Kielce Sport i Rekreacja Turystyka i Podróże
Wys�ano dnia 02-08-2006 o godz. 13:00:00 przez pala2 272
Wys�ano dnia 02-08-2006 o godz. 13:00:00 przez pala2 272
Żółte światło dla rowerzystów - urzędnicy miejscy zastanawiają się, czy zakaz jazdy rowerem po parku i na deptaku nie jest nazbyt rygorystyczny i czy nie warto go zmienić. |
Pierwsze spotkanie w tej sprawie już się odbyło. Doszło do niego po wizycie pracowników ratusza i Miejskiego Zarządu Dróg w Dreźnie. Kielecka delegacja pojechała tam, by zobaczyć, jak realizowany jest europejski projekt Urbike, czyli najogólniej mówiąc, udostępnienie rowerzystom miast poprzez przyjazne rozwiązania komunikacyjne. Kielce uczestniczą w nim jako jedyne miasto z Polski.
- Drezno zrobiło na nas wrażenie. Tam rowerzyści mogą się poruszać nawet drogami jednokierunkowymi pod prąd. Nie ma dla nich miejsc niedostępnych. Co ciekawe, ze statystyk wynika, że po wprowadzeniu takiej swobody poruszania się na rowerach wcale nie wzrosła liczba wypadków czy kolizji z udziałem rowerzystów - mówi Czesław Gruszewski, dyrektor wydziału gospodarki komunalnej. Dodaje, że jego zdaniem Kielce powinny iść właśnie w tym kierunku. - Z pełnomocnikiem prezydenta ds. bezpieczeństwa zaplanowaliśmy kolejne spotkanie, by szukać rozwiązania - zapowiada Gruszewski.
Wśród rowerzystów na pewno znajdzie poparcie. - Kielce to miasto zakazów. Nie wolno jeździć po parku, nie wolno po deptaku. Urzędnicy zmuszają nas, byśmy jeździli ruchliwymi i zatłoczonymi ulicami. Taka wyprawa to żadna przyjemność. Nawet jak dzieci jadą między mną a żoną, to cały czas się boję, żeby nic im się nie stało - mówi pan Sławomir. Dodaje, że właśnie w parku i na deptaku koncentruje się życie. - To tam można zjeść lody, wypić kawę w letnim ogródku czy kupić balonika. Co mamy zrobić z rowerami, jak podczas wycieczki chcemy wstąpić do kawiarni Cztery Pory Roku albo odwiedzić ptaszarnię? - pyta.
Problem wywołuje skoro emocji, przekonaliśmy się o tym w "Gazecie" wciąż otrzymujemy mnóstwo sygnałów w tej sprawie od pieszych i rowerzystów. Wiele opinii publikowaliśmy, trwa też żywa dyskusja na naszym forum internetowym. Przeciwnicy obecności rowerzystów na deptaku i w parku twierdzą m.in. że gnający na złamanie karku przez Sienkiewicza amatorzy dwóch kółek stanowią zagrożenie dla pieszych.
Takie podejście bliższe jest Krzysztofowi Przybylskiemu, pełnomocnikowi prezydenta ds. bezpieczeństwa. - Nie da się zadowolić wszystkich. My musimy chronić najsłabszych, a więc babcię z czteroletnim wnuczkiem, która idzie na spacer na deptak i chce, by chłopiec był bezpieczny - podkreśla. Przyznaje jednak, że zakazy, jakie obowiązują w Kielcach, to nie najlepsze rozwiązanie. - Dlatego na jednym spotkaniu się nie skończy, to nie tylko kwestia pomysłów na odblokowanie dla rowerzystów ul. Sienkiewicza i parku, ale kompleksowego rozwiązania problemu - podkreśla.
W zasadzie już przesądzone jest, że do dyspozycji rowerzystów zostanie oddana alejka prowadząca wzdłuż ulicy Ogrodowej w parku miejskim. Kolejny pomysł to wydzielenie pasa ruchu dla rowerów na szerokiej alei prowadzącej od ulicy Ogrodowej do Staszica. - Tam jest na to miejsce - przyznaje Przybylski.
Na pewno rozwiązania nie da się odsuwać w nieskończoność. Miłośników jazdy na rowerze przybywa, widać to choćby po istniejącej ścieżce rowerowej, która w weekendy jest zatłoczona. A jak wielu ich jest, można było się przekonać wczoraj. Rowerzyści skrzyknęli się przez internet i przejechali ulicami miasta. - Chcemy zademonstrować, że jesteśmy i że jest nas bardzo dużo. Jazda na rowerze to nie tylko rekreacja, ale w coraz bardziej zatłoczonych miastach to forma alternatywnej komunikacji - mówi Jarosław Wojciechowski, prezes Świętokrzyskiego Stowarzyszenia Kolarstwa Górskiego MTB Cross w Kielcach. Dodaje, że kieleccy urzędnicy postępują dosyć dziwacznie. - Jesteśmy jednym z dziewięciu miast w Europie, a jedynym w Polsce, które zakwalifikowało się do projektu Urbike, a jednocześnie wprowadzamy takie bariery i ograniczenia. To naraża nas na śmieszność - ocenia Wojciechowski.
