Muzyka Rozmowy Kielce
Wys�ano dnia 28-04-2009 o godz. 17:00:00 przez rafa 6615
Wys�ano dnia 28-04-2009 o godz. 17:00:00 przez rafa 6615
Izabela Trojanowska w Kielcach przygotowuje się do powrotu na scenę muzyczną - Jakubowi Wątorowi opowiedziała o swojej pasji i wrażeniach z pobytu w naszym mieście. |
Co pani robi w Kielcach, w Bazie Zbożowej?
Mam tu próby z muzykami z Mafii. Pracujemy nad odÅ›wieżeniem starych piosenek, a nastÄ™pnie ruszymy w trasÄ™ koncertowÄ…. Jeszcze dziÅ› jedziemy na sesjÄ™ fotograficznÄ…, a potem dalej próby i próby.
Jestem bardzo zaskoczona Bazą Zbożową. Z zewnątrz wygląda niesympatycznie, ale okazuje się, że to świetny ośrodek z olbrzymim potencjałem. Nigdzie w Polsce nie ma drugiego takiego miejsca i Kielce powinny to jak najbardziej wykorzystywać.
Co pani czuła, gdy w 1980 roku Zbigniew Kałużyński na kolanach przepraszał panią za własną krytykę?
ByÅ‚am w totalnym szoku, dostaÅ‚am paraliżu mózgu i nie wiedziaÅ‚am, jak zareagować. Nawet nie Å›niÅ‚am o takiej sytuacji.
ByÅ‚am niespodziankÄ… dla pana Zygmunta. W pokoju obok sÅ‚uchaÅ‚am i oglÄ…daÅ‚am nagrywany program, w którym on mnie bardzo krytykowaÅ‚. WÅ‚aÅ›ciwie to na mnie naskoczyÅ‚. „Co to za moda? Co Wy w niej widzicie?” - próbowaÅ‚ w ten sposób prowokować, choć nie wiedziaÅ‚am, czy mówi to poważnie, czy nie. W pewnym momencie dostaÅ‚am hasÅ‚o, że mam wejść do studia. Pan Zygmunt zobaczyÅ‚ mnie, wykonaÅ‚ skÅ‚on i uklÄ…kÅ‚ przede mnÄ…. MarzyÅ‚am, by nie zbesztaÅ‚ mnie na dzieÅ„ dobry, a że uklÄ™knie...
To był ewenement?
Później podobny gest wykonaÅ‚ kilkukrotnie, ale ja chyba byÅ‚am pierwszÄ… osobÄ…, która tego doÅ›wiadczyÅ‚a. To byÅ‚o niespodziewane dla wszystkich obecnych przed telewizorami i na widowni. PoznaÅ‚am jego późniejsze programy i wiem, że robiÅ‚ to zamierzenie. Najpierw byÅ‚ kontrowersyjny, a dopiero potem mówiÅ‚, co tak naprawdÄ™ myÅ›li.
ProwadzÄ…cym byÅ‚ pan Tomasz Raczek. To byÅ‚ jego pierwszy program telewizyjny. NapisaÅ‚ później książkÄ™ pt. „Karuzela z Madonnami, czyli 57 bardzo zakrÄ™conych kobiet”, w której wspomniaÅ‚ o najważniejszych kobietach w sztuce, z którymi miaÅ‚ styczność. ZaprosiÅ‚ nas na promocjÄ™ tej książki – miÄ™dzy innymi GrażynÄ™ SzapoÅ‚owskÄ…, JoannÄ™ SzczepkowskÄ…, KorÄ™ i kilka innych osób oraz mnie. Na samym poczÄ…tku konferencji prasowej powiedziaÅ‚, że jego kariera rozpoczęła siÄ™ od tego programu. DziÄ™ki temu skandalowi zostaÅ‚ zauważony i dostaÅ‚ cykl kolejnych programów. Tamten dzieÅ„ byÅ‚ ważny nie tylko dla mnie, ale i dla niego. ZaprzyjaźniÅ‚ siÄ™ z panem KaÅ‚użyÅ„skim, pisali wspólnie książki.
