Kielce v.0.8

Turystyka i Podróże
Nie tylko Sandomierz

 drukuj stron�
Turystyka i Podróże Świętokrzyskie
Wys�ano dnia 19-07-2006 o godz. 14:00:00 przez pala2 1663

Proponujemy przykład trasy wycieczkowej, przeznaczonej dla turystów zmotoryzowanych. W kilkunastokilometrowym promieniu od Sandomierza znajduje się także wiele innych cennych i ciekawych turystycznie miejsc.



Zaczynamy w Sandomierzu, z którego - oczywiście po dokładnym, nawet kilkudniowym zwiedzaniu, wyjeżdżamy drogą nr 79 w kierunku Koprzywnicy. Tuż przed miejscowością, skręcamy w lewo w drogę nr 758, którą dojeżdżamy do drogi nr 9. W Klimontowie skręcamy w prawo i zaraz zjeżdżamy w lewo do osady. Zatrzymujemy się na parkingu przy kościele parafialnym (d. kolegiata). Jest to jedna z najoryginalniejszych budowli sakralnych, jaka powstała w okresie baroku w Polsce. Wzniesiona na podłużno-centralnym planie (l. 1643-50) przez Wawrzyńca Senesa (budowniczy m. in. zamku Krzyżtopór) z fundacji Kanclerza Wielkiego Koronnego Jerzego Ossolińskiego. Zniszczona częściowo przez Szwedów w 1656 r., ukończona została w l. 1727-79. Wówczas to przesklepiono nawę okazałą kopułą i dobudowano czterokolumnową zachodnią fasadę z czworobocznymi wieżami.

Przez obramione kamiennymi ciosami uszate portale wchodzimy do eliptycznej nawy. Otacza ją otwarte do niej arkadami obejście, nad którym widoczne są prostokątne okna empory. W murach zewnętrznych obejścia i empor poprowadzono wąskie, przesklepione korytarzyki, obiegające na piętrze cały kościół. W filarach od strony nawy widoczne są zagłębione w nich okazałe kolumny o złoconych bazach i kapitelach. W ściany prezbiterium "wtopiono" pilastry, a sklepienie kolebkowe z prostokątnymi lunetami przyozdobiono dekoracją sztukatorską o motywach roślinnych, wykonaną w 1647 r. przez znanego artystę Jana Chrzciciela Falconiego. Wyposażenie wnętrza pochodzi głównie z okresu rokoka. Pod posadzką znajdują się obszerne krypty grobowe Ossolińskich. Stojąca obok XVIII-wieczna plebania z malowniczymi gankami przypomina typowy staropolski dworek.

Drugim cennym zabytkiem Klimontowa jest podominikański zespół klasztorny (z daleka widoczne są jego czerwone dachy), wzniesiony w l. 1617-23. Kościół jest budowlą późnorenesansową, mimo że bryła zewnętrzna nawiązuje swym kształtem do gotyku. W jego wnętrzu: z okresu renesansu stalle i chór muzyczny, wczesnobarokowy ołtarz główny, rokokowe ołtarze boczne, ambona i konfesjonały. Pomieszczenia klasztorne zajmuje obecnie Liceum Ogólnokształcące im. Bruna Jasieńskiego. Patronowi szkoły, urodzonemu w Klimontowie pisarzowi futuryście poświęcono tablicę pamiątkową umieszczoną na północnej ścianie klasztoru.

Opuszczamy Klimontów drogą nr 758 i jedziemy doliną Koprzywianki wśród porozcinanych wąwozami malowniczych wzgórz. W Górkach Klimontowskich mijamy (po prawej), położony w rozległym parku krajobrazowym, neoklasycystyczny pałac. Zespół pałacowo-ogrodowy znajduje się w rękach prywatnych. Aby go zwiedzić, musimy uzyskać zgodę właściciela.

