Literatura Polska
Wys�ano dnia 14-03-2005 o godz. 14:30:00 przez pala2 2517
Wys�ano dnia 14-03-2005 o godz. 14:30:00 przez pala2 2517
W przestrzeni publicznej autorzy ambitnych powieci pojawiajš się na takich samych zasadach jak popularna piosenkarka, uczestnik "Big Brothera" lub finalista "Idola". Dlaczego dołšczyli do Gulczasa i Dody Elektrody? |
W zeszłym roku ukazała się ksišżka Dubravki Ugresić "Czytanie wzbronione", w której chorwacka eseistka sformułowała efektownš i wstrzšsajšcš tezę - skończyła się literatura, istnieje już tylko rynek ksišżki będšcy jednš z gałęzi show-biznesu. Jeżeli kto wierzy, że literatura ma jeszcze co wspólnego z pięknem, talentem, duchem, sprawami większymi niż ona sama, to jest naiwny; jego mniemania sš starowieckie. To, co dawniej nazywalimy literaturš - powiada Ugresić - stało się towarem poddanym prawom rynku i przedmiotem operacji medialnych. Innego wiata literackiego niż ten funkcjonujšcy w rynkowo-medialnym wymiarze ponoć nie ma. A skoro tak, to i pisarz nie jest tš samš osobš co dawniej.
Nowe oblicze pisarza
W rozdziale "Aura glamouru" Ugre�ić pisze: "Literaci radykalnie zmienili swój wizerunek. Neurastenicy cierpišcy na suchoty, skromni pasjonaci, pijanice, artystyczni cyganie, typy w czarnych, robionych na drutach pulowerach z opasłš domowš bibliotekš w tle, brodaci intelektualici w tweedowych marynarkach z typowo akademickimi łatami na łokciach i ksišżkš w ręce, krótkowzroczni palacze fajek i papierosów - wszyscy oni przynależš do zamierzchłej przeszłoci".
Jak więc dzi wyglšda literat? Mniej więcej tak jak pozujšcy dla magazynu "Elle" Sławomir Shuty, o którego wizerunek zatroszczyli się najlepsi dostarczyciele odzieży, stylici i fryzjerzy. Albo jak Michał Witkowski w pimie "Nie". Tam włanie zobaczyć można nietuzinkowe zdjęcia zdobišce wywiad z autorem "Lubiewa". Z prezentacjš tš rymuje się jedna z uwag Ugre�ić: "Pisarze coraz częciej prezentujš na fotografiach inteligentnie ukształtowane mięnie i obnażajš swoje włochate klatki piersiowe".
Nie odmawia się nikomu
We wczeniejszym rozdziale eseistka zanotowała: "Pisarz musi być otwarty, dostępny i komunikatywny, innymi słowy, należy udać się tam, gdzie nas zaproszš". A dzi zaprasza się pisarzy do udziału w naprawdę zaskakujšcych zdarzeniach medialnych.
Na przykład Shuty pojawił się w programie telewizyjnym o poszkodowanych przez Biedronkę oraz w kilku debatach o wartociach, ze szczególnym uwzględnieniem problemu "być czy mieć". Powikłanym życiem osobistym Wojciecha Kuczoka zajęły się czasopisma "Pani" i "Twój Styl". Zapewne nie bez zgody autora "Gnoju". Jednego tylko dnia (4 lutego) Michał Witkowski był gociem czatu "Polityki", Radia Jazz i pokazał się w TVN.
To tylko kilka przykładów. Ich pełnš listę można znaleć w internecie. Sami pisarze lub ich wydawcy skrzętnie bowiem odnotowujš każde zdarzenie tego rodzaju. Wszak chodzi o udokumentowanie statusu gwiazdy.