Z kolei w 1971 roku nagrodę na Festiwalu Pieśni Sakralnej wręczył pani kardynał Karol Wojtyła...
Jestem bardzo wierzÄ…ca i to byÅ‚ dla mnie znak, że Bóg bÅ‚ogosÅ‚awi tÄ™ drogÄ™ i mam Å›piewać. To byÅ‚a nagroda im. Maksymiliana Kolbego, a w mojej rodzinie to imiÄ™ jest zawsze imieniem pierwszego urodzonego mężczyzny. Mój brat, tata, dziadek, pradziadek – wszyscy majÄ… bÄ…dź mieli tak na imiÄ™. Å»artujemy sobie, że jesteÅ›my maxi, a nie mini.
WczeÅ›niej tata (Maks) nie popieraÅ‚ mojego Å›piewania. WolaÅ‚, gdy malujÄ™. RobiÅ‚am to od dziecka. Gdy chciano, żeby mnie nie byÅ‚o w domu, to dawano mi kredki, stoÅ‚eczek, karteczkÄ™ i byÅ‚ spokój. Na tamten festiwal tata jednak pojechaÅ‚ ze mnÄ….
I przekonał się do pani śpiewu?
Tak, ale nie o to chodzi. On po prostu byÅ‚ ze mnie bardzo dumny, rozumie pan?! ByÅ‚ umysÅ‚em Å›cisÅ‚ym i uważaÅ‚, że lekka muzyka niekoniecznie jest potrzebna do życia, preferowaÅ‚ muzykÄ™ poważnÄ…. Z kolei moja mama, bÄ™dÄ…c dziewczynkÄ…, byÅ‚a w balecie. Gdyby dziadkowie byli lepiej sytuowani, to pewnie zostaÅ‚aby primabalerinÄ…. MiaÅ‚a pasjÄ™ i byÅ‚a bardzo gibka. Nawet po moich narodzinach potrafiÅ‚a zrobić tzw. syrenkÄ™, czyli wygiąć siÄ™ w kóÅ‚ko do tyÅ‚u. PamiÄ™tam, że chodziÅ‚am za niÄ…, szarpaÅ‚am za sukienkÄ™ i prosiÅ‚am, żeby mi Å›piewaÅ‚a. PasjÄ™ odziedziczyÅ‚am po mamie.
Po takich sukcesach nie uderzyła pani woda sodowa do głowy?
Nie. Pomimo że kocham ludzi, to nie szanujÄ™ tych, którzy sÄ… nieodporni na sukces. Jak można myÅ›leć, że jest siÄ™ lepszym, bo uprawia siÄ™ publiczny zawód? Sama nie potrafiÅ‚abym na przykÅ‚ad dobrze zrobić buta. Wyważyć tak, żeby ktoÅ› w nim chodziÅ‚. Dla mnie szewc jest takim samym mistrzem, a może nawet wiÄ™kszym, niż ten Å›piewajÄ…cy.
Nasz zawód ma wiele trudnych punktów, ale najtrudniejszym jest trema. Kilka bardzo zdolnych osób musiaÅ‚o zrezygnować z zawodu, bo nie wytrzymywaÅ‚y napiÄ™cia. Trema powodowaÅ‚a, że zapominali tekstu, dostawali arytmiÄ™, amok. To jest tzw. trema demobilizujÄ…ca.
W gdyÅ„skim Teatrze Muzycznym pani dyrektor Danuta Baduszkowa czÄ™sto przed premierÄ… zmieniaÅ‚a obsadÄ™. Gdy obsadzaÅ‚a spektakl - szczególnie mÅ‚odzieżą - to zwykle tworzyÅ‚a dwie obsady: pierwszÄ… i drugÄ…. W przypadku, gdy pierwsza nie radziÅ‚a sobie przed premierÄ…, to wpuszczano drugÄ…, rezerwowÄ….
W której z tych grup pani byÅ‚a?
