Kielce v.0.8

Teatr
Królowa jest naga - Caryca Katarzyna

 drukuj stron�
Teatr Recenzje Caryca Katarzyna,teatr,
Wys�ano dnia 11-10-2013 o godz. 10:27:11 przez rafa 15605

Duet Janiczak i Rubin w swojej najnowszej produkcji zrealizowanej dla kieleckiego teatru dramatycznego odsÅ‚aniajÄ… zakulisowy Å›wiat procesów dochodzenia do wÅ‚adzy. PokazujÄ…, jak tworzy siÄ™ historiÄ™ przez duże h i mity, w które obrasta. To one nieodwracalnie ksztaÅ‚tujÄ… kolejne pokolenia.



Przed pójÅ›ciem na prapremierÄ™ polskÄ… „Carycy Katarzyny”, która odbyÅ‚a siÄ™ w kwietniu 2013 roku, zastanawiaÅ‚am siÄ™, czego jeszcze nie widziaÅ‚am w mÅ‚odym, polskim teatrze, czym twórcy mogÄ… chcieć, nie tyle zaszokować, co zaskoczyć? – przecież nie wulgarnoÅ›ciÄ…, nagoÅ›ciÄ… czy seksualnoÅ›ciÄ…, bo to już cechy charakterystyczne ksztaÅ‚tujÄ…cego siÄ™ na naszych oczach jÄ™zyka teatralnego. Nie byÅ‚o jeszcze podpasek. Aż dziw bierze, że na poczÄ…tku spektaklu Wiktor Rubin, reżyser „Carycy…” nie każe aktorce, której powierzyÅ‚ tytuÅ‚owÄ… rolÄ™ przypinać szpilkami do kurtyny zużytych, tylko czyste wkÅ‚adki higieniczne. Zapisane na nich litery ukÅ‚adajÄ… siÄ™ w sÅ‚owa: ****** ME.
Rubin zapowiada tym zabiegiem „bieliźnianÄ…” estetykÄ™, w jakiej utrzymuje swój spektakl – wszystko: od wystroju sceny i kostiumów, po jÄ™zyk, którym posÅ‚ugujÄ… siÄ™ postacie i ich losy; bÄ™dzie tu jakieÅ› „od spodu”, od wewnÄ…trz, strony której zwykÅ‚o siÄ™ nie pokazywać. Gdy poÅ‚y kurtyny kieleckiej Dużej Sceny siÄ™ rozstÄ™pujÄ… zostajemy za sprawÄ… znakomitej scenografii MirosÅ‚awa Kaczmarka wprowadzeni w intrygujÄ…cy Å›wiat. BiaÅ‚y/ szpitalny, hermetyczny, ale rozpadajÄ…cy siÄ™ – Å›wiadczÄ… o tym chociażby spadajÄ…ce z sufitu, w równych odstÄ™pach czasu pukle blond wÅ‚osów, należy rozumieć, że ich wÅ‚aÅ›cicielkÄ… do niedawna byÅ‚a, najprawdopodobniej, Elżbieta Romanowna (Joanna Kasperek). Rosyjska cesarzowa lat 1741-1762 jest chora, siedzi na Å›rodku sceny na stoÅ‚ku i przy pomocy Kanclerza (Dawid ŻłobiÅ„ski) makijażem próbuje ukryć swojÄ…, jak dowiadujemy siÄ™ z ust wÅ‚adczyni, postÄ™pujÄ…cÄ… niedyspozycje. SpadajÄ…ce wÅ‚osy sÄ… odrażajÄ…ce, przypominajÄ… o innym wydarzeniu historycznym, które zdarzy siÄ™ dużo później. Dla wielu martwe ludzkie wÅ‚osy, ich grube pukle czy odciÄ™te warkocze elektryzujÄ…ce turystów zwiedzajÄ…cych niemieckie obozy zagÅ‚ady w OÅ›wiÄ™cimiu, symbolizujÄ… najczarniejszÄ… kartÄ™ w historii ludzkoÅ›ci. Z sufitu także, zwisajÄ… martwo piÄ™kne, epokowe kostiumy niczym groźba nieuchronnego ducha czasu zawisÅ‚a, by zagrozić bohaterom „na dole”. Postaciom pozostaÅ‚o jedynie coÅ› w rodzaju bielizny. GdzieÅ› w tle, w rajstopach, bÅ‚Ä…ka siÄ™ biaÅ‚y, posÄ…gowy książę StanisÅ‚aw August (Tomasz Nosinski).

