Turystyka i Podróże
Wys�ano dnia 16-12-2010 o godz. 13:08:54 przez rafa 3867
Wys�ano dnia 16-12-2010 o godz. 13:08:54 przez rafa 3867
JeÅ›li chcesz poznać lepiej obcy kraj, poszukaj jego biednej części. Jeżeli możesz, zamieszkaj w niej – choćby na moment. Spróbuj nauczyć siÄ™ obcej mowy, bo, jak napisaÅ‚ Ryszard KapuÅ›ciÅ„ski, „każdy Å›wiat ma wÅ‚asnÄ… tajemnicÄ™ i (…) dostÄ™p do niej jest tylko na drodze poznania jÄ™zyka”. Od takiej strony zaczęłam swoje poznawanie WÅ‚och. Jakże bliskich – i jakże odlegÅ‚ych. |
Do Simeri Mare
Gdy w lutym dostaÅ‚am od kuzynki maila z zapytaniem, czy mam ochotÄ™ przyjechać do Simeri Mare i opiekować siÄ™ przez wakacje jej trzyletniÄ… córkÄ…, nad odpowiedziÄ… zastanawiaÅ‚am siÄ™ tylko przez moment. SpojrzaÅ‚am na pluchÄ™ za oknem. „ZaÅ‚atwiÄ™ sprawy na uczelni i przyjeżdżam.” – brzmiaÅ‚a treść maila zwrotnego.
Dopiero kilka dni później dopadÅ‚y mnie wÄ…tpliwoÅ›ci. Simeri Mare nad Morzem JoÅ„skim to letniskowa miejscowość znajdujÄ…ca siÄ™ niedaleko Catanzaro, stolicy regionu Calabria. Najbardziej wysuniÄ™tego na poÅ‚udnie, a co za tym idzie – obok Sycylii najgorÄ™tszego. Atrakcja dla zmarzluchów, ale dla chÅ‚odnolubnych ostatnie miejsce na Ziemi, do którego wybraliby siÄ™ na wakacje. Poza tym jÄ™zyk. Co z tego, że moja kuzynka jest PolkÄ…, skoro jej mąż zna zaledwie kilka polskich sÅ‚ów? Czy dogadam siÄ™ tam z kimÅ› po angielsku? Czy dam sobie radÄ™ z maÅ‚ym dzieckiem? Jak ja siÄ™ tam w ogóle dostanÄ™?
Podróż i poczÄ…tki
Po kilku miesiÄ…cach nauki wÅ‚oskiego zdecydowaÅ‚am siÄ™ również na najbardziej ryzykownÄ… formÄ™ transportu – autokar. 36 godzin telepania siÄ™ na niewygodnym siedzeniu zostaÅ‚o jednak zrekompensowane dziÄ™ki widokom. Zza szyby oglÄ…daÅ‚am przekrój WÅ‚och – miasta póÅ‚nocy i poÅ‚udnia, góry i pagórki, winnice, gaje oliwne i sady cytrynowe. W pamiÄ™ci utkwiÅ‚y mi Neapol i Salerno. Pierwszy – niewiarygodnie brudny: walajÄ…ce siÄ™ wszÄ™dzie stare gazety, puszki, rozbite butelki, rozrzucone szmaty przy pomniku Garibaldiego, pies zaÅ‚atwiajÄ…cy siÄ™ na chodniku. Kilka godzin później znalazÅ‚am siÄ™ w jednym z najurokliwszych zakÄ…tków, które dotÄ…d dane mi byÅ‚o oglÄ…dać. Salerno – miasto, w którym góry wpadajÄ… do niewiarygodnie bÅ‚Ä™kitnego morza. Autokar jakimÅ› sposobem przedarÅ‚ siÄ™ przez wÄ…skie ulice na stacjÄ™, zatrzymaÅ‚ siÄ™, wysadziÅ‚ kolejnych turystów i pomknÄ…Å‚ dalej na poÅ‚udnie.