Najpierw w drugiej, ale ta pierwsza nie poradziła sobie z tremą. Wystąpiłam w zastępstwie i potem już zostałam w pierwszej grupie. Mam tremę mobilizującą.
Proszę o jakiś przykład...
W 1980 roku w Opolu udaÅ‚o mi siÄ™ nauczyć za kulisami naprawdÄ™ trudnej piosenki. ByÅ‚a to piosenka "Poeci" Jana Pietrzaka. ÅšpiewaÅ‚am jÄ… na żywo z Teatrem Syrena. DostaÅ‚am ultimatum od dyrektora Witolda Fillera – powiedziaÅ‚, że jeżeli nie wystÄ…piÄ™ z teatrem, to nie bÄ™dzie mnie puszczaÅ‚ na koncerty z BudkÄ… Suflera. OdpowiedziaÅ‚am, że postanowiÅ‚am nie zaÅ›piewać i nie nauczyÅ‚am siÄ™ tej piosenki. Niestety nie miaÅ‚am wyjÅ›cia, na szczęście udaÅ‚o mi siÄ™ tego tekstu jakimÅ› cudem nauczyć. Mam pamięć wzrokowÄ…. SkupiÅ‚am siÄ™ na kartce i widziaÅ‚am jÄ… podczas Å›piewu. CzytaÅ‚am z pamiÄ™ci, a moja podÅ›wiadomość rejestrowaÅ‚a do tego wszystko dookoÅ‚a, nawet to, kto gdzie siedzi. WidziaÅ‚am Pietrzaka, Fillera i widziaÅ‚am ich reakcje, gdy „szyÅ‚am”. A „szyÅ‚am” mocno. Filler, aż gryzÅ‚ paznokcie. Ale poza nimi dwoma nikt siÄ™ nie zorientowaÅ‚. Potem usÅ‚yszaÅ‚am od dyrektora, że mam przepustkÄ™, bo zrobiÅ‚am coÅ› niemożliwego. To byÅ‚ przykÅ‚ad mojej tremy mobilizujÄ…cej. Do tego dochodzÄ… drobiazgi typu: myÅ›lenie o rekwizytach, o tym, by nie wejść obcasem miÄ™dzy deski. Wtedy jeszcze byÅ‚o tak, że kable nie byÅ‚y kryte i trzeba byÅ‚o uważać, żeby siÄ™ o nie nie zabić. A chodziÅ‚am na bardzo wysokich obcasach...
Jakie miał prawo, by stawiać takie ultimatum?
Wtedy byÅ‚ komunizm, poza tym byÅ‚am zatrudniona w Teatrze Syrena i jako dyrektor mógÅ‚ mi zabronić wystÄ™pów. Jednak żyÅ‚am z nim w bardzo dobrych stosunkach. PolubiliÅ›my siÄ™, pomimo że on byÅ‚ bardzo „czerwony”, a ja mocno angażowaÅ‚am siÄ™ w „Solidarność”. On mnie traktowaÅ‚ na specjalnych zasadach. WolaÅ‚, żeby grano kantyleny, ale jeÅ›li publiczność chce TrojanowskÄ…, to on tak ustawi repertuar, żeby przychodzili ludzie. Teatr przechodziÅ‚ wtedy na wÅ‚asny rozrachunek i żyÅ‚ jak to powiedziaÅ‚ "z Trojanowskiej".
Moje koleżanki mnie znienawidziÅ‚y, bo w różnych, niezwiÄ…zanych ze mnÄ… sztukach, mÅ‚odzież z widowni krzyczaÅ‚a „Iza, Iza”. Bardzo to przeszkadzaÅ‚o w pracy. WspóÅ‚czuÅ‚am im, ale nie mogÅ‚am na to nic poradzić. I tu jest przykÅ‚ad, że nie uderzyÅ‚a mi woda sodowa. Zawsze sztuka byÅ‚a na pierwszym miejscu i wiedziaÅ‚am, że jeÅ›li siÄ™ jÄ… dobrze i rzetelnie wykona, to bÄ™dzie to miaÅ‚o sens samo w sobie. BÄ™dzie po co żyć. Trzeba wykonywać ten zawód z pasjÄ…. Inaczej siÄ™ nie uda, bo to ciężka praca – caÅ‚e życie trzeba siÄ™ uczyć.
