdecydowała się oddać go w dzierżawę.
Dyrektor ŚPN Bogdan Hajduk tłumaczy, że ponieważ budynek należy do Skarbu Państwa, nie mógł oddać go oblatom, tylko musiał ogłosić przetarg.
Tymczasem w przeddzień otwarcia ofert do dyrekcji parku przyszedł list podpisany przez ministra środowiska Jana Szyszko. Prosi w nim, by w związku "z licznymi interwencjami poselskimi i duchowieństwa rozważyć spowodowanie odwołania przetargu". Z naszych informacji wynika, że interweniowali w tej sprawie m.in. poseł Przemysław Gosiewski z PiS i Konstanty Miodowicz z PO. Minister w swoim liście zachęca też dyrektora parku, aby zwrócił się do wojewody o zwolnienie z obowiązku przetargu, dając na to ministerialne przyzwolenie.
Dyrektor Hajduk twierdzi, że nie posłucha rad ministra. - Chcę być w zgodzie z prawem i wszystkim dać jednakowe szanse - uzasadnia. W odpowiedzi. którą wysłał do Warszawy, powołuje się decyzję ministra środowiska z 17 października 2003 roku, że budynek szpitalika powinien być w drodze przetargu wydzierżawiony na 20 lat. - Rezygnując teraz z przetargu, podważyłbym tę decyzję - mówi.
Zwraca też uwagę, że rezygnacja mogłaby narazić ŚPN na spore koszty finansowe - chodzi o odszkodowania dla oferentów, którzy zostaliby odesłani z kwitkiem. - To ściągnie na mnie zarzut o niegospodarność i spowodowanie straty Skarbu Państwa - wyjaśnia Bogdan Hajduk. Nie ukrywa, że oblaci są poważnymi kandydatami do przejęcia szpitalika. - Ja nie mogę jednak wyrokować w tej sprawie, bo decyzje należą do komisji przetargowej - twierdzi.
Paradoksalnie, minister Jan Szyszko w grudniu ubiegłego w piśmie do posła Gosiewskiego potwierdził, że dzierżawcę szpitalika trzeba wybrać w przetargu. Dlaczego teraz zmienił zdanie? - Pismo przesłane faksem do dyrektora Świętokrzyskiego Parku Narodowego zawierało jedynie propozycję rozważenia możliwości unieważnienia ogłoszonego przetargu. Sugestia ta podyktowana była licznymi interwencjami poselskimi oraz duchowieństwa. Decyzja dyrektora Świętokrzyskiego Parku Narodowego jest suwerenna, bo w myśl ustawy o ochronie przyrody to dyrektor parku narodowego reprezentuje Skarb Państwa w stosunkach cywilnoprawnych w zakresie zarządzanego mienia parku narodowego - tłumaczy Małgorzata Szalast-Piwińska, zastępca dyrektora biura edukacji i komunikacji społecznej MOŚ.
ojciec Karol Lipiński, ekonom klasztoru na Świętym Krzyżu
Myśleliśmy, że będzie inaczej i park przekaże nam szpitalik na cele kultu religijnego. Chcieliśmy rozmawiać o tym z dyrekcją parku, ale ciągle odkładano to na późniejszy termin. W końcu ukazało się ogłoszenie o przetargu. Nie ukrywamy, że zależy nam na przejęciu tego budynku, zgłosiliśmy ofertę i wpłaciliśmy wadium. Chcemy utworzyć tam punkt informacji pielgrzymkowo-turystycznej, centrum obsługi ruchu turystycznego, na wzór Częstochowy. Moim zdaniem dyrektor mógł odwołać przetarg, mając w ręku list ministra. Niesłuszne są jego obawy, że narazi na straty Skarb Państwa. Nie zostaje nam nic innego, jak z nadzieją czekać na rozstrzygnięcie przetargu.
Konstanty Miodowicz, poseł PO
Park świętokrzyski prowadzi agresywną politykę wobec misjonarzy oblatów. Boleje, że dzieje się to w roku jubileuszowym. Oblatom należy oddać nie tylko szpitalik, ale całe skrzydło klasztoru zajmowane przez muzeum. W tej sytuacji organizowanie przetargu jest faryzeizmem i położeniem litery prawa nad literę sprawiedliwości. Wierzę, że działania dyrektora parku to tylko urzędnicza skrupulatność, i mam nadzieję, że nieobca jest mu racja historyczna. Uważam, że Skarb Państwa na tym nie ucierpi, a zostanie jedynie dopełniona powinność.
O co walczÄ… oblaci
"Szpitalik to XVIII-wieczny budynek. Kiedyś leczyli się tam benedyktyni, po wojnie znalazły się w nim muzealne zbiory, potem mieszkał tam kustosz. Ma dwa piętra i 865 metrów kwadratowych powierzchni. Od kilku lat stoi pusty i popada w ruinę, dlatego dyrekcja ŚPN zdecydowała się oddać go w dzierżawę.
Piotr Burda Gazeta Wyborcza
Komentarze |