Rzecz jasna inicjatywa wychodzi ze strony mediów i wydawców. To przecież w działach promocji domów wydawniczych wymyla się z detalami najróżniejsze formy medialnej obecnoci autorów. Co bardziej pomysłowi niezależni wydawcy również sięgajš po te instrumenty. Zanim debiutancka powieć "Paryż, Londyn, Dachau" Agnieszki Drotkiewicz trafiła do księgarń, wydawca Paweł Dunin-Wšsowicz zorganizował autorce profesjonalnš sesję fotograficznš. Zdjęcia wysłał do czasopism dziewczyńskich i kobiecych wraz z opisem planowanej publikacji. Kilka tytułów skorzystało.
Bez porównania
Jest znamienne, że to bezwarunkowe otwarcie na jakškolwiek formę medialnej obecnoci stało się udziałem młodych pisarzy, autorów urodzonych na ogół w połowie lat 70.
Tego flirtu z mediami nie da się chyba porównać z wczeniejszymi dowiadczeniami ich starszych koleżanek i kolegów po piórze. Bioršc pod uwagę dzisiejsze praktyki, o pisarzach należšcych do tzw. pokolenia "bruLionu", którym onegdaj zarzucano posługiwanie się nachalnš autoreklamš, trzeba by powiedzieć, że byli wybredni i niedostępni dla mediów. Z rozrzewnieniem wspomina się dzi takie dylematy, jak ten, czy Marcinowi wietlickiemu wypada funkcjonować w dwu wiatach - piosenki rockowej i domenie szlachetnej poezji.
Co takiego się stało? Ugre�ić odpowiedziałaby, że pisarz stał się jednš z wielu figur show-biznesu. W przestrzeni publicznej pojawia się na takich samych zasadach jak przystojny prezenter telewizyjny, popularna piosenkarka, uczestnik "Big Brothera" lub finalista "Idola".
Czego chcš media?
Paweł Dunin-Wšsowicz - wydawca i organizator promocji Drotkiewicz - powiada: "Media (przynajmniej te masowe) kompletnie nie sš zainteresowane literaturš. Sš zainteresowane najwyżej autorem, i to w równym stopniu jak uczestnikiem talk-show w rodzaju Wybacz mi " ("Lampa" nr 9). Na dowód, że tak sprawy się majš, redaktor "Lampy" analizuje medialne kariery kilku głonych pisarzy ostatniej doby i przekonuje, że szansę ma tylko taki literat, którego da się pokazać jako "ciekawego człowieka" z "martyrologicznš" przeszłociš (ofiara alkoholu, narkotyków, przemocy w rodzinie lub bezdusznej korporacji).
Od siebie dodam, że w grę wchodzi także bohater lub bohaterka jako wzór do naladowania ("i tobie może się udać"). Kim takim przecież stała się Dorota Masłowska, maturzystka z prowincjonalnego Wejherowa, która dzięki pasji i talentowi z dnia na dzień odniosła wielki sukces.
Nadal jednak nie wiemy, co powoduje młodymi pisarzami. Dlaczego współpraca z pismami kobiecymi (Shuty, Kuczok), poddawanie się obróbce stylisty i wizażysty, pokazywanie się wszędzie, gdzie tylko można, łšcznie z "Nie" (Witkowski), przestało być - jak mówiš młodzi - obciachem? Dlaczego nasi literaci dołšczyli do Gulczasa i Dody Elektrody?
Już tylko media
Media stały się jedynš przestrzeniš komunikacji. Kogo tam nie ma, ten nie istnieje. Dawne porzšdki i miary nic już nie znaczš. Czym jest pozytywna, a nawet entuzjastyczna recenzja wydrukowana w niskonakładowym czasopimie literackim - nagrodš pocieszenia? Kwiatkiem do kożucha?
A że na tę cieżkę weszli młodzi? To pierwsze pokolenie, które pojawiło się w chwili, kiedy umarła idea literatury jako samoistnej wartoci. W literaturę nikt z bohaterów tego tekstu nie wierzy, za to w karierę wierzy każdy z nich. Oczywicie w karierę medialnš, bo przecież innej nie ma.