Wieczorem z Lamezii Terme odebraÅ‚ mnie szwagier. Przez blisko godzinnÄ… drogÄ™ do Simeri Mare zamieniÅ‚am z Giannim trzy-cztery sÅ‚owa. ZapowiadaÅ‚o siÄ™ ciężko. W domu powitaÅ‚a mnie Justyna z mojÄ… maÅ‚Ä… podopiecznÄ…, AlÄ…. Z okien mieszkania rozpoÅ›cieraÅ‚ siÄ™ widok na góry – z prawej – i na morze – z lewej strony. 15 minut drogi do plaży i do restauracji prowadzonej przez JustynÄ™ i Gianniego. Codzienne posiÅ‚ki w towarzystwie rodziny szwagra i pracowników, niemalże nieograniczony dostÄ™p do restauracyjnej lodówki, plaża, morze, ciepeÅ‚ko... Dolce vita. Å»ycie upÅ‚ywaÅ‚o naprawdÄ™ sÅ‚odko, pomijajÄ…c walki o dominacjÄ™ w zwiÄ…zku „ciocia Magda – Ala”.
Ucztujemy, lenimy siÄ™
Pierwsze mankamenty pojawiÅ‚y siÄ™ wraz z upaÅ‚ami. W trakcie siesty, gdy powietrze staÅ‚o w miejscu, pomagaÅ‚a butelka zmrożonej wody mineralnej. Nie do picia, ale do chÅ‚odzenia ciaÅ‚a. Leżysz – leje siÄ™ z ciebie, ruszasz siÄ™ – pÅ‚ywasz. Podczas popoÅ‚udniowej drzemki ludzie kryjÄ… siÄ™ w szczelnie osÅ‚oniÄ™tych domach. Rolety, nieraz zamkniÄ™te okna i wÅ‚Ä…czona klimatyzacja – inaczej siÄ™ nie da. Nie dziwi wiÄ™c, że CalabriÄ™ z powodu gorÄ…ca nazywa siÄ™ niekiedy CalafricÄ….
Ok. 22 wracam z maÅ‚oletniÄ… z restauracji do domu. Przez pierwsze kilka wieczorów szwagier odwozi nas samochodem. Później w ramach spaceru Å‚adujÄ™ AlÄ™ do wózka i idÄ™ na piechotÄ™. Siostry Gianniego sÄ… w szoku – „Przecież to daleko!”. Zdumiona, odpowiadam, że to tylko kwadrans drogi. Zdaje siÄ™ jednak, że krótki dystans pokonywany w piÄ™tnaÅ›cie minut to dla WÅ‚ochów wyczerpujÄ…cy maraton. Jeden z kuzynów Gianniego kilka razy oferuje podwiezienie, bojÄ…c siÄ™, żebym przypadkiem siÄ™ nie zmÄ™czyÅ‚a... A samodzielne powroty należą do przyjemnoÅ›ci – zwÅ‚aszcza gdy przechodzÄ™ pod palmami i piniami, w powietrzu unosi siÄ™ sÅ‚odki zapach fig, a pod latarniami fruwajÄ… nietoperze.
Zapuszczanie sadełka
Poranki mijajÄ… pod znakiem plażowania i morskich kÄ…pieli. SpoglÄ…dam nieÅ›miaÅ‚o na otaczajÄ…cych mnie ludzi i z niepokojem odkrywam, że zaszÅ‚a tu niepokojÄ…ca zamiana ról. Mężczyźni, bez wzglÄ™du na wiek, w wiÄ™kszoÅ›ci wyglÄ…dajÄ… jak mÅ‚odzi bogowie, natomiast kobiety przy brzuchach majÄ… pokaźne opony. Nie dziwiÄ™ siÄ™ jednak temu zjawisku. W ciÄ…gu caÅ‚ego mojego pobytu w Calabrii na palcach u jednej rÄ™ki mogÄ™ policzyć obiady, na które nie podano makaronu. Różne pasty podane w rozmaity sposób – makaron z sosem pomidorowym, makaron z warzywami, makaron z mozarellÄ…, makaron z małżami... Brzmi apetycznie? Niech ktoÅ› spróbuje jeść taki obiad przez 2,5 miesiÄ…ca przy minimalnym ruchu. Na efekty nie trzeba dÅ‚ugo czekać. ZagadkÄ… pozostaje dla mnie, jak wiÄ™kszość poÅ‚udniowców zachowuje swoje boskie proporcje. Kalabryjki raczej nie mogÄ… być wyroczniÄ… w tej sprawie.
