Kultura Rozmowy Muzyka Sztuki plastyczne
Wys�ano dnia 26-11-2007 o godz. 13:04:01 przez sergio 8531
Wys�ano dnia 26-11-2007 o godz. 13:04:01 przez sergio 8531
Z Arturem Wijatą, malarzem, opiekunem i kuratorem galerii Sztuki Współczesnej "Winda" rozmawiała Justyna Giemza. |
W Kielcach mówi się o Tobie jako o gwieździe medialnej...
- Trochę mnie w tych mediach ostatnio było, ale gwiazda to za dużo powiedziane. Gwiazdy są na niebie, a ja jestem na ziemi i dobrze mi z tym. Od pewnego czasu często się udzielam medialnie, np. przy okazji konkursu Offashion. Chyba jestem po prostu bardzo kontaktowym człowiekiem i dziennikarze mnie lubią.
Jesteś szefem Galerii Sztuki Współczesnej Winda od początku jej działalności?
- Szefem to za dużo powiedziane. Jestem bardziej opiekunem i kuratorem galerii, bo Winda należy ściśle do Kieleckiego Centrum Kultury, więc dyrektorem obu instytucji jest Pani Magdalena Kusztal. Ale zgadza się - jestem opiekunem tej galerii od samego początku kiedy tu pracuje.
A prywatnie?
- Jestem przede wszystkim malarzem, troszeczkę muzykiem, a tak naprawdę zwykłym człowiekiem. Domownikiem, który lubi siedzieć w kapciach przed telewizorem i oglądać filmy. Uwielbiam też gotować poznawać, nowe kuchnie świata, a potem to wszytko zjadać.
KCK to poważna instytucja, gdzie pracuje wiele doświadczonych i starszych od Ciebie osób. Zostałeś opiekunem galerii w młodym wieku, niemalże zaraz po studiach. Nie miałeś problemów z tą różnicą wieku?
- Nie, Pani Magdalena Kusztal dała mi szansę zatrudniając mnie do poprowadzenia galerii, oczywiście przy współpracy wielu osób. Trzeba pamiętać, że galeria nie funkcjonuje tylko dzięki mnie, ale też dzięki Pani Dyrektor, Dyrektorowi i ekipie, która ma wpływ na działalność tego miejsca. Nie miałem problemów, udało mi się szybko zaadaptować do warunków KCK-u i nauczyć się, jak trzeba wykonywać pewne rzeczy, żeby było dobrze. Galeria Winda stała się znana też dzięki moim kontaktom spoza KCK-u, gdyż mam wielu znajomych nie tylko z kręgu sztuk plastycznych, lecz także mediów, filmu. Generalnie mam dużo przychylnych mi ludzi nie tylko w Kielcach, ale też w np. w Warszawie i oni mi też pomagają nawiązywać kontakty, podsuwają pomysły. To też powoduje, że jest mi łatwiej pracować tu w Galerii.
Z wykształcenia jesteś...?
- ... magistrem sztuki. Od szkoły średniej, bo skończyłem kieleckiego Plastyka, przez studia, miałem kontakt ze sztuką. Przez wiele lat byłem też w teatrze Ecce Homo, w trochę śpiewałem, min. w Chórze Fermata - byłem nawet w Idolu. Współpracowałem także z Markiem Terczem. Uszczypnąłem każdej dziedziny sztuki po troszeczku, ktoś mógłby powiedzieć, że łapałem się wielu srok za ogon. Ja jednak przez całe życie poszukiwałem swojej ścieżki i to mi pomaga w pracy, w kontakcie z ludźmi, w rozumieniu pewnych rzeczy. Człowiek, który chce działać na polu sztuki, krzewić kulturę, pracować w kulturze, powinien się orientować w wielu jej dziedzinach.
Zajmujesz się wieloma dziedzinami sztuki: malarstwem, muzyką, projektowaniem. Masz na to wszystko czas?
