Kielce Kultura
Wys�ano dnia 11-10-2007 o godz. 13:00:00 przez sergiusz 499
Wys�ano dnia 11-10-2007 o godz. 13:00:00 przez sergiusz 499
Miasto bije na alarm: kieleckie instytucje kulturalne słabo starają się o pieniądze z zewnątrz - nie piszą wniosków o dotacje lub piszą ich zbyt mało. - To niesprawiedliwa ocena, ale poprawimy się - odpowiadają dyrektorzy placówek. |
W tym roku Dom Środowisk Twórczych nie przygotował żadnego wniosku, zaś Muzeum Zabawek i Zabawy dorobiło się dwóch, ale pierwszy został wycofany, bo nie spełniał kryteriów, drugi zaś minister kultury odrzucił. Tylko jeden wniosek na koncie ma DK "Zameczek", wciąż czeka na jego rozpatrzenie.
Dla porównania na szczycie miejskiej listy najsprawniejszych jednostek w pozyskiwaniu pieniędzy z zewnątrz znalazły się: Teatr Laki i Aktora "Kubuś", któremu w tym roku udało się uzyskać z ministerstwa 90 tys. zł, Kielecki Teatr Tańca, który napisał pięć wniosków i wzbogacił się o 80 tys. zł, i dopiero rozpoczynające działalność Muzeum Historii Kielc, które również dostało 80 tys. zł.
- Jest to pewien wyznacznik pracy dyrektorów. Dlatego będę się przyglądał, jak dalej rozwinie się sytuacja i będę wyciągał konsekwencje - zapowiada Krzysztof Tworogowski, dyrektor Wydziału Turystyki, Kultury i Promocji Miasta w kieleckim magistracie.
Dyrekcja Muzeum Zabawek i Zabawy małą liczbę napisanych wniosków tłumaczy m.in. tym, że działają od niedawna. - Zaangażowaliśmy się przede wszystkim w organizację ekspozycji, w tym ogromnego przedsięwzięcia, jakim był Festiwal Zabaw, Zabawek i Widowisk. Na przyszły rok mocno ruszymy z pozyskiwaniem pieniędzy - wyjaśnia dyrektorka Jolanta Podsiadło. Placówka zamierza się starać o 620 tys. zł na promocję i organizację Europejskiej Olimpiady Zabaw w przyszłym roku.
Dyrekcja Zameczku przyznaje, że napisanych przez nią projektów mogło być więcej. Powołano komisję, która ma nad nimi pracować. Obecnie przygotowuje trzy wnioski na przyszły rok o dofinansowanie wyposażenia studia nagrań, studia obróbki fotograficznej i organizację Galerii Młodych.
Z ministerialnych pieniędzy nie zamierza natomiast korzystać DŚT. Instytucja nie może występować o pieniądze na inwestycje, bo nie ma uregulowanych spraw własnościowych nieruchomości, które zajmuje. - Pisanie wniosków o kilka tysięcy na pojedyncze imprezy po prostu się nie opłaca. Stworzenie potrzebnej dokumentacji trwa, a wynik nie jest przesądzony. Wolimy więc całą energię skupić na opracowaniu bogatego programu imprez i zarobić na sprzedaży biletów - nie ukrywa Ryszard Pomorski, dyrektor DŚT.
Dla porównania na szczycie miejskiej listy najsprawniejszych jednostek w pozyskiwaniu pieniędzy z zewnątrz znalazły się: Teatr Laki i Aktora "Kubuś", któremu w tym roku udało się uzyskać z ministerstwa 90 tys. zł, Kielecki Teatr Tańca, który napisał pięć wniosków i wzbogacił się o 80 tys. zł, i dopiero rozpoczynające działalność Muzeum Historii Kielc, które również dostało 80 tys. zł.
- Jest to pewien wyznacznik pracy dyrektorów. Dlatego będę się przyglądał, jak dalej rozwinie się sytuacja i będę wyciągał konsekwencje - zapowiada Krzysztof Tworogowski, dyrektor Wydziału Turystyki, Kultury i Promocji Miasta w kieleckim magistracie.
Dyrekcja Muzeum Zabawek i Zabawy małą liczbę napisanych wniosków tłumaczy m.in. tym, że działają od niedawna. - Zaangażowaliśmy się przede wszystkim w organizację ekspozycji, w tym ogromnego przedsięwzięcia, jakim był Festiwal Zabaw, Zabawek i Widowisk. Na przyszły rok mocno ruszymy z pozyskiwaniem pieniędzy - wyjaśnia dyrektorka Jolanta Podsiadło. Placówka zamierza się starać o 620 tys. zł na promocję i organizację Europejskiej Olimpiady Zabaw w przyszłym roku.
Dyrekcja Zameczku przyznaje, że napisanych przez nią projektów mogło być więcej. Powołano komisję, która ma nad nimi pracować. Obecnie przygotowuje trzy wnioski na przyszły rok o dofinansowanie wyposażenia studia nagrań, studia obróbki fotograficznej i organizację Galerii Młodych.
Z ministerialnych pieniędzy nie zamierza natomiast korzystać DŚT. Instytucja nie może występować o pieniądze na inwestycje, bo nie ma uregulowanych spraw własnościowych nieruchomości, które zajmuje. - Pisanie wniosków o kilka tysięcy na pojedyncze imprezy po prostu się nie opłaca. Stworzenie potrzebnej dokumentacji trwa, a wynik nie jest przesądzony. Wolimy więc całą energię skupić na opracowaniu bogatego programu imprez i zarobić na sprzedaży biletów - nie ukrywa Ryszard Pomorski, dyrektor DŚT.
Monika Rosmanowska Gazeta Wyborcza
Komentarze |