Kielce v.0.8

Muzyka
Madonna: zmieniliście moje życie

 drukuj stron�
Muzyka Recenzje Cywilizacja Kultura Muzyka Teatr
Wys�ano dnia 17-08-2009 o godz. 17:58:48 przez rafa 1401

15 VIII tego roku z pewnością przejdzie do historii polskiej muzyki rozrywkowej. A właściwie polskiej sceny kulturalnej. Tyle szumu medialnego, ile wzbudził koncert Madonny, nie powstydziliby się najwięksi skandaliści polskiej polityki.

Skądinąd to porównanie nie jest znów tak nie na miejscu. Dość powiedzieć, że zamęt wokół haseł typu "Nie ma miejsca na dwie królowe w tym kraju", zdjęcia Madonny wystylizowanej na Maryję z napisem "Keep rockin' Poland", czy też, last but not least, zarzuty o to, że termin koncertu został wybrany celowo tylko nakręciły atmosferę, czyniąc z królowej popu ostateczną wywłokę i heretyczkę, przy której Nergal z Behemotha chowa się w przedbiegach.

Miały być manifestacje i zagłuszenie koncertu. Ja osobiście miałem zostać opętany kabałą. Miałem wreszcie być świadkiem gorszącego show, które będzie promowało pornografię oraz homoseksualizm. Co z tych zapowiedzi wynikło? Niewiele.

Było trochę znaczącego ruszania biodrami i całowania tancerek. Tylko że obecnie to nawet nie prowokacja, a standard. Zwłaszcza, że dominującymi kolorami były oczywiście psychodeliczny róż, czerń i biel.

Żeby jednak było w miarę chronologicznie: podróż na koncert faktycznie przypominała pielgrzymkę. Nie dość, że data, to jeszcze tłumy sunące w jedną stronę - ku Madonnie. Nim jednak niewiasta zagrała, był wcześniej support w postaci Paula Oakenfolda i jego setu. Całkiem udanego zresztą - był m.in. jej najnowszy singiel, "Celebration", czy też "Sweet Dreams". Zgrabnie podany kawał muzyki, jednak dopiero przy "Sweet Dreams" w ogóle coś się ruszyło wśród widowni.

Ogólnie Polacy mają chyba problem z wyrażaniem emocji - nie dość, że wypościliśmy się, czekając na główną gwiazdę, która, oczywiście, musiała się spóźnić (o 23 minuty), to jeszcze aż chyba do La Isla Bonita publika (gdzieś 100 m od sceny) po prostu stała i słuchała. Przy odrobinie tolerancji można by zrzucić to na karb nieziemskiego show, które już od samego początku - tron i przejażdżka limuzyną po scenie - wgniatało obserwatora w ziemię, jednak typowo klubowa aranżacja "Vogue" puszczonego jako trzeci utwór, a zmiksowanego z "4 Minutes" i "Give It 2 Me" normalnego fana wprawiłaby w ekstatyczny taniec. A tu co? Drewno. I to chyba był największy zarzut w stronę widowni - czego by piosenkarka nie wyczyniała, tylko Golden Circle (czyli sektor najbliżej sceny) szalało. Przynajmniej do pewnego momentu.

A było do czego szaleć, bo Madonna umiejętnie dostosowała setlistę do stylistyki promowanego albumu. "Hard Candy" jest przede wszystkim płytą klubową, przesyconą elektroniką - i takie też były zrewitalizowane stare hity. Począwszy od wspomnianego "Vogue", poprzez podkręcone "Music", skończywszy na jedynej wpadce - "Frozen". Należy jednak tutaj zauważyć, że kawałek nie byłby traktowany w kategorii wpadki, gdyby nie istniała wersja oryginalna, bo z ballady zrobiono niezłą półballadową groovową piosenkę.

