Nauka Technika Åšwiat Cywilizacja
Wys�ano dnia 25-03-2006 o godz. 12:00:00 przez agape 659
Wys�ano dnia 25-03-2006 o godz. 12:00:00 przez agape 659
Jasne włosy wywołują u mężczyzn uczucia opiekuńcze, dlatego część pradawnych Europejek zmieniła kolor na blond - twierdzi kanadyjski uczony Peter Frost.
|
Wszyscy Azjaci mają ciemne włosy i ciemne oczy (podobnie jak Indianie, Arabowie, Murzyni i właściwie wszyscy, poza nami, mieszkańcy Ziemi). A Europejczycy? Tu sprawa nie jest prosta. Rdzenni Europejczycy mają jasną skórę (jej odcień jednak ciemnieje z północy na południe), ale już kolor włosów i oczu bywa bardzo zmienny. Choć niebieskoocy blondyni zdarzają się właściwie tylko wśród białych (a blondyni, sporadycznie, wśród Aborygenów), to i u nich przeważają bruneci - tylko wśród Skandynawów blond włosy spotyka się u nieznacznej większości populacji. Wprawdzie "mężczyźni wolą blondynki", ale z jakichś powodów panie niemal na całym świecie nie chciały poddać się tej męskiej fascynacji. Dlaczego?
Europejska specjalność
Blond włosy (zwykle, choć nie zawsze, połączone z niebieskimi oczami) pojawiły się niemal na pewno wśród Europejczyków dopiero po ich przybyciu na nasz kontynent (stąd stereotyp białych kromaniończyków spotykających ciemnych neandertalczyków jest niemal na pewno fałszywy - było zapewne odwrotnie). Jednak w krótkim czasie Europejczycy pojaśnieli - na skórze, co w dużej mierze zależało od skąpego nasłonecznienia, ale też i na włosach, co jest znacznie bardziej zagadkowe.
Zdaniem kanadyjskiego badacza Petera Frosta, który przez lata zajmował się tym zagadnieniem i którego nowa hipoteza na ten temat ukaże się w marcowym numerze "Evolution and Human Behavior", powodem znacznej reprezentacji blondynów i blondynek w Europie były męskie oczekiwania wobec partnerek. I to, że tu - bardziej niż gdzie indziej - panie musiały te preferencje wziąć pod uwagę. Innymi słowy blond włosy (a zdaniem Frosta w znacznej mierze i jasna skóra) to wynik intensywnie działającego doboru płciowego, który w Europie zmusił przedstawicielki płci pięknej do uwzględnienia preferencji ich partnerów. Co szczególnego było w Europie, że sprawy zabrnęły tu tak daleko i tak szybko?
Pod koniec epoki lodowej, czyli mniej więcej od 25 do 10 tysięcy lat temu, cały nasz kontynent na południe od lądolodu skandynawskiego reprezentował środowisko, którego nie ma już nigdzie na świecie - tzw. step mamuci. Były to obszary prawie bezleśne, trawiaste, zamieszkane przez ogromne stada dużych zwierząt trawożernych (i ich drapieżników), takich jak mamuty, nosorożce włochate, bizony, konie, renifery i dziesiątki innych, z których większość już nie istnieje. Były to więc obszary bardzo bogate, ale o pożywieniu trudnym do zdobycia i dostępnym tylko dla śmiałych, silnych i wytrawnych łowców. Podczas tych długich i niebezpiecznych łowów wielu myśliwych - mężczyzn - ginęło, przez co pozostali stawali się pożądanym dla kobiet "zasobem" do zdobycia. Choć bowiem antropolodzy przyjęli w ostatnim czasie feministyczne poglądy, że to kobiety, nie mężczyźni, w naszej ewolucji zajmowały się w głównej mierze aprowizacją, to - zdaniem Frosta - akurat w Europie po prostu niewiele było do zjedzenia. By przeżyć, kobiety uzależnione były od swych partnerów i aby ich zdobyć, musiały im się przypodobać.
Zdziecinniałe blondynki
Jak? Upodobniając się do dzieci, których cechy - gładka, bezwłosa skóra, małe nosy, duże oczy, wysoki tembr głosu, a także - właśnie - jasna karnacja ciała i blond włosy, wyzwalają u osobników dorosłych uczucia opiekuńcze. Chcąc zyskać męską opiekę, kobiety "zdziecinniały" - ich dzisiejsza pedomorfia byłaby więc ewolucyjną odpowiedzią na panujące w plejstoceńskiej Europie warunki.
Tyle Frost. Jego teza, że "nordycka" uroda kobiet odzwierciedla splot wyjątkowych warunków, które uzależniły kobiety od męskiej opieki, i że stało się to w określonym miejscu i czasie (pod koniec plejstocenu, w Europie) jest interesująca i warta zastanowienia. To, że współczesne ikony kobiecości - Brigitte Bardot, Marilyn Monroe, Sharon Stone czy Scarlett Johansson - to jasnoskóre blondynki w świecie zdominowanym przez ludzi ciemnoskórych i kruczowłosych, jest pewnie znaczące.