A gdzie w tym wszystkim gÅ‚ówna bohaterka? Caryca Katarzyna dynda nogami z balustrady jednej z teatralnych lóż (jak ona tam weszÅ‚a i kiedy?). Marta ÅšcisÅ‚owicz zeskoczy z barierki i wprawi akcjÄ™ w ruch. Na co dzieÅ„ aktorka bydgoskiej sceny zaproszona do Kielc przez Rubina, zawierzyÅ‚a siÄ™ twórcy caÅ‚kowicie, to stwierdzenie należy rozumieć także dosÅ‚ownie. Reżyser rozebraÅ‚ aktorkÄ™ do naga, co wiÄ™cej w pewnym momencie spektaklu zleciÅ‚ jej nawet paradowanie przed publicznoÅ›ciÄ… z maÅ‚ym modelem kieleckiego teatru na rÄ™kach i zachÄ™canie mężczyzn, ale również kobiet do wyciÄ…gania rÄ…k po oÅ›wietlone piersi aktorki, które obnażajÄ… wyciÄ™te w makiecie otwory. Sztuka teatralna mÅ‚odych twórców brnie w dziwne rejony, pytać, czy to jest jeszcze sztuka jednak nie wypada, od czasu, gdy jej pojmowanie zredefiniowaÅ‚ FontannÄ… Marcel Duchamp, nota bene do jego najsÅ‚ynniejszego dzieÅ‚a znajdujemy w spektaklu Rubina aluzjÄ™ – na stoliku obok dzbanuszka i filiżanek, po które z wÅ‚aÅ›ciwym sobie wdziÄ™kiem siÄ™ga Poniatowski, znajduje siÄ™ pisuar. By wiÄ™c uniknąć faux pas – nie pytam.
Postać Poniatowskiego „zjada” carycÄ™, choć to ona powinna wieść prym. NosiÅ„ski od pierwszych chwil, gdy tylko siÄ™ pojawia, nawet nic nie mówiÄ…c zawÅ‚aszcza scenÄ™. Jest wytworny, elegancki, zabawny, potrafi wyjść z każdej opresji, choćby wypadÅ‚ mu z rÄ…k stawiany na podÅ‚odze obrazek z godÅ‚em, wybrnie tak, jakby celowo chciaÅ‚ zaznaczyć swojÄ… obecność na scenie. Delikatny i urokliwy, zyskuje przychylność zwÅ‚aszcza damskiej części publicznoÅ›ci, kiedy deklaruje chęć wziÄ™cia na siebie przykrego dla paÅ„ obowiÄ…zku rodzenia. Jego tylnojÄ™zykowe „Å‚” cenione zwÅ‚aszcza przez przedwojenne aktorstwo, jest bezbÅ‚Ä™dne. Nie mówiÄ…c już o tym, jak przepiÄ™knie i czysto wykonuje hit AÅ‚Å‚y PÅ‚ugaczowej „Milion szkarÅ‚atnych róż”. ÅšcisÅ‚owicz zdaje siÄ™ być spiÄ™ta, zażenowana, jej postać nie przechodzi metamorfozy. Najbardziej wiarygodna jest w scenie zakochiwania siÄ™ w litewskim ksiÄ™ciu, który trzymajÄ…c jÄ… za rÄ™kÄ™ wyraźnie dodaje jej otuchy. Aktorka lepiej wypada jako dochodzÄ…ca do wÅ‚adzy mÅ‚oda dziewczyna, wystawiona na ciężkie próby, jakie postawiÅ‚ przed niÄ… los, niż zdeterminowana, charyzmatyczna caryca. Tym ostatnim przymiotnikiem okreÅ›liÅ‚abym raczej doÅ›wiadczonÄ…, w tego typu rolach Kasperek (Gertruda z „Hamleta” Rychcika, Izabela z „Joanny Szalonej; Królowej”), którÄ… praca z mÅ‚odymi twórcami wyraźnie mobilizuje. Mniejsze, ale równie wyraziste sÄ… role Eweliny Gronowskiej-OÅ›ki (Lizawieta Woroncowa) i Beaty Pszenicznej (Joanna bez numeru). Nikt nie ma też wÄ…tpliwoÅ›ci, że czarny charakter kieleckiej sceny wÅ›ród mÅ‚odych aktorów to Wojciech Niemczyk – skupiony, bezczelny, jego role zyskujÄ… wydźwiÄ™k naturalnoÅ›ci.

