Świętokrzyskie Turystyka i Podróże
Wys�ano dnia 12-12-2005 o godz. 11:00:00 przez pala2 428
Wys�ano dnia 12-12-2005 o godz. 11:00:00 przez pala2 428
Najwyższa pora, aby wywieziony do Austrii bezcenny skarb wrócił na Święty Krzyż - o pomoc w odzyskaniu złotych monet, kielichów i drogich kamieni poproszeni zostali prezydent Lech Kaczyński i premier Tony Blair. Ale wsparcia może też udzielić każdy z nas. |
Skarb znaleziony w tajemnej skrytce klasztoru na Świętym Krzyżu został wywieziony do Austrii w 1796 r. - Najwyższa pora, by się o niego upomnieć. Tym bardziej, że zachował się spis zagrabionych dóbr - uważa Adolf Kudliński, kolekcjoner i członek Świętokrzyskiego Stowarzyszenia Eksploracyjnego "Megalit".
O kosztownościach odnalezionych w klasztorze pisaliśmy obszernie na łamach "Magazynu" (10 listopada br.). Przypomnijmy - wedle zachowanego spisu sporządzonego w kwietniu 1796 r., w skrytce urządzonej w ścianie znaleziono dwie skrzynie. W pierwszej było ponad 3 tysiące sztuk dukatów i 66 sztuk dużych złotych monet. Druga skrzynia zawierała złote krzyże, łańcuchy, pierścienie, złote guziki, drogie kamienie, kielichy, relikwiarze i różne ozdoby.
- To był olbrzymi skarb - zapewnia Józef Dzikowski, właściciel salonu numizmatycznego w Kielcach, któremu pokazaliśmy spis. - Już sama liczba dukatów jest zawrotna, a trzeba pamiętać, że były one wykonywane ze złota, które było bardzo cenne. Dziś za jedną sztukę trzeba zapłacić od 10 do 12 tysięcy złotych.
Z utratą narodowych dóbr nie chce pogodzić się Adolf Kudliński. - Koledzy prawnicy przygotowali już dokumenty, w których domagamy się zwrotu wywiezionych rzeczy - mówi Kudliński. - Pisma takie wysłane już zostały do ambasady austriackiej w Warszawie. O naszych zamiarach powiadomiliśmy także prezydenta elekta Lecha Kaczyńskiego i Tony'ego Blaira, premiera Wielkiej Brytanii, która przewodniczy obecnie Unii Europejskiej. Natomiast w poniedziałek wyjeżdżam do Włoch, gdzie chcę złożyć dokumenty w kancelarii papieskiej. Uważam, że są duże szanse na odzyskanie naszych narodowych pamiątek na drodze polubownej. Jeśli jednak odniesiemy porażkę, to gotowi jesteśmy skierować sprawę do sądu w Strasburgu. Tyle, że wtedy potrzebne nam jest poparcie jak największej liczby osób.
Pomysł spodobał się już ojcom oblatom mieszkającym w klasztorze na Świętym Krzyżu. - Popieramy tę inicjatywę - zapewnia Bernard Briks, superior klasztoru. - Gdyby udało się odzyskać te rzeczy, to tak jakby odzyskać kawałek historii. W wielu klasztorach zachowały się skarbce, wota ofiarowywane przez wiernych, a u nas niestety nic. Dlatego na niedzielnej mszy będę apelował, by każdy wpisał się do specjalnej księgi poparcia, którą wyłożymy w krużgankach przy zakrystii.
Też możesz pomóc
Osoby, które chciałby poprzeć inicjatywę odzyskania narodowych dóbr mogą także przekazywać swe dane drogą elektroniczną. Wystarczy podać swoje imię, nazwisko, adres i numer PESEL i informacje przesłać na adres: a.latos@slowo.com.pl (dane przekażemy stowarzyszeniu Megalit).
O kosztownościach odnalezionych w klasztorze pisaliśmy obszernie na łamach "Magazynu" (10 listopada br.). Przypomnijmy - wedle zachowanego spisu sporządzonego w kwietniu 1796 r., w skrytce urządzonej w ścianie znaleziono dwie skrzynie. W pierwszej było ponad 3 tysiące sztuk dukatów i 66 sztuk dużych złotych monet. Druga skrzynia zawierała złote krzyże, łańcuchy, pierścienie, złote guziki, drogie kamienie, kielichy, relikwiarze i różne ozdoby.
- To był olbrzymi skarb - zapewnia Józef Dzikowski, właściciel salonu numizmatycznego w Kielcach, któremu pokazaliśmy spis. - Już sama liczba dukatów jest zawrotna, a trzeba pamiętać, że były one wykonywane ze złota, które było bardzo cenne. Dziś za jedną sztukę trzeba zapłacić od 10 do 12 tysięcy złotych.
Z utratą narodowych dóbr nie chce pogodzić się Adolf Kudliński. - Koledzy prawnicy przygotowali już dokumenty, w których domagamy się zwrotu wywiezionych rzeczy - mówi Kudliński. - Pisma takie wysłane już zostały do ambasady austriackiej w Warszawie. O naszych zamiarach powiadomiliśmy także prezydenta elekta Lecha Kaczyńskiego i Tony'ego Blaira, premiera Wielkiej Brytanii, która przewodniczy obecnie Unii Europejskiej. Natomiast w poniedziałek wyjeżdżam do Włoch, gdzie chcę złożyć dokumenty w kancelarii papieskiej. Uważam, że są duże szanse na odzyskanie naszych narodowych pamiątek na drodze polubownej. Jeśli jednak odniesiemy porażkę, to gotowi jesteśmy skierować sprawę do sądu w Strasburgu. Tyle, że wtedy potrzebne nam jest poparcie jak największej liczby osób.
Pomysł spodobał się już ojcom oblatom mieszkającym w klasztorze na Świętym Krzyżu. - Popieramy tę inicjatywę - zapewnia Bernard Briks, superior klasztoru. - Gdyby udało się odzyskać te rzeczy, to tak jakby odzyskać kawałek historii. W wielu klasztorach zachowały się skarbce, wota ofiarowywane przez wiernych, a u nas niestety nic. Dlatego na niedzielnej mszy będę apelował, by każdy wpisał się do specjalnej księgi poparcia, którą wyłożymy w krużgankach przy zakrystii.
Też możesz pomóc
Osoby, które chciałby poprzeć inicjatywę odzyskania narodowych dóbr mogą także przekazywać swe dane drogą elektroniczną. Wystarczy podać swoje imię, nazwisko, adres i numer PESEL i informacje przesłać na adres: a.latos@slowo.com.pl (dane przekażemy stowarzyszeniu Megalit).
ANNA LATOS SÅ‚owo
Komentarze |