Nauka Technika Świat
Wys�ano dnia 03-01-2006 o godz. 12:00:00 przez pala2 383
Wys�ano dnia 03-01-2006 o godz. 12:00:00 przez pala2 383
Wśród tysiąca firm, które przeznaczają najwięcej pieniędzy na badania, nie ma ani jednej z Polski. Światowym rekordzistą jest DaimlerChrysler, który w zeszłym roku wydał na naukę blisko 5,7 mld euro - pięć razy więcej niż nasz kraj. |
Listę najnowocześniejszych na świecie przedsiębiorstw opublikowała Komisja Europejska. Miarą nowoczesności firm jest - według autorów raportu - poziom inwestycji na badania i rozwój. W wielu krajach świata, szczególnie tych najlepiej rozwiniętych, to właśnie przemysł, a nie państwo, jest głównym miejscem pracy dla naukowców. W Japonii, w której w zeszłym roku przeznaczono na badania łącznie ok. 120 mld euro, trzy czwarte tej kwoty wyłożyły firmy. W USA, które na ten sam cel wydały 252 mld euro, wkład inwestorów prywatnych sięgnął 63 proc.
Europa w ogonie
Niestety Unia Europejska odstaje od najlepszych. Udział przedsiębiorstw w finansowaniu nauki wynosi tu tylko 54 proc. i choć rośnie, to w bardzo żółwim tempie. Przeciętna europejska firma przeznacza na innowacje ponad dwa razy mniej pieniędzy niż firma japońska. - Sytuacja jest zła - stwierdza krótko unijny komisarz ds. nauki Janez Potoenik. - Mimo kolejnych powtarzanych od lat deklaracji, że wkrótce staniemy się najbardziej nowoczesną gospodarką świata, zaczynamy pod tym względem coraz bardziej odstawać od Japonii i USA. A szybko gonią nas Chiny.
- Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że istnieje ścisły związek pomiędzy poziomem ich życia a tym, ile pieniędzy wydaje się na edukację i badania naukowe - tłumaczy Ján Figel, komisarz ds. kultury i edukacji. - Przestarzała gospodarka nie zapewni nam wzrostu gospodarczego, nie da też nowych miejsc pracy. Albo więc będziemy inwestowali w wiedzę i nauczymy się stosować ją w praktyce, albo nasze dzieci i wnuki będą musiały się pożegnać z wygodnym, lecz kosztownym modelem państwa socjalnego, do którego Europejczycy się przyzwyczaili.
Polska w ogonie ogona
Marzeniem Potoenika jest, aby w ciągu pięciu lat udział firm w finansowaniu europejskiej nauki wzrósł do dwóch trzecich. Są w Europie nieliczne kraje, które już przekroczyły ten poziom lub niewiele im brakuje, np. Finlandia, Szwecja, Luksemburg czy Niemcy. Jednak w innych nauka żyje głównie ze skromnych funduszy państwowych, a udział gospodarki w finansowaniu badań sięga zaledwie 30 proc. Tak jest między innymi w Grecji, Portugalii czy wreszcie w Polsce, która pod tym względem zajmuje jedno z ostatnich miejsc na kontynencie.
Niski poziom współfinansowania ze strony przemysłu przekłada się na ogólny poziom wydatków na naukę w danym kraju. Podczas gdy w sąsiednich Niemczech wynosi on 2,5 proc. PKB (czyli ok. 55 mld euro), to w Polsce tylko 0,6 proc. PKB. Nasze państwo rocznie wydaje na badania naukowe zaledwie 1,14 mld euro!
- Dodatkowych pieniędzy na naukę trzeba szukać w nowoczesnych branżach i firmach - podkreśla Potoenik. Wiele z nich współpracuje z uczelniami, finansując część badań naukowych, inne budują własne laboratoria - ostatnio coraz chętniej w tych krajach, gdzie dobrych naukowców jest pod dostatkiem, a ich praca wciąż jest względnie tania. Niektóre z nich zainteresowały się też Polską, szczególnie naszymi informatykami i inżynierami.
Postanowił to wykorzystać Wrocław, gdzie inwestują między innymi Siemens, Hewlett-Packard, Volvo, Toyota i Philips (czytaj w "Gazecie" z 05.12.2005). Władze miasta szukają teraz chętnych do studiowania na wrocławskich uczelniach. Spodziewają się, że dzięki zachodnim koncernom w ciągu pięciu lat powstanie we Wrocławiu i okolicach nawet 100 tys. miejsc pracy w nowoczesnych branżach - czytamy na stronie www.terazwroclaw.pl.
