Cywilizacja Świat MarihuanaCywilizacja Kultura Nauka Technika Wys�ano dnia 27-03-2004 o godz. 11:00:00 przez pala2 50034 Legalizacja miękkich narkotyków może zmniejszyć liczbę uzależnionych i ograniczyć narkobiznes. Marihuana jest znacznie mniej szkodliwa niż papierosy czy alkohol - twierdzą lekarze. Poza tym - wbrew obiegowym opiniom - jej rozsądne zażywanie nie prowadzi do uzależnienia. |
|
Czy w Polsce powinno się zalegalizować marihuanę i inne miękkie narkotyki? Od kilkudziesięciu lat marihuanę można legalnie kupić i zażywać w Holandii, chcą ją zalegalizować władze Wielkiej Brytanii. - Pogląd, że zaczyna się od marihuany, a kończy na heroinie, jest tak samo prawdziwy jak stwierdzenie, że każdy, kto pije piwo, uzależnia się potem od autovidolu - mówi prof. Jerzy Vetulani z Instytutu Farmakologii PAN w Krakowie.
- Przez trzy lata codziennie paliłem trawkę. Był to dla mnie sposób spędzenia czasu - mówi Mietall, wokalista zespołu Negatyw. - Dziś palę jedynie wtedy, gdy spotykam się z przyjaciółmi. Marihuana jest dla mnie, podobnie jak dla tysięcy innych osób, taką samą używką jak alkohol. Dlatego powinna być legalna.
Z marihuaną pod strzechy
Co dziesiąty polski gimnazjalista przyznaje, że miał kontakt z miękkimi narkotykami. W pierwszej klasie liceum narkotyków próbowało już 22 proc. młodzieży. Tylko na przełomie czerwca i lipca pierwszego skręta zapaliło kolejne sto tysięcy młodych Polaków. Marihuana dotarła także do miasteczek i na wieś. - Branie narkotyków jest dziś modne. Dla młodych ludzi palenie trawki jest czymś normalnym. Nikogo już nie szokuje, że ktoś od czasu do czasu wypali skręta - mówi Janusz Sierosławski, socjolog z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. - Porażka, sukces w szkole, ciężki dzień w pracy, każdy pretekst jest dobry do sięgnięcia po trawkę. Branie narkotyków zaczęło przypominać polski styl picia alkoholu: żadna impreza czy przyjęcie nie może się bez tego obejść. Młodzież wręcz nie potrafi sobie wyobrazić spotkania ze znajomymi bez trawki - tłumaczy Ewa Korpetta, psycholog z Poradni Uzależnień w Warszawie.
Nadal głównym powodem sięgania po narkotyki jest ciekawość - tak twierdzi 15 proc. nastolatków. Z badań Barbary Fatygi i Jolanty Rogali-Obłękowskiej, autorek książki "Style życia młodzieży a narkotyki", wynika, że 60 proc. gimnazjalistów próbowało miękkich narkotyków mniej niż dziesięć razy.
- Jeszcze kilka lat temu trawka czy amfetamina były używkami małolatów. "Smakoszami" tych narkotyków były głównie osoby, które jeszcze nie skończyły 25 lat, studenci i uczniowie ostatnich klas liceum. Teraz trawkę palą przedstawiciele różnych grup społecznych, biznesmeni, nastolatki, bezrobotni - mówi Janusz Sierosławski. Dla ciężko pracującego biznesmena marihuana jest formą relaksu, dla bezrobotnego sposobem na rozładowanie stresu i zapomnienie o beznadziei. Z kolei "weekendowi palacze" tłumaczą się coraz większymi wymaganiami stawianymi przez rodzinę lub przełożonych w pracy.
Trawka doniczkowa
Kupno marihuany nie stanowi problemu - można ją nabyć w klubie, na dyskotece czy na szkolnym dziedzińcu. Im większa aglomeracja, tym narkotyki są droższe. Za gram marihuany w Warszawie trzeba zapłacić 40 zł, w Poznaniu czy Wrocławiu 30-35 zł. Ulubione narkotyki bywalców klubów, czyli ecstasy i amfetamina, w stolicy kosztują odpowiednio 30 zł i 80 zł, w innych miastach Polski trzeba za nie zapłacić 20 zł i 60 zł. - Tam gdzie jest duże zainteresowanie narkotykami, dealerzy mogą windować ceny. Kupiec zawsze się znajdzie - twierdzi Klaudiusz Kryczko z Komendy Głównej Policji.
W Warszawie marihuaną handluje się przede wszystkim w dużych kompleksach kinowych. Multikina zwykle raz w tygodniu w ramach promocji sprzedają bilety za połowę normalnej ceny, co przyciąga mnóstwo młodzieży. Wtedy dealerzy mają najwyższe obroty. Nam udało się w kilkanaście minut kupić marihuanę w jednym z multipleksów na Mokotowie. Najpowszechniejszą formą dystrybucji jest zamawianie trawki przez telefon. Żeby ją kupić, najczęściej trzeba mieć rekomendację zaufanej osoby.
Ponad 75 proc. gimnazjalistów może w ciągu dnia bez problemu zdobyć marihuanę lub haszysz - wynika z badań na temat stylu życia młodzieży. - Nie wierzę, że są miejsca, gdzie nie ma narkotyków. Jeśli dyrektor szkoły lub właściciel pubu twierdzi, że u niego nie ma handlarzy prochami, to kłamie - mówi Ewa Korpetta.