Po około 15 kilometrach dotrzemy do Ujazdu. Zatrzymujemy się na parkingu przy przystanku PKS i udajemy się boczną drogą do wejścia na teren zamku Krzyżtopór. Zamczysko wzniesione zostało z fundacji wojewody sandomierskiego Krzysztofa Ossolińskiego w I połowie XVII w. przez znanego nam już budowniczego Wawrzyńca Senesa. Przed powstaniem Wersalu, Ujazd był największą budowlą pałacową w Europie. Zajmował pow. 1,3 ha, o długości osi 120 x 95 m, a jego kubatura wynosi 70.000 m3. Ujazd niewątpliwie świadczył o bogactwie fundatora i wpisał na trwałe jego imię w historię kraju. Budowla olśniewała i przysparzała Ossolińskiemu sprzymierzeńców do realizacji planów i zamierzeń. Symbolizując trwanie w czasie rodu Ossolińskich miała mieć: tyle okien, ile dni w roku, tyle komnat, ile tygodni, tyle wielkich sal, ile miesięcy, tyle baszt, ile pór roku. Konie w stajniach jadały z marmurowych żłobów, przeglądając się w kryształowych lustrach. W jednej z sal rolę sufitu spełniało akwarium, w którym pływały egzotyczne rybki. Wieżę z salą akwariową zbudowano nad źródłem, z którego do dziś wypływa woda. Umieszczona na ścianach pałacu galeria przodków i osób spokrewnionych z Ossolińskimi, świadczyła o potędze rodu i jego zasługach w rozwój i bezpieczeństwo Ojczyzny. Wielka szkoda, że zamek nie dotrwał do naszych czasów i w Ujeździe możemy podziwiać tylko ruiny. Zachowało się ok. 90% pierwotnych murów i niestety tylko ok. 10% sklepień. Pierwszych zniszczeń dokonali już Szwedzi w czasie potopu, następnych konfederaci barscy, po których zamek pozostał niezamieszkały.

Mimo prowadzenia od 1972 r. prac konserwacyjnych, nadal część murów nie jest należycie zabezpieczona.













Należy zachować ostrożność przy zwiedzaniu, starając się wędrować wyznaczonymi ścieżkami. Po zaopatrzeniu się w bilety (w kasie możemy kupić także wydawnictwa o zamku i okolicy), podchodzimy do suchej fosy, która odcina skalisty cypel wzniesienia wznoszący się nad zabagnionymi wąwozami. Właśnie na tej skalnej wysepce zbudowano na planie pięcioboku twierdzę (z bastionami na narożach), broniącą dostępu do oryginalnego pałacu. W portalu bramy wjazdowej zwracają uwagę okazałe płaskorzeźby przedstawiające krzyż (symbol religijnych przekonań fundatora) i topór (herb Ossolińskich). To od nich wywodzi się nazwa zamku - "pałacu w fortecy" - Krzyżtopór.

Przez most nad fosą i bramę w wieży zegarowej wchodzimy na główny dziedziniec zamkowy. Ograniczają go z prawej i lewej strony zabudowania gospodarcze, rozciągające się między basztami, a na wprost trzypiętrowy budynek pałacu. Jego fasadę zdobią powtarzające się motywy łuku triumfalnego z oknami i wnękami. W 40 okrągłych i czwórlistnych wnękach umieszczone były podobizny przodków Krzysztofa Ossolińskiego i przedstawicieli rodzin z nim spokrewnionych. Do dziś zachowały się tylko podpisy w tynku, m.in. na II piętrze druga wnęka od lewej: WOJE. WI (LENSK.) Y HETMANOWI (W.X. LIT.) KAROLOWI CHODKIEWICZOWI STRYJOWI MEMU (1621) W HONOR DOMU IEGO Y PAMIĘCI. Dodatkowo fasadę ożywiały, umieszczone w kwadratowych wnękach postacie alegoryczne. Aż trudno uwierzyć, że wysokość pięter sięga 8 m, a okien 5 m.

Plan zamku Krzyżtopór






















Dalszy spacer proponujemy odbyć wzdłuż głównej osi założenia. Wchodzimy korytarzem (szyją), rozcinającym główną fasadę pałacu. Korytarz przypomina głęboki wąwóz i prowadzi nas na wewnętrzny dziedziniec pałacu w kształcie elipsy. Całość otaczają sklepione galerie, przez które na parterze przejeżdżały karoce (przy fasadzie zachowały się kamienne odbojnice). Z dziedzińca schodzimy pochyłym tunelem tylnego skrzydła pałacowego. Nad nami widoczna jest dwukondygnacyjna, reprezentacyjna sala z resztkami lóż i arkadowymi prześwitami do galerii dziedzińca. W ten sposób docieramy do zbudowanej na źródle 8-bocznej wieży. To w niej znajdowało się pomieszczenie, z sufitem w formie akwarium. Powracając pod wieżę zegarową, możemy zejść pochylnią tunelową do dawnych stajni w północno-wschodnim skrzydle gospodarczym. Pomieszczenie ma doskonałą akustykę: możemy usłyszeć osoby rozmawiające w odległości kilkudziesięciu metrów.