Wieczorem życie towarzyskie rozkwita. O 21 restauracjÄ™ nawiedzajÄ… dzikie tÅ‚umy wygÅ‚odniaÅ‚ych klientów. Z rozbawieniem obserwujÄ™ umÄ™czonych kelnerów niosÄ…cych pizze, póÅ‚miski peÅ‚ne makaronów, ryb i saÅ‚atek oraz pucharki z lodami. PrzeciÄ™tny poÅ‚udniowiec zjada kolacjÄ™ zÅ‚ożonÄ… z trzech-czterech daÅ„. Do tego woda, wino lub piwo. Jemy w towarzystwie, nigdy sami. Najlepiej, gdy jest nas dużo. Każda okazja do takiego ucztowania jest dobra. I tak do godziny 2, czasem 3 w nocy.
Apogeum kultury jedzenia jest 15 sierpnia, czyli Ferragosto. To jedno z ważniejszych wÅ‚oskich Å›wiÄ…t, podczas którego rodziny spotykajÄ… siÄ™ ze sobÄ…, najczęściej w nadmorskich miejscowoÅ›ciach, jedzÄ… i kÄ…piÄ… siÄ™. W nocy natomiast, ku uciesze zebranych, na plażach pali siÄ™ okazaÅ‚e ogniska. TradycjÄ™ Ferragosto można porównać do naszego Å›wiÄ™ta Matki Boskiej Zielnej – wszystko ku uczczeniu zakoÅ„czenia zbiorów, z pogaÅ„skim rodowodem.
Podróże za jeden uÅ›miech
JeÅ›li kogoÅ› wiatr zawieje do Calabrii, warto wybrać siÄ™ do takich miejscowoÅ›ci jak Reggio di Calabria nad CieÅ›ninÄ… MesyÅ„skÄ… (skÄ…d już tylko rzut beretem do Sycylii), Tropei z jej sÅ‚ynnym sanktuarium Santa Maria dell'Isola czy Soverato – miasta sÅ‚ynÄ…cego ze wspaniaÅ‚ych plaż i tÄ™tniÄ…cego życia nocnego. W moim przypadku najwiÄ™ksze wrażenie wywarÅ‚ jednak bulwar w Catanzaro Lido (portowej części stolicy regionu) oraz Parco Nazionale della Sila. Walory tego drugiego to niezapomniane widoki jeziora w Villagio Mancuso oraz górskie niespodzianki – samotne domki usadowione gdzieÅ› poÅ›ród kasztanów (sic!) i sosen. Klimat panujÄ…cy w Sila jest również miÅ‚Ä… odmianÄ… po upaÅ‚ach i wichrach w nadmorskich miejscowoÅ›ciach Calabrii.
Raz udaje mi siÄ™ zapuÅ›cić do jednego z „górskich” lasów w Sila. Trafiam na... stado kóz. Niewiele jednak sobie robiÄ… z mojego towarzystwa. Na poczÄ…tku wrzeÅ›nia, gdy mój wÅ‚oski już nie kuleje tak, jak na poczÄ…tku, jadÄ™ z Giannim na polowanie, na ptaki. On i jego znajomi caÅ‚kiem serio pytajÄ…, czy chcÄ™ spróbować strzelać. Obawa o odstrzelenie niewÅ‚aÅ›ciwego ptaka zwycięża, w rÄ™ce zamiast strzelby nadal dzierżę aparat. Gdy szwagier czatuje na ptactwo, ja spoglÄ…dam na wysuszonÄ…, popÄ™kanÄ… ziemiÄ™ i zastanawiam siÄ™, jak tu wyrasta jakiekolwiek zboże. A jednak – jesteÅ›my już po żniwach. W przerwach zaglÄ…damy do winnicy – tu napotkany wÅ‚aÅ›ciciel zachÄ™ca nas do skosztowania winogron. Idziemy dalej – tym razem zajadamy siÄ™ Å›wieżymi figami i granatami. „Bo my na polowaniu gÅ‚ównie jemy”, tÅ‚umaczy Roberto, przyjaciel Gianniego.