Pani pasja nie wygasa?
Staram siÄ™ pisać. Mam za sobÄ… jednÄ… pÅ‚ytÄ™ autorskÄ…. WÅ‚aÅ›ciwie to póÅ‚torej, bo napisaÅ‚am też kilka tekstów do pÅ‚yty nagranej wspólnie z Tadeuszem NalepÄ…. ZresztÄ… to za jego namowÄ… zaczęłam w ogóle pisać.
Gdyby to nie była moja pasja, to przecież już nic bym nie robiła. Nic nie muszę, bo już zrobiłam karierę, osiągnęłam sukcesy. Śpiewanie sprawia mi jednak przyjemność i nawet, gdybym nie była popularna, to i tak bym śpiewała.
Nawet teraz, gdy przyjeżdżam do Dusseldorfu, gdzie mieszka moja rodzina, to siadamy i Å›piewamy, a bracia grajÄ… na gitarach. Åšpiewamy piosenki greckie, ale i rosyjskie, stare przepiÄ™kne pieÅ›ni. Nie majÄ… one nic wspólnego z politykÄ…. Muzyka jest muzykÄ….
Gdyby pani chciaÅ‚a dziÅ› zaÅ›piewać „wszystko, czego dziÅ› chcÄ™, to”...
ChciaÅ‚abym nie zawieść wszystkich tych, którzy tyle czasu czekajÄ… na mojÄ… pÅ‚ytÄ™. Po dzisiejszej próbie jestem bardzo dobrej myÅ›li. Muzycy grajÄ… bardzo rzetelnie a jednoczeÅ›nie miÄ™dzy innymi przez swój mÅ‚ody wiek unowoczeÅ›nili brzmienie moich piosenek sprzed lat. ProszÄ™ nam życzyć powodzenia!
W takim razie dziękuję za rozmowę i trzymam kciuki.
Ja również dziÄ™kujÄ™.
Mam tu próby z muzykami z Mafii. Pracujemy nad odÅ›wieżeniem starych piosenek, a nastÄ™pnie ruszymy w trasÄ™ koncertowÄ…. Jeszcze dziÅ› jedziemy na sesjÄ™ fotograficznÄ…, a potem dalej próby i próby.
Jestem bardzo zaskoczona Bazą Zbożową. Z zewnątrz wygląda niesympatycznie, ale okazuje się, że to świetny ośrodek z olbrzymim potencjałem. Nigdzie w Polsce nie ma drugiego takiego miejsca i Kielce powinny to jak najbardziej wykorzystywać.
Co pani czuła, gdy w 1980 roku Zbigniew Kałużyński na kolanach przepraszał panią za własną krytykę?
ByÅ‚am w totalnym szoku, dostaÅ‚am paraliżu mózgu i nie wiedziaÅ‚am, jak zareagować. Nawet nie Å›niÅ‚am o takiej sytuacji.
ByÅ‚am niespodziankÄ… dla pana Zygmunta. W pokoju obok sÅ‚uchaÅ‚am i oglÄ…daÅ‚am nagrywany program, w którym on mnie bardzo krytykowaÅ‚. WÅ‚aÅ›ciwie to na mnie naskoczyÅ‚. „Co to za moda? Co Wy w niej widzicie?” - próbowaÅ‚ w ten sposób prowokować, choć nie wiedziaÅ‚am, czy mówi to poważnie, czy nie. W pewnym momencie dostaÅ‚am hasÅ‚o, że mam wejść do studia. Pan Zygmunt zobaczyÅ‚ mnie, wykonaÅ‚ skÅ‚on i uklÄ…kÅ‚ przede mnÄ…. MarzyÅ‚am, by nie zbesztaÅ‚ mnie na dzieÅ„ dobry, a że uklÄ™knie...