Ale wątpliwości jest wiele. Jeśli mężczyźni faworyzowali blondynki, to dobór powinien rozjaśnić włosy wszystkich kobiet, również tam, gdzie jego działanie było słabsze - co najwyżej proces ten powinien trwać dłużej. Gdzie są te wszystkie blond piękności wśród Murzynek, Indianek, Japonek i Aborygenek? Poza tym step mamuci lub jego odpowiedniki były nie tylko w Europie: pod koniec plejstocenu ten niezwykły ekosystem zajmował prawie połowę lodowych ekosystemów Ziemi. I wszędzie tam żyli ludzie, wszędzie los kobiet zależał od siły i męstwa ich partnerów. Do dziś w podobnych warunkach żyją Eskimosi - lecz o blondynki u nich równie trudno jak wszędzie indziej na świecie. A jeśli przyjąć, że jasna skóra i jasne włosy były ze sobą sprzężone, to gdzie są te wszystkie blondynki wśród dziesiątków milionów Chinek i Japonek? I dlaczego biali mężczyźni czują tak nieodparty pociąg do wschodnich, bladolicych i kruczowłosych piękności?
Europejska specjalność
Blond włosy (zwykle, choć nie zawsze, połączone z niebieskimi oczami) pojawiły się niemal na pewno wśród Europejczyków dopiero po ich przybyciu na nasz kontynent (stąd stereotyp białych kromaniończyków spotykających ciemnych neandertalczyków jest niemal na pewno fałszywy - było zapewne odwrotnie). Jednak w krótkim czasie Europejczycy pojaśnieli - na skórze, co w dużej mierze zależało od skąpego nasłonecznienia, ale też i na włosach, co jest znacznie bardziej zagadkowe.
Zdaniem kanadyjskiego badacza Petera Frosta, który przez lata zajmował się tym zagadnieniem i którego nowa hipoteza na ten temat ukaże się w marcowym numerze "Evolution and Human Behavior", powodem znacznej reprezentacji blondynów i blondynek w Europie były męskie oczekiwania wobec partnerek. I to, że tu - bardziej niż gdzie indziej - panie musiały te preferencje wziąć pod uwagę. Innymi słowy blond włosy (a zdaniem Frosta w znacznej mierze i jasna skóra) to wynik intensywnie działającego doboru płciowego, który w Europie zmusił przedstawicielki płci pięknej do uwzględnienia preferencji ich partnerów. Co szczególnego było w Europie, że sprawy zabrnęły tu tak daleko i tak szybko?
Pod koniec epoki lodowej, czyli mniej więcej od 25 do 10 tysięcy lat temu, cały nasz kontynent na południe od lądolodu skandynawskiego reprezentował środowisko, którego nie ma już nigdzie na świecie - tzw. step mamuci. Były to obszary prawie bezleśne, trawiaste, zamieszkane przez ogromne stada dużych zwierząt trawożernych (i ich drapieżników), takich jak mamuty, nosorożce włochate, bizony, konie, renifery i dziesiątki innych, z których większość już nie istnieje. Były to więc obszary bardzo bogate, ale o pożywieniu trudnym do zdobycia i dostępnym tylko dla śmiałych, silnych i wytrawnych łowców. Podczas tych długich i niebezpiecznych łowów wielu myśliwych - mężczyzn - ginęło, przez co pozostali stawali się pożądanym dla kobiet "zasobem" do zdobycia. Choć bowiem antropolodzy przyjęli w ostatnim czasie feministyczne poglądy, że to kobiety, nie mężczyźni, w naszej ewolucji zajmowały się w głównej mierze aprowizacją, to - zdaniem Frosta - akurat w Europie po prostu niewiele było do zjedzenia. By przeżyć, kobiety uzależnione były od swych partnerów i aby ich zdobyć, musiały im się przypodobać.
Zdziecinniałe blondynki
Jak? Upodobniając się do dzieci, których cechy - gładka, bezwłosa skóra, małe nosy, duże oczy, wysoki tembr głosu, a także - właśnie - jasna karnacja ciała i blond włosy, wyzwalają u osobników dorosłych uczucia opiekuńcze. Chcąc zyskać męską opiekę, kobiety "zdziecinniały" - ich dzisiejsza pedomorfia byłaby więc ewolucyjną odpowiedzią na panujące w plejstoceńskiej Europie warunki.
Tyle Frost. Jego teza, że "nordycka" uroda kobiet odzwierciedla splot wyjątkowych warunków, które uzależniły kobiety od męskiej opieki, i że stało się to w określonym miejscu i czasie (pod koniec plejstocenu, w Europie) jest interesująca i warta zastanowienia. To, że współczesne ikony kobiecości - Brigitte Bardot, Marilyn Monroe, Sharon Stone czy Scarlett Johansson - to jasnoskóre blondynki w świecie zdominowanym przez ludzi ciemnoskórych i kruczowłosych, jest pewnie znaczące.
Ale wątpliwości jest wiele. Jeśli mężczyźni faworyzowali blondynki, to dobór powinien rozjaśnić włosy wszystkich kobiet, również tam, gdzie jego działanie było słabsze - co najwyżej proces ten powinien trwać dłużej. Gdzie są te wszystkie blond piękności wśród Murzynek, Indianek, Japonek i Aborygenek? Poza tym step mamuci lub jego odpowiedniki były nie tylko w Europie: pod koniec plejstocenu ten niezwykły ekosystem zajmował prawie połowę lodowych ekosystemów Ziemi. I wszędzie tam żyli ludzie, wszędzie los kobiet zależał od siły i męstwa ich partnerów. Do dziś w podobnych warunkach żyją Eskimosi - lecz o blondynki u nich równie trudno jak wszędzie indziej na świecie. A jeśli przyjąć, że jasna skóra i jasne włosy były ze sobą sprzężone, to gdzie są te wszystkie blondynki wśród dziesiątków milionów Chinek i Japonek? I dlaczego biali mężczyźni czują tak nieodparty pociąg do wschodnich, bladolicych i kruczowłosych piękności?
Komentarze |