- Jestem zajętym człowiekiem i w zasadzie do domu chodzę spać. Chyba, że mam wolne, to oglądam dużo filmów. Kolekcjonuję je, lubię mieć oryginalne dvd. Chodzę też namiętnie do kina i uwielbiam bajki.
A muzycznie co robisz?
- Obecnie współpracuję z kieleckim zespołem Ambulans. Śpiewałem u nich w chórkach na eliminacjach do Opola w Warszawie, zaprojektowałem też im nowe stroje.
Miałeś doświadczenie w kierowaniu jakąś placówką, zanim zacząłeś pracować w Windzie?
- Nie, ale muszę powiedzieć, że mam troszkę osobowość lidera i zawsze byłem przywódczy. Właściwie cały czas miałem wokół siebie grupę, której przewodziłem. To wynika z mojego charakteru, że umiem sobie organizować czas i pracę.
Podoba Ci się ta Galeria?
- Tak, bardzo mi się podoba i uważam, że jest to jedna z fajniejszych galerii w Polsce. Miałem tu gości z wielu stron świata i wszyscy są pod wrażeniem Windy. Nawet znany krytyk sztuki, dr Stefan Szydłowski, zaryzykował stwierdzenie, ze niektóre galerie sztuki w Nowym Jorku pozazdrościłyby np. takiego wnętrza. Przestrzeń jest tu duża, industrialna, są dobre warunki do prezentowania sztuki współczesnej. Mamy windę towarową, która dojeżdża bezpośrednio do galerii. Mamy tu naprawdę rewelacyjne warunki.
A jest coś, co chciałbyś tu zmienić?
- Chciałbym, żeby poszła w bardziej odważnym kierunku. Żeby jeszcze więcej się tu działo. Żeby stała się bardziej popularna w Polsce, a nie tylko w Kielcach.
Czy to prawda, że w Windzie najczęściej wystawiane są prace artystów spoza Kielc?
- Nie, właśnie dużo jest wystaw artystów kieleckich, np. pani prof.. Małgorzata Bielecka, Dyplom Instytutu Sztuk Pięknych Akademii Świętokrzyskiej, wystawa Marty Pajek, Gruppa Ćmielowska, w której jest akcent kielecki - Jacek Nowakowski, Kazimierz Kielian i wielu innych, to wszytko kielczanie! Ludzie nie do końca przyglądają się postaciom, których prace prezentujemy w Windzie. Już parokrotnie spotkałem się z zarzutem, że promujemy Warszawę, lub artystów spoza Kielc. A tak nie jest. Gdyby prześledzić historię wystaw w tej galerii, to zaryzykowałbym stwierdzenie, że większa połowa artystów, to byli kielczanie.
Taka opinia krąży wśród artystów kieleckich...
- Prawda jest taka, że środowisko artystyczne w tym mieście trochę mało wychodzi z inicjatywą. Panuje przekonanie, że powinno się dzwonić do wszystkich artystów i prosić ich, żeby zorganizowali tu wystawę. Lubię ludzi kreatywnych, którzy przychodzą do mnie z pomysłem. A jeśli ktoś siedzi i czeka, aż ktoś do niego zadzwoni z jakiejkolwiek galerii, to jest w błędzie. Nie chcę jednak "najeżdżać" na środowisko, bo nie oto tu chodzi, jest w Kielcach wielu artystów, którzy robią ,,Dobrą Sztukę" i rzeczy, które są warte prezentacji. Jest też wielu zdolnych kielczan, których prace warto pokazywać, choć już tu nie mieszkają. Jest jednak gros artystów, którzy obmawiają, narzekają i czują się nieustannie dotknięci, a tak naprawdę nie wychodzą z żadną propozycją, myślę jednak, że to ich problem. Ja nie chcę się zajmować tym kto kogo nie lubi. Chcę dobrze wykonywać swoją pracę i prowadzić dobrą galerię.