Z dawnych piwnic zamkowych odgruzowana jest tylko jedna kondygnacja. Legendy głoszą, że jednym z podziemnych korytarzy kursowały karoce z Ujazdu do odległego o kilkanaście kilometrów zamku w Ossolinie.

W czasie II wojny światowej w piwnicach partyzanci z oddziału "Jędrusiów" przestrzeliwali broń, a ludność przesiedlona z terenów przyfrontowych szukała w nich schronienia. Wędrując przez pomieszczenie i skręcając na jego końcu w lewo (UWAGA: idziemy wzdłuż muru z lewej strony - z prawej zagłębienie!) wychodzimy na jeden z wewnętrznych dziedzińców. Kierując się z niego w prawo, przecinając północne obwodowe skrzydło, wychodzimy na wzmocniony murem ziemny bastion (B), skąd rozciąga się rozległy widok. Poniżej znajduje się zasilany wodą ze źródła pod wieżą staw, za nim aleja lipowa doprowadzająca do Planty gdzie stał dwór, w którym mieszkali ostatni właściciele Krzyżtoporu (do 1945 r. rodzina Orsettich).

Od tej strony przylegały do zamku wspaniałe ongiś ogrody. Na horyzoncie widoczne są Góry świętokrzyskie, m.in. zwieńczony wieżą przekaźnika RTV masyw Świętego Krzyża, a przed nim Pasmo Jeleniowskie. W tym miejscu, gdzie cypel opada stromo, wysokość murów dochodzi do 15 m. Na wzniesionych bastionach ustawiano armaty, których ogień nie dopuszczał dział przeciwnika w pobliże fortecy. Pole ostrzału we wszystkich kierunkach zapewniało ułożenie bastionów w formie gwiazdy.

Dalszą wędrówkę odbywamy wzdłuż zewnętrznych murów fortecy, kierując się w stronę 8-bocznej baszty. Przez bastiony A, E, D dochodzimy do wieży zegarowej, przed którą kierując się w lewo, schodzimy pochylnią na dziedziniec główny. Jeśli mamy czas, możemy pospacerować po już odrestaurowanych pomieszczeniach południowo-wschodnich zabudowań gospodarczych, podziwiając zarazem ogrom założenia. Opuszczając zamek, możemy z bramy wejść do pomieszczeń (z lewej) gdzie wyeksponowane są detale kamieniarskie świadczące o bogactwie architektonicznym obiektu. Warto także powędrować pod ośmioboczną wieżę, by z zewnątrz zobaczyć umocnienia fortecy. Po wyjściu na asfaltową drogę skręcamy w lewo i schodząc z niej pierwszą drogą w lewo, obchodząc bastiony, dochodzimy do strumienia zasilanego ze źródła pod wieżą.

Wracamy do zaparkowanego samochodu i jedziemy dalej drogą nr 758 do Iwanisk, gdzie skręcając w prawo (droga nr 757) dojeżdżamy do Opatowa. W tym mieście warto zatrzymać się na dłuższą chwilę. Opatów jest bowiem jedną z najstarszych miejscowości w regionie. Pierwsze wzmianki o miejscowości pochodzą już z XII wieku. Najcenniejszym zabytkiem Opatowa jest kolegiata romańska pod wezwaniem św. Marcina z XII wieku. Kiedy będziemy zwiedzać jej wnętrze zauważymy, że w północnej części transeptu, czyli nawy poprzecznej kolegiaty wyróżnia się potężny nagrobek kanclerza wielkiego koronnego, Krzysztofa Szydłowieckiego i jego syna, Zygmunta. Krzysztof Szydłowiecki - dyplomata, polityk, zaufany doradca króla Zygmunta Starego, a zarazem przeciwnik Bony, żył w latach 1467 - 1532. Kierował on nie tylko polityką zagraniczną państwa polskiego, ale także wywierał poważny wpływ na sprawy wewnętrzne kraju. Był również mecenasem sztuki, gromadził ilustrowane kodeksy i książki. Jego nadwornym malarzem był Stanisław Samostrzelnik - jeden z najwybitniejszych polskich malarzy pierwszej połowy XVI wieku. Kiedy kanclerz wspólnie ze swoim bratem Mikołajem napisał genealogię rodu Szydłowieckich, Samostrzelnik ozdobił ją miniaturami.

Kolegiata w Opatowie.
