Gdy w poÅ‚owie wrzeÅ›nia znów wsiadam do autokaru, nie planujÄ™ szybkiego powrotu do WÅ‚och. Choć Salerno widziane o Å›wicie jest jeszcze bardziej bajkowe, a Wezuwiusz górujÄ…cy nad Neapolem zachÄ™ca do odwiedzenia, to z radoÅ›ciÄ… myÅ›lÄ™ o chÅ‚odnej Polsce. Po poÅ‚udniu jadÄ™ przez zadbane, zabytkowe BoloniÄ™ i FlorencjÄ™. Zastygam w bezruchu, gdy mijam salon porsche. Może jednak, kiedyÅ›...?
Gdy w lutym dostaÅ‚am od kuzynki maila z zapytaniem, czy mam ochotÄ™ przyjechać do Simeri Mare i opiekować siÄ™ przez wakacje jej trzyletniÄ… córkÄ…, nad odpowiedziÄ… zastanawiaÅ‚am siÄ™ tylko przez moment. SpojrzaÅ‚am na pluchÄ™ za oknem. „ZaÅ‚atwiÄ™ sprawy na uczelni i przyjeżdżam.” – brzmiaÅ‚a treść maila zwrotnego.
Dopiero kilka dni później dopadÅ‚y mnie wÄ…tpliwoÅ›ci. Simeri Mare nad Morzem JoÅ„skim to letniskowa miejscowość znajdujÄ…ca siÄ™ niedaleko Catanzaro, stolicy regionu Calabria. Najbardziej wysuniÄ™tego na poÅ‚udnie, a co za tym idzie – obok Sycylii najgorÄ™tszego. Atrakcja dla zmarzluchów, ale dla chÅ‚odnolubnych ostatnie miejsce na Ziemi, do którego wybraliby siÄ™ na wakacje. Poza tym jÄ™zyk. Co z tego, że moja kuzynka jest PolkÄ…, skoro jej mąż zna zaledwie kilka polskich sÅ‚ów? Czy dogadam siÄ™ tam z kimÅ› po angielsku? Czy dam sobie radÄ™ z maÅ‚ym dzieckiem? Jak ja siÄ™ tam w ogóle dostanÄ™?
Podróż i poczÄ…tki
Po kilku miesiÄ…cach nauki wÅ‚oskiego zdecydowaÅ‚am siÄ™ również na najbardziej ryzykownÄ… formÄ™ transportu – autokar. 36 godzin telepania siÄ™ na niewygodnym siedzeniu zostaÅ‚o jednak zrekompensowane dziÄ™ki widokom. Zza szyby oglÄ…daÅ‚am przekrój WÅ‚och – miasta póÅ‚nocy i poÅ‚udnia, góry i pagórki, winnice, gaje oliwne i sady cytrynowe. W pamiÄ™ci utkwiÅ‚y mi Neapol i Salerno. Pierwszy – niewiarygodnie brudny: walajÄ…ce siÄ™ wszÄ™dzie stare gazety, puszki, rozbite butelki, rozrzucone szmaty przy pomniku Garibaldiego, pies zaÅ‚atwiajÄ…cy siÄ™ na chodniku. Kilka godzin później znalazÅ‚am siÄ™ w jednym z najurokliwszych zakÄ…tków, które dotÄ…d dane mi byÅ‚o oglÄ…dać. Salerno – miasto, w którym góry wpadajÄ… do niewiarygodnie bÅ‚Ä™kitnego morza. Autokar jakimÅ› sposobem przedarÅ‚ siÄ™ przez wÄ…skie ulice na stacjÄ™, zatrzymaÅ‚ siÄ™, wysadziÅ‚ kolejnych turystów i pomknÄ…Å‚ dalej na poÅ‚udnie.
Wieczorem z Lamezii Terme odebraÅ‚ mnie szwagier. Przez blisko godzinnÄ… drogÄ™ do Simeri Mare zamieniÅ‚am z Giannim trzy-cztery sÅ‚owa. ZapowiadaÅ‚o siÄ™ ciężko. W domu powitaÅ‚a mnie Justyna z mojÄ… maÅ‚Ä… podopiecznÄ…, AlÄ…. Z okien mieszkania rozpoÅ›cieraÅ‚ siÄ™ widok na góry – z prawej – i na morze – z lewej strony. 15 minut drogi do plaży i do restauracji prowadzonej przez JustynÄ™ i Gianniego. Codzienne posiÅ‚ki w towarzystwie rodziny szwagra i pracowników, niemalże nieograniczony dostÄ™p do restauracyjnej lodówki, plaża, morze, ciepeÅ‚ko... Dolce vita. Å»ycie upÅ‚ywaÅ‚o naprawdÄ™ sÅ‚odko, pomijajÄ…c walki o dominacjÄ™ w zwiÄ…zku „ciocia Magda – Ala”.