Załóżmy, że np. fotograf chce pokazać w Windzie swoje prace. Co powinien zrobić, żeby mieć tu wystawę?
- Musi przyjść do mnie, pokazać mi portfolio w formie papierowej lub elektronicznej, przedstawić konkretną propozycję, że zrobił cykl jakichś zdjęć i przekonać mnie, że warto je pokazać. Jestem otwarty - nie odsyłam nikogo z kwitkiem i z każdym porozmawiam. Potem Konsultuje wszystko z Panią Dyrektor Magdalena Kusztal i zapada decyzja. Nie mogę jednak obiecać, że każdemu zrobię wystawę.
Jesteście w stanie pomóc (jako Galeria) zdobyć pieniądze na wydrukowanie i oprawienie zdjęć nieznanego fotografa?
- Myślę, że jestem w stanie albo od Pani Dyrektor albo od sponsorów uzyskać jakieś fundusze.
Mam wrażenie, że w Kielcach mimo istnienia tej Galerii od kilku lat, nadal jest mało sztuki współczesnej.
- Zgadzam się. Za mało w Kielcach pokazujemy sztuki współczesnej. Ale to ma drugie dno - miasta, poza Warszawą, Wrocławiem, Poznaniem, Łodzią i Krakowem, uważane są za prowincję. Niestety za miastami wielkości Kielc wlecze się ogon zaściankowości. Wielu ludzi rezygnuje z działalności w takich miejscach, bo stwierdzają, że im się to nie opłaca. W moim mniemaniu to duży błąd, bo owszem w dużych miastach sporo się dzieje, ale tam jest się bardzo ciężko przebić. Jest tak ogromna konkurencja na każdym polu, że jeśli ktoś nie ma dobrych znajomości i układów, to zrobienie czegokolwiek - wystawy, prezentacji w Warszawie czy Krakowie naprawdę graniczy z cudem. Uważam, że takie miasta jak Kielce, Lublin, Rzeszów czy Białystok są dobre, żeby zacząć karierę. Oczywiście, ta kariera się musi rozwijać i przechodzić na centralne ośrodki. Tu jednak młodzi ludzie szybciej mogą zyskać rozgłos medialny. Na świecie jest dużo przykładów, że w małych miastach powstają inicjatywy, które później zyskują rangę wydarzeń światowych, np. Prezentacje Sztuki Współczesnej w Kassel, o których głośno jest na całym świecie. Przyjeżdżają tam najlepsi artyści, a to miasteczko mniejsze od Kielc. Chciałbym, aby i Kielce też miały w przyszłości taka renomę.
Traktujesz Kielce jako trampolinę kariery, dobry start?
- Jak dobry start, ale nie chcę z Kielc wyjeżdżać i mam nadzieję, że nic mnie nigdy do tego nie zmusi. Podoba mi się tu i chcę tu zostać, mimo, że nie jestem rodowitym kielczaninem - pochodzę z Opoczna. Byłem trochę w Warszawie, trochę w Krakowie, w Londynie i już wiem, że Kielce to jest dobre miasto, to moje miejsce.
"Kielce - dobre miasto" - w dobie niemalże masowych wyjazdów rzadko można usłyszeć takie słowa. Dlaczego według Ciebie to dobre miejsce?
- Dlatego, że nie jest ani za małe ani za duże. Mam tutaj wszystko, czego potrzebuję. Czasami chciałbym, żeby był tu ogromny sklep muzyczny, jaki jest np. w Londynie, ale to też nie problem, bo w dobie Internetu mogę zamówić wszystko, czego absolutnie zapragnę. Czasami chciałbym pójść na świetny spektakl, czy show muzyczno-teatralno-taneczne, na jakie mogę iść w Londynie, ale do Kielc też przyjeżdżają fantastyczni artyści. Zawsze też mogę kupić bilet w tanich liniach lotniczych i polecieć gdzieś zobaczyć coś niezwykłego. Nawet bilety na spektakle nie są aż takie drogie, bo ceny za coś naprawdę dobrego, są porównywalne do polskich. A tak naprawdę z życia wiem, że jeśli ktoś mieszka i pracuje w Londynie, to nie ma czasu i ochoty, żeby korzystać ze wszystkich dobrodziejstw wielkiej metropolii. Zresztą miasta takie jak Kielce mają plus, że nie trzeba spędzać pół życia przemieszczając się i stojąc w korkach, co jest uciążliwe.