W nagrobku w kolegiacie opatowskiej wyróżniają się wyraźnie trzy kondygnacje, oddzielone profilowanymi gzymsami. Najwyższą część stanowi płasko rzeźbiona płyta z leżącą postacią dziecięcą Zygmunta, herbem Odrowąż i inskrypcją, pierwotnie pionowa i stanowiąca oddzielny nagrobek. Centralną częścią nagrobka jest skośnie nachylona płyta z leżącą wyprostowaną postacią Krzysztofa, przedstawioną bardzo starannie w zbroi, z mieczem, proporcem z herbem Odrowąż i hełmem. Po bokach tej płasko rzeźbionej i częściowo grawerowanej płyty zostały umieszczone w niszach postacie świętych Krzysztofa i Zygmunta. Poniżej na cokole znajduje się tzw. "lament opatowski" - długa płasko rzeźbiona i grawerowana płyta.

To wspaniałe renesansowe dzieło wykonane zostało z fundacji zięcia kanclerza, Jana Tarnowskiego w latach 1533 - 1541. Płasko rzeźba przedstawia wielofiguralna scenę opłakiwania Krzysztofa Szydłowieckiego przez rodzinę, przyjaciół i dworzan po usłyszeniu żałobnej wieści. Wśród doskonale sportretowanych postaci znajduje się i król Zygmunt Stary. Każda z tych 41 postaci, zgrupowanych za stołem i po bokach, w inny sposób wyraża swój żal, każdy ma inny wyraz twarzy. Widać ponadto psy i sokoły. Stroje są XVI wieczne i wzorowane na antycznych. "Lament opatowski" wykonany został według polskich i włoskich wzorów. Wszystkie trzy omówione płyty zostały wykonane w brązie w Polsce, zapewne w warsztatach krakowskich.

Na ścianie kościoła, prostopadłej do okazałego nagrobka Krzysztofa, znajduje się nagrobek jego córki - Anny Szydłowieckiej. Pochodzi on z 1536 roku i został wykonany z marmuru węgierskiego. Centralną częścią nagrobka jest skośnie nachylona płasko rzeźbiona płyta z leżącą postacią. Wyjątkowo pięknie i kunsztownie została opracowana twarz zmarłej. I ten nagrobek został opatrzony herbem Szydłowieckich, Odrowąż. W kolegiacie opatowskiej można spotkać jeszcze szereg innych nagrobków i epitafiów.

Poza kolegiatą w Opatowie warto obejrzeć także Bramę Warszawską z XVI wieku, jedyny zachowany fragment dawnego systemu obronnego miasta. Dla tych, którzy mają sporo czasu, mamy jeszcze jedną propozycję: blisko 500-metrową podziemną trasę turystyczną, prowadzącą przez dawne piwnice kupieckie pod opatowskim rynkiem. Opatów może się też poszczycić wspaniałym kirkutem, zaliczanym obok cmentarzy w Lesku i na krakowskim Kazimierzu do największych i najpiękniejszych nekropolii żydowskich w Polsce.

Z miasta wyjeżdżamy trasą nr 9 (kierunek Warszawa) i skręcamy w lewo, gdzie kończy się zwarta zabudowa z lewej, w lokalną drogę do Sarniej Zwoli. Zainteresowani historią partyzantki mogą zwiedzić Izbę majora. "Ponurego" - Jana Piwnika, mieszczącą się w jego rodzinnym domu w Janowicach (z naszej drogi skręcamy w prawo i po 100 m zatrzymujemy się przy szkole. Po drugiej stronie drogi znajduje się dom Piwnika), jak też odwiedzić grób Stanisława Pałaca "Mariańskiego" dowódcy III Zgrupowania Świętokrzyskich Zgrupowań Partyzanckich AK "Ponury" na cmentarzu w Nagorzycach (nagrobek znajduje się tuż za ogrodzeniem po lewej stronie wejścia).

Wielbiciele architektury dworskiej mogą podziwiać z drogi zajmowany obecnie przez szkołę dworek w Nagorzycach z XIX w., lub też zjechać w prawo (0,5 km) z trasy w Mirogonowicach, gdzie w rozległym parku znajduje się mocno zdewastowany XVIII w. drewniany dwór, przy którym stoi murowany lamus z połowy XVII w. W Sarniej Zwoli skręcamy w lewo i drogą nr 751 dojeżdżamy do Nowej Słupi.


Tekst: Ryszard Garus i Jerzy Kapuściński
Redakcja: Agnieszka Kozlowska-Piasta


Komentarze

Error connecting to mysql