I tutaj rozstajemy się z diagnozš Dubravki Ugresić. Ta bowiem zakłada, iż nowy wspaniały wiat rynku literackiego jest rajem dla artystycznych miernot. Tymczasem wymienieni tu autorzy to najlepsi pisarze młodego pokolenia. W ich ksišżkach nie ma kitu, kit jest tylko w mediach, w których tak doskonale się odnaleli.
Konflikt między wartociš i obecnociš jest więc pozorny. Należy mieć tylko nadzieję, że czesani przez wziętych fryzjerów i pochłonięci przymierzaniem modnych fatałaszków nie przestanš pisać ksišżek, które będš interesujšce z literackiego punktu widzenia.
Nowe oblicze pisarza
W rozdziale "Aura glamouru" Ugre�ić pisze: "Literaci radykalnie zmienili swój wizerunek. Neurastenicy cierpišcy na suchoty, skromni pasjonaci, pijanice, artystyczni cyganie, typy w czarnych, robionych na drutach pulowerach z opasłš domowš bibliotekš w tle, brodaci intelektualici w tweedowych marynarkach z typowo akademickimi łatami na łokciach i ksišżkš w ręce, krótkowzroczni palacze fajek i papierosów - wszyscy oni przynależš do zamierzchłej przeszłoci".
Jak więc dzi wyglšda literat? Mniej więcej tak jak pozujšcy dla magazynu "Elle" Sławomir Shuty, o którego wizerunek zatroszczyli się najlepsi dostarczyciele odzieży, stylici i fryzjerzy. Albo jak Michał Witkowski w pimie "Nie". Tam włanie zobaczyć można nietuzinkowe zdjęcia zdobišce wywiad z autorem "Lubiewa". Z prezentacjš tš rymuje się jedna z uwag Ugre�ić: "Pisarze coraz częciej prezentujš na fotografiach inteligentnie ukształtowane mięnie i obnażajš swoje włochate klatki piersiowe".
Nie odmawia się nikomu
We wczeniejszym rozdziale eseistka zanotowała: "Pisarz musi być otwarty, dostępny i komunikatywny, innymi słowy, należy udać się tam, gdzie nas zaproszš". A dzi zaprasza się pisarzy do udziału w naprawdę zaskakujšcych zdarzeniach medialnych.
Na przykład Shuty pojawił się w programie telewizyjnym o poszkodowanych przez Biedronkę oraz w kilku debatach o wartociach, ze szczególnym uwzględnieniem problemu "być czy mieć". Powikłanym życiem osobistym Wojciecha Kuczoka zajęły się czasopisma "Pani" i "Twój Styl". Zapewne nie bez zgody autora "Gnoju". Jednego tylko dnia (4 lutego) Michał Witkowski był gociem czatu "Polityki", Radia Jazz i pokazał się w TVN.
To tylko kilka przykładów. Ich pełnš listę można znaleć w internecie. Sami pisarze lub ich wydawcy skrzętnie bowiem odnotowujš każde zdarzenie tego rodzaju. Wszak chodzi o udokumentowanie statusu gwiazdy.
Rzecz jasna inicjatywa wychodzi ze strony mediów i wydawców. To przecież w działach promocji domów wydawniczych wymyla się z detalami najróżniejsze formy medialnej obecnoci autorów. Co bardziej pomysłowi niezależni wydawcy również sięgajš po te instrumenty. Zanim debiutancka powieć "Paryż, Londyn, Dachau" Agnieszki Drotkiewicz trafiła do księgarń, wydawca Paweł Dunin-Wšsowicz zorganizował autorce profesjonalnš sesję fotograficznš. Zdjęcia wysłał do czasopism dziewczyńskich i kobiecych wraz z opisem planowanej publikacji. Kilka tytułów skorzystało.
Bez porównania
Jest znamienne, że to bezwarunkowe otwarcie na jakškolwiek formę medialnej obecnoci stało się udziałem młodych pisarzy, autorów urodzonych na ogół w połowie lat 70.