Miło jest spotkać wreszcie kogoś, kto nie chce uciekać z Kielc!
- Wszystko jest teraz zglobalizowane i można dotrzeć wszędzie. A w Kielcach jest zielono, z punktu A do punktu B dostaniesz się w ok. 30 min. Idę do pracy 20 minut, co jest dla mnie rewelacyjne. Dużo znajomych z Warszawy zazdrości nam tego, że możemy wyjechać 2 km za miasto i mamy las, gdzie latem można całe dnie szaleć na rowerze. Zimą możemy pojeździć na nartach na okolicznych stokach, może nie są to warunki alpejskie, ale jeździć się da. Położenie Kielc jest też fajne, 1,5 godziny autem do Krakowa i ponad 2 godziny do Warszawy. W porównaniu do np. Nowego Jorku czy Londynu, gdzie mieszkając w 4. strefie musisz spędzić 1,5 godziny w metrze, żeby się ukulturalnić w centrum, to dokładnie to samo, co dla nas wyjazd do dużych miast.
Myślisz, że kultura w Kielcach podąża w dobrym kierunku?
- Tak, są takie imprezy jak Offashion, Forma, Nurt. Co chwilę w Kielcach jest jakiś festiwal, warsztaty, na które zjeżdżają się ludzie z całej Polski. Tu się ciągle coś dzieje. I przede wszystkim i co najważniejsze: jest coraz więcej ludzi, którzy w to miasto wierzą.Bo siła w ludziach kulturalnie myślących.
Czujesz się spełniony na tą chwilę?
- Tak, ale chcę robić więcej i działać więcej. Jestem naładowany energią, pomysłami i gotowy do działania.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
- Trochę mnie w tych mediach ostatnio było, ale gwiazda to za dużo powiedziane. Gwiazdy są na niebie, a ja jestem na ziemi i dobrze mi z tym. Od pewnego czasu często się udzielam medialnie, np. przy okazji konkursu Offashion. Chyba jestem po prostu bardzo kontaktowym człowiekiem i dziennikarze mnie lubią.
Jesteś szefem Galerii Sztuki Współczesnej Winda od początku jej działalności?
- Szefem to za dużo powiedziane. Jestem bardziej opiekunem i kuratorem galerii, bo Winda należy ściśle do Kieleckiego Centrum Kultury, więc dyrektorem obu instytucji jest Pani Magdalena Kusztal. Ale zgadza się - jestem opiekunem tej galerii od samego początku kiedy tu pracuje.
A prywatnie?
- Jestem przede wszystkim malarzem, troszeczkę muzykiem, a tak naprawdę zwykłym człowiekiem. Domownikiem, który lubi siedzieć w kapciach przed telewizorem i oglądać filmy. Uwielbiam też gotować poznawać, nowe kuchnie świata, a potem to wszytko zjadać.
KCK to poważna instytucja, gdzie pracuje wiele doświadczonych i starszych od Ciebie osób. Zostałeś opiekunem galerii w młodym wieku, niemalże zaraz po studiach. Nie miałeś problemów z tą różnicą wieku?