Wrocław wie, co robi. Wymienione wyżej firmy to giganty, jeśli chodzi o wydatki na badania naukowe. W rankingu sporządzonym przez Komisję Europejską Toyota znalazła się na czwartym miejscu na świecie (5,4 mld euro), Siemens jest piąty (5,1 mld euro), natomiast Hewlett-Packard i Philips z rocznymi wydatkami na poziomie ok. 2,5 mld zajęły miejsca w połowie trzeciej dziesiątki. Gdyby Polskę potraktować jako firmę i umieścić ją w tym zestawieniu, zajęlibyśmy w nim 64. miejsce - tuż przed nami byłyby Schering i BASF, a zaraz po nas firmy Oracle i Unilever. W rankingu obejmującym tylko firmy europejskie bylibyśmy nieco wyżej - na 23. miejscu.
A jak w zestawieniu najbardziej nowoczesnych firm świata wypadły nasze przedsiębiorstwa? Długo ich szukaliśmy, ale w końcu się udało. Najpierw znaleźliśmy Telekomunikację Polską SA, która z rocznymi wydatkami na badania w wysokości ok. 17 mln euro znalazła się na 387. miejscu w Europie, potem odkryliśmy jeszcze Netię (wydatki na badania - ok. 6 mln euro, miejsce w Europie - 659.). I to wszystko. W klasyfikacji światowej żadna z nich nie zmieściałby się wpierwszym tysiącu.
Europa nie lubi ryzyka
Autorzy rankingu zwracają uwagę, że zacofanie Europy w stosunku do USA przejawia się także w niższym niż za oceanem udziałem branż wysokich technologii w finansowaniu badań. W Stanach najwięcej inwestuje się w takie przyszłościowe dziedziny, jak biotechnologia, farmaceutyka czy przemysł informatyczny, które przeznaczają na badania od 10 do 20 proc. dochodów. Tymczasem w Europie dominują wciąż bardziej tradycyjne, choć stale się modernizujące branże - samochodowa (na badania przeznacza ok. 5 proc. dochodów), chemiczna lub elektrotechniczna.
Słabość Europy - jak wynika z raportu - bierze się między innymi stąd, że po naszej stronie Atlantyku niechętnie finansuje się przedsięwzięcia ryzykowne. W Stanach jest więcej inwestorów gotowych wyłożyć spore kwoty na pionierskie technologie, które wymagają jeszcze wielu lat badań. Dlatego poważne pieniądze trafiają tam często do małych spółek zakładanych przez odważnych naukowców z pomysłem. W Europie stawia się raczej na duże i znane koncerny; to one także mają większe szanse na uzyskanie dużych dotacji na badania z Komisji Europejskiej. Już widać negatywne efekty tego zachowawczego podejścia Europejczyków. Firmy amerykańskie zwiększyły w zeszłym roku fundusze na badania prawie o 7 proc., firmy z naszego kontynentu - tylko o 0,7 proc. - Dziura technologiczna między nami a USA i Japonią zamiast się kurczyć, wciąż się powiększa - mówi Potoenik.
Cały raport na stronie http://eu-iriscoreboard.jrc.es
Europa w ogonie
Niestety Unia Europejska odstaje od najlepszych. Udział przedsiębiorstw w finansowaniu nauki wynosi tu tylko 54 proc. i choć rośnie, to w bardzo żółwim tempie. Przeciętna europejska firma przeznacza na innowacje ponad dwa razy mniej pieniędzy niż firma japońska. - Sytuacja jest zła - stwierdza krótko unijny komisarz ds. nauki Janez Potoenik. - Mimo kolejnych powtarzanych od lat deklaracji, że wkrótce staniemy się najbardziej nowoczesną gospodarką świata, zaczynamy pod tym względem coraz bardziej odstawać od Japonii i USA. A szybko gonią nas Chiny.
- Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że istnieje ścisły związek pomiędzy poziomem ich życia a tym, ile pieniędzy wydaje się na edukację i badania naukowe - tłumaczy Ján Figel, komisarz ds. kultury i edukacji. - Przestarzała gospodarka nie zapewni nam wzrostu gospodarczego, nie da też nowych miejsc pracy. Albo więc będziemy inwestowali w wiedzę i nauczymy się stosować ją w praktyce, albo nasze dzieci i wnuki będą musiały się pożegnać z wygodnym, lecz kosztownym modelem państwa socjalnego, do którego Europejczycy się przyzwyczaili.