Tego flirtu z mediami nie da się chyba porównać z wczeniejszymi dowiadczeniami ich starszych koleżanek i kolegów po piórze. Bioršc pod uwagę dzisiejsze praktyki, o pisarzach należšcych do tzw. pokolenia "bruLionu", którym onegdaj zarzucano posługiwanie się nachalnš autoreklamš, trzeba by powiedzieć, że byli wybredni i niedostępni dla mediów. Z rozrzewnieniem wspomina się dzi takie dylematy, jak ten, czy Marcinowi wietlickiemu wypada funkcjonować w dwu wiatach - piosenki rockowej i domenie szlachetnej poezji.
Co takiego się stało? Ugre�ić odpowiedziałaby, że pisarz stał się jednš z wielu figur show-biznesu. W przestrzeni publicznej pojawia się na takich samych zasadach jak przystojny prezenter telewizyjny, popularna piosenkarka, uczestnik "Big Brothera" lub finalista "Idola".
Czego chcš media?
Paweł Dunin-Wšsowicz - wydawca i organizator promocji Drotkiewicz - powiada: "Media (przynajmniej te masowe) kompletnie nie sš zainteresowane literaturš. Sš zainteresowane najwyżej autorem, i to w równym stopniu jak uczestnikiem talk-show w rodzaju Wybacz mi " ("Lampa" nr 9). Na dowód, że tak sprawy się majš, redaktor "Lampy" analizuje medialne kariery kilku głonych pisarzy ostatniej doby i przekonuje, że szansę ma tylko taki literat, którego da się pokazać jako "ciekawego człowieka" z "martyrologicznš" przeszłociš (ofiara alkoholu, narkotyków, przemocy w rodzinie lub bezdusznej korporacji).
Od siebie dodam, że w grę wchodzi także bohater lub bohaterka jako wzór do naladowania ("i tobie może się udać"). Kim takim przecież stała się Dorota Masłowska, maturzystka z prowincjonalnego Wejherowa, która dzięki pasji i talentowi z dnia na dzień odniosła wielki sukces.
Nadal jednak nie wiemy, co powoduje młodymi pisarzami. Dlaczego współpraca z pismami kobiecymi (Shuty, Kuczok), poddawanie się obróbce stylisty i wizażysty, pokazywanie się wszędzie, gdzie tylko można, łšcznie z "Nie" (Witkowski), przestało być - jak mówiš młodzi - obciachem? Dlaczego nasi literaci dołšczyli do Gulczasa i Dody Elektrody?
Już tylko media
Media stały się jedynš przestrzeniš komunikacji. Kogo tam nie ma, ten nie istnieje. Dawne porzšdki i miary nic już nie znaczš. Czym jest pozytywna, a nawet entuzjastyczna recenzja wydrukowana w niskonakładowym czasopimie literackim - nagrodš pocieszenia? Kwiatkiem do kożucha?
A że na tę cieżkę weszli młodzi? To pierwsze pokolenie, które pojawiło się w chwili, kiedy umarła idea literatury jako samoistnej wartoci. W literaturę nikt z bohaterów tego tekstu nie wierzy, za to w karierę wierzy każdy z nich. Oczywicie w karierę medialnš, bo przecież innej nie ma.
I tutaj rozstajemy się z diagnozš Dubravki Ugresić. Ta bowiem zakłada, iż nowy wspaniały wiat rynku literackiego jest rajem dla artystycznych miernot. Tymczasem wymienieni tu autorzy to najlepsi pisarze młodego pokolenia. W ich ksišżkach nie ma kitu, kit jest tylko w mediach, w których tak doskonale się odnaleli.
Konflikt między wartociš i obecnociš jest więc pozorny. Należy mieć tylko nadzieję, że czesani przez wziętych fryzjerów i pochłonięci przymierzaniem modnych fatałaszków nie przestanš pisać ksišżek, które będš interesujšce z literackiego punktu widzenia.
Dariusz Nowacki Gazeta Wyborcza
Komentarze |