- Nie, Pani Magdalena Kusztal dała mi szansę zatrudniając mnie do poprowadzenia galerii, oczywiście przy współpracy wielu osób. Trzeba pamiętać, że galeria nie funkcjonuje tylko dzięki mnie, ale też dzięki Pani Dyrektor, Dyrektorowi i ekipie, która ma wpływ na działalność tego miejsca. Nie miałem problemów, udało mi się szybko zaadaptować do warunków KCK-u i nauczyć się, jak trzeba wykonywać pewne rzeczy, żeby było dobrze. Galeria Winda stała się znana też dzięki moim kontaktom spoza KCK-u, gdyż mam wielu znajomych nie tylko z kręgu sztuk plastycznych, lecz także mediów, filmu. Generalnie mam dużo przychylnych mi ludzi nie tylko w Kielcach, ale też w np. w Warszawie i oni mi też pomagają nawiązywać kontakty, podsuwają pomysły. To też powoduje, że jest mi łatwiej pracować tu w Galerii.
Z wykształcenia jesteś...?
- ... magistrem sztuki. Od szkoły średniej, bo skończyłem kieleckiego Plastyka, przez studia, miałem kontakt ze sztuką. Przez wiele lat byłem też w teatrze Ecce Homo, w trochę śpiewałem, min. w Chórze Fermata - byłem nawet w Idolu. Współpracowałem także z Markiem Terczem. Uszczypnąłem każdej dziedziny sztuki po troszeczku, ktoś mógłby powiedzieć, że łapałem się wielu srok za ogon. Ja jednak przez całe życie poszukiwałem swojej ścieżki i to mi pomaga w pracy, w kontakcie z ludźmi, w rozumieniu pewnych rzeczy. Człowiek, który chce działać na polu sztuki, krzewić kulturę, pracować w kulturze, powinien się orientować w wielu jej dziedzinach.
Zajmujesz się wieloma dziedzinami sztuki: malarstwem, muzyką, projektowaniem. Masz na to wszystko czas?
- Jestem zajętym człowiekiem i w zasadzie do domu chodzę spać. Chyba, że mam wolne, to oglądam dużo filmów. Kolekcjonuję je, lubię mieć oryginalne dvd. Chodzę też namiętnie do kina i uwielbiam bajki.
A muzycznie co robisz?
- Obecnie współpracuję z kieleckim zespołem Ambulans. Śpiewałem u nich w chórkach na eliminacjach do Opola w Warszawie, zaprojektowałem też im nowe stroje.
Miałeś doświadczenie w kierowaniu jakąś placówką, zanim zacząłeś pracować w Windzie?
- Nie, ale muszę powiedzieć, że mam troszkę osobowość lidera i zawsze byłem przywódczy. Właściwie cały czas miałem wokół siebie grupę, której przewodziłem. To wynika z mojego charakteru, że umiem sobie organizować czas i pracę.
Podoba Ci się ta Galeria?
- Tak, bardzo mi się podoba i uważam, że jest to jedna z fajniejszych galerii w Polsce. Miałem tu gości z wielu stron świata i wszyscy są pod wrażeniem Windy. Nawet znany krytyk sztuki, dr Stefan Szydłowski, zaryzykował stwierdzenie, ze niektóre galerie sztuki w Nowym Jorku pozazdrościłyby np. takiego wnętrza. Przestrzeń jest tu duża, industrialna, są dobre warunki do prezentowania sztuki współczesnej. Mamy windę towarową, która dojeżdża bezpośrednio do galerii. Mamy tu naprawdę rewelacyjne warunki.
A jest coś, co chciałbyś tu zmienić?
- Chciałbym, żeby poszła w bardziej odważnym kierunku. Żeby jeszcze więcej się tu działo. Żeby stała się bardziej popularna w Polsce, a nie tylko w Kielcach.
Czy to prawda, że w Windzie najczęściej wystawiane są prace artystów spoza Kielc?