Polska w ogonie ogona
Marzeniem Potoenika jest, aby w ciągu pięciu lat udział firm w finansowaniu europejskiej nauki wzrósł do dwóch trzecich. Są w Europie nieliczne kraje, które już przekroczyły ten poziom lub niewiele im brakuje, np. Finlandia, Szwecja, Luksemburg czy Niemcy. Jednak w innych nauka żyje głównie ze skromnych funduszy państwowych, a udział gospodarki w finansowaniu badań sięga zaledwie 30 proc. Tak jest między innymi w Grecji, Portugalii czy wreszcie w Polsce, która pod tym względem zajmuje jedno z ostatnich miejsc na kontynencie.
Niski poziom współfinansowania ze strony przemysłu przekłada się na ogólny poziom wydatków na naukę w danym kraju. Podczas gdy w sąsiednich Niemczech wynosi on 2,5 proc. PKB (czyli ok. 55 mld euro), to w Polsce tylko 0,6 proc. PKB. Nasze państwo rocznie wydaje na badania naukowe zaledwie 1,14 mld euro!
- Dodatkowych pieniędzy na naukę trzeba szukać w nowoczesnych branżach i firmach - podkreśla Potoenik. Wiele z nich współpracuje z uczelniami, finansując część badań naukowych, inne budują własne laboratoria - ostatnio coraz chętniej w tych krajach, gdzie dobrych naukowców jest pod dostatkiem, a ich praca wciąż jest względnie tania. Niektóre z nich zainteresowały się też Polską, szczególnie naszymi informatykami i inżynierami.
Postanowił to wykorzystać Wrocław, gdzie inwestują między innymi Siemens, Hewlett-Packard, Volvo, Toyota i Philips (czytaj w "Gazecie" z 05.12.2005). Władze miasta szukają teraz chętnych do studiowania na wrocławskich uczelniach. Spodziewają się, że dzięki zachodnim koncernom w ciągu pięciu lat powstanie we Wrocławiu i okolicach nawet 100 tys. miejsc pracy w nowoczesnych branżach - czytamy na stronie www.terazwroclaw.pl.
Wrocław wie, co robi. Wymienione wyżej firmy to giganty, jeśli chodzi o wydatki na badania naukowe. W rankingu sporządzonym przez Komisję Europejską Toyota znalazła się na czwartym miejscu na świecie (5,4 mld euro), Siemens jest piąty (5,1 mld euro), natomiast Hewlett-Packard i Philips z rocznymi wydatkami na poziomie ok. 2,5 mld zajęły miejsca w połowie trzeciej dziesiątki. Gdyby Polskę potraktować jako firmę i umieścić ją w tym zestawieniu, zajęlibyśmy w nim 64. miejsce - tuż przed nami byłyby Schering i BASF, a zaraz po nas firmy Oracle i Unilever. W rankingu obejmującym tylko firmy europejskie bylibyśmy nieco wyżej - na 23. miejscu.
A jak w zestawieniu najbardziej nowoczesnych firm świata wypadły nasze przedsiębiorstwa? Długo ich szukaliśmy, ale w końcu się udało. Najpierw znaleźliśmy Telekomunikację Polską SA, która z rocznymi wydatkami na badania w wysokości ok. 17 mln euro znalazła się na 387. miejscu w Europie, potem odkryliśmy jeszcze Netię (wydatki na badania - ok. 6 mln euro, miejsce w Europie - 659.). I to wszystko. W klasyfikacji światowej żadna z nich nie zmieściałby się wpierwszym tysiącu.
Europa nie lubi ryzyka
Autorzy rankingu zwracają uwagę, że zacofanie Europy w stosunku do USA przejawia się także w niższym niż za oceanem udziałem branż wysokich technologii w finansowaniu badań. W Stanach najwięcej inwestuje się w takie przyszłościowe dziedziny, jak biotechnologia, farmaceutyka czy przemysł informatyczny, które przeznaczają na badania od 10 do 20 proc. dochodów. Tymczasem w Europie dominują wciąż bardziej tradycyjne, choć stale się modernizujące branże - samochodowa (na badania przeznacza ok. 5 proc. dochodów), chemiczna lub elektrotechniczna.