Coraz więcej osób hoduje konopie indyjskie na balkonach, działkach, a nawet w mieszkaniach w doniczkach. Nasiona można zamówić pocztą. - W styczniu i lutym na lotnisku Okęcie wykryliśmy ponad 220 nasion konopi, w kwietniu już 771 - mówi Maria Górska-Gniter, rzecznik Urzędu Celnego w Warszawie. Urząd celny nie może zatrzymać takiej przesyłki, gdyż nasiona nie są na liście substancji zaliczanych do narkotyków. - Wysyłamy paczkę do odbiorcy, ale równocześnie informujemy policję, gdzie trafia przesyłka - dodaje Górska-Gniter.
Zdrowa marihuana
Na Zachodzie w ostatnich 30 latach spożycie narkotyków systematycznie rosło. Co ciekawe, w Holandii, gdzie miękkie narkotyki są legalne od początku lat 70., odnotowano najniższy przyrost liczby osób uzależnionych od tzw. twardych narkotyków. W tym kraju przeprowadzono też badania dowodzące, że marihuana korzystnie wpływa na proces leczenia choroby Parkinsona i łagodzi skutki stwardnienia rozsianego.
W wielu państwach zaczęto się więc zastanawiać, czy delegalizacja marihuany ma w ogóle sens. W Belgii wyliczono, że budżet kraju traci rocznie 1,4 mld zł (w przeliczeniu) z powodu nieopodatkowania sprzedaży marihuany.
Prawdziwym przełomem okazał się tajny raport Światowej Organizacji Zdrowia. Wynikało z niego, że marihuana jest mniej szkodliwa od alkoholu i papierosów. Jak piszą autorzy raportu, akty przemocy po marihuanie są znacznie rzadsze niż po alkoholu. Nadużywanie tytoniu, alkoholu i marihuany może prowadzić do uzależnienia, ale tylko alkohol wywołuje zespół odstawienia, czyli tak zwany głód. Nasuwa się jeden wniosek: jeżeli marihuana nie jest zanieczyszczona, nie powoduje uzależnień. Zażywana rozsądnie jest więc praktycznie nieszkodliwa.
Na razie tylko w Holandii zdecydowano się na legalizację miękkich narkotyków. We Włoszech i Hiszpanii można je zażywać, ale posiadanie ich większej ilości jest karane. - Obecnie każda wypowiedź na temat narkotyków jest naładowana politycznymi emocjami. Gdy ktoś chce wprowadzić narkotyki, uznawany jest za postmodernistę. Jeśli chce zakazać ich używania, uchodzi za konserwatystę - tłumaczy prof. Vetulani. - Wiele do stracenia mają też narkotykowe gangi. To w nie przede wszystkim uderzyłaby legalizacja - dodaje prof. Vetulani. Na całym świecie dochody z handlu narkotykami przekraczają 400 mld dolarów rocznie, z handlu miękkimi narkotykami - 50 mld USD.
Zakazany owoc
Polskie prawo przewiduje karę więzienia za posiadanie nawet najmniejszej ilości marihuany. Większość młodych ludzi nie przestrzega tego prawa. - Mamy podobną sytuację jak w Wielkiej Brytanii. Tam również prawo jest bardzo surowe, ale i tak w tym kraju mieszka największa grupa palaczy trawki - mówi Max Cegielski, prezenter Radiostacji.
Wraz ze wzrostem liczby młodych ludzi palących trawkę zmienił się stosunek do narkotyków. W ostatnich latach utrwaliło się przekonanie, że zażywanie narkotyków od czasu do czasu nie niesie z sobą żadnego ryzyka - tak stwierdziło w 1999 r. około 15 proc. nastolatków uczestniczących w Europejskim Badaniu w Szkołach na temat Używania Alkoholu i Narkotyków. Cztery lata wcześniej taką opinię podzielało 10 proc. ankietowanych.
- Zalegalizowanie marihuany podreperowałoby budżet państwa. Dodatkowe pieniądze uzyskano by z akcyzy od marihuany. Poza tym towar trafiający na rynek byłby lepszy, a dystrybucję można by kontrolować - twierdzi Janusz Sierosławski. - Z narkotykami jest jak z jabłkiem - tylko jako owoc zakazany budzą ciekawość i niezdrowe zachowania. Nasze społeczeństwo jest już przygotowane do zaakceptowania legalizacji marihuany - uważa prof. Vetulani. - Jestem wprawdzie przeciwnikiem palenia marihuany, ale popieram jej legalizację - mówi Max Cegielski. - Przykład Amsterdamu pokazuje, że można kontrolować rynek trawki. Mimo że dostęp do niej jest łatwy, nie ma tam więcej narkomanów niż gdzie indziej na świecie - dodaje Mietall. Skoro prawo zakazujące posiadania i zażywania marihuany jest w Polsce fikcją, może nadszedł czas, żeby je zmienić. Łamanie prawa jest zawsze bardziej demoralizujące niż legalizacja tego, co przez lata było nielegalne.
Grzegorz Sadowski, Agnieszka Sijka Wprost