- Nie, właśnie dużo jest wystaw artystów kieleckich, np. pani prof.. Małgorzata Bielecka, Dyplom Instytutu Sztuk Pięknych Akademii Świętokrzyskiej, wystawa Marty Pajek, Gruppa Ćmielowska, w której jest akcent kielecki - Jacek Nowakowski, Kazimierz Kielian i wielu innych, to wszytko kielczanie! Ludzie nie do końca przyglądają się postaciom, których prace prezentujemy w Windzie. Już parokrotnie spotkałem się z zarzutem, że promujemy Warszawę, lub artystów spoza Kielc. A tak nie jest. Gdyby prześledzić historię wystaw w tej galerii, to zaryzykowałbym stwierdzenie, że większa połowa artystów, to byli kielczanie.
Taka opinia krąży wśród artystów kieleckich...
- Prawda jest taka, że środowisko artystyczne w tym mieście trochę mało wychodzi z inicjatywą. Panuje przekonanie, że powinno się dzwonić do wszystkich artystów i prosić ich, żeby zorganizowali tu wystawę. Lubię ludzi kreatywnych, którzy przychodzą do mnie z pomysłem. A jeśli ktoś siedzi i czeka, aż ktoś do niego zadzwoni z jakiejkolwiek galerii, to jest w błędzie. Nie chcę jednak "najeżdżać" na środowisko, bo nie oto tu chodzi, jest w Kielcach wielu artystów, którzy robią ,,Dobrą Sztukę" i rzeczy, które są warte prezentacji. Jest też wielu zdolnych kielczan, których prace warto pokazywać, choć już tu nie mieszkają. Jest jednak gros artystów, którzy obmawiają, narzekają i czują się nieustannie dotknięci, a tak naprawdę nie wychodzą z żadną propozycją, myślę jednak, że to ich problem. Ja nie chcę się zajmować tym kto kogo nie lubi. Chcę dobrze wykonywać swoją pracę i prowadzić dobrą galerię.
Załóżmy, że np. fotograf chce pokazać w Windzie swoje prace. Co powinien zrobić, żeby mieć tu wystawę?
- Musi przyjść do mnie, pokazać mi portfolio w formie papierowej lub elektronicznej, przedstawić konkretną propozycję, że zrobił cykl jakichś zdjęć i przekonać mnie, że warto je pokazać. Jestem otwarty - nie odsyłam nikogo z kwitkiem i z każdym porozmawiam. Potem Konsultuje wszystko z Panią Dyrektor Magdalena Kusztal i zapada decyzja. Nie mogę jednak obiecać, że każdemu zrobię wystawę.
Jesteście w stanie pomóc (jako Galeria) zdobyć pieniądze na wydrukowanie i oprawienie zdjęć nieznanego fotografa?
- Myślę, że jestem w stanie albo od Pani Dyrektor albo od sponsorów uzyskać jakieś fundusze.
Mam wrażenie, że w Kielcach mimo istnienia tej Galerii od kilku lat, nadal jest mało sztuki współczesnej.
- Zgadzam się. Za mało w Kielcach pokazujemy sztuki współczesnej. Ale to ma drugie dno - miasta, poza Warszawą, Wrocławiem, Poznaniem, Łodzią i Krakowem, uważane są za prowincję. Niestety za miastami wielkości Kielc wlecze się ogon zaściankowości. Wielu ludzi rezygnuje z działalności w takich miejscach, bo stwierdzają, że im się to nie opłaca. W moim mniemaniu to duży błąd, bo owszem w dużych miastach sporo się dzieje, ale tam jest się bardzo ciężko przebić. Jest tak ogromna konkurencja na każdym polu, że jeśli ktoś nie ma dobrych znajomości i układów, to zrobienie czegokolwiek - wystawy, prezentacji w Warszawie czy Krakowie naprawdę graniczy z cudem. Uważam, że takie miasta jak Kielce, Lublin, Rzeszów czy Białystok są dobre, żeby zacząć karierę. Oczywiście, ta kariera się musi rozwijać i przechodzić na centralne ośrodki. Tu jednak młodzi ludzie szybciej mogą zyskać rozgłos medialny. Na świecie jest dużo przykładów, że w małych miastach powstają inicjatywy, które później zyskują rangę wydarzeń światowych, np. Prezentacje Sztuki Współczesnej w Kassel, o których głośno jest na całym świecie. Przyjeżdżają tam najlepsi artyści, a to miasteczko mniejsze od Kielc. Chciałbym, aby i Kielce też miały w przyszłości taka renomę.
