Sport i Rekreacja Świętokrzyskie
Wys�ano dnia 27-12-2008 o godz. 09:00:00 przez sergio 3208
Wys�ano dnia 27-12-2008 o godz. 09:00:00 przez sergio 3208
Zwolennicy narciarstwa z niecierpliwością czekają na otwarcie sezonu. Zima trzyma w niepewności, czy uda się uruchomić świętokrzyskie wyciągi. Przeczytaj raport o trasach w regionie i ich przygotowaniu do sezonu. |
Pierwszy atak zimy zrobił wielką nadzieje narciarzom i właścicieli tras zjazdowych w Górach Świętokrzyskich, że ten weekend ruszą orczyki. Jednak trzeba jeszcze poczekać, ale już można zobaczyć co zmieniło się na stokach.
- Chcieliśmy ruszyć w sobotę, ale niestety temperatura nocami była za wysoka aby sztuczne naśnieżanie dało efekty. Naturalnego śniegu jest za mało i trasy nie nadają się do jazdy. W ostatnich latach po listopadowym ataku zimy przychodzi duże ocieplenie i tym razem tak będzie. Trzeba uzbroić się w cierpliwość i czekać na prawdziwe mrozy i śniegi - informuje Paweł Kozłowski, współwłaściciel wyciągów na Telegrafie i Stadionie w Kielcach.
Na stoku narciarskim na Stadionie narciarze zauważą zmiany. Właścicielom orczyka udało się uzyskać zgodę na usunięcie drzew, które w dolnej części ograniczały szerokość trasy. Zjazd miejscami miał zaledwie 15 metrów. Teraz na całej długości ma 50 metrów.
- Bezpieczeństwo i komfort jazdy się poprawią - zapewnia Paweł Kozłowski. - Poszerzenie trasy daje nam możliwość dostawienia drugiego wyciągu. Jest już zamówiony i na początku grudnia ustawimy go. Taki sprzęt w naszym rejonie jeszcze nie działa. To wyciąg taśmowy. Narciarz wchodzi na przesuwającą się taśmę, która wiezie go na górę.
W nowym pomieszczeniu będzie wypożyczalnia sprzęt narciarskiego. - Powiększyliśmy asortyment, kupiliśmy deski snowboardowe, na które jest duże zapotrzebowanie. Do tej pory na Stadionie był zakaz ich używania ze względu na wąska trasę. Teraz mogą jeździć razem z narciarzami - informuje.
Największe zmiany na Stadionie zaczną się po zakończeniu sezonu. - Mamy już pozwolenie na budowę i w kwietniu rozpoczynamy stawianie ośrodka. Będzie w nim hotel z 28 pokojami, sala kongresowa dla 200 osób i dla takiej samej grupy restauracja. Do nowego budynku przeniesiemy wypożyczalnię sprzętu. Obok powstanie parking dla 40 aut. W listopadzie 2009 chcemy zakończyć inwestycje - zapowiada Paweł Kozłowski.
Na Telegrafie w Kielcach, najtrudniejszym stoku w naszym regionie nic się nie zmieniło od ubiegłego sezonu. - Dokupiliśmy tylko dwie armatki, które przyspieszą sztuczne naśnieżanie stoku. Czekamy na miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, który jest w tracie opracowywania. Bez niego nic nie możemy zmienić na telegrafie, a trzeba przede wymienić wyciąg, który jest przestarzały. Chcemy kupić coś szybszego wydajniejszego i nowocześniejszego, ale raczej nie będą to krzesełka. To zbyt duży wydatek przy niepewnych dochodach z powodu lekkich zim. Chcemy poszerzyć trasę, a na jej szczycie wybudować restaurację - dodaje Paweł Kozłowski.
Niestachów bez alkoholu
-My stawiamy na bezpieczeństwo i tegoroczne zmiany mają je poprawić. W barze rezygnujemy ze sprzedaży alkoholu. Mieliśmy w ubiegłym roku kilku nietrzeźwych narciarzy, na których skarżyli się inni użytkownicy stoku. Gdy chcieliśmy ich wyprosić padał argument, że alkohol kupili u nas w barze. Od tego sezonu nietrzeźwi nie mają prawa u nas być - zapewnia Leszek Dyk, właściciel ośrodka.
Także ze względu bezpieczeństwa na oślej łączce dla dzieci uczących się jeździć ustawione będą choinki i jelenie z gąbki. - Wokół nich maluch mogą ćwiczyć a w razie upadku nic im nie grozi. Chcemy w ten sposób wyeliminować z trasy rodziców i dziadków, którzy nie jeżdżą, a podbiegają do dzieci, gdy się zachwieją. To oni stwarzają zagrożenie dla innych małych narciarzy - dodaje Leszek Dyk.
Nowy sprzęt został kupiony do wypożyczalni. Deski jednej firmy Head, w jednakowym kolorze.