Propozycje miasta, by ograniczenia znosić bardzo chwali. - Wprowadzenie w parku segregacji ruchu pieszych i rowerzystów to dobry pomysł. Rowerzyści i tak po parku jeździli, teraz będą mogli to robić legalnie. Za łamanie przepisów będzie ich można karać, sytuacja nareszcie byłaby jasna - mówi prezes Wojciechowski.
- Drezno zrobiło na nas wrażenie. Tam rowerzyści mogą się poruszać nawet drogami jednokierunkowymi pod prąd. Nie ma dla nich miejsc niedostępnych. Co ciekawe, ze statystyk wynika, że po wprowadzeniu takiej swobody poruszania się na rowerach wcale nie wzrosła liczba wypadków czy kolizji z udziałem rowerzystów - mówi Czesław Gruszewski, dyrektor wydziału gospodarki komunalnej. Dodaje, że jego zdaniem Kielce powinny iść właśnie w tym kierunku. - Z pełnomocnikiem prezydenta ds. bezpieczeństwa zaplanowaliśmy kolejne spotkanie, by szukać rozwiązania - zapowiada Gruszewski.
Wśród rowerzystów na pewno znajdzie poparcie. - Kielce to miasto zakazów. Nie wolno jeździć po parku, nie wolno po deptaku. Urzędnicy zmuszają nas, byśmy jeździli ruchliwymi i zatłoczonymi ulicami. Taka wyprawa to żadna przyjemność. Nawet jak dzieci jadą między mną a żoną, to cały czas się boję, żeby nic im się nie stało - mówi pan Sławomir. Dodaje, że właśnie w parku i na deptaku koncentruje się życie. - To tam można zjeść lody, wypić kawę w letnim ogródku czy kupić balonika. Co mamy zrobić z rowerami, jak podczas wycieczki chcemy wstąpić do kawiarni Cztery Pory Roku albo odwiedzić ptaszarnię? - pyta.
Problem wywołuje skoro emocji, przekonaliśmy się o tym w "Gazecie" wciąż otrzymujemy mnóstwo sygnałów w tej sprawie od pieszych i rowerzystów. Wiele opinii publikowaliśmy, trwa też żywa dyskusja na naszym forum internetowym. Przeciwnicy obecności rowerzystów na deptaku i w parku twierdzą m.in. że gnający na złamanie karku przez Sienkiewicza amatorzy dwóch kółek stanowią zagrożenie dla pieszych.
Takie podejście bliższe jest Krzysztofowi Przybylskiemu, pełnomocnikowi prezydenta ds. bezpieczeństwa. - Nie da się zadowolić wszystkich. My musimy chronić najsłabszych, a więc babcię z czteroletnim wnuczkiem, która idzie na spacer na deptak i chce, by chłopiec był bezpieczny - podkreśla. Przyznaje jednak, że zakazy, jakie obowiązują w Kielcach, to nie najlepsze rozwiązanie. - Dlatego na jednym spotkaniu się nie skończy, to nie tylko kwestia pomysłów na odblokowanie dla rowerzystów ul. Sienkiewicza i parku, ale kompleksowego rozwiązania problemu - podkreśla.
W zasadzie już przesądzone jest, że do dyspozycji rowerzystów zostanie oddana alejka prowadząca wzdłuż ulicy Ogrodowej w parku miejskim. Kolejny pomysł to wydzielenie pasa ruchu dla rowerów na szerokiej alei prowadzącej od ulicy Ogrodowej do Staszica. - Tam jest na to miejsce - przyznaje Przybylski.
Na pewno rozwiązania nie da się odsuwać w nieskończoność. Miłośników jazdy na rowerze przybywa, widać to choćby po istniejącej ścieżce rowerowej, która w weekendy jest zatłoczona. A jak wielu ich jest, można było się przekonać wczoraj. Rowerzyści skrzyknęli się przez internet i przejechali ulicami miasta. - Chcemy zademonstrować, że jesteśmy i że jest nas bardzo dużo. Jazda na rowerze to nie tylko rekreacja, ale w coraz bardziej zatłoczonych miastach to forma alternatywnej komunikacji - mówi Jarosław Wojciechowski, prezes Świętokrzyskiego Stowarzyszenia Kolarstwa Górskiego MTB Cross w Kielcach. Dodaje, że kieleccy urzędnicy postępują dosyć dziwacznie. - Jesteśmy jednym z dziewięciu miast w Europie, a jedynym w Polsce, które zakwalifikowało się do projektu Urbike, a jednocześnie wprowadzamy takie bariery i ograniczenia. To naraża nas na śmieszność - ocenia Wojciechowski.
Propozycje miasta, by ograniczenia znosić bardzo chwali. - Wprowadzenie w parku segregacji ruchu pieszych i rowerzystów to dobry pomysł. Rowerzyści i tak po parku jeździli, teraz będą mogli to robić legalnie. Za łamanie przepisów będzie ich można karać, sytuacja nareszcie byłaby jasna - mówi prezes Wojciechowski.
Joanna Gergont Gazeta Wyborcza
Komentarze |