To był ewenement?
Później podobny gest wykonaÅ‚ kilkukrotnie, ale ja chyba byÅ‚am pierwszÄ… osobÄ…, która tego doÅ›wiadczyÅ‚a. To byÅ‚o niespodziewane dla wszystkich obecnych przed telewizorami i na widowni. PoznaÅ‚am jego późniejsze programy i wiem, że robiÅ‚ to zamierzenie. Najpierw byÅ‚ kontrowersyjny, a dopiero potem mówiÅ‚, co tak naprawdÄ™ myÅ›li.
ProwadzÄ…cym byÅ‚ pan Tomasz Raczek. To byÅ‚ jego pierwszy program telewizyjny. NapisaÅ‚ później książkÄ™ pt. „Karuzela z Madonnami, czyli 57 bardzo zakrÄ™conych kobiet”, w której wspomniaÅ‚ o najważniejszych kobietach w sztuce, z którymi miaÅ‚ styczność. ZaprosiÅ‚ nas na promocjÄ™ tej książki – miÄ™dzy innymi GrażynÄ™ SzapoÅ‚owskÄ…, JoannÄ™ SzczepkowskÄ…, KorÄ™ i kilka innych osób oraz mnie. Na samym poczÄ…tku konferencji prasowej powiedziaÅ‚, że jego kariera rozpoczęła siÄ™ od tego programu. DziÄ™ki temu skandalowi zostaÅ‚ zauważony i dostaÅ‚ cykl kolejnych programów. Tamten dzieÅ„ byÅ‚ ważny nie tylko dla mnie, ale i dla niego. ZaprzyjaźniÅ‚ siÄ™ z panem KaÅ‚użyÅ„skim, pisali wspólnie książki.
Z kolei w 1971 roku nagrodę na Festiwalu Pieśni Sakralnej wręczył pani kardynał Karol Wojtyła...
Jestem bardzo wierzÄ…ca i to byÅ‚ dla mnie znak, że Bóg bÅ‚ogosÅ‚awi tÄ™ drogÄ™ i mam Å›piewać. To byÅ‚a nagroda im. Maksymiliana Kolbego, a w mojej rodzinie to imiÄ™ jest zawsze imieniem pierwszego urodzonego mężczyzny. Mój brat, tata, dziadek, pradziadek – wszyscy majÄ… bÄ…dź mieli tak na imiÄ™. Å»artujemy sobie, że jesteÅ›my maxi, a nie mini.
WczeÅ›niej tata (Maks) nie popieraÅ‚ mojego Å›piewania. WolaÅ‚, gdy malujÄ™. RobiÅ‚am to od dziecka. Gdy chciano, żeby mnie nie byÅ‚o w domu, to dawano mi kredki, stoÅ‚eczek, karteczkÄ™ i byÅ‚ spokój. Na tamten festiwal tata jednak pojechaÅ‚ ze mnÄ….
I przekonał się do pani śpiewu?
Tak, ale nie o to chodzi. On po prostu byÅ‚ ze mnie bardzo dumny, rozumie pan?! ByÅ‚ umysÅ‚em Å›cisÅ‚ym i uważaÅ‚, że lekka muzyka niekoniecznie jest potrzebna do życia, preferowaÅ‚ muzykÄ™ poważnÄ…. Z kolei moja mama, bÄ™dÄ…c dziewczynkÄ…, byÅ‚a w balecie. Gdyby dziadkowie byli lepiej sytuowani, to pewnie zostaÅ‚aby primabalerinÄ…. MiaÅ‚a pasjÄ™ i byÅ‚a bardzo gibka. Nawet po moich narodzinach potrafiÅ‚a zrobić tzw. syrenkÄ™, czyli wygiąć siÄ™ w kóÅ‚ko do tyÅ‚u. PamiÄ™tam, że chodziÅ‚am za niÄ…, szarpaÅ‚am za sukienkÄ™ i prosiÅ‚am, żeby mi Å›piewaÅ‚a. PasjÄ™ odziedziczyÅ‚am po mamie.