Właściciel kupił także generator, który uchroni przed przerwami w dostawie prądu. - Dzisiaj 8 razy nie było zasilanie. Co by się działo, gdy stok był pełen narciarzy. Przybyły także 3 armatki do sztucznego śnieżenia - informuje.
Drobne zmiany
W Krajnie, gdzie znajduje się najdłuższy stok w Górach Świętokrzyskich nie widać zmian. - W tym sezonie zainwestowaliśmy w nową studnie potrzebną do naśnieżania stoku. Dla nas to ważne, więcej śniegu w krótszym czasie wyprodukujemy, a trasa szybciej zostanie naśnieżona. Narciarz raczej tego nie zauważy - przyznaje właściciel stoku Sebastian Dańda.
W Tumlinie właściciel kupił skuter, który pomaga dobrze ubić śnieg w pobliżu wyciągu. W przyszłości chce postawić drugi, dłuższy orczyk na sąsiednim stoku. Inwestycja zależy od tego jaka będzie zima i ile uda się zarobić w sezonie.
Bez zmian przywita narciarzy ośrodek narciarski w Bałtowie. W planach jest budowa toru saneczkowego, ale szybko nie ruszy.
Narciarzom jeszcze nie udało się poznać nowej trasy i wyciągu w Bodzentynie, skąd rozpościera się przepiękny widok na Góry Świętokrzyskie. Stok jest gotowy od ubiegłego sezonu ale wówczas lekka zima zniweczyła plany otwarcia trasy. - Mam nadzieję, że w tym roku się uda - współwłaściciel stoku Zdzisław Maniara.
Bez mostu nie ruszy
Na Radostowej w Ameliówce nie ma śladu przygotowań do sezonu. Trudno uwierzyć aby wyciąg zaczął działać, ponieważ nie ma jak dostać się do niego. Most na Lubrzance, przez który trzeba przejechać aby znaleźć się w pobliżu orczyka zawalił się.
Trasa w Widełkach także w tym sezonie nie będzie czynna. - Ktoś przeciął linę od wyciągu, mam dosyć walki z miejscowymi. Nie rozumieją, że stok ściąga turystów i mieszkańcy wsi też mogą na tym zarobić, to rezygnuje z jego prowadzenia. Może za rok spojrzę na to innym wzrokiem i wrócę do interesu, i do inwestowania w niego - informuje Grzegorz Górecki.
Sandomierz nie kojarzy się z górami, ale i tam znaleziono teren nadający się dla narciarzy. O białym szaleństwie trudno tu mówić, ale trasa nadaje się do zabawy i stawiania pierwszych kroków na deskach. Miniwyciąg o dlugosci 60 m w parku Piszczele na stoku Słonecznym może ruszyć tylko wtedy, gdy spadnie dużo śniegu. Armatek tu nie przewidziano.
- Chcieliśmy ruszyć w sobotę, ale niestety temperatura nocami była za wysoka aby sztuczne naśnieżanie dało efekty. Naturalnego śniegu jest za mało i trasy nie nadają się do jazdy. W ostatnich latach po listopadowym ataku zimy przychodzi duże ocieplenie i tym razem tak będzie. Trzeba uzbroić się w cierpliwość i czekać na prawdziwe mrozy i śniegi - informuje Paweł Kozłowski, współwłaściciel wyciągów na Telegrafie i Stadionie w Kielcach.
Na stoku narciarskim na Stadionie narciarze zauważą zmiany. Właścicielom orczyka udało się uzyskać zgodę na usunięcie drzew, które w dolnej części ograniczały szerokość trasy. Zjazd miejscami miał zaledwie 15 metrów. Teraz na całej długości ma 50 metrów.
- Bezpieczeństwo i komfort jazdy się poprawią - zapewnia Paweł Kozłowski. - Poszerzenie trasy daje nam możliwość dostawienia drugiego wyciągu. Jest już zamówiony i na początku grudnia ustawimy go. Taki sprzęt w naszym rejonie jeszcze nie działa. To wyciąg taśmowy. Narciarz wchodzi na przesuwającą się taśmę, która wiezie go na górę.
W nowym pomieszczeniu będzie wypożyczalnia sprzęt narciarskiego. - Powiększyliśmy asortyment, kupiliśmy deski snowboardowe, na które jest duże zapotrzebowanie. Do tej pory na Stadionie był zakaz ich używania ze względu na wąska trasę. Teraz mogą jeździć razem z narciarzami - informuje.
Największe zmiany na Stadionie zaczną się po zakończeniu sezonu. - Mamy już pozwolenie na budowę i w kwietniu rozpoczynamy stawianie ośrodka. Będzie w nim hotel z 28 pokojami, sala kongresowa dla 200 osób i dla takiej samej grupy restauracja. Do nowego budynku przeniesiemy wypożyczalnię sprzętu. Obok powstanie parking dla 40 aut. W listopadzie 2009 chcemy zakończyć inwestycje - zapowiada Paweł Kozłowski.