Pierwsza część spektaklu, mam na myÅ›li dochodzenie Katarzyny do wÅ‚adzy, choć mocna, wulgarna i przepeÅ‚niona nagoÅ›ciÄ… jest przejmujÄ…ca i uniwersalna. Mimo historycznego zabarwienia bliska wspóÅ‚czesnemu odbiorcy, jego zmaganiom nie tylko na polu zawodowym. Przedstawienie za sprawÄ… radykalnych Å›rodków, a przede wszystkim dosadnego, trafnego, bÅ‚yskotliwego jÄ™zyka Janiczak wspaniale oddaje problemy zwiÄ…zane z cielesnoÅ›ciÄ… i seksualnoÅ›ciÄ… jednostki. Dramaturg ma jeszcze jednÄ… zaletÄ™, jest przenikliwÄ… obserwatorkÄ… i wydaje siÄ™ docierać do aktorów, „skrajać” im postaci na miarÄ™. Pozwalanie na modyfikacje tekstu w trakcie pracy z aktorem Å›wietnie sprawdza siÄ™ twórcom. Mam tu na myÅ›li także niezwykle udany, zapadajÄ…cy w pamięć, spektakl pary Janiczak-Rubin z wrzeÅ›nia 2011 roku – JoannÄ™ SzalonÄ…; KrólowÄ….

Niepotrzebnie w drugiej części reżyser przyspiesza, spektakl z powodzeniem mógÅ‚by trwać dÅ‚użej, by akcja mogÅ‚a siÄ™ spokojnie rozwinąć i zyskać sens. A tak mamy zlepek scen, które nie generujÄ… spójnoÅ›ci, ale rozproszenie. Przy tym sÄ… to sceny oderwane, chaotyczne, w których mieszajÄ… siÄ™ różne porzÄ…dki. W dodatku to tanie, efekciarskie chwyty majÄ…ce bawić publiczność, np. kiedy aktorzy ganiajÄ… w różnych kierunkach, po scenie, plujÄ… jabÅ‚kami (znowu!), koÅ„cowa wizualizacja itd. Do dziÅ› nie rozumiem po co wprowadza siÄ™ postać Alicji w krainie Czarów. Broni siÄ™ trochÄ™, oryginalny chociaż pomysÅ‚ na taniec PawÅ‚a I, w tej roli zabawny Andrzej Plata. Ale ogólnie rzecz biorÄ…c Å›wietnie zapowiadajÄ…ca siÄ™ sztuka, przeradza siÄ™ w nie do koÅ„ca udanÄ… komediÄ™, jakby twórcom zabrakÅ‚o pomysÅ‚u, na rozwiÄ…zanie akcji. Mam także zastrzeżenia do koÅ„cowego monologu Poniatowskiego. Aktor po sÅ‚owie „nareszcie”, nie dość, że odnoszÄ™ wrażenie wychodzi z roli, to staje siÄ™ propagatorem poglÄ…dów twórców, którzy po obietnicy nie stawiania gotowych tez i gÅ‚oszeniu z uporem, że teatr to doÅ›wiadczenie starajÄ… siÄ™ przekonywać do swoich subiektywnych sÄ…dów na temat polskoÅ›ci czy patriotyzmu. Każdy oczywiÅ›cie ma prawo do wÅ‚asnej opinii, tylko czemu ona jest podawana w taki sposób – kilkunastominutowy monolog jedynego polskiego bohatera, z którym sympatyzuje publiczność z racji losów (ofiara carycy) i cech charakteru, w dodatku w najbardziej wyrazistym i bodaj jedynym poważnym fragmencie drugiej części spektaklu; wygÅ‚aszany na podeÅ›cie znajdujÄ…cym siÄ™ najbliżej widowni. Niby Poniatowski pyta, czy ktoÅ› dziÅ› podniósÅ‚by miecz za ojczyznÄ™, co z tego jak zaraz odpowiada, że on nie. Mam wrażenie, że twórcy podajÄ… to rozwiÄ…zanie za jedyne sÅ‚uszne, racjonalne i przystojÄ…ce nowoczesnemu, cokolwiek to znaczy,wyksztaÅ‚conemu czÅ‚owiekowi. Dlatego dla mnie taki teatr ginie, od wÅ‚asnej broni – stawia tezy, których ponoć siÄ™ wystrzega. Nie zgadzam siÄ™, by delikatnie, ale jednak sugerowano mi, co mam myÅ›leć. To zaczyna pachnieć ideologiÄ….


Paulina Drozdowska


Komentarze

Error connecting to mysql