Po takich sukcesach nie uderzyła pani woda sodowa do głowy?
Nie. Pomimo że kocham ludzi, to nie szanujÄ™ tych, którzy sÄ… nieodporni na sukces. Jak można myÅ›leć, że jest siÄ™ lepszym, bo uprawia siÄ™ publiczny zawód? Sama nie potrafiÅ‚abym na przykÅ‚ad dobrze zrobić buta. Wyważyć tak, żeby ktoÅ› w nim chodziÅ‚. Dla mnie szewc jest takim samym mistrzem, a może nawet wiÄ™kszym, niż ten Å›piewajÄ…cy.
Nasz zawód ma wiele trudnych punktów, ale najtrudniejszym jest trema. Kilka bardzo zdolnych osób musiaÅ‚o zrezygnować z zawodu, bo nie wytrzymywaÅ‚y napiÄ™cia. Trema powodowaÅ‚a, że zapominali tekstu, dostawali arytmiÄ™, amok. To jest tzw. trema demobilizujÄ…ca.
W gdyÅ„skim Teatrze Muzycznym pani dyrektor Danuta Baduszkowa czÄ™sto przed premierÄ… zmieniaÅ‚a obsadÄ™. Gdy obsadzaÅ‚a spektakl - szczególnie mÅ‚odzieżą - to zwykle tworzyÅ‚a dwie obsady: pierwszÄ… i drugÄ…. W przypadku, gdy pierwsza nie radziÅ‚a sobie przed premierÄ…, to wpuszczano drugÄ…, rezerwowÄ….
W której z tych grup pani byÅ‚a?
Najpierw w drugiej, ale ta pierwsza nie poradziła sobie z tremą. Wystąpiłam w zastępstwie i potem już zostałam w pierwszej grupie. Mam tremę mobilizującą.
Proszę o jakiś przykład...
W 1980 roku w Opolu udaÅ‚o mi siÄ™ nauczyć za kulisami naprawdÄ™ trudnej piosenki. ByÅ‚a to piosenka "Poeci" Jana Pietrzaka. ÅšpiewaÅ‚am jÄ… na żywo z Teatrem Syrena. DostaÅ‚am ultimatum od dyrektora Witolda Fillera – powiedziaÅ‚, że jeżeli nie wystÄ…piÄ™ z teatrem, to nie bÄ™dzie mnie puszczaÅ‚ na koncerty z BudkÄ… Suflera. OdpowiedziaÅ‚am, że postanowiÅ‚am nie zaÅ›piewać i nie nauczyÅ‚am siÄ™ tej piosenki. Niestety nie miaÅ‚am wyjÅ›cia, na szczęście udaÅ‚o mi siÄ™ tego tekstu jakimÅ› cudem nauczyć. Mam pamięć wzrokowÄ…. SkupiÅ‚am siÄ™ na kartce i widziaÅ‚am jÄ… podczas Å›piewu. CzytaÅ‚am z pamiÄ™ci, a moja podÅ›wiadomość rejestrowaÅ‚a do tego wszystko dookoÅ‚a, nawet to, kto gdzie siedzi. WidziaÅ‚am Pietrzaka, Fillera i widziaÅ‚am ich reakcje, gdy „szyÅ‚am”. A „szyÅ‚am” mocno. Filler, aż gryzÅ‚ paznokcie. Ale poza nimi dwoma nikt siÄ™ nie zorientowaÅ‚. Potem usÅ‚yszaÅ‚am od dyrektora, że mam przepustkÄ™, bo zrobiÅ‚am coÅ› niemożliwego. To byÅ‚ przykÅ‚ad mojej tremy mobilizujÄ…cej. Do tego dochodzÄ… drobiazgi typu: myÅ›lenie o rekwizytach, o tym, by nie wejść obcasem miÄ™dzy deski. Wtedy jeszcze byÅ‚o tak, że kable nie byÅ‚y kryte i trzeba byÅ‚o uważać, żeby siÄ™ o nie nie zabić. A chodziÅ‚am na bardzo wysokich obcasach...