Ucztujemy, lenimy siÄ™
Pierwsze mankamenty pojawiÅ‚y siÄ™ wraz z upaÅ‚ami. W trakcie siesty, gdy powietrze staÅ‚o w miejscu, pomagaÅ‚a butelka zmrożonej wody mineralnej. Nie do picia, ale do chÅ‚odzenia ciaÅ‚a. Leżysz – leje siÄ™ z ciebie, ruszasz siÄ™ – pÅ‚ywasz. Podczas popoÅ‚udniowej drzemki ludzie kryjÄ… siÄ™ w szczelnie osÅ‚oniÄ™tych domach. Rolety, nieraz zamkniÄ™te okna i wÅ‚Ä…czona klimatyzacja – inaczej siÄ™ nie da. Nie dziwi wiÄ™c, że CalabriÄ™ z powodu gorÄ…ca nazywa siÄ™ niekiedy CalafricÄ….
Ok. 22 wracam z maÅ‚oletniÄ… z restauracji do domu. Przez pierwsze kilka wieczorów szwagier odwozi nas samochodem. Później w ramach spaceru Å‚adujÄ™ AlÄ™ do wózka i idÄ™ na piechotÄ™. Siostry Gianniego sÄ… w szoku – „Przecież to daleko!”. Zdumiona, odpowiadam, że to tylko kwadrans drogi. Zdaje siÄ™ jednak, że krótki dystans pokonywany w piÄ™tnaÅ›cie minut to dla WÅ‚ochów wyczerpujÄ…cy maraton. Jeden z kuzynów Gianniego kilka razy oferuje podwiezienie, bojÄ…c siÄ™, żebym przypadkiem siÄ™ nie zmÄ™czyÅ‚a... A samodzielne powroty należą do przyjemnoÅ›ci – zwÅ‚aszcza gdy przechodzÄ™ pod palmami i piniami, w powietrzu unosi siÄ™ sÅ‚odki zapach fig, a pod latarniami fruwajÄ… nietoperze.
Zapuszczanie sadełka
Poranki mijajÄ… pod znakiem plażowania i morskich kÄ…pieli. SpoglÄ…dam nieÅ›miaÅ‚o na otaczajÄ…cych mnie ludzi i z niepokojem odkrywam, że zaszÅ‚a tu niepokojÄ…ca zamiana ról. Mężczyźni, bez wzglÄ™du na wiek, w wiÄ™kszoÅ›ci wyglÄ…dajÄ… jak mÅ‚odzi bogowie, natomiast kobiety przy brzuchach majÄ… pokaźne opony. Nie dziwiÄ™ siÄ™ jednak temu zjawisku. W ciÄ…gu caÅ‚ego mojego pobytu w Calabrii na palcach u jednej rÄ™ki mogÄ™ policzyć obiady, na które nie podano makaronu. Różne pasty podane w rozmaity sposób – makaron z sosem pomidorowym, makaron z warzywami, makaron z mozarellÄ…, makaron z małżami... Brzmi apetycznie? Niech ktoÅ› spróbuje jeść taki obiad przez 2,5 miesiÄ…ca przy minimalnym ruchu. Na efekty nie trzeba dÅ‚ugo czekać. ZagadkÄ… pozostaje dla mnie, jak wiÄ™kszość poÅ‚udniowców zachowuje swoje boskie proporcje. Kalabryjki raczej nie mogÄ… być wyroczniÄ… w tej sprawie.
Wieczorem życie towarzyskie rozkwita. O 21 restauracjÄ™ nawiedzajÄ… dzikie tÅ‚umy wygÅ‚odniaÅ‚ych klientów. Z rozbawieniem obserwujÄ™ umÄ™czonych kelnerów niosÄ…cych pizze, póÅ‚miski peÅ‚ne makaronów, ryb i saÅ‚atek oraz pucharki z lodami. PrzeciÄ™tny poÅ‚udniowiec zjada kolacjÄ™ zÅ‚ożonÄ… z trzech-czterech daÅ„. Do tego woda, wino lub piwo. Jemy w towarzystwie, nigdy sami. Najlepiej, gdy jest nas dużo. Każda okazja do takiego ucztowania jest dobra. I tak do godziny 2, czasem 3 w nocy.