Traktujesz Kielce jako trampolinę kariery, dobry start?
- Jak dobry start, ale nie chcę z Kielc wyjeżdżać i mam nadzieję, że nic mnie nigdy do tego nie zmusi. Podoba mi się tu i chcę tu zostać, mimo, że nie jestem rodowitym kielczaninem - pochodzę z Opoczna. Byłem trochę w Warszawie, trochę w Krakowie, w Londynie i już wiem, że Kielce to jest dobre miasto, to moje miejsce.
"Kielce - dobre miasto" - w dobie niemalże masowych wyjazdów rzadko można usłyszeć takie słowa. Dlaczego według Ciebie to dobre miejsce?
- Dlatego, że nie jest ani za małe ani za duże. Mam tutaj wszystko, czego potrzebuję. Czasami chciałbym, żeby był tu ogromny sklep muzyczny, jaki jest np. w Londynie, ale to też nie problem, bo w dobie Internetu mogę zamówić wszystko, czego absolutnie zapragnę. Czasami chciałbym pójść na świetny spektakl, czy show muzyczno-teatralno-taneczne, na jakie mogę iść w Londynie, ale do Kielc też przyjeżdżają fantastyczni artyści. Zawsze też mogę kupić bilet w tanich liniach lotniczych i polecieć gdzieś zobaczyć coś niezwykłego. Nawet bilety na spektakle nie są aż takie drogie, bo ceny za coś naprawdę dobrego, są porównywalne do polskich. A tak naprawdę z życia wiem, że jeśli ktoś mieszka i pracuje w Londynie, to nie ma czasu i ochoty, żeby korzystać ze wszystkich dobrodziejstw wielkiej metropolii. Zresztą miasta takie jak Kielce mają plus, że nie trzeba spędzać pół życia przemieszczając się i stojąc w korkach, co jest uciążliwe.
Miło jest spotkać wreszcie kogoś, kto nie chce uciekać z Kielc!
- Wszystko jest teraz zglobalizowane i można dotrzeć wszędzie. A w Kielcach jest zielono, z punktu A do punktu B dostaniesz się w ok. 30 min. Idę do pracy 20 minut, co jest dla mnie rewelacyjne. Dużo znajomych z Warszawy zazdrości nam tego, że możemy wyjechać 2 km za miasto i mamy las, gdzie latem można całe dnie szaleć na rowerze. Zimą możemy pojeździć na nartach na okolicznych stokach, może nie są to warunki alpejskie, ale jeździć się da. Położenie Kielc jest też fajne, 1,5 godziny autem do Krakowa i ponad 2 godziny do Warszawy. W porównaniu do np. Nowego Jorku czy Londynu, gdzie mieszkając w 4. strefie musisz spędzić 1,5 godziny w metrze, żeby się ukulturalnić w centrum, to dokładnie to samo, co dla nas wyjazd do dużych miast.
Myślisz, że kultura w Kielcach podąża w dobrym kierunku?
- Tak, są takie imprezy jak Offashion, Forma, Nurt. Co chwilę w Kielcach jest jakiś festiwal, warsztaty, na które zjeżdżają się ludzie z całej Polski. Tu się ciągle coś dzieje. I przede wszystkim i co najważniejsze: jest coraz więcej ludzi, którzy w to miasto wierzą.Bo siła w ludziach kulturalnie myślących.
Czujesz się spełniony na tą chwilę?
- Tak, ale chcę robić więcej i działać więcej. Jestem naładowany energią, pomysłami i gotowy do działania.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Komentarze |