Dla mnie jednak prawdziwe emocje przypadły na trzecią część setlisty - czyli Gypsy Segment. Począwszy od zaskakującej aranżacji "Devil Wouldn't Recognize You" (z zapychacza zrobiła się przepiękna fortepianowa ballada), poprzez szalone "Spanish Lesson" (gdzie jedyną otoczką skandalu mogła być stylizacja tancerzy na coś w rodzaju Świętej Inkwizycji, a to z racji ich długich płaszczy z kapturami), skończywszy na życzeniach, gdzie maska zręcznego, ale prowadzonego jak przez rękę przedstawienia opadła. Kiedy publika zaczęła śpiewać "Sto lat" i nie dała się zagłuszyć przez Madonnę, ta najpierw spojrzała na muzyków z miną "What the fuck?", żeby potem dostrzec tablicę z napisem "You changed my life". Uśmiech, trochę szklane oczy i słowa "To nie ja zmieniłam wasze życie. To wy zmieniacie moje." były już zupełnie szczere. I wtedy też przyszedł przełom - począwszy od pełnego emocji "You Must Love Me" z Evity, poprzez większą interakcję z wyraźnie bawiącą się już publiką, skończywszy na ostatnim akcie show, czyli Futuristic Rave Segment. I choć "4 Minutes" wypadło wręcz blado na tle innych utworów, to jednak "Like a Prayer" już przywróciło normę, a końcowe "Give It 2 Me" z obecnymi od początku laserami po prostu wyzwoliło w człowieku pierwotną energię.

I szkoda tylko, że nie było bisów, a jedynie "Game Over" na telebimie po stosownym reprise, gdzie Madonna zeskoczyła i śpiewała już z publiką. Cóż, miała prawo. Najważniejsze jednak było wrażenie - barokowo-kiczowaty show, gdzie nie było żadnego zbędnego elementu, żadnego zbędnego ruchu.

Ostatnią wartą wspomnienia sprawą jest podróż powrotna. Pod lotniskiem były tłumy ludzi, szturmujących autobusy i tramwaje, idących ulicami w środku nocy... I policja próbująca nad tym wszystkim zapanować. Scena rodem z "Nocy żywych trupów", zresztą szybko została ochrzczona w internecie jako "pochód zombie".

Suma sumarum, bardziej zawiodła publika swoją kostycznością niż Madonna. Zawiedzeni nią mogli być tylko samozwańczy obrońcy uczuć religijnych, bo piosenkarka pretekstu nie dała - a co więcej, w trakcie "Like a Prayer" cytowała Jezusa wzywającego do aktywnej miłości bliźnich i świata. A królową się faktycznie okazała. Choćby dlatego, że show był pełen przepychu, jakiego nie powstydziłby się nawet legendarny Król Słońce

Cóż, Gazeta Wyborcza próbując stworzyć nurt "inteligencji religijnej" puściła hasło "Nie płakałem po papieżu". Potem w internecie pojawiło się "Nie płakałem po Jacksonie" (któremu zresztą Madonna złożyła hołd). Teraz powinno do tego zbioru dołączyć: "Byłem na Madonnie". I bynajmniej nie tej częstochowskiej.

- Mateusz Kowalski

Zdjęcia pochodzą z oficjalnej strony artystki

Setlista: (w nawiasach podano wykorzystane fragmenty innych piosenek. Preludium i Interludia to remiksy wideo na telebimach, bez udziału scenicznego Madonny)

Gansta Pimp Segment
"The Sweet Machine" (Preludium) ("Manipulated Living", "4 Minutes", "Human Nature", "Give It 2 Me")
"Candy Shop" (teledysk z "Green Pink Caviar")
"Beat Goes On"
"Human Nature" ("Gimme More")
"Vogue" ("4 Minutes", "Give It To Me")

Old School Segment
"Die Another Day" (Remix) (Interludium)
"Into the Groove" ("Toop Toop", "Body Work", "Jump", "Apache", "Double Dutch Bus")
"Holiday" ("Celebration", "Everybody", "Jam", "2000 Watts", "Billie Jean", "Another Part of Me", "Wanna Be Startin' Somethin'")
"Dress You Up" ("My Sharona", "God Save the Queen", "Mickey")
"She's Not Me"
"Music" ("Put Your Hands Up 4 Detroit", "Last Night a DJ Saved My Life", "Heartbeat")

Gypsy Segment
"Rain" (Remix) (Interludium) ("Here Comes the Rain Again", "Hung Up")
"Devil Wouldn't Recognize You"
"Spanish Lesson"
"Miles Away"
"La Isla Bonita" ("Lela Pala Tute")
"Doli Doli" (Kolpakov Trio solo) (Interludium taneczne)
"You Must Love Me"

Futuristic Rave Segment
"Get Stupid" (Interludium) ("Beat Goes On", "Give It 2 Me", "4 Minutes", "Voices")
"4 Minutes"
"Like a Prayer" ("Feels Like Home")
"Frozen" ("I'm Not Alone", "Music (Deep Dish Dot Com Remix)", "Open Your Heart", "Hung Up")
"Ray of Light"
"Give It 2 Me" ("Fired Up! (Club 69 Mix)")



Komentarze

Error connecting to mysql