Apogeum kultury jedzenia jest 15 sierpnia, czyli Ferragosto. To jedno z ważniejszych wÅ‚oskich Å›wiÄ…t, podczas którego rodziny spotykajÄ… siÄ™ ze sobÄ…, najczęściej w nadmorskich miejscowoÅ›ciach, jedzÄ… i kÄ…piÄ… siÄ™. W nocy natomiast, ku uciesze zebranych, na plażach pali siÄ™ okazaÅ‚e ogniska. TradycjÄ™ Ferragosto można porównać do naszego Å›wiÄ™ta Matki Boskiej Zielnej – wszystko ku uczczeniu zakoÅ„czenia zbiorów, z pogaÅ„skim rodowodem.
Podróże za jeden uÅ›miech
JeÅ›li kogoÅ› wiatr zawieje do Calabrii, warto wybrać siÄ™ do takich miejscowoÅ›ci jak Reggio di Calabria nad CieÅ›ninÄ… MesyÅ„skÄ… (skÄ…d już tylko rzut beretem do Sycylii), Tropei z jej sÅ‚ynnym sanktuarium Santa Maria dell'Isola czy Soverato – miasta sÅ‚ynÄ…cego ze wspaniaÅ‚ych plaż i tÄ™tniÄ…cego życia nocnego. W moim przypadku najwiÄ™ksze wrażenie wywarÅ‚ jednak bulwar w Catanzaro Lido (portowej części stolicy regionu) oraz Parco Nazionale della Sila. Walory tego drugiego to niezapomniane widoki jeziora w Villagio Mancuso oraz górskie niespodzianki – samotne domki usadowione gdzieÅ› poÅ›ród kasztanów (sic!) i sosen. Klimat panujÄ…cy w Sila jest również miÅ‚Ä… odmianÄ… po upaÅ‚ach i wichrach w nadmorskich miejscowoÅ›ciach Calabrii.
Raz udaje mi siÄ™ zapuÅ›cić do jednego z „górskich” lasów w Sila. Trafiam na... stado kóz. Niewiele jednak sobie robiÄ… z mojego towarzystwa. Na poczÄ…tku wrzeÅ›nia, gdy mój wÅ‚oski już nie kuleje tak, jak na poczÄ…tku, jadÄ™ z Giannim na polowanie, na ptaki. On i jego znajomi caÅ‚kiem serio pytajÄ…, czy chcÄ™ spróbować strzelać. Obawa o odstrzelenie niewÅ‚aÅ›ciwego ptaka zwycięża, w rÄ™ce zamiast strzelby nadal dzierżę aparat. Gdy szwagier czatuje na ptactwo, ja spoglÄ…dam na wysuszonÄ…, popÄ™kanÄ… ziemiÄ™ i zastanawiam siÄ™, jak tu wyrasta jakiekolwiek zboże. A jednak – jesteÅ›my już po żniwach. W przerwach zaglÄ…damy do winnicy – tu napotkany wÅ‚aÅ›ciciel zachÄ™ca nas do skosztowania winogron. Idziemy dalej – tym razem zajadamy siÄ™ Å›wieżymi figami i granatami. „Bo my na polowaniu gÅ‚ównie jemy”, tÅ‚umaczy Roberto, przyjaciel Gianniego.
Gdy w poÅ‚owie wrzeÅ›nia znów wsiadam do autokaru, nie planujÄ™ szybkiego powrotu do WÅ‚och. Choć Salerno widziane o Å›wicie jest jeszcze bardziej bajkowe, a Wezuwiusz górujÄ…cy nad Neapolem zachÄ™ca do odwiedzenia, to z radoÅ›ciÄ… myÅ›lÄ™ o chÅ‚odnej Polsce. Po poÅ‚udniu jadÄ™ przez zadbane, zabytkowe BoloniÄ™ i FlorencjÄ™. Zastygam w bezruchu, gdy mijam salon porsche. Może jednak, kiedyÅ›...?
Magdalena Wach
Komentarze
|