Na Telegrafie w Kielcach, najtrudniejszym stoku w naszym regionie nic się nie zmieniło od ubiegłego sezonu. - Dokupiliśmy tylko dwie armatki, które przyspieszą sztuczne naśnieżanie stoku. Czekamy na miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, który jest w tracie opracowywania. Bez niego nic nie możemy zmienić na telegrafie, a trzeba przede wymienić wyciąg, który jest przestarzały. Chcemy kupić coś szybszego wydajniejszego i nowocześniejszego, ale raczej nie będą to krzesełka. To zbyt duży wydatek przy niepewnych dochodach z powodu lekkich zim. Chcemy poszerzyć trasę, a na jej szczycie wybudować restaurację - dodaje Paweł Kozłowski.
Niestachów bez alkoholu
-My stawiamy na bezpieczeństwo i tegoroczne zmiany mają je poprawić. W barze rezygnujemy ze sprzedaży alkoholu. Mieliśmy w ubiegłym roku kilku nietrzeźwych narciarzy, na których skarżyli się inni użytkownicy stoku. Gdy chcieliśmy ich wyprosić padał argument, że alkohol kupili u nas w barze. Od tego sezonu nietrzeźwi nie mają prawa u nas być - zapewnia Leszek Dyk, właściciel ośrodka.
Także ze względu bezpieczeństwa na oślej łączce dla dzieci uczących się jeździć ustawione będą choinki i jelenie z gąbki. - Wokół nich maluch mogą ćwiczyć a w razie upadku nic im nie grozi. Chcemy w ten sposób wyeliminować z trasy rodziców i dziadków, którzy nie jeżdżą, a podbiegają do dzieci, gdy się zachwieją. To oni stwarzają zagrożenie dla innych małych narciarzy - dodaje Leszek Dyk.
Nowy sprzęt został kupiony do wypożyczalni. Deski jednej firmy Head, w jednakowym kolorze.
Właściciel kupił także generator, który uchroni przed przerwami w dostawie prądu. - Dzisiaj 8 razy nie było zasilanie. Co by się działo, gdy stok był pełen narciarzy. Przybyły także 3 armatki do sztucznego śnieżenia - informuje.
Drobne zmiany
W Krajnie, gdzie znajduje się najdłuższy stok w Górach Świętokrzyskich nie widać zmian. - W tym sezonie zainwestowaliśmy w nową studnie potrzebną do naśnieżania stoku. Dla nas to ważne, więcej śniegu w krótszym czasie wyprodukujemy, a trasa szybciej zostanie naśnieżona. Narciarz raczej tego nie zauważy - przyznaje właściciel stoku Sebastian Dańda.
W Tumlinie właściciel kupił skuter, który pomaga dobrze ubić śnieg w pobliżu wyciągu. W przyszłości chce postawić drugi, dłuższy orczyk na sąsiednim stoku. Inwestycja zależy od tego jaka będzie zima i ile uda się zarobić w sezonie.
Bez zmian przywita narciarzy ośrodek narciarski w Bałtowie. W planach jest budowa toru saneczkowego, ale szybko nie ruszy.
Narciarzom jeszcze nie udało się poznać nowej trasy i wyciągu w Bodzentynie, skąd rozpościera się przepiękny widok na Góry Świętokrzyskie. Stok jest gotowy od ubiegłego sezonu ale wówczas lekka zima zniweczyła plany otwarcia trasy. - Mam nadzieję, że w tym roku się uda - współwłaściciel stoku Zdzisław Maniara.
Bez mostu nie ruszy
Na Radostowej w Ameliówce nie ma śladu przygotowań do sezonu. Trudno uwierzyć aby wyciąg zaczął działać, ponieważ nie ma jak dostać się do niego. Most na Lubrzance, przez który trzeba przejechać aby znaleźć się w pobliżu orczyka zawalił się.
Trasa w Widełkach także w tym sezonie nie będzie czynna. - Ktoś przeciął linę od wyciągu, mam dosyć walki z miejscowymi. Nie rozumieją, że stok ściąga turystów i mieszkańcy wsi też mogą na tym zarobić, to rezygnuje z jego prowadzenia. Może za rok spojrzę na to innym wzrokiem i wrócę do interesu, i do inwestowania w niego - informuje Grzegorz Górecki.
Sandomierz nie kojarzy się z górami, ale i tam znaleziono teren nadający się dla narciarzy. O białym szaleństwie trudno tu mówić, ale trasa nadaje się do zabawy i stawiania pierwszych kroków na deskach. Miniwyciąg o dlugosci 60 m w parku Piszczele na stoku Słonecznym może ruszyć tylko wtedy, gdy spadnie dużo śniegu. Armatek tu nie przewidziano.
Agata Kowalczyk Echo Dnia
Komentarze |