Jakie miał prawo, by stawiać takie ultimatum?
Wtedy byÅ‚ komunizm, poza tym byÅ‚am zatrudniona w Teatrze Syrena i jako dyrektor mógÅ‚ mi zabronić wystÄ™pów. Jednak żyÅ‚am z nim w bardzo dobrych stosunkach. PolubiliÅ›my siÄ™, pomimo że on byÅ‚ bardzo „czerwony”, a ja mocno angażowaÅ‚am siÄ™ w „Solidarność”. On mnie traktowaÅ‚ na specjalnych zasadach. WolaÅ‚, żeby grano kantyleny, ale jeÅ›li publiczność chce TrojanowskÄ…, to on tak ustawi repertuar, żeby przychodzili ludzie. Teatr przechodziÅ‚ wtedy na wÅ‚asny rozrachunek i żyÅ‚ jak to powiedziaÅ‚ "z Trojanowskiej".
Moje koleżanki mnie znienawidziÅ‚y, bo w różnych, niezwiÄ…zanych ze mnÄ… sztukach, mÅ‚odzież z widowni krzyczaÅ‚a „Iza, Iza”. Bardzo to przeszkadzaÅ‚o w pracy. WspóÅ‚czuÅ‚am im, ale nie mogÅ‚am na to nic poradzić. I tu jest przykÅ‚ad, że nie uderzyÅ‚a mi woda sodowa. Zawsze sztuka byÅ‚a na pierwszym miejscu i wiedziaÅ‚am, że jeÅ›li siÄ™ jÄ… dobrze i rzetelnie wykona, to bÄ™dzie to miaÅ‚o sens samo w sobie. BÄ™dzie po co żyć. Trzeba wykonywać ten zawód z pasjÄ…. Inaczej siÄ™ nie uda, bo to ciężka praca – caÅ‚e życie trzeba siÄ™ uczyć.
Pani pasja nie wygasa?
Staram siÄ™ pisać. Mam za sobÄ… jednÄ… pÅ‚ytÄ™ autorskÄ…. WÅ‚aÅ›ciwie to póÅ‚torej, bo napisaÅ‚am też kilka tekstów do pÅ‚yty nagranej wspólnie z Tadeuszem NalepÄ…. ZresztÄ… to za jego namowÄ… zaczęłam w ogóle pisać.
Gdyby to nie była moja pasja, to przecież już nic bym nie robiła. Nic nie muszę, bo już zrobiłam karierę, osiągnęłam sukcesy. Śpiewanie sprawia mi jednak przyjemność i nawet, gdybym nie była popularna, to i tak bym śpiewała.
Nawet teraz, gdy przyjeżdżam do Dusseldorfu, gdzie mieszka moja rodzina, to siadamy i Å›piewamy, a bracia grajÄ… na gitarach. Åšpiewamy piosenki greckie, ale i rosyjskie, stare przepiÄ™kne pieÅ›ni. Nie majÄ… one nic wspólnego z politykÄ…. Muzyka jest muzykÄ….
Gdyby pani chciaÅ‚a dziÅ› zaÅ›piewać „wszystko, czego dziÅ› chcÄ™, to”...
ChciaÅ‚abym nie zawieść wszystkich tych, którzy tyle czasu czekajÄ… na mojÄ… pÅ‚ytÄ™. Po dzisiejszej próbie jestem bardzo dobrej myÅ›li. Muzycy grajÄ… bardzo rzetelnie a jednoczeÅ›nie miÄ™dzy innymi przez swój mÅ‚ody wiek unowoczeÅ›nili brzmienie moich piosenek sprzed lat. ProszÄ™ nam życzyć powodzenia!
W takim razie dziękuję za rozmowę i trzymam kciuki.
Ja również dziÄ™kujÄ™.
Więcej wywiadów Jakuba Wątora na stronie www.homodicit.pl, zdjęcia: Marcin Boruń - www.marcinborun.com
Komentarze |