Słabość Europy - jak wynika z raportu - bierze się między innymi stąd, że po naszej stronie Atlantyku niechętnie finansuje się przedsięwzięcia ryzykowne. W Stanach jest więcej inwestorów gotowych wyłożyć spore kwoty na pionierskie technologie, które wymagają jeszcze wielu lat badań. Dlatego poważne pieniądze trafiają tam często do małych spółek zakładanych przez odważnych naukowców z pomysłem. W Europie stawia się raczej na duże i znane koncerny; to one także mają większe szanse na uzyskanie dużych dotacji na badania z Komisji Europejskiej. Już widać negatywne efekty tego zachowawczego podejścia Europejczyków. Firmy amerykańskie zwiększyły w zeszłym roku fundusze na badania prawie o 7 proc., firmy z naszego kontynentu - tylko o 0,7 proc. - Dziura technologiczna między nami a USA i Japonią zamiast się kurczyć, wciąż się powiększa - mówi Potoenik.
Cały raport na stronie http://eu-iriscoreboard.jrc.es
Komentarze
|
Kiedys rozwój był stymulowany przez odkrycia na państwowych uniwersytetach.
Jak wiemy w PL nauka na poziomie wyższym jest teoretycznie darmowa, często piętnuje się Polskę za to że przeznacza bardzo mało pieniedzy na przyszłościowe dziedziny jak biotechnologia czy np. nanotechnologia.
Wyobrazcie sobie ze jakis czas temu utworzono na UJ bardzo wysokimi nakładami pienieżnymi (z podatków) wydział biotechnologii. Po 5 latach absolwenci jednak rozjechali się po swiecie i pracuja zazwyczaj w wielkich koncernach farmaceutycznych na swiecie. W Polsce podobno zostało słownie "kilku" absolwentów z kilkudziesięciu. I tu pojawia się pyatnie :
W dzisiejszym zglobalizowanym swiecie nie opłaca się finansować nauki na bardzo wysokim poziomie gdyż naukowcy po osiągniuęciou pewnego poziomu wykształcenia nie "odwdzięczą" się Państwu tylko pójdą pracowac w sektorze prywatnym. I tu się pojawia kolejny problem.
Firmy prywatne w przeciwieństwie do sektora publicznego nie będą chciały się "podzielić" postępową wiedzą ze społeczenstwem. ich motorem działania nie jest tak naprawdę postęp ale zysk.
Wyobraźcie sobie taką hipotezę że wynaleziono lekarstwo na raka w pewnym prywatnym laboratorium nazwijmy go "Millenium Cure Cancer Research" ... i czy na rękę jest udostępnienie tego lekarstwa całym masom cierpiącym na tą epidemiczną chorobę XXI wieku ??
Nie .. ponieważ bardziej OPŁACA SIĘ (a to jest najważniejnsze w kapitalizmie) produkowac leki o wątpliwym działaniu , ponieważ taki lek na raka byłby jednorazowym zyskiem. Oczywiscie można by go opatentować bardzo wysoką ceną , ale zaraz mogły by sie pojawić głosy zeby udostępnić patent by móc produkowac tansze wersje.
Druga spawa. jak myslicie komu na rękę jest epidemia AIDS ?? Komu na rękę jest paranoja związana z ptasią grypą ?? oczywiscie Koncernom farmaceutycznym które zarabiają krocie na sprzedaży lekarstw.
To jest wlasnie smutne w dzisiejszym społeczeństwie opartym na wiedzy. Wiedza , know how są największą wartością , dlatego całkowita prywatyzacja nauki może doprowadzić świat do strasznego chaosu.
Kolejna sprawa. Komu na rękę byłoby wynalezienie paliwa odnawialnego np. z wody?? Na pewno nie na rękę przemysłowi petrochemiczno/naftowemu .. sądze ze w tej sprawie działa bardzo silne lobby... które albo skutecznie blokuje upowszechnienie takich wynalazków albo badania te są finansowane przez spółki powiązane z tym przemysłem i sa trzymane w scislej tajemnicy by w odpowiednim momencie "know how" pokazać swiatu i zarobic na tym krocie.
Problem odpływu naukowców z posad Państwowych jest typowy nie tylko dla Nas , cala Europa boryka sie z tym problemem gdyz wiekszosc czolowych naukowcow jest wabiona przez wielkie korporacje na teren USA.
Dlatego nie mozemy powiedziec ze USA przoduje w wydatkach na naukę. Ludzie... w obecnej sytuacji nie ma czegos takiego jak Państwa ... mamy wielkie molochy korporacyjne ktore przoduja w wydatkach na naukę i od nich będziemy wkrótce wszyscy uzależnieni.
Czas przejrzeć na oczy !!!